12 lutego 2013

Rozdział 2



Aktorstwo dnia codziennego tym się różni od aktorstwa w teatrze, że wszyscy grają przed wszystkimi i wiedzą nawzajem o sobie, że grają. (…)Właściwe odruchy we właściwej chwili pojawiają się już automatycznie.”
~Czesław Miłosz „Zniewolony umysł”

2 września, poniedziałek
- Shikamaru! – zawołała Yoshino Nara, wchodząc do pokoju syna i stając, z założonymi na biodrach rękoma, na jego środku. – Wstawaj natychmiast, bo się spóźnisz!
Chłopak mruknął coś niewyraźnie w odpowiedzi, mocniej wtulając się w poduszkę. Nie, nie spał. Mimo, że był znany ze swojego lenistwa i zamiłowania do snu, to od tygodnia prawie nie zmrużył oka. Całe dnie spędzał w szpitalu, czuwając nad przyjacielem, a kiedy wracał do domu wciąż dręczyły go niespokojne myśli  i wyrzuty sumienia. Bo przecież to wszystko było jego winą.

- Musimy mu pomóc! – wrzasnął Naruto, mierząc wszystkich wściekłym wzrokiem.
Stał naprzeciw ławki, na której siedzieli jego koledzy. Byli w parku, jednak dzięki późnej godzinie nie było tam nikogo oprócz nich. Naruto był wściekły; zaciskał pięści i niemal trząsł się pod wpływem emocji. Nie mógł uwierzyć w słowa Shino! Nie potrafił przyjąć tego do wiadomości. Bo jak można tak po prostu zapomnieć o przyjacielu?
- Niby dlaczego mielibyśmy to robić, co? – zapytał z pogardą Kiba. – Uchiha z własnej woli poszedł do tych świrów, my nie mamy z tym nic wspólnego. Skoro chce należeć do tej mafii, to proszę bardzo!
- Ale to nasz przyjaciel! Macie zamiar tak po prostu dać mu odejść, po tylu latach spędzonych razem?
Znowu nastała cisza. Uzumaki miał sporo racji i wydawało się, jakby wszyscy doskonale o tym wiedzieli. Dlatego żaden teraz nie potrafił spojrzeć w jego oczy. Bo jak mieli mu wytłumaczyć, że to i tak bez sensu? Tak, Sasuke był ich przyjacielem i nikt nie chciał go tracić, ale już nieraz próbowali go odwieźć od tego głupiego pomysłu. Bezskutecznie.
- Naruto ma racje  – wyłamał się Shikamaru. – Powinniśmy spróbować ten ostatni raz.
- Nie ma mowy! – Kiba poderwał się z ławki, natychmiast podskakując do Nary. – Nie pamiętasz co było ostatnio? Ledwo udało nam się im uciec. Serio chcesz znowu ryzykować dla tego dupka?
Shikamaru przez chwilę wpatrywał się w kolegę z dołu, po czym wstał z ławki. Był zdeterminowany i Inuzuka doskonale widział to w jego oczach. Ten zazwyczaj leniwy chłopak, który za wszelką cenę starał się unikać kłopotów, teraz stał przed nim odważnie. Zaraz jednak odwrócił się w stronę pozostałych.
- Ja idę z Naruto. Chouji? – spytał grubego chłopaka, który zawzięcie wcinał chipsy.
Wydawał się, jakby nie obchodził go prowadzony temat, a jedynie słona przekąska. Tak jednak nie było. W rzeczywistości słuchał uważnie każdego słowa, zastanawiając się co powinien zrobić. Bał się i to cholernie. Już ostatnim razem nieźle oberwał, chociaż starał się trzymać jak najbardziej z boku. Chouji nie lubił się bić, nie mówiąc już o tym, że najzwyczajniej w świecie nie potrafił. Jego masa skutecznie uniemożliwiała mu szybkie poruszanie się, przez co unikanie ciosów przeciwnika, lub szybkie uciekanie było czymś prawie niemożliwym do wykonania. Dlatego zgadzał się z Kibą i Shino.
- Shikamaru. – Spojrzał na przyjaciela z obawą. – Nie sądzę, żeby…
- Nie tchórz Chouji! – krzyknął Nara, obdarzając przyjaciela krytycznym spojrzeniem. - Myślałem, że akurat ty traktujesz przyjaźń poważnie.
- Bo tak jest! Tylko.. – Tu przerwał, nie wiedząc jakich argumentów użyć. Bo przecież nie mógł mu powiedzieć, że się boi! Nie jemu, nie Shikamaru – jedynej osobie, która w niego wierzy. Jednak jego serce i emocje zareagowały szybciej niż rozum. – Shikamaru, nie chce znowu oberwać, Kiba ma racje!
Nara spodziewał się takiej odpowiedzi. Dobrze znał swojego kumpla, właściwie najlepiej z całej paczki. Zawsze był nieśmiały i raczej niechętnie zawierał znajomości. Tym bardziej nie lubił wpakowywać się w kłopoty, podobnie z resztą, jak on. Ale tym razem było inaczej. Co innego, kiedy nie chcieli brać udziału w głupich pomysłach Kiby, które zazwyczaj kończyły się problemami z sąsiadami, dyrektorem, policją… Tu chodziło o jednego z nich. Nie mógł czekać bezczynnie, mimo że było to cholernie kłopotliwe.
- Chouji, zrób to dla mnie. To ostatni raz, obiecuję – powiedział już spokojnym głosem, nie spuszczając wzroku z puszystego kolegi. Nie musiał długo czekać na odpowiedź; Akimichi niechętnie pokiwał głową.
- Świetnie! – krzyknął Naruto; następnie zadowolony zwrócił się do pozostałej dwójki. – A co z wami?

Shikamaru zacisnął mocniej pięść na pościeli. To wszystko było jego winą! Gdyby wtedy nie poparł Naruto, nie poszliby do Dzielnicy Akatsuki, do samej paszczy lwa. Nie byłoby bójki i nikomu by się nic nie stało. Jednak gdybanie już tu nic nie da.
Z depresyjnych rozmyślań wyrwał go nagły chłód, spowodowany brakiem kołdry. Leniwie przewrócił się na plecy, patrząc obojętnym wzrokiem na wyraźnie wściekłą matkę.
- Masz piętnaście minut. Jeśli dowiem się, że spóźniłeś się do szkoły chociażby minutę, osobiście dopilnuję żebyś wysprzątał garaż.
Groźba podziałała na niego lepiej niż szklanka zimnej wody, dzięki czemu już po pięciu minutach siedział w kuchni obok swojego ojca, jedząc kanapkę.
- Rozmawiałem przed chwilą z Chozą – zaczął Shikaku, popijając kawę. – Chouji się obudził i pytał o ciebie. Ma nadzieję, ze wpadniesz do niego po szkole.
Starszy Nara spojrzał uważnie na syna, uśmiechając przyjaźnie. Natomiast Shikamaru był oszołomiony; kęs który właśnie przeżuwał utkwił w jego ustach w bezruchu. Była to najlepsza wiadomość jaką mógł usłyszeć przed wyjściem do szkoły.

- Gaaaraaaa! – wydarłam się na cały dom, biegając po swoim pokoju i wywracając jego zawartość niemal do góry nogami. – Widziałeś gdzieś mój szary sweter?!
- Niee! – Usłyszałam, przytłumioną przez drzwi odpowiedź.
Stanęłam po środku pokoju, nie wiedząc zupełnie, gdzie powinnam jeszcze zajrzeć. Przecież ten cholerny sweter nie mógł się rozpłynąć w powietrzu! I nie mógł też zostać w Sunie; dokładnie pamiętam, jak wciskałam go do torby na chama, mnąc niemiłosiernie.
 Wkurzona wyszłam z pokoju, bezceremonialnie zatrzaskując za sobą drzwi. Wchodząc do kuchni od razu poczułam przyjemny zapach kawy, a moje oczy zaszczycił widok brata, opierającego się o blat z czerwonym kubkiem w ręku. Tuż obok niego stał podobny, jedynie większy i turkusowy, przeznaczony dla mnie.
- Mmmm – mruknęłam, wdychając przyjemne opary, a następnie upijając łyk płynu kofeinowego. – Słowo daję, że jesteś najlepszym bratem na świecie.
- To tylko kawa – odparł, z delikatnym uśmieszkiem.
- Fakt. Byłbyś najlepszy,  gdybyś znalazł ten nieszczęsny sweter.
W odpowiedzi zaśmiał się cichutko, podczas gdy ja podeszłam do lodówki wpatrując się w jej zawartość, uprzednio otwierając. Przywitała mnie panująca w niej pustka, zakłócana jedynie przez karton mleka, pomidora i kawałek sera. Full wypas. Z niezadowoleniem zamknęłam drzwiczki, kodując tym samym w głowie, żeby nakazać Kankuro zajść do sklepu.
- Stresujesz się? – spytał Gaara, kiedy usiadłam przy stole.
- Niespecjalnie. – Usiadł naprzeciw mnie. – I tak spędzę z tymi ludźmi tylko rok. Nie ma sensu się przywiązywać i niepotrzebnie przejmować. Ty masz trochę gorzej.
Mój braciszek siedział z delikatnie pochylonymi ramionami, zachwycając się kolorem jego kawy z mlekiem. Również spuściłam wzrok, jednak moja czarna otchłań kubka bynajmniej ciekawa nie była, więc wróciłam do studiowania jego zachowania.
- No. Tym bardziej, że to wy odziedziczyliście gadatliwość i pewność siebie po ojcu, nie ja.
- Przesadzasz – Upiłam łyk kawy, unikając pragnącego pocieszenia wzroku Gaary. – Dasz rade, tak jak mama zawsze dawała.
Spojrzał w bok na zegar na kuchence, uświadamiając mnie w odpowiedzi, która godzina i informując, że nieubłagalny czas zmusza nas do opuszczenia domu, na rzecz szkoły. Odmruknęłam, że zaraz będę gotowa i wyszłam pospiesznie z kuchni.
- Kankurooo! – krzyknęłam, wchodząc do pokoju brata. Jego widok – rozwalony na brzuchu, krytycznym i zaspanym wzrokiem spoglądając na mnie spod chorej ręki – bynajmniej mnie usatysfakcjonował.
- Czego, idiotko? – wysyczał, a jego słowa były niczym ambrozja dla mych uszu.
- Widziałeś mój szary sweter?  
- Serio pytasz, czy robisz to żeby mnie wkurzyć? – Uśmiechnęłam się, widząc jak wtula się w poduszkę. To, że zaczyna studia za niecały miesiąc, nie oznacza, że może się wyspać.
- To drugie, kochany braciszku. A jeśli śniadanko złożone ze starego chleba i słabej świeżości sera cię nie satysfakcjonuje, to radze iść do sklepu. Wyślę ci esemesem listę.
I wyszłam, słysząc jak Kankuro klnie na czym świat stoi i na mnie. Przy drzwiach wyjściowych czekał już na mnie Gaara z moją torbą w jednej ręce, a szarym swetrem w drugiej.
- Był przy kanapie – powiedział, widząc moją ucieszoną buzię.
Przez myśl przeszło mi, że może jednak ten dzień nie będzie taki zły.


Od razu po wejściu do szkoły rozeszliśmy się z Gaarą w przeciwne strony, w poszukiwaniu właściwych sal. Odpuściłam sobie szatnię i po dość krótkim błądzeniu, weszłam do klasy. Już na wejściu uchwyciłam kilka ciekawych spojrzeń, jednak z pełną godnością je zlałam, siadając w ostatniej ławce przy oknie. Ledwie jednak zdążyłam zdjąć kurtkę, a tuż obok usłyszałam znajomy głosik:
- To ty!
Na krześle przysiadła brunetka, z włosami umyślnie związanymi w dwa koczki. Pokazywała mi swoje pełne uzębienie, nie ukrywając entuzjazmu.
- To ty wskazałaś mi drogę – powiedziałam, dając jej do zrozumienia, że ją pamiętam.
- Tak! – Ucieszyła się, klaszcząc w dłonie. – Rany, mam nadzieję, że wszystko dobrze ci wytłumaczyłam! W ogóle co ty tu robisz? Przeprowadziłaś się, skąd?
- Z Suny – odparłam skonsternowana. Zaraz potem roześmiałam się, widząc  cielęce, ciekawskie spojrzenie nowej koleżanki. – I nie martw się, bez problemu trafiłam do celu. I dzięki.
- Nie, to ja dziękuje! Twoim braciom! – Zmieniła pozycję na krześle na bardziej wygodną, obdarzając klasę krótkim spojrzeniem. Jej słowa bynajmniej mnie zaskoczyły. – Dopiero na następny dzień dowiedziałam się o tej bójce od Hinaty i od razu skojarzyłam fakty. Idioci!
- Dobra dzieci! – Usłyszałyśmy donośny baryton i jak na komendę odwróciłyśmy się w stronę, z której dobiegał.
Do sali wszedł na oko pięćdziesięcioletni mężczyzna o białych włosach. Zgadłam, że był moim nowym nauczycielem literatury i wychowawcą, Jiraiyą. Wyglądał trochę dziko, jednak wielkim uśmiechem, widniejącym na jego buzi, zyskał moją sympatię.
- Ach, nie! Nie dzieci, tylko moi kochani maturzyści! – Jednak szybko sympatię stracił. – Kochani, najlepsi, jedyni w swoim rodzaju. Ulubieńcy! „Chrystusy” wśród udręczonych klas!
Śmiał się i paplał tak jeszcze dobre pięć minut, na końcu dodając, że skoro jesteśmy jego jedyną klasą trzecią, obdarzy nas „wyjątkową opieką”. A potem zaczął lekcję, co jakiś czas żartując lub upominając moją koleżankę z ławki – nazywającą się, jak się dowiedziałam, Tenten – o ciszę, którą ona mąciła, opowiadając mi szeptem o klasie.
Kiedy po dzwonku wychodziłam z sali, nauczyciel zatrzymał mnie:
-Temari, zostań chwileczkę .
Stanęłam przy pierwszej ławce opierając się o nią, dłońmi ściskając pasek, zawieszonej na ramieniu torby. Kiedy profesor skończył uzupełnianie dziennika, stanął naprzeciw mnie.
- Po pierwsze: witam w klasie – Przytaknęłam z wymuszonym uśmieszkiem. – A po drugie: słyszałem, że w poprzednich latach nie miałaś wos’u i wok’u – Znowu kiwnęłam głową, a Jiraiya westchnął. – No właśnie, a moja klasa miała. Będziesz musiała to nadrobić sama, ale na szczęście znalazłem klasę, z którą możesz odbywać zajęcia. Nie koliduje to z twoim planem lekcji. Druga „e”, przyjemne dzieciaki. I nie martw się – dodał, widząc moją skwaszoną minę. - Nie musisz chodzić na każdą lekcję. Byle byś była klasyfikowana i wszystko zdała.
Wręczając mi kartkę z dniami,  w których odbywać się mają lekcje, puścił do mnie oczko i uśmiechnął, jakby na pocieszenie.
Cudnie.

Kiedy tylko wyszłam na korytarz Tenten podskoczyła do mnie, od razu wypytując o rozmowę z wychowawcą. Gdy dowiedziała się o mojej – jak to określiła „przykrej sprawie” – zaoferowała swoją pomoc, informując przy okazji, że ma w tej klasie kilku znajomych. Właściwie nie zdziwiło mnie to, bo widząc jak towarzyską osobą jest ta dziewczyna, byłam niemal pewna, że zna większość szkoły.
Moje przypuszczenia bynajmniej nie mijały się z prawdą. Podczas długiej przerwy, kiedy to pewnym krokiem zaczęłam zmierzać w stronę drugiego piętra, gdzie lekcje miał mój braciszek, Tenten zmieniła tor mojej drogi na całkowicie przeciwny, szarpiąc gwałtownie za rękę. Złapała mój nadgarstek, ciągnąc przez zatłoczony korytarz, nie zwracając najmniejszej uwagi na mój niemy protest i zdezorientowany, pytający wzrok, zaabsorbowana witaniem się z co drugą osobą.
- Tenten – wyrzuciłam z siebie rozdrażniona – gdzie ty mnie, do cholery, ciągniesz?
Dziewczyna zerknęła na mnie przez ramię, uśmiechając przy tym zadziornie.
- Nie lubisz niespodzianek, co? – odparła zaczepnie, nie przerywając szybkiego marszu.
Skrzywiłam się, wiedząc, że ma rację. Nie lubiłam, a nawet nienawidziłam niespodzianek. Żyjąc tyle lat z moimi nierozgarniętymi braćmi, a w szczególności z Kankuro, przywykłam do tego, że mam wszystko pod kontrolą. O ile tylko ci geniusze próbowali mnie czymś zaskoczyć, w ich mniemaniu chcąc dobrze, cała akcja kończyła się problemami, a w najlepszym wypadku po prostu fiaskiem.
- Bynajmniej – wyburczałam, marszcząc brwi z niezadowolenia. Jednym szarpnięciem uwolniłam się z uścisku dłoni koleżanki.
- To w takim razie będziesz musiała się przyzwyczaić – zaczęła wesoło, zupełnie niezrażona moim zachowaniem – bo ja uwielbiam robić komuś niespodzianki!
Uśmiechnęłam się mimowolnie, już wiedząc, że z tą dziewczyną nie będę się nudzić. Zrównałam się z Tenten krokiem, tym samym godząc się ze swoim losem, a w duchu przepraszając Gaarę za wystawienie go.
- Twój chłopak musi być bardzo cierpliwym facetem, skoro znosi te wszystkie niespodzianki – zagadnęłam, jednocześnie zastanawiając się, gdzie dokładnie ona mnie prowadzi.
Tenten zaśmiała się, zamyślając na chwilę. Dopiero kiedy doszłyśmy do schodów, przystanęła, spoglądając na mnie roziskrzonym spojrzeniem. Jej delikatne rumieńce mnie zaintrygowały. Były zaskakującą odmianą po wiecznym widoku jej pewnej siebie, niezachwianej w opanowaniu i radości,  twarzyczki.
- Neji – wymamrotała nieśmiało – nie jest moim chłopakiem.
Ruszyła w górę schodów, plecami odbijając moje zdziwione spojrzenie. Niemal natychmiast pognałam za nią, nie mając zamiaru porzucić tematu. Zbyt ciekawie mi pachniało, bym mogła odpuścić. Poza tym, skoro zapowiada się, jakby to ona miała być moją najlepszą kumpelą przez najbliższy rok, wypadałoby się nieco zapoznać. A co łączy kobiety lepiej, niż rozmowa o facetach?
- Czyżby? – Dogoniłam ją w połowie piętra. – Na zwykłych znajomych mi też nie wyglądaliście. Rączki wam się lepiły – dogryzałam.
- Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi – odparła, śmiejąc się dla niepoznaki. Na jej nieszczęście, aktorstwo mam opanowane do perfekcji, więc ta marna próba oszukania mnie spełzła na niczym. – Z reguły nie „lepią nam się rączki” – wyburczała buńczucznie.
- Z reguły to ptaki latają, ale jakoś pingwiny i kury Pan Bóg w swojej dobroci pominął – zauważyłam kąśliwie, nie dając za wygraną.
Tenten zaśmiała się dźwięcznie, na twarz znowu wdziewając maskę pewności siebie. Ponownie weszła w rolę.
- Wiesz, że właśnie przyznałaś mi rację? – Uśmiechnęła się z wyższością, wprawiając tym mnie w skonsternowanie.
- Jak to? – wyrzuciłam z siebie zmieszana. Wkroczyłyśmy na korytarz trzeciego piętra.
- Normalnie! – odparła, nadal ciesząc się, że mnie zagięła. – Swoją metaforą powiedziałaś, że od każdej reguły jest wyjątek, co nie? – Przytaknęłam, już wiedząc gdzie mnie złapała. Spryciara. – No właśnie.. a ja mówiąc, że z reguły nie trzymamy się za ręce, przyznałam, że tamta sytuacja była wyjątkiem.
Zaśmiałam się, przyjmując swoją porażkę. W końcu znalazłam godną siebie przeciwniczkę w potyczkach słownych.
- Chyba lubisz łapać ludzi za słówka, tak samo bardzo, jak robić im niespodzianki, co? – wymruczałam, chcąc zachować resztki dumy.
Tenten wzruszyła ramionami, nagle dostrzegając kogoś w tłumie.
- Hinata! – krzyknęła, machając ręką do jakiejś dziewczyny, która zauważając nas, postanowiła wyjść nam naprzeciw.
Zmierzając w stronę Hinaty próbowałam ją jakoś określić. Była ładna, jednak jej postawa i krok pozwoliły mi sądzić, że jest też nieśmiała. Na dłużej zatrzymałam się na jej niesamowicie jasnych oczach, jednak napotykając mój ciekawski wzrok, dziewczyna natychmiast go spuściła. Gubiąc nagle swój tor patrzenia, tuż za sylwetką Panny Nieśmiałej dojrzałam jakiś znajomy kształt. Mimowolnie moje spojrzenie ześlizgnęło się na postać stojącą z tyłu. Na Niego. Shikamaru, chłopak-beksa ze szpitala stał oparty niechlujnie o parapet. Ręce schowane miał w kieszeniach spodni, obserwując mnie. Cholera, obserwował mnie. Kiedy to do mnie dotarło, a nasze spojrzenia na chwilę się skrzyżowały, moje serce zabiło raz szybciej. Cholera, co jest!
Z wystudiowaną przez lata obojętnością odwróciłam powoli wzrok, ponownie instalując go na Hinacie. Moje aktorstwo znowu mnie nie zawiodło. Ku mojemu zdumieniu, dziewczyna właśnie się przed nami zatrzymywała, uśmiechając nieznacznie. Przełknęłam ślinę, czując suchość w gardle i wykrzywiając usta w uśmiech z pułki „przyjazny”. Mój organizm wrócił do normy, gotów poznać nową koleżankę.

Obserwował Ją, jak z lekkością rozmawia z Hinatą i Tenten. Kiedy tylko wkroczyła na korytarz, jego spojrzenie ją odnalazło, oddziaływując na jego ciało. Był w szoku i to ogromnym. W pierwszej chwili nie mógł uwierzyć, że widzi ją w tej scenerii. Nie był pewny, czy to rzeczywiście Ona – dziewczyna ze szpitala. Wtedy, tydzień temu był zbyt zaabsorbowany myślami o przyjacielu walczącym o życie, by zwrócić jakąkolwiek uwagę na białogłową. Z ich spotkania zapamiętał jedynie jej blond kiteczki, turkusowe zagubione oczy i jego irytacje na samego siebie za rozbeczenie przy kobiecie. Ale jednak to naprawdę była Ona.
Widział, jak pewnym siebie krokiem odchodzi wraz z Tenten w swoją stronę. Zlewając klasowych kolegów i Kibę, który wyraźnie podekscytowany opowiadał kolejną „niesamowitą” historię z wakacji, odepchnął się od parapetu idąc w kierunku, zmierzającej do drzwi ich klasy, Hinaty.
- Hinata – przywitał się, nie będąc pewnym jak rozpocząć rozmowę.
Hyuga zerknęła na niego spod grubej grzywki, obdarzając przy okazji uroczym uśmiechem.
- Hm? – mruknęła zachęcająco.
Shikamaru przestąpił z jednej nogi na drugą, ręką masując sobie kark. Cholernie upierdliwe, pomyślał, na twarzy krzywiąc się nieznacznie.
- Ta dziewczyna, z którą rozmawiałaś – zaczął przeciągając – kim jest?
Shikamaru spojrzał na koleżankę z zaciekawieniem, mając cichą nadzieję, że nie uzna jego pytania za dziwne. Hinata zmrużyła delikatnie oczy, pogłębiając swój uśmieszek.
- Och, to Temari. – Śmielej spojrzała w oczy kolegi, nie kryjąc już zaciekawienia. – Będzie z nami chodziła na wos i wok. Czemu pytasz?
- Dlaczego wos i wok? – zaciekawił się, zbywając pytanie.
- W poprzedniej szkole nie miała tych przedmiotów, a potrzebna jej ocena do świadectwa maturalnego. – Wzruszyła ramionami. – Podobno nasz plan jej odpowiada, dlatego nasza klasa. – Przerwała, przyglądając się zamyślonej twarzy Nary. – Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – dodała nieśmiało.
Czyli była od niego rok starsza i musiała się przeprowadzić, albo przenieść z innej szkoły – analizował.
- Spotkałem ją w szpitalu – odparł wymijająco, grając obojętnego. Wiedział, że Hinata nie będzie go wypytywać. Z tym trafił; gdyby w nieszczęściu przyszłoby mu rozmawiać na ten temat z Ino lub Sakurą, na pewno zostałby pociągnięty za język.
Zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec przerwy. Oboje zaczęli się kierować do otwartej klasy, a już w środku w stronę swoich ławek. Shikamaru jednak przystanął przy krześle Hyugi, męczony przez jeszcze jedną sprawę.
- A czy… – pytała o mnie?, chciał spytać, rozmyślając się w ostatniej chwili. – Z resztą nie ważne. – Odwrócił się od koleżanki, chcąc odejść.
Zatrzymał go cichy głosik:
- Nie pytała o ciebie – Przerwała, a widząc zdziwione spojrzenie kolegi, dodała – Chyba cię nawet nie zauważyła, jeśli chciałbyś wiedzieć.
Zaśmiała się cichutko, siadając i pozwalając skonsternowanemu Narze odejść na koniec sali do swojej ławki.
Zauważyła, pomyślał gorzko, wspominając krótką chwilę, kiedy ich spojrzenia się spotkały.

Wracając spokojnym krokiem do domu rozmyślałam nad minionym pierwszym dniem w szkole. Cieszyłam się, że nie było przy mnie Gaary, dzięki czemu mogłam w spokoju wsłuchiwać się  w słowa ulubionych piosenek, lecących ze słuchawek. Miałam sporo do przemyślenia.
Z irytacją odkryłam, że w całym zamieszaniu minionej sytuacji w szpitalu, zapomniałam o sprawie najistotniejszej: jakim cudem moi bracia się w to wszystko wpakowali? Gdyby nie ranne podziękowania Tenten zupełnie zapomniałabym o całym zdarzeniu! Byłam zła na siebie, że ich o wszystko nie wypytałam, a jeszcze bardziej na nich, że sami nie wspomnieli o niczym słowem! Pewnie się bali mojej reakcji, pomyślałam z goryczą. To teraz dopiero powinni się trząść ze strachu! Postanowiłam, że jak tylko dotrę do mieszkania, bezzwłocznie urządzę Kankuro przesłuchanie. Już sama myśl posadzenia go na kuchennym stołku, pod naporem światła lampki nocnej, poprawiała mi humor. W najgorszym wypadku, gdyby w napadzie głupoty nie chciałby ze mną współpracować, mogę zacząć maltretować jego chorą rękę. Ewentualnie podać truciznę zamiast obiadu. Mój brzuch odezwał się niespodziewanie na samą myśl o jedzeniu. Złapałam się za niego, poprawiając przy okazji kurtkę, by ochronić się przed nagłym podmuchem wiatru.
Moje myśli niekontrolowanie przeszły z tematu bójki we wspomnienie długiej przerwy. Przenikliwe czarne oczy Płaczka wprawiały moje ciało w dziwny stan nawet w wyobraźni. Zmarszczyłam brwi, pogłaśniając lecącą właśnie na mp3 piosenkę, by zagłuszyć wszelkie myśli. To reakcja na głód, nie na tego beksę! – zapewniłam siebie, uciekając w głowie do tematu jedzenia, zastanawiając się co zrobić na obiad. Nawet nie łudziłam się, że mój braciszek coś przygotuje.
Dochodząc do bloku już z daleka zauważyłam znajome auto. Srebrne Mitsubishi L200 naszego taty właśnie włączało się do ruchu, po chwili znikając za zakrętem. Co ten dupek tu robił? Krzywiąc się na twarzy ze zdziwienia i zmartwienia, przyspieszając kroku szukałam w torebce kluczy do klatki. Otworzyłam ciężkie wrota, po chwili biegnąc po schodach w górę, z uszu wyszarpując słuchawki. Drzwi do mieszkania były otwarte i już wchodząc do środka, od progu zawołałam brata.
- W kuchni! – Usłyszałam. Nie rozbierając się, skierowałam się do wskazanego pomieszczenia.
Kankuro stał przy ladzie, opierając o nią nonszalancko jakby nic się nie stało. Pił wodę i to był właśnie dla mnie zły znak. Ten człowiek pił wodę wyłącznie, gdy był poważnie wkurzony. To burzyło jego grę aktorską.
- Czego chciał? – spytałam poważnie, opierając się o framugę drzwi. Mój brat prychnął rozdrażniony, stawiając pustą szklankę z hukiem. Podskoczyłam lekko na ten przeszywający dźwięk.
- Daj spokój – warknął, machając przy tym niedbale ręką. Co chwilę przestępował z jednej nogi na drugą, gniewny wzrok wbijając w jakiś punkt na podłodze. Serio było źle.
- Kankuro! – ponagliłam go rozzłoszczona i coraz bardziej zniecierpliwiona.
- Czepiał się – zaczął w końcu przez zaciśnięte zęby – głównie o bójkę. Wiesz, wielki Prezes Kazekage S.A. martwi się, jaką reputację zrobią mu bachory w nowym mieście. – Prychnął gniewnie. – Szkoda gadać, nawet nie spytał, jak się czujemy. Kazał jedynie przekazać, że prześle kasę na twoją kartę. – Uśmiechnął się do mnie gorzko, spoglądając w końcu w moje oczy.
Odepchnęłam się od framugi, podchodząc do stołu i siadając przy nim. Zdjęłam z siebie kurtkę, analizując słowa brata. Ojciec po raz kolejny okazał się zimnym draniem. Westchnęłam, uspokajając się nieco.
- Dobra zapomnij – zaczęłam. – I nie mów nic młodemu.
- Wiem, głupi nie jestem – odparł, siadając na krześle naprzeciw mnie. – Wystarczy, że ty codziennie zachowujesz się jakbyś miała miesiączkę. Niepotrzebny mi nastolatek w stanie furii.
- I dobrze – rzuciłam. Uśmiechnęłam się sardonicznie, odgryzając za jego uwagę. – A z tematem „głupek Kankuro” bym się spierała.
Kąciki ust mojego brata uniosły się nieznacznie. Jego złość nieco opadła, tak samo jak nerwowa atmosfera. Odchrząknęłam, przypominając sobie o moich wcześniejszych rozmyślaniach.
- A co do tej bójki – Poprawiłam się na krześle. – jak wy się w nią w ogóle wpakowaliście?
Tym razem Kankuro zareagował autentycznym śmiechem, wysyłając wcześniejsze napięcie w przeszłość.
- Dobre pytanie po niewczasie, siostrzyczko – zakpił, a ja przewróciłam oczami. Ponagliłam go spojrzeniem. – Normalnie. Przechodziliśmy koło tego zaułka, usłyszeliśmy jakieś niepokojące odgłosy, a potem strzał spluwy. – Tu przerwał, przełykając ślinę. Zaczął poprawiać swój opatrunek. – Jak dotarliśmy na miejsce zobaczyliśmy grupkę chłopaków, gdzieś w wieku Gaary i jakiś starszych typków z pistoletami. Wiesz jak to młody, emocjonalnie rzucił się na nich, ja pobiegłem za nim… I wyszło, jak wyszło.
Skończył, przestając jednocześnie skubać opatrunek. Pokiwałam głową z powagą, w pewnym sensie będąc z nich jednak dumna. Mimo wszystko nie przyznałam tego na głos.
- Moja koleżanka z klasy mi dziś za to dziękowała – zaczęłam, a widząc podejrzanie ucieszoną mordę mojego brata, dodałam – nie, nie załatwię ci jej numeru.
- Oj no weź, nowe miasto nowy start! – jęknął żałośnie, jednak zbyłam go, podchodząc do lodówki. Mój brzuch znowu odegrał piękną melodię, przypominając o sobie. Otworzyłam białe wrota do Nieba i w blasku bladego światła ujrzałam… marny kawałek sera. Natychmiast odwróciłam się w stronę brata, podobnie jak w przypadku lodówki, napotykając jedynie pustkę. Po sekundzie do moich uszu dotarł trzask zamykanych drzwi, a w głowie pojawiła się tylko jedna myśl: zabić drania!

Promienie zachodzącego słońca nieśmiało wdzierały się do szpitalnej sali. Delikatne i przytłumione przez kłębiaste, różowawo-szare cumulonimbusy oraz białe firanki, rozświetlały wnętrze, nie dając jednak wystarczającej widoczności, a jedynie popiołowy półmrok. Dlatego Chouji, by móc zagłębić się w ulubionej lekturze „Milion smaków świata”, potrzebował blasku lampki nocnej. Chłopak, wertując kolejne przepisy, co chwilę przełykał ślinkę, tęsknie wracając we wspomnieniach do smaku ulubionych potraw swojej mamy. Jego brzuch usilnie domagał się uwagi ze strony sióstr za każdym razem, gdy te przechodziły obok jego łóżka. Niestety, na chwilę obecną jedynym posiłkiem młodego mężczyzny stały się podawane dożylnie substancje odżywcze i płyny nawadniające organizm. Zarówno Chouji, jak i jego kubeczki smakowe, jęknął żałośnie, wyobrażając sobie smak pysznego ciasta tiramisu z polewą toffi i soczystą truskaweczką na wierzchu, na które właśnie czytał przepis. Z hukiem zamknął książkę, nie mogąc dłużej znieść swoich masochistycznych tortur. Biblia smaku opadła ciężko na jego kolana, a on, podnosząc wzrok, ze zdziwieniem zarejestrował sylwetkę przyjaciela stojącą w drzwiach.
- Shikamaru – powiedział oszołomiony. – Długo tu już stoisz?
Nara, z delikatnym uśmiechem na twarzy, spokojnym spojrzeniem i godną siebie postawą, zrobił krok w stronę kumpla. Nie śpieszył się z odpowiedzią, tak, jak nie śpieszył się wcześniej z ujawnieniem swojego przybycia. Widok przytomnego, mającego niebywale ludzkie symptomy, Chouji’ego niezmiernie go cieszył. Pławił się tym widokiem, odsuwając w niepamięć obrazy minionego tygodnia, kiedy to z bólem wpatrywał się w blade, nieprzytomne ciało przyjaciela. Zestawiając te dwie wizje, kontrast był oszałamiający, co cieszyło jeszcze bardziej. Akimichi wyraźnie czuł się lepiej.
- Od jakiś dziesięciu minut – rzucił, podchodząc do samego łóżka. – Ale chyba burczenie twojego żołądka zagłuszyło moje przybycie.
- Możliwe – odparł z szerokim uśmiechem. – Cieszę się, że przyszedłeś.
- Hymph – wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, siadając na metalowo-plastikowym krześle, tuż przy szpitalnej leżance. – Nie mogłem nie odpowiedzieć na zaproszenie. – Pokręcił głową. – Chociaż nawet gdybym go nie dostał, przyszedłbym, przecież wiesz. Jak się czujesz?
- Głodny. – Zaśmiał się. Jednak widząc poważny wzrok Shikamaru, zreflektował się: – Znośnie. Rana boli przy gwałtowniejszych ruchach, dlatego raczej ograniczam się jedynie do przewracania kartek.
Nara pokiwał głową z powagą, nie spuszczając wzroku z kolegi nawet na moment. Nie mógł pominąć żadnej zmarszczki i zmiany w mimice twarzy Chouji’ego, która świadczyłaby o kłamstwie.
- A co mówią lekarze? – Dalej przesłuchiwał.
Chouji spojrzał na przyjaciela niepewnie, krótką chwilę analizując, czy aby na pewno powinien uraczyć Shikamaru prawdą, czy skłamać. Wiedział, że jego słowa go trafią, że weźmie je za bardzo do siebie, w konsekwencji stwierdzając, że to wszystko przez niego. Wiedział to doskonale. W końcu znają się od zawsze.
- Że życie zawdzięczam jedynie swojej tuszy. – Wiedział, jednak nie potrafił skłamać Jemu. – Kula wbiła się głęboko, nadszarpując mięsień piersiowy większy. Na szczęście mam grubą skórę, obleczoną dodatkowo tłuszczykiem, więc nie zdołała się przebić dalej, do serca. Tak długo byłem nieprzytomny przez dużą ilość utraconej krwi. Musiała się zregenerować.
Obserwował Shikamaru spłoszonym, niepewnym wzrokiem, oczekując jakiejkolwiek reakcji z jego strony. Dokładnie lustrował jego oblicze, dostrzegając napięcie mięśni żuchwy, nieznacznie ściągnięte brwi i pociemniałe oczy. Jego przyjaciel nieporadnie próbował ukryć swoje uczucia, przywdziewając maskę skupienia, która jednak w tym momencie pękała na jego oczach. Trefny egzemplarz.
- Shikamaru, to nie…
- Moja wina – dokończył za niego, za jednym razem wypowiadając na głos dręczące go myśli, w których tonął nieustannie od tamtego wystrzału. – Chouji, ja…
- Opowiedz mi, co miałeś dziś na obiad – przerwał mu, a widząc, jak Nara zdezorientowany, tępo wpatruje się w niego, westchnął i dodał: - Shikamaru, ja naprawdę nie chcę słuchać tych wszystkich głupot i się z tobą kłócić. Więc opowiedz mi o jedzeniu… Albo co się działo pod moją nieobecność.
Czarnowłosy jeszcze dobre dwie minuty wpatrywał się w oblicze pulchnego kolegi, będąc w całkowitym szoku. A potem najzwyczajniej w świecie zacząć się śmiać. Jednak ten śmiech nie był zwyczajny. On go oczyścił. Po dniach spędzonych na dręczeniu siebie, ta nagła fala endorfin we krwi wypłukała cały smutek z jego ciała. Pokręcił głową, nadal niedowierzając w absurd całej sytuacji.
- Tylko ty potrafisz w najmniej odpowiedniej sytuacji pomyśleć o jedzeniu, Chouji.


Od Autorki: O Boże, cieszę się, że mam już tą notkę za sobą. Męczyłam się z nią strasznie, co zresztą pewnie widać, i nie jestem z niej zadowolona. Ale cóż, na chwilę obecną na nic lepszego mnie nie stać. Moja wena chyba zrobiła sobie ferie >.<
Następna notka nie wiem kiedy. Postaram się do 3 marca, jednak nic nie chcę obiecywać. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że do matury zostały mi niecałe 3 miesiące, podczas gdy jestem w czarnej dupie z nauką, więc ostro mobilizuję się do pracy, kosztem bloga. Mam nadzieję, że mi wybaczycie xd Tyle ode mnie!
Pozdrawiam!

32 komentarze:

  1. Pierwsza? Może zacznę od początku jaka beznadzieja? Codziennie zaglądałam na bloga, wyczekując tego o to rozdziału. Z niecierpliwością czekałam. Pomyśl jak tak jest już na początku, to co będzie jak akcja się rozkręci?
    Najbardziej podobają mi się momenty z Temari. Długość notki jest zachwycająca. Mam taki jeden ale za to spory problem; mianowicie kiedy przeczytam notkę i przychodzi czas skomentowania jej ja nie mam pojęcia co napisać, nie chce pisać o super blog, notka, choć bez dyskusyjnie jest. Piszesz świetnie, i każdy moment mi się podobał. Fajnie wprowadzasz nowych bohaterów nie robiąc z tego jakiegoś bałaganu. Choć przez notkę przeleciało wiele imion, i wiele się działo nie jest to jakaś jedna wielka, nie wiem jak to napisać, ale wiesz o co mi chodzi. Uwielbiam, historie z szeregu rodzina NoSabaku, jest zabawnie. Po przeczytaniu rozdziału 2 zdałam sobie sprawę jaką jestem idiotką. Już Kinie sobie to potarzałam; nie czytaj blogów innych, - zwałaszcza lepszych od Tojego - zanim nie napiszesz własnej notki. Zawsze popełniam ten sam błąd, a później wszystko co napiszę idzie do kosza, bo jest tak beznadzijene, że wstyd się do tego przyznawać. Nie wiem co moge jeszcze dodać. A no tak, weny i powodzenia z nauką. Skup sie na szkole i maturzę, my poczekamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm...
    No to na początek napiszę, iż cieszę się, że to było tylko małe opóźnienie. Bardzo dobrze rozumiem, że nie zawsze wszystko wychodzi w czasie, zwłaszcza gdy ma się na głowie wiele innych, ważniejszych spraw. Przyznam szczerze, że nadal mam małe lęki, bo w przeszłości wiele osób kończyło karierę bloga po 2,3 notkach. Tym razem jednak liczę, że Ty wytrwasz dłużej, albowiem pisanie może byś jedną z najlepszych form relaksu ;)

    Ok, ok... przechodzę do notki. Żebym nie zapomniała. Ten fragment ze wspomnieniami Shikamaru był trochę słabo widoczny. W sensie czcionka z kursywą jak dla mnie trochę za słabo się wyróżniała. Mogłaś oddzielić ten fragment jednym odstępem. Byłoby prościej, przejrzyściej i bardziej zrozumiale. Nie żebym nie załapała, o co chodziło ;)

    Skoro mowa o wspomnieniach... Nie dziwię się, że Shikamaru się za to wszystko obwinia. Nie mógł co prawda przewidzieć takiego obrotu sprawy, ale to nie zmienia faktu, iż to przez niego Chouji tam się znalazł.
    Był Kiba! Uwielbiam Cię za to. Kiba zawsze pasował mi na narwanego łobuza, wiecznie pakującego się w kłopoty <3

    Temari szukająca swojego sweterka. Gaara to jednak kochany braciszek. Szkoda, że ja z moim bratem mam relacje, jak Temari z Kankuro ^^"
    Podobał mi się fragment w szkole. Tenten idealnie nadaje się by wprowadzić Nową w życie szkoły. Jestem ciekawa, o co chodziło z tym trzymaniem się za ręce ;> Wyjątkowa sytuacja, według Tenten....hmm...

    Co jeszcze? Kurczę, nie piłam jeszcze dziś kawy i jestem trochę zamulona, więc wybacz, jeżeli napiszę coś mało zrozumiale. Wysilę jednak swój zaspany umysł by nie było tak źle ^^"

    O! Rozwiązanie z nadrabianiem zaległości - świetne! Oczywiście osobiście bardzo bym się wkurzyła, gdyby kazali mi chodzić na dodatkowe przedmioty, których wcześniej nie miałam. Mogłaś wprowadzić jednak coś takiego, że w zamian za Wos i Wok, Temari ma zaliczone już inne przedmioty, a te miała zacząć dopiero teraz. Chyba taka sytuacja częściej się pojawia, gdy ktoś się przeniesie. Pamiętam, że nawet u mnie w klasie była koleżanka, która musiała chodzić do młodszej klasy na biologię, a z kolei zaliczoną miała fotografię.
    Dobra, odbiegam od tematu!

    Spotkanie Temari i Shikamaru. Zaiskrzyło :} Nara jednak musiał się rozczarować, bo panna No Sabaku nawet o niego nie spytała. W sumie czego się spodziewał?

    Temari wróciła do domu i ten jej ojczulek. Cieszę się, ze jednak rodzeństwo ma kogoś, na kogo zgodnie może się wkurzać. Taka niechęć bardzo jednoczy :)
    Oczywiście Kankuro zakupów nie zrobiła. A jakże. Nie ma to jak polegać na starszym rodzeństwie. Skąd ja to znam? -_-"

    Ostatni fragment trochę mnie znudził. Nie było w nim nic złego, ale po prostu postać Chouji'ego do najciekawszych nie należy :)

    To tyle ode mnie. Mam nadzieję, ze należycie przygotujesz się do matury i zaliczysz ją śpiewająco. Nam to zawsze powtarzali "żebyście nie obudzili się z ręką w nocniku" oczywiście i tak zawsze było wszystko na ostatnią chwilę. W dzień matury z matmy jeszcze stała z zeszytem i sobie wzory powtarzałam ^^ Do dziś pamiętam wzór na deltę xD
    No nic. Nie stresuj się, a wszystko jakoś się ułoży. Potem będziesz się tylko z tego śmiała ;)
    Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, wzorem na deltę mnie rozwaliłaś <3 taak, ja też na pewno będę go pamiętać przez całe życie, bo jakże by inaczej? TO DELTA!

      I nie, zdecydowanie nie skończę po 2-3 notkach! Nie i już! Za bardzo się napaliłam na tę historię, żeby tak łatwo odpuścić. Skończę ją, chociażby nawet za pięć lat!

      I wiesz co? Powiem Ci w sekrecie, że mi fragment z Choujim też sie nie podoba xd bywa...

      Pozdrawiam! ;**

      Usuń
  3. Nooo nie no, możesz tam sobie narzekać ale moim zdaniem notka świetna :D
    Tak całkiem niespodziewanie wplotłaś tą akcję z Saskiem i w sumie ja tam się raczej zgadzam z Kibą, no bo kurna poszedł z własnej woli do mafii (!) to co oni się będą za nim tyle uganiać narażając własne życia za jego głupotę ;x
    Podobają mi się dialogi w twoim opowiadaniu, ja osobiście mam z nimi zawsze problem, bo chce żeby wyszły jak najbardziej realnie i na luzie i właśnie ty ten efekt otrzymujesz ;D Są naturalne, lekkie i czasami dowcipne.
    Najbardziej oczywiście przypadł mi do gustu fragment z tym jak na siebie spojrzeli i zareagowali, od początku coś się kroi, super *.*
    Jeden błąd znalazłam: gdzieś tam jak Temari wraca ze szkoły to napisałaś 'kurkę' zamiast 'kurtkę' ;D
    Powodzenia w nauce do matury, ja tam już współczuje sobie za dwa lata, bo tylko cudem chyba będę potrafiła się zmobilizować.. xD
    Pozdrawiam, buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. piewsza sprawa: "Wyglądał trochę dziko, jednak wielkim uśmiechem, widniącym na jego buzi, zyskał moją sympatię."
    widniącym? chyba "widniejącym"
    "innego szkoły" --> "innej"
    "Niestety, na chwilę obecną jedynym posiłkiem młodego mężczyzny stały się podawane dożylnie substancje odżywcze i płyny udowadniające organizm."
    "udowadniające" --> "nawadniające"
    niby tylko literówki, ale zaburzają płynność czytania.
    Zapowiada się naprawdę świetny blog z rozbudowaną fabułą. Mam nadzieję, że z okazji matury nie będziesz musiała zrobić dużej przerwy.
    Na jakim jesteś profilu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wymienienie literówek! Sama jestem na nie uczulona i wszystkim je wytykam, jednak w swoim tekście zdecydowanie trudniej jest je znaleźć ^^

      Jestem na mat-geo, a zdaję rozszerzoną matematykę i rozszerzony angielski :) i również mam nadzieję, że jednak nie będę musiała robić przerwy i cudem wyrobię się do 3 marca ;D miejmy taką nadzieję!

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Piszesz na takim poziomie, że sądziłam, że jakiś humanistyczny, a tu też klasa mat. (ja jestem na mat-fiz).

      Usuń
    3. Haha, no cóż moja teoria jest taka: na humana z reguły idą osoby, które nie lubią matematyki, a nie wybitnie uzdolnieni pod względem pisania xd mat-geo też potrafi pisać, a co!

      Usuń
    4. Z tym się zgodzę, chociaż moją klasę często traktują jak analfabetów (90% tekstów jest czytana na głos).

      Usuń
  5. Świetna fabuła. Mało kto ma takie pomysły, do tego opisy i słownictwo na sześć. Naprawdę mi się podoba i będę z utęsknieniem czekać na nową notkę. :>

    sandskunoichi.blogspot.com
    szkola-ukryta-w-tokio.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że moje instrukcje się przydały ^^ Bardzo mi z tego powodu miło! Taki zamysł ma blog. Co do notki, nie wiem, czy wiesz, ale Shikamaru jest słodki :D Kurcze, taki leniuszek, czarne oczka, oh i ah. To Temari będzie chodziła na dodatkowe lekcje i to do jego klasy! Wsadź ich jeszcze razem do jednej ławki, a będę jak w niebie xD
    Zauważyłam też, że produkujesz długie zdania. Warto by je trochę poskracać ;p
    A co do omawianego profilu w szkole. Ja jak chodziłam do liceum, byłam na profilu biologiczno-geaograficznym z poszerzoną chemią i lubię pisać :D I chyba mi to nawet wychodzi, haha!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj przydały i to baaardzo, jeszcze raz dziękuję! Shikamaru słodki? Hmm, nigdy o nim tak nie myślałam właściwie xd
      Co do zdań,to wezmę Twoją radę pod uwagę i zwrócę większą wagę na zdania w przyszłej notce.
      A co do tych profilów, to myślę, że właściwie w każdej klasie znajdzie się jakiś "artysta"; human o niczym nie świadczy, a umysły ścisłe lubie nawet bardziej.
      A tak btw tak z ciekawości, skoro "chodziłaś do liceum" to na którym roku studiów jesteś? :)

      Usuń
    2. Z racji tego, iż trochę posiedziałam za granicą, dopiero rozpoczynam rok. Poprzednie moje "podchody" do studiów kończyły się fiaskiem. Obecnie jestem na dobrej drodze ^^

      Usuń
  7. Heej, przyjmuję wyjaśnienie ze szkołą, sama się nią wytłumaczę dlaczego tak późno komentuję.

    Przede wszystkim strasznie mi się podoba, że wszystko idzie tak analogicznie do mangi - mam tu na myśli sytuację z Sasuke. Chociaż nie znam(jeszcze) powodów, dla których oddalił się od swoich przyjaciół, ale wątpię, żeby to był jego kaprys. Tak samo Shikamaru i Naruto, którym zależy na odzyskaniu przyjaciela. Naprawdę piękne.

    Mi się scena z Choujim podobała - w ogóle bardzo go lubię, dla mnie to po prostu dobra osoba, zawsze myślałam, że Shikamaru ma szczęście mając takiego przyjaciela. Nic dziwnego, że nasz geniusz się obwinia za to Chouji, nawet leżąc w ciężkim stanie w szpitalu chciał go chronić - naprawdę piękna scena prawdziwej przyjaźni z obu stron.

    Co do Temari... Fajnie, że zaprzyjaźniła się z Ten Ten. Zawsze jak myślałam, z jaką dziewczyną z Konohy Temari miałaby najlepszy kontakt przychodziła mi na myśl Ten Ten, jeszcze ewentualnie Sakura. Nieśmiałość i niezdecydowanie Hinaty raczej by ją drażniły, za to Ino... Ech, zostawmy to bez komentarza. xd Podoba mi się jej otwartość i szczerość. A jak połączysz ją z Nejim to już w ogóle będzie cudnie, to jedna z moich ulubionych postaci męskich.
    Co do całej tej bójki i zachowania Gaary i Kankuro - bardzo mi się to podobało. Matko, jak komentuję to jeszcze bardziej uświadamiam sobie ile ma to powiązań z mangą. świetna była też scena z ojcem rodzeństwa. Drań i tyle, nie znoszę takich ludzi. Temari i Kankuro chcący chroniąc młodszego braciszka - cudo. Widać, że oni są naprawdę mocno związani ze sobą, zależy im na sobie. Gaara podający sweter Temari - przeurocze.

    Pozdrawiam, życzę dużo weny i (na tyle na ile jest to możliwe) przyjemnej nauki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju, jaki miły komentarz. Naprawdę dziękuję! Poprawiłaś mi nim humor ^^ a naprawdę nie sądziłam, że można w tym rozdziale znaleźć tyle pozytywów, hah xd

      I masz rację, jest tutaj wiele powiązań do mangi. Zazwyczaj opowiadania z serii "school" są całkowitym wytworem wyobraźni autorów i właściwie z "Naruto" mają wspólne jedynie postacie. Ja staram się trzymać fabuły stworzonej przez Kishimoto, interpretując i przetwarzając różne mangowe sytuacje na 'ludzkie' realia. Następne notki co prawda będą bazowały na moim własnym pomyśle, jednak motyw mangi na pewno będzie się gdzieniegdzie pojawiał :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Aj ale ze mnie brzydal, no nie? Tyle czasu nie wejść i nie skomentować...
    To najpierw powiem, że szablon jest bardzo ładniutki, tylko ta twarz Temari jakaś przykrótka i zbyt szeroka.

    Akcja się zawiązuje, póki co przedstawiasz świat i to bardzo dokładnie. Od razu wprowadzasz gamę bohaterów. Jedni są od razu ważniejsi, inni mniej. Podoba mi się to "odejście" Sasuke przeniesione na Twoją płaszczyznę. Widać, że planujesz coś oprócz paringu, a to jest dla mnie w opowiadaniach najważniejsze - ciekawa fabuła. Jestem trochę zdziwiona, że Temari od razu nie wypytała o bitkę, to trochę nielogiczne, bo nie mogło jej tak po prostu wylecieć z głowy coś tak ważnego.

    Tak próbowałam sobie wyobrazić Tenten i Nejiego i w sumie genialna byłaby z nich para. Mam nadzieję, że wielu par nie planuesz, bo wtedy *rzygam tęczą*, jestem ciekawa na co się zdecydujesz.
    Co do stylu, to z postu na postu jest coraz lepszy (to dopiero trzeci, więc nie powinnam może tak stwoerdzać jeszcze). Masz fantastyczne, konkretne opisy i oczywiście dialogi, które nie są jakąś tam przypadkową wymianą zdań. Ach, czemu nie wszyscy biorą z Ciebie przykład?

    Widzę, co akapity robisz za pomocą spacji, to Ci się przyda:
    http://tajemniczy--ogrod.blogspot.com/2012/09/tworzenie-akapitow.html . A no i przy dialogach też powinno być wcięcie akapitowe.

    Co do błędów, to nie zawsze masz przecinki, gdy w zdaniu występuje imiesłów przysłówkowy. Poza tym - idealnie.

    Wena ferie? No wiesz, my ferie mamy, ona też chce czasem mieć, a skoro się tak już złożyło - bierz się do nauki, leniu! ;)

    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach... Znów zapomniałam. Zapraszam do zapoznania się z zakładką "polecane" u mnie, gdyż chciałabym do adresów blogów dodać krótkie opisy blogów, napisane przez autorów.

      Usuń
    2. ... nie robię akapitów za pomocą spacji >.< ja nie z takich!

      Wiesz co? Dzięki Tobie dowiedziałam się, co to jest imiesłów przysłówkowy, bo jak przystało na nieogarnięte w tych sprawach mat-geo, grzecznie to sobie wygooglowałam xd haha, postaram się zwrócić większą uwagę na stawianie przecinków przed nimi, dziękuję.

      Co do paringów, to planuję kilka wątków, jednak z reguły sama nie lubię przesłodzonych historii, więc raczej postaram się nie doprowadzić Cię do mdłości ^^ upatrzyłam sobie jedną parkę, której dam trochę szczęścia, a reszta niech się buja xd

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  9. Rany, jak ta notka przesłodko się skończyła. Naprawdę. Uśmiechałam się od ucha do ucha, czytając scenę z Shikamaru i Choujim. Podobała mi się też akcja z poszukiwaniem swetra w wykonaniu Temari, ta dziewczyna ma świetny tok myślenia (xD) Bardzo lubię czytać, kiedy piszesz z jej perspektywy i bardziej chętniej, niż kiedy wracasz do Shikamaru, gdzie wprawdzie zawarte jest więcej wydarzeń.
    Powiem ci wprost; Zawsze miałam trudność z czytaniem blogów o parach typu Shikamaru x Temari, a już w ogóle Naruto x Hinata, ale niekiedy autorzy potrafili mnie tak wciągnąć, że nie liczyło się dla mnie, czy występuje tam znienawidzona przeze mnie postać, czy też ta, którą toleruje, ale nie robi na mnie większego wrażenia. Ty mnie wciągnęłaś, chusteczko (xD) I to wciągnęłaś mnie Shikamaru! Nudnym leniem, który nigdy nie wydawał mi się wyjątkową postacią. Ach, no i przez ciebie zaczęłam też bardziej interesować się Temari. Ogólnie dziewczyny stosunkowo mało w Anime i Mandze, dlatego nie zwracałam na niej szczególnej uwagi. AA, teraz mam ją na tapecie xD
    Ach nie mogę się doczekać co tam z nimi wymyślisz :D Temari będzie chodziła z nim do jednej klasy! Czekam z niecierpliwością. Po tobie można się wiele spodziewać ^^

    Głupio mówić, ale nie wiem czy są błędy, bo nie zwracałam na nie uwagi... Za bardzo mnie pochłonęło czytanie, twoja wina! ^^

    Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haah, to widzę się nawzajem wciągamy, bo z kolei Twój blog był chyba pierwszym o tematyce SasuSaku, który polubiłam. Wcześniej omijałam tę parę szerokim łukiem, a obecnie sama dla niej co nieco szykuję ^^

      Dziękuję za miłe słowa dotyczące ostatniej sceny! Pisałam ją chyba 2h, miała być dłuższa, zupełnie inna i ogólnie rzecz biorąc, to nie byłam z niej zadowolona. Dlatego Twoje słowa mnie naprawdę cieszą :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Shikamaru i Temari?! MATKO! Jestem stałą czytelniczą od dnia dzisiejszego! Znaczy, jeszcze nie przeczytałam Twojej twórczości i nawet teraz jej nie skomentuję, ale wiedz, że już się mnie nie pozbędziesz. Uwielbiam tych bohaterów, a w tle nawet NaruHina, sooooo... I'm so excited! ^.^
    Wrócę. W weekend na pewno tutaj zajrzę. Cierpliwości. Nobie ma lenia i często lubi odkładać "coś" na później.
    Pozdrawiam (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, bardzo cieszy mnie Twój entuzjazm, jednak jak to się mówi: nie mów "hop" zanim nie przeskoczysz! ;D Nie wszystkim musi przypaść do gustu, to co pisze xd

      Usuń
  11. Właściwie nie wiem co napisać i od czego zacząć. Kulturalnie byłoby się przywitać, chociaż nie ukrywam, że wewnątrz mnie drzemie mała iskierka, która ma nadzieję, że mnie jeszcze chociaż trochę pamiętasz, bo kilka lat wstecz parę razy ze sobą rozmawiałyśmy na gg :) Eh... kilometrowe zdanie. Na bloga trafiłam zupełnie przypadkiem, zaledwie kilka dni temu, gdyż o jego istnieniu nie miałam wcześniej zielonego pojęcia. Mam nadzieję, że zdanie w żaden sposób nie urazi, ale bardzo ucieszyła mnie informacja, że blog ma póki co mało notek. Gdyby ich ilość była większa z pewnością odłożyłabym czytanie bloga na później, a tak to z 'planowanych' mogę przełożyć go już na 'w trakcie czytania'. I ta świadomość mnie bardzo cieszy :) Przechodząc do rzeczy najważniejszej, czyli do tego ja odebrałam te dwie pierwsze notki oraz prolog. Muszę Ci przyznać, że bardzo pozytywnie. Od stylu począwszy a kończąc na dobrze zapowiadającej się historii. Do takiej płynności opisywania chciałabym dojść. Wszystko tak ładnie, zgrabnie przedstawione, że naprawdę odczuwam zazdrość, porównując to do moich kalek, gdzie sztucznością zalatuje na kilometr. Jeśli chodzi o tematykę gdzie narutowskie postacie muszą się zmierzyć z życiem szkolnym zawsze mnie interesował, jednak musiał on być zaprezentowany z pewną oryginalnością. Nie ukrywam jednak, że jakoś nie latam po blogspocie czy jeszcze onecie (chociaż praktykuje się teraz przeprowadzki na to pierwsze) szukając blogów akurat o tej tematyce. Ogólnie staram się już ograniczyć ilość czytanych blogów. Tyle opowiadań się czytało, z tyloma historiami zapoznało, mając nadzieję, że człowiek doczeka się ich końca a tu... klops. Nie ukrywam, że zawsze jestem porzuceniem historii zawiedziona. Komentując tego bloga, wiążę z nim ogromną nadzieję i będę trzymała kciuki, abyś doprowadziła go do końca :) Wracając... mam nadzieję, że nie będziesz ograniczać się jedynie do dwójki bohaterów, tylko dasz jakieś pięć minut innym xD Nie pogniewałabym się, gdy dane mi było czytać coś o NaruHina xD Ten obrazek po środku narobił mi takiego smaka...! Przygody głównych bohaterów z reguły czytam z bardzo obojętnym nastawieniem, do czego u mnie trzeba przywyknąć. Postacie poboczne zazwyczaj są takie zapomniane, samotne, mało kto zwraca na nie uwagę, więc niech mają chociaż miłość Perełki xD Sasuke widzę, że jak w mandze, tak i u ciebie musi coś namieszać i wpakować się w kłopoty. Czy to taka jego natura? Mhrok musi mieć w genach! A Naruto jak zwykle stara się go uratować. Mieć takiego przyjaciela to skarb. Szkoda Choji'ego. Poszedł jedynie, żeby nie zawieść Shikamaru a skończył w najgorszej sytuacji. I przysporzył Panu Płczkowi tyle zmartwień. Zawsze ich przyjaźń mnie tak rozczulała! Mimo, że fanką ShikaTema nie jestem, to lekka ciekawość mnie zżera od środka w jaki sposób ich miłość zakwitnie. A to dobrze wróży :)
    Ah... aż po przeczytaniu sama nabrałam weny. Szkoda tylko, że jest już tak późno. ;c
    Kończę więc z niecierpliwością czekając na kolejne rozdziały! Głowy nie dam, że każdy z nich będę komentować, ale zrobię co w mojej mocy, aby jednak mi się udało. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że Cię pamiętam! Nadal - nawet! - mam Twoje gg i chyba jest aktualne, bo przyznam, że jak czasami pojawia się opis typu "nn na [zbior-ksiag]" to jako cichy czytacz zawsze tajniacko wchodzę xd jednak nie byłam pewna, czy Ty masz mój nr i czy mnie pamiętasz, i ta obawa powstrzymała mnie przed poinformowaniem Ciebie o powstaniu bloga, wybacz ^^

      Jeśli chodzi o wątki to już wielokrotnie pisałam pod różnymi komentarzami, że nie ograniczę się jedynie do ShikaTema. Zaczęłam od nich, bo mam do nich straszny sentyment i nic nie poradzę, że po prostu ubóstwiam tą parę. A szczególnie Temari, jej charakter daje wiele możliwości, dlatego postanowiłam jej dać narrację w ręce xd

      Obrazek NaruHina miał robić smaczek, więc prawidłowo go odebrałaś. Sasuke jest mroczny, taka jego natura i koniec. Właściwie to w mojej historii odegra bardzo istotną rolę, scena z jego udziałem będzie właściwie punktem kulminacyjnym opowiadania, który de facto już jest napisany od dwóch miesięcy xd jednak zanim to, to jeszcze łohohohoooo! Dobra, lepiej się już zamknę, bo za dużo zdradzę xd

      Dziękuję za komentarz. Nie oczekuję, że będziesz go zostawiać zawsze, ja sama przecież nie zawsze to robię. A, i jako że jestem na bieżąco z [zbiorem-ksiag], to obiecuję, że już przy następnej notce ujrzysz mój komentarz!

      Usuń
  12. No, ja tu jestem nową czytelniczką, więc nie wysilaj pamięci xD
    Kocham blogi, w których akcja dzieję się w współczesnych czasach. Ogólnie szkoła itp. to coś co mnie przyciąga jak nic xD pewnie dlatego, że swoją skończyłam i tęsknie (tak, naprawdę da się tęsknić za szkołą XD)
    Ale co do bloga, bardzo fajny wygląd ;D taki prosty aczkolwiek ładny :D I nie utrudnia czytania ani nic, fajnie tak współigra ;DD No i tytuł "kiedy życie pozostawia nas ślepocie..." (uwaga, tłumacząc narażam się na pokaz głupoty, bo z angielskiego jestem... XD) anyway, bardzo głębokie, czyli bohaterzy są skazani na kaprys losu (autorki) prawdziwe xD Jeszcze co do obrazka, czy ja tam widzę NaruHina? (jestem ich fanką, musisz mi wybaczyć xD) czy będzie jakiś ich poboczny wątek? <3 No, ale ShikaTema też bardzo lubię, ubóstwiam kłócące/drażniące się pary xD A coś czuję, że tak będzie xD
    Co do tekstu, bardzo ładnie, płynnie piszesz, czuję jakbym czytała profesjonalną książkę xD Nie no, nie ma drażniących mnie błędów czyli interpunkcja i ortografia, jak dla mnie idealnie ^^
    A co do fabuły: Interesująca. Już na samym początku mnie wciągło :) choć domyślałam się w kilku kwestiach (miałam takie " O.O mózgu, skąd wiedziałeś?"XD) np. że Chouji to ranny koleś, albo że Gaara i Kankurou działali w dobrej mierze :) chociaż wszystko tak ładnie obmyśliłaś :) No i widzę szczegół dotyczący wieku, zachwany - super :) No ogólnie, wreszcie ktoś nie stawia Sakurę w miejsce super przyjaciółki xD No ciekawa jestem jak nadal to rozwiniesz ;D

    No a teraz spamik, jeżeli nie przeszkadzają cxi wulgaryzmy, a lubisz się pośmiać to zapraszam do siebie: www.naruhina-lovestory.bloog.pl :)
    Czekam na nextciora :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nową czytelniczkę! Miło widzieć nowe osoby. :)

      Tłumaczenie cytatu na belce i w tle brzmi "Kiedy życie pozostawia nas ślepych (ślepcami), miłość utrzymuje nas w dobroci". Są to słowa mojej ulubionej piosenki zespołu Linkin Park "The Messenger", gorąco polecam :) uznałam, że idealnie pasuje do opowiadania z kilku powodów, jednak zdradzając je, zdradziłabym spory kawałek fabuły xd

      Co do Twojego bloga, to wybacz, ale w najbliższym czasie na pewno go nie odwiedzę. Mam ograniczony czas na przyjemności, a że czytam już kilka blogów, więc na kolejny najzwyczajniej w świecie nie mam czasu. Poza tym na moją uwagę czekają jeszcze dwa blogi już od jakiegoś czasu, więc pójdą w pierwszej kolejności.

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
    2. Znam ten zespół (kto go nie zna) więc na pewno się skuszę ;D Fajnie, natchnęła cię piosenka do pisania opka, masz świetną odpowiedź na pytanie 'co cię zainspirowało?' zazdroszczę ;D

      Spoko, spoko nie martw się xD ja twojego wytrwale poczytam :) Jasne matura - jesteś w pełni usprawiedliwiona :) Powodzenia w pisaniu :) Mogę dodać twojego bloga do linków, prawda? :) (I tak to zrobię :P)

      Usuń
    3. Oczywiście, że możesz. Pogniewać się nie pogniewam, a nawet bardzo, bardzo ładnie podziękuję i będę dozgonnie wdzięczna za "reklamę" xd

      Usuń
  13. Czytam , czytam i jest wspaniale , ulubione momenty "Cholera, obserwował mnie. Kiedy to do mnie dotarło, a nasze spojrzenia na chwilę się skrzyżowały, moje serce zabiło raz szybciej." ♥ KC FOREVER ZA TO ZDANIE ♥
    " A czy… – pytała o mnie?, chciał spytać, rozmyślając się w ostatniej chwili. – Z resztą nie ważne. – Odwrócił się od koleżanki, chcąc odejść.
    Zatrzymał go cichy głosik:
    - Nie pytała o ciebie – Przerwała, a widząc zdziwione spojrzenie kolegi, dodała – Chyba cię nawet nie zauważyła, jeśli chciałbyś wiedzieć.
    Zaśmiała się cichutko, siadając i pozwalając skonsternowanemu Narze odejść na koniec sali do swojej ławki.
    Zauważyła, pomyślał gorzko, wspominając krótką chwilę, kiedy ich spojrzenia się spotkały." - nie przepadam za Hinatą , ale w tej scenerii bardzo mi się podoba :*
    "Wystarczy, że ty codziennie zachowujesz się jakbyś miała miesiączkę" , "Oj no weź, nowe miasto nowy start! " -już widzę tą jego minę xD Kofam Kankuro w tej wersji ♥
    Wogule jesteś cudną pisarką :)
    P.s.
    "Płaczka"-WTF xD to Shikamaru jest ♥ ^o^
    P.s.2
    Kofam Chouji'ego ♥ Tylko on potrafi cały czas myśleć o jedzeniu i przy okazji jest wspaniałym przyjacielem "Shikamaru, ja naprawdę nie chcę słuchać tych wszystkich głupot i się z tobą kłócić. Więc opowiedz mi o jedzeniu" ♥
    Wyczes , pisz tak dalej a zakocham się w tym opowiadaniu ^o^
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej. hej! Wiesz co dopiero teraz zauważyłam? Że większość fragmentów piszesz z narracją 3-os, ale Temari 1-os. No i tu nasuwa się pytanie. Dlaczego? Bo wiesz, mi to ogólnie za bardzo nie przeszkadza, ale to trochę niepoprawne gramatycznie, czy coś w ten deseń, rozumiesz, ne? xd

    Tenten! Kocham ją na swój własny, pokręcony sposób. Moim zdaniem, wybrałaś najlepszą kandydatkę na przyjaciółkę Temrai ;3

    Hinata! Jakaś ty bystra, kotenieńku xd Serio, zaskoczyłaś mnie z tą nieśmiałą, ale jednocześnie śmiałą, Hyugą. To trochę dziwne, ale... Ale może być ciekawie.

    Ale jedno pytanie mnie nurtuje. Skoro jest Kiba, skoro jest Hinata, to czy mogłabym liczyć na wprowadzenie młodszej Hyugi i na paring KibaHana? ;>

    Mówiłam Ci, że świetnie opisujesz? Albo, że cholernie podobają mi się Twoje metafory? Nie? To teraz Ci to mówię ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Yo.
    Jestem Neko i mam zamiar cię zhejtować. Zhejtować za to, że nie mam czego hejtować. No, może się coś znajdzie, ale to później.
    Od czego mam zacząc?
    Dawno, dawno temu siedząc w ostatniej ławce na lekcji angielskiego szukałam sobie bloga do poczytanie. I wpadłam na twojego, i przeczytałam do tego rozdziału. Mimo zapewnień, które sobie składałam, żę skomentuje dopiero ostatni rozdział, widzisz komentarz już przy dwójce. Otóż o niektórych przemyśleniach na temat opowiadania, mogę później zapomnieć.
    Co chcę powiedzieć? Cholernie mi się podoba. Świetny pomysł na historię. Mamy sobie trójeczkę Sabaku, którzy nienawidzą swego ojca (mają za co) i zaczynają nowy rozdział swojej historii, czyli mieszkanie w nowym mieście. Kankuro student, Temari w klasie maturalnej no i mój Gaara ( <333333333 ) w jednej z młodszych.
    Oczywiście bracia z Suny byliby chorzy, gdyby nie wpakowali się w kłopoty, jednak Temari powinna im za to podziękować. Bo w sumie to właśnie przez nich spotkała swojego przyszłego chłopaka xDDDD
    I zaczyna sie fajna, sielankowa historia w szkole. Mamy Tenten i Hinatę i innych. Polubiłam bardzo Ten, chociaż normalnie jakoś nigdy nie zwracałam na nią uwagi. No i Hinatka też jest całkiem spoko, chociaż ona nadal jest mi obojętna.
    Choji jak zwykle jedynie o jedzeniu. Normalnie jak Neko <333333

    Zostawmy jednak recenzję opowiadania w spokoju, bo przecież ja to teraz robię. Ech. Nie umiem komentować.
    Bardzo fajnie opisujesz. Kompletnie nie masz z tym problemu i wiesz co jest najlepsze? Że nie masz takich głupich zdań typu: Wzięłam sobie bułkę, którą posmarowałam masłem. Już po chwili jadłam ją ze smakiem XDD Rozumiesz?
    To mi sie podoba. Punkt dla ciebie Chusteczko xDD
    Dialogi! Też mi się podobają. A najbardziej dialogi pomiędzy rodzeństwem. Coś epickiego xD Kooooocham. A jak jeszcze jest Gaara. Ach! <333

    Zdarzają ci się błędy, czy literówki, ale ja nic do ciebie nie mam. Broń Boże. Jedynie upominam xD
    Wiesz jest jedno ale. A mianowicie Gaara. Cóż przywykłam do jego bardziej mrocznej strony, gdzie to on rządzi rodzeństwem i musi o wszystkim wiedzieć. Kapujesz, nie? Po prostu bardziej wolę takiego męża. Bo póki co czytając te twoje wypociny odniosłam wrażenie, że jest takim zwykłym chłopaszkiem, który czasem jest porywczy. Wiesz, że on nie odważy sie powiedzieć Kurwa przy starszych itp. No nie wiem czy to dobrze wyjaśniłam. xDDD

    Także ja sobie czytam dalej.
    Bajo. Spotkamy się za dwa - trzy rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  16. „Chrystusy” wśród udręczonych klas! - padłam na tym :D Ogólnie rozdział czytało mi się dość fajnie :D chociaż tak, miałam wrażenie, że trochę się z nim męczyłaś :D podoba mi się coraz bardziej :D powoli zaczynam czuć historię i wkręcam się w nią <3

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń

Kłaniam się nisko w podzięce za komentarz! ♥