1 kwietnia 2013

Rozdział 4


   "Pan tu nie stał, zwracam panu uwagę, 
że nigdy nie stał pan za nami 
murem, na stanowisku naszym też
pan nie stał, już nie mówiąc, że na naszym czele
nie stał pan nigdy, pan tu nie stał, panie,
nas na to nie stać, żeby pan tu stał
obiema nogami na naszej ziemi, ona stoi
przed panem otworem, a pan co,
stoi pan sobie na uboczu
wspólnego grobu, panie tam jest koniec, 
nie stój pan w miejscu, nie stawiaj się pan, stawaj 
pan w pąsach na szarym końcu, w końcu 
znajdzie się jakieś miejsce i dla pana."
~Stanisław Barańczak "Pan tu nie stał"


10 września, wtorek
Naruto Uzumaki sprężystym krokiem przemierzał szkolny dziedziniec, oblany porannym słońcem. Ubrany był w pomarańczową bluzę z kapturem, która była nieodłączną częścią jego garderoby, czarne jeansy oraz jasne, znoszone trampki, które swoje lata świetności miały dawno za sobą. Zielony plecak z pluszową zawieszką żaby przy tylnej kieszeni wesoło podrygiwał w rytm jego kroków. Promienie tańczyły na jego blond włosach, igrając jednocześnie z błękitnymi tęczówkami, zmuszając tym powieki do przymrużenia. Lekki, nadal ciepły wiaterek powiewał co chwilę, delikatnie wybudzając chłopaka z zaspania. Jak przystało na drugi tydzień września, pogoda wciąż była przyjemna, a przynajmniej obijająca się w granicach piętnastu stopni Celsjusza. Naruto to cieszyło. Uwielbiał słońce, ciepło i wynikającą z tego możliwość przebywania wielu godzin na dworze.
Zbliżając się do głównego wejścia, pokonał schody prowadzące ku budynkowi, przeskakując po dwa na raz. Pchnął mosiężne, oszklone drzwi od progu witając się z portierką. Naruto zawsze był miły dla szkolnego personelu. Nieraz nawet przystawał chwilę dłużej, by zamienić kilka słów z kobietą, która od czasu do czasu częstowała go cukierkiem, bądź innym łakociem, który akurat gościł na jej stoliku.
Tym jednak razem Uzumaki, machając portierce na dzień dobry, minął kantorek bez postoju. Była dopiero dziewiąta trzydzieści, więc do dzwonka na lekcję miał jeszcze dwadzieścia minut, jednak on się śpieszył. Przecież musiał przepisać zadanie z matematyki, które było najgłupszym i najtrudniejszym, jakie w życiu widział. Właściwie jak każde inne.
Minął właśnie blok sportowy i skręcił w prawo, kierując w stronę schodów prowadzących do szatni. Lecz wtedy zatrzymał się raptownie, obserwując, jak nowa postać pewnie kroczy w jego stronę. Na korytarzu pojawił się on, Sasuke Uchiha. Czarny chłopiec, przyjaciel i zdrajca. Największy ból Uzumakiego.
Naruto wodził wzrokiem za przyjacielem, wyczekując momentu, w którym ten wreszcie zwróci na niego swoje spojrzenie. Moment jednak nie nadchodził, a napięcie w blondynie rosło, aż wybuchło, gdy zdrajca go minął.
- Uchiha! – wysyczał za nim, zaciskając pięści. – Już nawet się nie przywitasz?
- Witaj – rzucił niedbale przez plecy, jak zwykle chłodnym, wypranym z uczuć głosem. Nie zatrzymał się.
Naruto zrobił dwa kroki w przód, uśmiechając gorzko.
- Uchiha – zaczął. Sasuke przystanął. – Z tego co mi wiadomo to nie masz teraz wuefu. Klasy też znajdują się w przeciwnym kierunku.
Czarnowłosy prychnął.
- Z tego co mi wiadomo – Spojrzał na Uzumakiego przez ramię, mrożąc wzrokiem. – kazałem ci zając się swoim własnym życiem.
Odszedł, pozwalając słowom krążyć po korytarzu i w głowie blondyna.

- Chcesz być taki jak on?! – wrzasnął Naruto, jednak szybko tego pożałował. Ciężka pięść Uchihy walnęła mocno w jego szczękę. Blondyn aż zgiął się pod wpływem siły uderzenia. Zaklął, wypluwając ślinę wymieszaną z krwią na płyty chodnika.
Wyprostował się, ocierając usta dłonią. Zdeterminowanym wzrokiem wpatrywał się w czarno-włosego, który z kolei miażdżył go nienawistnym spojrzeniem. Odsunął się od niego na kilka metrów; pięści zaciskał mocno, w każdej chwili gotów do ponownego ataku.
- Nie porównuj mnie do niego – wysyczał Sasuke. – Nie masz zielonego pojęcia o moich planach, więc stul pysk!
- To mnie oświeć!
Naruto nawet nie zdążył się zorientować, a już był przyciskany do muru budynku. Silne ręce przyjaciela mocno zacisnęły się na jego bluzie, unosząc go delikatnie w górę. Ciepły oddech chłopaka owiał jego policzek i ucho, drażniąc.
- Dobrze ci radzę, młotku – zaczął szeptem. – Zapomnij, że mnie kiedykolwiek znałeś i zajmij się własnym życiem.
Uzumaki prychnął, zanosząc się pogardliwym śmiechem. Sasuke odsunął twarz na odpowiednią odległość, spoglądając w przymrużone, lazurowe oczy przyjaciela. Bił z nich spokój i pewność siebie. Nie wypuścił jednak jego bluzy z uścisku.
- Sasuke – Uśmiechnął się, okazując tym swoje niedowierzenie w słowa Uchihy. – naprawdę myślisz, że można o kimś zapomnieć tak z dnia na dzień? Kogoś, kogo się zna całe życie?
Czarnowłosy uśmiechnął się kpiąco, z wyższością. Skanowali się chwilę, ważąc wzajemnie swoje siły.
- Przyjaciół łatwiej zapomnieć, niż wrogów, Naruto. – Puścił go. – Pogódź się z tym.
- Łatwiej?! Pogodzić?! – wrzeszczał. Nie zastanawiając się wiele nad swoimi ruchami, tym razem to on złapał Uchihę za fraki. Przyjaciel jednak zdawał się nie przejąć tym faktem. Jego czarne tęczówki dalej skanowały go niewzruszenie. – W jakim ty świecie żyjesz, do cholery!?
Sasuke znowu uśmiechał się drwiąco, chłodno. Złapał nadgarstek blondyna, ściskając z całej siły, aż Naruto puścił materiał jego bluzki pod wpływem bólu. Role na powrót się odwróciły.
- W świecie nienawiści i zemsty, młotku. – Wymierzył kolejny prawy sierpowy, powalając Naruto na ziemię. Stanął nad nim. – W świecie, w którym nie ma ciebie. – Kopnął go w brzuch, a kiedy Uzumaki zgiął się w pół, jęcząc, przykucnął przy nim. – Martw się o swoje własne dupsko, a nie o mnie.
Odszedł dumnie.

Naruto zacisnął szczękę i zmarszczył czoło, napinając wszystkie mięśnie twarzy. Obserwował sylwetkę Uchihy póki nie zniknęła za rogiem. Wtedy dopiero westchnął, a jego ciało zareagowało na ten gest błogim rozluźnieniem. Odchylił głowę w tył, przymykając powieki. Mięśnie twarzy rozprężyły się przyjemnie. Uspokoił się.
Przekręcił głowę na powrót we właściwą pozycję, ponownie wpatrując się w miejsce, w którym zniknął zdrajca, pełniący również funkcję przyjaciela. Uśmiechnął się delikatnie, wspominając ostatnie słowa chłopaka.
No i zajmuję się swoim życiem, Sasuke, pomyślał. Tyle że na twoje nieszczęście, jesteś jego częścią, więc i tobą się zajmuję.
Odwrócił się, spokojnym krokiem idąc do szatni. Jego praca domowa z matematyki w dalszym ciągu żałośnie wołała o pomoc.

- Serio idziesz? – jęknęła żałośnie Tenten, prosząc mnie wzrokiem o zmianę decyzji.
Byłyśmy w szatni – szarym, ponurym pomieszczeniu o wielkości cztery na dziesięć metrów. Jedną trzecią z całości powierzchni zajmowały poustawiane pod ścianą niebieskie, metalowe szafki, przez co miejsca na przemieszczanie się było stosunkowo niewiele. Na przeciwległej ścianie zamontowany był rządek wieszaków. Wchodząc do szatni najbardziej rzucał się w oczy stary, ogromny grzejnik, pod którym znajdowała się drewniana, zielona ławeczka, którą w tym momencie okupował Lee.
Tenten stała nade mną pochylona, opierając się o drzwiczki otwartej szafki.
- Muszę – odparłam wymijająco, wrzucając matematykę i angielski do szafki. Spod sterty książek i zeszytów wygrzebałam wok i schowałam go do torby. Zamknęłam drzwiczki na kluczyk, podnosząc się z kucek. Tenten wpatrywała się we mnie buńczucznym wzrokiem z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Westchnęłam, wywracając oczami. – No nie patrz tak na mnie!
- Co nie patrz! – oburzyła się, rozplatając górne kończyny. – Przecież dobrze wiem, że Jiraiya pozwolił ci nie chodzić na wszystkie lekcje, więc mi tu nie kłam.
Oparłam się plecami o szafkę, z rozbawieniem obserwując jej scenę gniewu. Ta dziewczyna miała tysiąc twarzy i humorków na minutę. Jeszcze przed chwilą ćwierkała mi nad głową, gadając o czymś nieistotnym.
- Przyznaj się – burknęła, siadając obok Lee – po prostu nie chcesz z nami iść pograć w kosza.
Stanęłam przed nimi, zakładając torbę na ramię. Oboje patrzyli na mnie z dołu z żałosnymi minami, którymi chyba chcieli pokazać, że się obrazili. Dość zabawny widok.
- Nie wyolbrzymiaj, Tenten. Po prostu chcę odbębnić trochę godzin na początku roku, żeby móc sobie odpuścić później.
Moja koleżanka prychnęła donośnie, robiąc jeszcze bardziej oburzoną minę. Lee natomiast wstał gwałtownie, doskakując do mnie i chwytając za ramiona.
- Ale Temari! – krzyknął spanikowany. – Jesteśmy młodzi, no i pogoda jest dziś taka cudowna… musimy to wykorzystać!
- To wykorzystajcie – warknęłam, już lekko wyprowadzona z równowagi. Wyswobodziłam się z uścisku chłopaka, a słysząc dźwięk dzwonka, dodałam: – Dojdę do was za godzinę.
Podeszłam do wieszaka, zdejmując z niego swoją turkusową kurtkę i natychmiast idąc w stronę wyjścia z szatni.
- Za godzinę to już może nas tam nie być! – wyrzuciła z siebie Tenten, gdy byłam już w drzwiach. Spojrzałam na nią przez ramię sceptycznie, za grosz nie wierząc w jej słowa.
- Tak, tak – wyburczałam, machając do nich i ruszając w dalszą drogę.
Idąc w górę schodów już żałowałam swojej decyzji. Słońce wdzierało się na korytarze przez okna, rażąc mnie w oczy i jakby zachęcając, bym jednak odpuściła sobie ostatnią lekcję. Wabienie szło mu bardzo dobrze, gdyż byłam miłośniczką takiej pogody. W Sunie nawet w zimie temperatura nie schodziła poniżej minus pięciu stopni Celsjusza, a we wrześniu lato buchało nadal pełną parą. Mieszkając tam całe życie przywykłam do ciepła, dlatego konoszańskie warunki pogodowe bynajmniej mi nie odpowiadały. Silny, zmienny wiatr i równie niestabilna temperatura nie były szczytem moich marzeń, więc dzisiejszy dzień przywitałam szczególnie pozytywnie, obudzona przez Słońce, miast budzika.
Ale nie mogłam odpuścić sobie tej lekcji, powtarzałam w myślach. Miałam do wykonania plan, którego nie mogłam odłożyć na później. Choć ciekawość podobno jest pierwszym stopniem do Piekła, to chętnie podejmę się ryzyka i zejdę nawet dwa w dół.
Drzwi sali wciąż były otwarte, co było dla mnie dobrym znakiem. Miałam szczęście, bo profesor Kanali – trzydziestoparoletni miłośnik podróży i filmów autorskich – najwyraźniej lubił się spóźniać.
- Temari! – usłyszałam tuż na wejściu  przywitanie Kiby.
 Siedział oparty plecami o parapet, jedną rękę podpierając o swoją ławkę, zaś drugą o ławkę sąsiadów za nim. Szczerzył się w swój specyficzny, dziki sposób, skanując mnie wzrokiem.
- Moja propozycja jest wciąż aktualna – powiedział, gdy byłam już przy jego stanowisku.
Spojrzałam na niego z góry, delektując się faktem, że tym razem to on był zmuszony zadzierać głowę, by móc na mnie patrzeć.
- Tak samo, jak moja odpowiedź. Wciąż nie jestem zainteresowana – odparłam bez zastanowienia, mając nadzieję, że wyczyta z moich słów również to drugie znaczenie.
Kiba zrobił minę zbitego psa, teatralnym gestem łapiąc się za serce.
- Ranisz mnie – wyrzucił  z siebie z komiczną boleścią, utrzymując swoją maskę załamanego Romeo.
Jednak ja nie byłam głupiutką Julią i nawet nie zamierzałam jej grać. Parsknęłam śmiechem, ruszając z miejsca.
- Jestem pewna, że jakoś to przeżyjesz – rzuciłam ironicznie za siebie.
Nie odwróciłam się, by zobaczyć reakcję Inuzuki, jednak byłam pewna, że tak samo jak Hinata z Sakurą i kilka innych osób, które minęłam, przyjął moją odmowę z uśmiechem na ustach. 
Nara się nie uśmiechał. Jak zwykle niedbale podpierał ciężką, rozleniwiałą głowę na dłoni, gapiąc się na mnie tym bezwyrazowym spojrzeniem. Czarnym, przeszywającym, beznadziejnie upierdliwym spojrzeniem, które zaczynało mnie już powoli irytować.
- Cześć – rzuciłam na przywitanie, siadając z gracją na krześle. Nie otrzymałam jednak odpowiedzi, a jedynie marne pomrukiwanie, mające oznaczać, że mnie usłyszał. Pompatyczny dupek.
Mimo wszystko zachowałam spokój. Nie pozwoliłam, by zachowanie Nary wytrąciło mnie z równowagi i odciągnęło uwagę od mojego celu. Z torby wyciągnęłam potrzebne mi przedmioty, układając je niedbale na ławce. Zeszytowi poświęciłam nieco więcej uwagi, biorąc go w ręce i otwierając na pierwszej stronie od tyłu. Okładkę zagięłam na zewnątrz. Z niebieskiego piórnika wyszperałam działający niebieski długopis i klikając go, zatrzymałam tuż nad kartką w momencie, gdy do klasy wszedł nauczyciel. Spojrzałam przelotnie na profesora, następnie na zegar wiszący nad tablicą. Dziesięć minut spóźnienia. Trzydzieści pięć minut na zadanie wszystkich pytań.
Ścisnęłam mocniej długopis, pochylając się nad ławką. Zaczęłam pisać dokładnie zaplanowane słowa.
Moje milczenie kosztuje. Jesteś gotowy zapłacić każdą cenę?
Przesunęłam zeszyt po ławce w stronę Płaczka, przy okazji szturchając go łokciem w rękę. Tak dla upewnienia, by zauważył podsunięty pod nos przedmiot.
Obserwowałam go kątem oka, udając, że skupiam swój wzrok na długopisie, którym się bawiłam. Widziałam, jak niepewnie, zaintrygowany zerka do notatnika i marszczy brwi, widząc napisane słowa. Następnie po kilkusekundowym szukaniu, finalnie wyciągnął ze swojego piórnika czarny długopis, kreśląc nim coś na kartce. Przesunął zeszyt  w moją stronę.
Co masz na myśli?
Cóż, dużo miałam na myśli. Uśmiechnęłam się tryumfalnie pod nosem, wiedząc już, że zdobyłam nad nim przewagę. I władzę.
Mam kilka pytań. Na rozgrzewkę: jak się czuje Chojy?
Pchnęłam notatnik w stronę Nary tym razem już trochę mniej pewnie. Miałam nadzieję, że dobrze napisałam imię jego przyjaciela, jednak niestety szybko okazało się, że jest odwrotnie. Usłyszałam cichy, wykpiewczy śmiech Shikamaru, a potem szuranie jego ręki po ławce. Notatnik powrócił przed moje oblicze.
CHOUJI czuje się dobrze. Dziś wychodzi ze szpitala. Rana goi się prawidłowo, tak samo szwy. Nie może jeszcze się nadwyrężać, ale jemu to raczej nie przeszkadza.
Skrzywiłam się. Czyli jednak inaczej się pisze! A ten ignorant oczywiście tym razem wyjątkowo ignorantem musiał nie być.
To dobrze. A ty się nie wywyższaj, geniuszu. Drugie pytanie: z kim się biliście?
Tym razem naprawdę skupiłam swoją uwagę na długopisie. Czułam, że Nara znowu uśmiechnie się w chytry sposób, a bynajmniej nie chciałam tego widzieć.
Tylko bronię dobrego imienia przyjaciela. Akatsuki.
Prychnęłam czytając pierwszą odpowiedź. Rycerz się znalazł.
W szpitalu taki odważny nie byłeś, Płaczku. Kim są Akatsuki?
Spojrzał na mnie gniewnie poznając swoją nową ksywę. Odpowiedziałam mu sztucznym, grzecznym uśmieszkiem, chcąc jeszcze bardziej go zirytować. Oczywiście się udało; spuścił głowę kręcąc nią w rozdrażnieniu i marząc mi odpowiedź.
Ty z kolei w szpitalu byłaś milsza. Konoszańska mafia.
Mafia? Skierowałam swój zdziwiony wzrok na Shikamaru, bezgłośnie wypowiadając swoje myśli. Wzruszył ramionami.
Cały czas jestem miła. Jakim cudem wpakowaliście się w bójkę z mafią?
„Jasne” – usłyszałam ciche mruknięcie Nary.
Pani wybaczy, ale znam milsze osoby. To już dłuższa historia.
„Pani wybaczy…”. Pan wybaczy, ale jest Pan pompatycznym dupkiem. Zerknęłam na zegarek, przelotnie kontrolując sytuację w klasie. Nauczyciel opowiadał o czymś z pasją, a pewna grupka osób udawała, że go słucha. Na ostatnie ławki nikt nie zwracał uwagi.
„Panna wybaczy” jak już. Do końca lekcji zostało prawie dwadzieścia minut. Myślę, że się wyrobisz… Chcę wiedzieć za co milczę.
Westchnął, ale koniec końców zaczął pisać. Po około pięciu – niesamowicie wolno mijających – minutach Płaczek z powrotem podsunął mi pod rękę zeszyt.
„Panna” to za delikatne słowo na ciebie. To upierdliwe, ale w skrócie: nasz kumpel Sasuke Uchiha do nich wstąpił. Z Naruto chcieliśmy go powstrzymać, ale reszta się sprzeciwiała. Naruto coś powiedział, bla bla bla, Kiba się rzucał. Namówiłem Chouji’ego, Shino i Inuzuka też się w końcu zgodzili. Poszliśmy do Dzielnicy Akatsuki. Sasuke z Naruto zaczęli się bić, członkowie tej mafii chcieli ich rozdzielić, Kiba głupi naskoczył na jednego. No i poszło, wymknęła nam się sytuacja spod kontroli. Potem wpadli twoi bracia, ktoś zaczął strzelać. Dostał Chouji i twój brat. Tamci uciekli. Zadzwoniliśmy po karetkę. A resztę już znasz.
„Namówiłem Chouji’ego…”, „Dostał Chouji…”. Czyli już wiem za co milczę. Za poczucie winy Nary.
„Płaczek” to za delikatne słowo na ciebie. Od dziś jesteś „Beksą”. Nie mam więcej pytań.

Gdy tylko zadzwonił dzwonek, natychmiast wrzuciłam do torby wszystkie szpargały, wraz z nieszczęsnym „rozmownym zeszytem”. Widząc, że Hinata z Różową są już prawie przy wyjściu z klasy, przyspieszyłam kroku, zostawiając Narę daleko za sobą. Przecisnęłam się między innymi uczniami, finalnie wydostając się na korytarz. Zdziwiłam się, gdy zauważyłam cele mojej pogoni stojące przy parapecie. Uśmiechnęłam się na myśl, że czekają na mnie.
- Temari – zawołała w moją stronę Sakura, unosząc rękę delikatnie w górę. Podeszłam do nich. – Idziesz może na boisko?
Kiwnęłam głową.
- Tenten by mnie zabiła, gdybym tego nie zrobiła – rzuciłam.
Sakura zaśmiała się dźwięcznie, zagarniając zbłąkany kosmyk różowych, krótkich włosów za ucho i przyznając mi rację. Była niższa ode mnie o dobre pięć centymetrów, czego mogłam jej pozazdrościć. Do tego drobna, szczupła figura ozdobiona obcisłymi jeansami i luźną czerwoną bluzeczką oraz całkiem ładna twarz z radosnym, szerokim uśmiechem. Stanowiła niesamowity kontrast do Hinaty, która stała cichutko obok nas, starając się nie być zauważoną. Hyuga jednak bynajmniej nie była brzydka. Miała delikatną, uroczą urodę i zapewne przyzwoite kobiece kształty, które jednak starannie kryła za za dużą bluzą i byle jakimi spodniami. Całkowite marnowanie potencjału, którego zupełnie nie rozumiałam.
- Tak, Tenten to nasza chłopczyca – zaczęła Sakura, kiedy już schodziłyśmy na parter. – Chwyta się każdego sportu, ale o dziwo każdy jej wychodzi.
- Tak samo jak Lee i Kiba – dorzuciła cicho Hinata.
Na wspomnienie o drugim osobniku wywróciłam oczami, co nie uszło uwadze Haruno. Weszłyśmy właśnie na główny hol i dziewczyna śmiejąc się z mojej lekko zdegustowanej miny, postanowiła iść przede mną tyłem.
- Właśnie, Kiba! – Szczerzyła się do mnie, a ja musiałam przyznać, że miała nawet ładny uśmiech. – Nie przejmuj się nim. Udaje lekkiego idiotę, ale przy bliższym poznaniu zyskuje.
- Oczywiście – burknęłam ironicznie, uśmiechając sardonicznie.
Doszłyśmy właśnie do głównego wyjścia i Sakura naparła na drzwi ciałem, nadal idąc tyłem. Dopiero na zewnątrz zrównała się z nami krokiem, idąc obok Hinaty. Nagle zarzuciła jej rękę na ramię.
- Serio, Hinata potwierdzi. Zna go najdłużej.
Przeniosłam wzrok na przygarbioną, wpatrzoną w chodnik Hyugę. Po chwili dziewczyna podniosłą na mnie roziskrzone oczka, pozwalając twarzy na rozpromienienie.
- Kiba jest kochanym przyjacielem – wymruczała, po sekundzie dodając z większą mocą: - Tylko czasami lubi się wygłupić.
- Częściej niż czasami. No i lubi zarzucić jakimś głupim tekstem, kiedy się nudzi. Uwierz, nie tylko na tobie próbował swoich sztuczek. – Przy ostatnim słowie Sakura odkleiła się od Hinaty, robiąc w powietrzu cudzysłowy z dłoni i używając nieco wykpiewczego tonu.
Zaśmiałam się na myśl, że nie tylko mnie karmi swoimi odkrywczymi tekstami.
Skręciłyśmy w prawo, następnie przemierzając alejkę stworzoną przez drzewa liściaste różnego kalibru, na których się jednak nie znałam. Na pewno rozpoznałam liście klonu, jednak co do reszty nie mogłam mieć pewności. W końcu dotarłyśmy do schodów ciągnących się wzdłuż niewielkiej górki. Na jej szczycie znajdowało się betonowe boisko do kosza otoczone drucianą siatką, gdzie już z daleka mogłam zobaczyć grupkę osób zajętą grą. Zdziwiłam się, spodziewając się ujrzeć jedynie Tenten i Lee. Zaczęłyśmy wspinać się po schodach, pokonując je skocznym krokiem. Lekko zdyszane dotarłyśmy w końcu na szczyt.
Stanęłyśmy pod siatką obserwując rozgrywającą się akcję, a mnie aż zatkało z wrażenia. Na boisku ujrzałam nie kogo innego, jak mojego młodszego braciszka w stroju sportowym. Co gorsza, właśnie dostał podanie od Naruto i stojąc w dość sporej odległości od kosza przymierzył się do rzutu. Jednak najbardziej zdumiał mnie fakt, że trafił! Gaara koszykarzem? Poczułam się, jakbym nie znała swojego brata…
Uśmiechałam się jak idiotka, kręcąc w szoku głową. Musiałam wyglądać idiotycznie, ale nie przejmowałam się tym znacząco. Ważne było, że widzę rozradowanego młodego, pochłoniętego grą w takim stopniu, że nawet nie zauważył mojego przyjścia.
Gdy pierwszy szok już mi minął, zwróciłam uwagę na resztę drużyny. Nie do końca orientowała się kto z kim  był. Wiedziałam jedynie, że Uzumaki był z Gaarą, bo cały czas go dopingował i z nim współgrał, natomiast Tenten z Lee. Biedny Rock co chwilę był ganiany przez dziewczynę za nie złapanie piłki, bądź niecelne podanie. Reszty osób nawet nie kojarzyłam, więc założyłam, że muszą być z klasy Gaary, a to najwidoczniej była ich lekcja wuefu.
Z zażenowaniem również uzmysłowiłam sobie, że wcześniej nawet nie zwróciłam uwagi na to, że przecież Haruno i Hinata  nie miały pojęcia, że umawiałam się po lekcjach z Tenten. Byłam zbyt zaaferowana odbytą rozmową z Narą, by zainteresować się dziwnością sytuacji. Układając sobie w głowie puzzle układanki, doszłam do wniosku, że wcześniej musieli się umówić całą paczką.
- Lee! Miałeś go bronić, idioto! – Krzyk Tenten wyrwał mnie z zadumy. Dziewczyna stała wkurzona przed Rock’iem, gestykulując mocno rękoma. Zobaczyłam, jak piłka spada bezwiednie po celnym rzucie, obijając się kilkakrotnie o beton, a kawałek dalej mój brat przybija piątkę z Naruto. Chyba wygrali, a na myśl o tym moje serce ogarnęła jakaś nieznana duma.
- Hej – zaczęła Sakura, szturchając mnie w ramię. – nie wiedziałam, że Gaara jest sportowcem.
- Uwierz, że ja też – odparłam bez wahania.
- Temari! – zawołała Tenten w końcu nas zauważając i kierując się w naszą stronę. Wyszłam jej naprzeciw. Dziewczyna wskazała nagle ręką na mojego braciszka. – Zabierz go stąd! Psuje mi całą grę.
Ostatnie słowa dodała już buńczucznym tonem, robiąc nieco urażoną minę. Zaśmiałam się na ten widok. No proszę, zgaszona Tenten!
Zwróciłam się w stronę brata, stając w odległości około dwóch kroków. Zmrużyłam oczy, obserwując go uważnie.
- A myślałam, że mnie już niczym nie zaskoczysz.
Gaara rzucił szybkie spojrzenie Uzumakiemu stojącemu po jego prawej, następnie speszony spuszczając wzrok i uśmiechając się do betonu. Zaśmiał się niezręcznie, zapewne skrępowany faktem, że wszystkie pary oczu są skierowane na niego. Współczułam mu, bo wiedziałam, jak bardzo nie lubił być w centrum uwagi. Z drugiej jednak strony byłam szczęśliwa, widząc, że nowe miasto okazało się dla niego przyjemniejszym miejscem niż Suna.
- No serio! – krzyknął Naruto, zarzucając rękę na ramię mojego braciszka. Suszył zęby, ucieszony i podniecony wygraną, i rozegraną rozgrywką. – Taki z niego scorer*, że masakra! Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś miał taką skuteczność. – Zaśmiał się w głos, potrząsając Gaarą z entuzjazmem. – Normalnie od dziś gra tylko ze mną w drużynie.
Tenten prychnęła donośnie, wchodząc między mnie, a chłopaków. Z założonymi na piersi rękoma stanęła przed Gaarą.
- Zobaczymy jak ci pójdzie, kiedy to ja będę cię kryła – wysyczała.
- Pewnie, że znowu wygramy – odparł hardo Naruto, pukając Tenten w ramię na zaczepkę.
- To dawaj, Uzumaki! – krzyknęła, podchodząc do piłki i podnosząc ją z betonu. Zakozłowała nią kilka razy, następnie dając mocny pas w stronę Naruto. Blondyn złapał ją z refleksem.
- Dawaj Gaara, trzeba znowu skopać im tyłki! – Klepnął młodego w plecy zachęcająco.
- Temari, grasz z nami! – powiedziała nagle jeszcze bardziej ożywiona Tenten wskazując na mnie palcem.
- Raczej spasuje. Właściwie to zaraz idę…
- Ale obiecałaś… - przerwała mi, jednak zaraz to ja wcięłam się jej w słowo.
- Że tu przyjdę, a nie że będę grać.
- Ale – zaczęła, nagle przerzucając swój wzrok na stojącą obok mnie Różową. – i Sakura też zagra, i wtedy będzie po równo… No Temari... – jęknęła.
Zaśmiałyśmy się z Haruno na tę błagalną scenę.
- Nie Tenten – odparła Sakura wciąż się śmiejąc. – Dziś jestem tylko widzem.
Tenten fuknęła na nas, obrażona odwracając głowę w lewo.
- Nie szukaj sprzymierzeńców, tylko staw nam czoła! – wykrzyczał entuzjastycznie stojący za nią Uzumaki, jednak dziewczyna nie była nim zainteresowana. Coś w dole, za siatką boiska przykuło jej uwagę.
- Ej, ej, patrzcie! – zagaiła nas, podchodząc tuż pod siatkę. Z dziewczynami zrobiłam to samo, zaintrygowana, zostawiając niezainteresowanych w żadnym stopniu chłopaków za nami.
Był stąd naprawdę dobry widok na szkołę i dziedziniec przed nią, na który właśnie nakazała nam gestem ręki spojrzeć Tenten. Przestrzeń przed placówką przemierzały dwie postacie, z których jedną poznałam natychmiast. Shikamaru szedł swoim tradycyjnym, rozleniwionym krokiem, ręce zapuszczając w kieszenie swych spodni. Obok niego podążała jakaś blondynka z długimi włosami związanymi w wysokiego kucyka.
- Nie wiedziałam, że Ino z Shikamaru znowu rozmawiają – szepnęła do nas konspiracyjnie Tenten, nie spuszczając wzroku z upatrzonej dwójki. Dopiero teraz zidentyfikowałam Ino, jako irytującą dziewczynę z baru.
- Co masz na myśli? – zainteresowałam się. Brunetka spojrzała na mnie roziskrzonymi oczami, widocznie podekscytowana możliwością przekazania mi jakiejś sensacji.
- Byli ze sobą, ale Ino zdradz…
- Tenten! – przerwała jej ostro Sakura, piorunując wzrokiem.
- No co – zaczęła Tenten, gestykulując rękoma jak tylko mogła. Obróciła się, opierając o drucianą siatkę plecami. – Temari ma prawo znać najgorętsze plotki, w końcu jest tu nowa. Tym bardziej, że to są same fakty!
- Tak, ale może Ino i Shikamaru nie chcieliby… - zaczęła Hinata, placami skubiąc farbę z drutów.
- Poza tym! – przerwała jej brunetka, rozkładając szeroko ramiona, by je potem bezwiednie opuścić. Spojrzała na mnie zadziornie. – Skoro Temari się tak interesuje Narą, to niegrzecznym byłoby nie poinformować jej o tak istotnej sprawie.
Trzy pary oczy spojrzały na mnie, jak jeden mąż, z czego najbardziej zdziwione były te zielone.
- O co ci chodzi? – warknęłam zirytowana.
- Już ja moim trzecim okiem widzę co nieco… - zaczęła nieco wrednym tonem Tenten, jednak nie pozwoliłam jej skończyć. Wywróciłam oczami, łapiąc ręka drucianą siatkę i wplatając w nią palce.
- To dobrze, że tylko tym trzecim – zaczęłam, wyciągając drugą rękę w przód, chcąc puknąć brunetkę w główkę. Ta jednak odsunęła się w porę, więc moje ramię opadło, finalnie pozostając na biodrze. – Nie istnieje, więc wszystko co ono widzi, jest jedynie wymysłem twojej główki.
Tenten oczywiście już się szykowała do skontrowania mojej wypowiedzi, jednak jej plan został zniweczony przez Naruto:
- Ten, grasz czy plotkujesz?
- Gram – odkrzyknęła, następnie wskazując na mnie groźnie palcem. – Jeszcze wrócę do tej rozmowy.
Ty możesz do niej wracać, ale ja nie zamierzam; pomyślałam, jednak pokiwałam twierdząco głową.
Brunetka odeszła w stronę chłopaków, już po chwili rozpoczynając z nimi grę. Zauważyłam, że reszta klasy Gaary zdążyła się już ulotnić i na boisku zostaliśmy tylko my, a mecz miał mieć formę „dwa na dwa”. Kiedy odwróciłam się z powrotem do dziewczyn, ujrzałam je siedzące na betonie; Sakura po turecku, natomiast Hinata obejmując swoje podciągnięte pod brodę kolana ramionami.
- Będę już leciała – rzuciłam, poprawiając pasek swojej torby. Hinata podniosła na mnie swoje zasmucone oczka.
- Nie zostaniesz? – spytała z troską. Sakura również się zainteresowała, odrywając na chwilę wzrok od rozgrywki. Pokiwałam przecząco głową.
- Jestem zmęczona, a w domu otrzymam pełną relację ze zdarzenia. – Wskazałam głową Gaarę.
Pożegnałam się z dziewczynami. Kiedy byłam już na schodach mimowolnie mój wzrok zbłądził na okolice szkolnego dziedzińca, na którym jednak panowała już całkowita pustka.
A więc Nara miał dziewczynę, pomyślałam. Co więcej, ładną i irytującą dziewczynę. Zastanawiałam się, jak on, czołowy ignorant i szowinista mógł wytrzymać z taką trzpiotką jak Ino. Jednak bardziej intrygował mnie fakt, że Yamanaka go zdradziła.

Jechali niskopodłogowym autobusem miejskim. Oboje stali oparci plecami o barierkę, naprzeciw drzwi. Chłopak trzymał ręce schowane kieszeniach spodni, wpatrując się w widok za oknem naprzeciw niego. Zdawał się być całkowicie pochłonięty tym zajęciem i swoimi myślami. Dziewczyna natomiast stała nieco pochylona w przód, wpatrując się w swoje czarne balerinki, w rękach ściskając pasek torby. Strzepnęła właśnie wyimaginowany okruszek ze swojej fioletowej, obcisłej sukienki do połowy ud, następnie zaciągając ją nieco w dół. Tupała nogą zirytowana i zniecierpliwiona. Mimo że w autobusie było wiele osób, które skutecznie zakłócały ciszę, to ona czuła się przytłoczona milczeniem między nią, a stojącym obok chłopakiem. Westchnęła rozdrażniona.
- Czyli co, zamierzasz nie odzywać się do mnie już nigdy? – rzuciła, zadzierając głowę i zwracając się w lewo, by spojrzeć na towarzysza. Nara zobojętniałym wzrokiem zerknął na nią.
- Taki miałem zamiar – odparł niewzruszenie, na powrót spoglądając przed siebie.
Yamanaka zaśmiała się gorzko, stając bokiem i chwytając się lewą ręką barierki.
- A nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać?
Ino stanęła przed chłopakiem w stanowczo za małej odległości, jeśli o niego chodziło, zmuszając tym Narę, by ponownie na nią spojrzał.
- Uważam – zaczął, spoglądając niewzruszenie w niebieskie oczy z góry. – że rozmawialiśmy już stanowczo za dużo razy. – Podniósł wzrok ponad głowę dziewczyny. – Zgodziłem się, żebyś poszła razem ze mną do Chouji’ego tylko dlatego, bo to nasz wspólny przyjaciel. Na żadną cholerną rozmowę się nie pisałem.
Yamanaka skapitulowała, wracając na swoją poprzednią pozycję. Chłopak wyraźnie się na ten ruch rozluźnił, co jeszcze bardziej zirytowało blondynkę. Uśmiechnęła się gorzko.
- Chodzi o tą nową? – spytała twardo.
O Temari?, pomyślał skonsternowany Nara.
- Nie – odparł stanowczo. – Chodzi o to, że obecnie łączą nas już tylko wspólni znajomi.
Ino zacisnęła szczęki i mocniej zacisnęła dłonie na pasku torby. Słowa chłopaka ją zabolały, chociaż doskonale wiedziała, że sama sobie była winna zaistniałej sytuacji. Shikamaru zawsze był szczery i bezpośredni, o czym zapomniała, narażając się na zmieszanie z błotem i uraz serca. Zapomniała też, że przecież chłopak miał wyraźny powód by ją nienawidzić, którego ona sama żałowała.
Autobus zatrzymał się na przystanku „Kamikadze”, na którym wysiedli. Skręcili w pierwsza uliczkę w prawo, przechodząc przez krótki betonowy tunel między blokami. Jeszcze dłuższą chwilę szli w ciszy bez zmiany kierunku, wychodząc z okręgu blokowisk. Znaleźli się na osiedlu, gdzie wszystkie domki były podobne, różniąc się jedynie kolorami i zagospodarowaniem podwórka. W końcu stanęli przed drewnianymi drzwiami z wyrytymi cyframi jeden i pięć. Shikamaru uniósł rękę, naciskając przycisk dzwonka. Po kilku sekundach w rozwartych drzwiach stanęła pulchna kobieta koło czterdziestki z brązowymi włosami związanymi w luźny kok. Ubrana była w kolorową, luźną sukienkę, którą częściowo zasłaniał różowy fartuszek. Uśmiechała się przyjemnie, ucieszona zastanym widokiem.
- Ino, Shikamaru! – zawołała radośnie. – Chodźcie, chodźcie, Chouji na was czeka.
Gestem ręki zaprosiła przybyłą dwójkę do środka, następnie ruszając w głąb pomieszczenia. Goście zdjęli buty przy drzwiach, podążając później za gospodynią.
- Idźcie na górę, Chouji jest u siebie. – Ręką wskazała im, by kierowali się w górę schodów. – Jesteście głodni?
- Nie, nie – odparła natychmiast Ino, stawiając pierwsze kroki na schodach. – Dziękujemy.
Zaczęli się wspinać, by już po chwili wchodzić do pokoju przyjaciela nie zapukawszy.
- Hej! – zawołała Yamanaka od wejścia. Widząc przyjaciela leżącego w czerwonych spodniach dresowych i białej, rozciągniętej i lekko czymś zabrudzonej koszulce, dodała: - Dobrze wyglądasz.
- Myślisz? – odparł rozradowany widokiem przyjaciół Chouji.
- No pewnie – Zaśmiała się. – W tych bandażach wyglądałeś, jak jakaś niestylowa szynka. W dresie w końcu jak człowiek.
Yamanaka zbliżyła się do łóżka chłopaka, przysiadając na nim i przytulając chorego kolegę na przywitanie.
- Jak się czujesz? – spytał Nara, stając obok dwójki. Wymienił z kumplem uścisk dłoni.
- O wiele lepie! – Podrapał się po brzuchu. – W końcu mam normalne jedzenie.
Cała trójka zaśmiała się z beztroskości wypowiedzi Chouji’ego. Ten chłopak zawsze myślał tylko o jedzeniu, a jeśli chodziło o wypieki i smakołyki Pani Akimichi, to był ich największym fanem.
Pogrążyli się w rozmowie, słuchając i dzieląc się nawzajem swoimi historiami. Napięta sytuacja między Ino i Shikamaru zniknęła, jak za pociągnięciem magiczną różdżką. W rzeczywistości, to obecność rozradowanego przyjaciela zmiękczyła ich serca i zawiść Nary. W obliczu Chouji’ego nie potrafił pokazywać urazu względem młodej Yamanaki.

- Kooogo piesy niosą?! – usłyszałam już na wejściu nawoływania Kankuro. Zaśmiałam się słysząc to ciepłe, oryginalne przywitanie mojego braciszka. Idiota.
- Mnie – odpowiedziałam, zdejmując buty i kurtkę.
- Toć to ma siostra! – Wyprostowałam się, a w przejściu między korytarzem, a salonem ujrzałam Kankuro. Z rozłożonymi szeroko ramionami szczerzył się do mnie, niby czekając, aż przyjdę się z nim przywitać. Żartowniś.
- Odbija ci od tej samotności, co? – Rzuciłam torbę pod ścianę, idąc następnie w jego stronę. Chciałam go minąć w przejściu, ale wtedy dał mi kuksańca w bok. Odruchowo zamachnęłam się ręką, chcąc mu oddać, ale skubany przewidział moją reakcję i odskoczył. Z resztą jak zawsze.
- No coś ty. Bawię się ze sobą świetnie – odparł z uśmiechem, podchodząc do mnie w bojowej pozycji. Prychnęłam. Chciał mnie znowu uderzyć, ale tym razem to ja zwinnie zrobiłam unik. Uniosłam ręce, broniąc się i co chwilę wymierzając własne ciosy.
- To już wiem dlaczego nie masz dziewczyny. – Odbiłam jego cios. – Jesteś samowystarczalny.
Naprawdę starałam się go trafić w brzuch, albo chociażby w nogę, ale bezczelnie odbijał moje ciosy, jakby zadawało je dziecko. Zrobiłam krok do przodu chcąc zaskoczyć go pewnością siebie, ale szybko tego pożałowałam. Zamiast coś zdziałać, znowu dostałam w bok. Kankuro zaśmiał się tryumfalnie.
- Nie idzie ci dziś siostrzyczko. – Znowu trafił mnie w brzuch. – Zarówno wkurzenie mnie, jak i trafienie.
- Cicho! – Naparłam na niego po raz kolejny. I już prawie udało mi się go uderzyć w brzuch, kiedy znów poczułam to głupie uczucie spowodowane uderzeniem w bok. – Ała! Dobra koniec!
Odskoczyłam od niego na dwa kroki, ręce nadal trzymając uniesione w pogotowiu. Kankuro wyprostował się dumnie, patrząc na mnie z wyższością i rozbawieniem.
- Spadek formy młoda. Zazwyczaj udaje ci się mnie trafić chociaż raz – dalej mi wypominał.
Wywróciłam oczami. Obeszłam stojącą za mną kanapę i usiadłam na niej. Po chwili mój brat klapnął obok mnie.
- Poważnie mówię, ostatnio coś straciłaś na mocy. Wiesz – Szturchnął mnie w ramię. – tak jakoś mniej krzyczysz.
Niekontrolowany uśmiech wypełzł na moje usta. Rzeczywiście, ostatnio miałam mniej siły na złoszczenie się na tę dwójkę. A powód była tak banalny…
Osunęłam się po oparciu w prawo, finalnie lądując na kanapie. Leżałam na boku z podkulonymi nogami, przyjemnie rozluźniając ciało. Przymknęłam oczy.
- Ostatnio słabo śpię – wymruczałam.
- Co ta szkołą robi z…
- To nie szkoła – przerwałam Kankuro. Otworzyłam oczy zerkając na niego spod jeszcze przymrużonych powiek. – Znowu śni mi się mama. I tata… i te inne wspomnienia.
Ponownie pogrążyłam się w ciemności, nie chcąc widzieć twarzy brata. Wymalowanego na niej wkurzenia, rozczarowania, współczucia. Choć to pierwsze uczucie na pewno wygrywało wojnę o panowanie w jego wnętrzu.
- W piątek mija rok od jej śmierci – zaczął nadzwyczaj spokojnie mój brat. Rozchyliłam powieki, po raz kolejny na niego spoglądając. Obserwował mnie. – Myślisz o niej, o tym wszystkim i dlatego ci się śni. Przejdzie ci.
- Nie myślę – odparłam automatycznie. Kankuro uśmiechnął się pobłażliwie.
- Myślisz. Zawsze o wszystkich i zawsze za dużo.
Zaśmiał się pochylając w moją stronę z wyciągniętą ręką. Irytująco potargał mnie po głowie, na co zareagowałam nerwowym gestem, odpychając jego dłoń, zanim zrobiła większą krzywdę mojej fryzurze.
- Zrobiłem obiad – wypalił nagle Kankuro beztroskim głosem, jakby wspomnienie mamy ani trochę nie bolało, a dopiero miniona rozmowa nigdy nie odbyła. Rodzina aktorów.
- Jakiej trucizny dodałeś? – spytałam podejrzliwie, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Tylko miłości! – wymówił przez śmiech, wstając z kanapy  i idąc w kierunku kuchni.
Idiota, pomyślałam. Ale zawsze rodzina.

Ciężka, nieprzenikniona ciemność. Szedł wśród niej, zagłębiając się coraz bardziej w wąski zaułek między dwoma wysokimi budynkami ze starej, ciemnej cegły, która tylko wzmacniała mrok. Ubrany na czarno, z hebanowymi roztrzepanymi włosami na głowie idealnie wtapiał się w całą scenerię. Tylko jasna skóra starała się jakoś wybić, jednak on próbował jak najbardziej skryć ją, poprawiając kaptur bluzy. Robił to również w akcie ukrycia przed chłodem, który mimo przyjemnych, nadal ciepłych dni, uderzał na wieczór. A w końcu było już grubo po dwudziestej pierwszej, a okolicę spowijała noc.
Dotarł do starych, zardzewiałych metalowych drzwi. Stał przed nimi chwilę, wahając się. Nadal, po wielu dniach przemyśleń, nie wiedział, czy właściwie postępuje. Cały czas przekonywał siebie, że przecież to jedyny sposób, ale… Wątpliwości nie było tak łatwo się pozbyć. W końcu to była mafia. Zamierzał wstąpić do najniebezpieczniejszej organizacji w Konosze, a nawet w całym Kraju Ognia**. Do grupy ludzi, którzy żyli w świetnych stosunkach z nim, do których on przynależał. Ale to byłą jedyna droga – powtarzał sobie i brnął dalej.
Zapukał trzykrotnie. Napiął się, oczekując odzewu i chowając ręce w kieszenie bluzy. Czekał, niecierpliwie przestępując z nogi na nogę. Coś szczęknęło, a ciężkie wrota rozwarły się na kilka milimetrów. Czerne, ledwo widoczne w ciemności oko wyjrzało na zewnątrz, a przebłyski szarych włosów dawały potwierdzenie, że rzeczywiście ktoś na niego spoglądał.
- Uchiha – zaczął tajemniczo. – Wejdź.
Oko zniknęło, a Sasuke uznał to za danie mu wolnej ręki. Pchnął metalowe drzwi z niemałym trudem, całym sobą doświadczając ich ciężkości. Przekroczył próg, następnie zamykając wejście z hukiem. Rozejrzał się, jednak nie zobaczył nic oprócz ciemności. Postanowił iść prosto; ostrożnie stawiał kroki, jedną ręką macając drogę. Zdawał sobie sprawę, że gdyby ktoś nagle zapalił światło, lub patrzył przez okulary na podczerwień, miałby niezły ubaw, widząc jego lichą pozycję. Mało się jednak tym przejął. Był w kryjówce Akatsuki, a  to był wystarczający powód, by czuć się bynajmniej zestresowanym. Tak też się on czuł, mimo że był Uchihą.
Dotarł do ślepego zaułku, wymacał klamkę i nacisnął ją. Gdy tylko drzwi – tym razem lekkie i zaledwie plastikowe – się rozwarły, Sasuke natychmiast poraził słup światła. Pchnął swoją zaporę, wchodząc do środka. Minęła chwila zanim po kilkunastominutowym mroku przyzwyczaił się do jasności. Gdy oczy przywykły, rozejrzał się dookoła.
Pomieszczenie, w którym się znalazł było duże. Za duże, przestrzenne i niemal puste. Sasuke czuł się w nim źle, jakby osaczony przez nicość. Naprzeciw wejścia stał zaledwie stary, drewniany stół z kilkoma krzesłami, a gdzieś po prawej stół bilardowy i sprzęt do podnoszenia ciężarów. Chłopak jednak spojrzał no to tylko przelotnie, ostatecznie zatrzymując swój wzrok na szarowłosym mężczyźnie. Siedział nonszalancko na krześle, jedną rękę opierając na jego oparciu, zaś drugą usadawiając na stole. Mierzył go rozbawionym wzrokiem, uśmiechając przy tym wykpiewczo.
- Nigdy nie sądziłem, że dożyję dnia, w którym mały braciszek Itachi’ego wstąpi do Akatsuki. – Roześmiał się, kiwając ręką by podszedł bliżej. – Siadaj.
Sasuke wykonał polecenie, choć nie chciał o tym myśleć w ten sposób. W myślach nazwał to unikaniem niepotrzebnych kłopotów. Odsunął jednym ruchem niedbale krzesło, siadając szybko. Ręce ulokował na stole; zgięte w łokciach, opierał na drewnie, splatając ze sobą dłonie i przysuwając do ust. Mężczyzna skwitował nonszalanckie zachowanie chłopaka śmiechem.
- Chudszy i młodszy od tamtego gnoja – Pochylił się nad stołem. – ale nadal głupi i dumny Uchiha. Tej rodzinnej przynależności wam odjąć nie można.
Sasuke zmrużył gniewnie oczy, niczym kobra. Przeszywał swojego towarzysza, chociaż ten wydawał się zupełnie niewzruszony. Dalej uśmiechał się sardonicznie.
- Do rzeczy – mruknął czarnowłosy.
- Jestem Hidan – zaczął, pocierając się po brodzie. Znowu parsknął śmiechem. – Mam zrobić z ciebie mężczyznę, chłopczyku. – Wstał od stołu, obchodząc go i stając tuż przy Sasuke. Chłopak spojrzał na niego jedynie delikatnie przechylając głowę. – Będziesz codziennie o dwudziestej stawiał się tutaj, a ja cię będę trenować. Najpierw trzeba rozbudować te nikłe mięśnie. Potem nauczę cię strzelać.
Odszedł gdzieś za Sasuke, aż ten zaintrygowany odwrócił się za siebie, ukazując zainteresowanie nowemu trenerowi. Ujrzał Hidana przytrzymującego drzwi, jakby go wypraszał. Uchiha zmarszczył brwi, nie do końca będąc pewnym, co zrobić.
Czyli to już?, pomyślał, podnosząc się z krzesła. Chowając ręce do kieszeni, zaczął pewnym krokiem przemierzać pomieszczenie. Nie zamierzał przebywać tu więcej, niż było to absolutnie konieczne. Jednak gdy już miał przechodzić przez próg, ręka Hidana go zatrzymała. Spojrzał na niego, podnosząc wzrok. Cwaniak nadal się wrednie uśmiechał.
- Itachi’ego nie przerośniesz, ale zawsze warto spróbować.
Opuścił rękę, dając tym znak Sasuke, by zniknął z pomieszczenia.
Czarnowłosy zacisnął schowane pięści jak najmocniej potrafił, wbijając paznokcie boleśnie w skórę.
- Nie porównuj mnie do niego – warknął. Po chwili już go nie było.

 *scorer – rzucający (trochę slangu koszykarskiego xd)
** postanowiłam nie osadzać akcji w żadnej Japonii (bo na Japonii się nie znam xd), tylko w znanym nam dobrze Kraju Ognia, który mogę nagiąć według własnego uznania


Od Autorki: No i jest! Wiecie, że to jak na razie mój najdłuższy rozdział? Ponad 10 stron w Wordzie - dla mnie to ogromny sukces, tym bardziej, że przez strasznie długi czas nie mogłam ruszyć z jedną sceną. A wszystko się ułożyło dzięki Perełce <3 Dziękuję Ci kochana za te wszystkie  przesłane piosenki, które stworzyły moją "wenową listę przebojów". Co ta muzyka potrafi zdziałać!
Osobiście najbardziej podoba mi się ostatnia scena z Sasuke, dobrze mi się ją pisało. Ocenę reszty pozostawiam Wam. (Mitshie, czekam na tego kopniaka!)
A tak z innej beczki: oglądałyście już Road To Ninja? Cóż, mnie głupiutki Shikamaru oczarował *q*. No i chcę już wiosnę! Doprawdy, to nie będzie śmieszne, jak będę musiała pisać maturę, a za oknem będę miała śnieg....
Pozdrawiam!

24 komentarze:

  1. Zacznę od końca.
    Ja oglądałam już Road to Ninja i trochę żałuję, ze nie pociągnęli jakoś wątków z resztą bohaterów. Z Kiby był słodki kociak xD Hinata mnie urzekła z kolei Sasuke strasznie przypominał mi Shana z opowiadania Ayanami xD
    Niemniej jednak motyw Naruto i jego rodziców był dla mnie aż zaskakująco wzruszający ;((

    Ale co ja tu o filmie piszę, jak tu o Twoje dzieło chodzi!
    Chyba Cię rozczaruję, bo mi akurat ostatnia scena nie specjalnie przypadła do gustu. Fakt, że akcja z Saskiem i mafią wprowadza do całości tę potrzebną nutkę grozy i tajemniczości, to jednak liczę, że niebawem wszystko bardziej się rozkręci. No i zawsze przeciągało mi się czytanie opisów otoczenia. Wiem, że to niekiedy niezbędne i nie twierdzę, że tutaj było coś w tym złego. To te moje lenistwo, nie martw się ;)
    Kolejna scena (lecę od końca, jakbyś nie zauważyła xD) Temari wraca do domu i co stwierdzam? Dogadałabym się z Kankuro. To niemal żywcem ściągnięty mój charakter, przynajmniej w stosunku do rodzinki. Sama pamiętam, ze nie raz krzyczałam „kogo tam diabli niosą?!”, gdy ktoś pukał. Otwieram, a tam wujaszek (taki obciach – myślałam) No i te ich przepychanki. Rodzeństwa chyba tak już mają ^^
    Wspomnienie matki. Akurat bardzo dobrze rozumiem świeże uczucie tęsknoty za bliską osobą. A reakcja Kankuro tak bardzo skojarzyła mi się z moją, bo sama zawsze skrywam smutek za uśmiechem, nie mogąc znieść widoku smutnych twarzy bliskich. Kankuro to w gruncie rzeczy kochający, starszy brat. Uwielbiam takie typy charakteru. Ogólnie uwielbiam Kankuro xD
    „Idiota, ale zawsze rodzina” <- o tak! Rodzina jest najważniejsza!

    Scena z Shikamaru i Ino…
    Szkoda, ze bardziej jej nie rozwinęłaś. Chciałabym zobaczyć ich rozmowę, dowiedzieć się czegoś więcej o ich przeszłości. Byli razem? Ale jak to się stało? Shikamaru ją kochał? Dlaczego Ino go zdradziła i z kim?! A tak sobie pomyślałam, co to by było, gdyby się okazało, że zdradziła go z Kibą xD
    Swoją drogą, czytasz jeszcze mangę? Był tam taki moment, kiedy Kiba pomagał Ino i zaraz zaczęły się insynuacje na temat takiego paringu xD
    No, ale o Panu Inuzuce za chwilę…
    Wracając do Shikamaru i Ino… Nie no, tu już zadałam pytanie, które mnie dręczyły. Przejdę teraz do Temari, którąąąą… Zirytował fakt, że Ino zdradziła Narę! No bo jak to tak można! Takiego ignoranta i lenia zdradzać? Właściwie, to chyba nie zaskoczyłby mnie fakt, gdyby Temari pomyślała, że wcale jej się nie dziwi. Może Shikamaru i w związku była szowinistyczny i niezbyt ruchliwy?
    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co jeszcze?
    Gra w kosza. O, jak ja bym sobie pograła…
    Słodki Gaara w sportowym ubranku. Uroczy widok :) No i dopingujący go Naruto <3
    Tę scenkę jakoś tak bardzo przyjemnie mi się czytało.
    Kiba, Kiba, Kiba – „Jest kochanym przyjacielem”;* Gdyby Hinata się zarumieniła, mówiąc to, to byłabym w siódmym niebie xD Jakże się cieszę, że nie pomijasz go w swoich rozdziałach. W ramach podziękowań, postaram się wepchnąć do siebie więcej Shikamaru xD
    Bardzo spodobała mi się „rozmowa” Temari i Shikamaru. Jedno poprawiało drugie. Shikamaru się nawet zaśmiał :) Była taka prosta, a jednocześnie pełna takiej jakiejś… maniery i dystyngowania. Tak mi się skojarzyło. Ten wzrok Temari, który spoglądał na Narę z wyższością.

    Scena z Naruto i Sasuke znów taka sobie. To dziwne, ale coś ostatnio lepiej mi się czyta sceny pisane w pierwszej osobie. Nie wiem co się ze mną dzieje. Może sama powinnam spróbować napisac coś w pierwszej…
    Niemniej jednak tak, jak w ostatniej scenie i w tej nie było nic niepotrzebnego, czy złego, ale jednak… W porównaniu do reszty, te dwa momenty wypadły nieco gorzej. Liczę na to, że w końcu jakoś wciągniesz mnie w ten motyw mafii, bo bardzo lubię takie historie i nie wiem, dlaczego tutaj czytało mi się to trochę opornie.

    Podsumowując:
    Co się stało z matką rodzeństwa No Sabaku?
    Co się stało z Itachim?
    Jak wyglądał związek Shikamaru i Ino?
    Z kim Ino zdradziła Shikamaru?
    Czy Kiba i Kankuro otrzymają istotniejsze role?
    Te pytanka najbardziej mnie nurtują :)
    To chyba wszystko. Wybacz, jeżeli komentarz się nie zmieści i będę musiała go podzielić ;*
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!

    PS.
    Czy mogłabyś ustawić muzykę na blogu tak, by wchodzący sam mógł ją włączać. Mam dupny net i strasznie mi przez to muli ^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzyka ustawiona, jak Pani prosiła ;** A co do tych Twoich licznych pytań, to spokojnie, wszystko się jakoś wyjaśni ^^ Może nie zaraz od razu, ale stopniowo będę co nieco wyjaśniać. Jeśli chodzi i Kibę i Kankuro (Mówisz, że czysta Ty? To dogadałabyś się z moim bratem, bo na nim go wzoruję i na własnych relacjach z nim xd)to nie mam dla nich jakiegoś określonego kierunku. Się błąkają, od rozdziału do rozdziału zaskakując mnie. Więc zważaj na słowa, bo mogę się dostosować do niektórych próśb ;p Ale serio? Kiba i Ino, że mam zrobić z Inuzuki drania, który przeleciał dziewczynę kumpla!?

      Motyw mafii na początku będzie się tylko obijał, czasami o sobie przypominał, a dopiero później rozwinie się bardziej. Mam nadzieję, że wtedy uda mi się Ciebie wciągnąć:) No i miło mi, że podobała Ci się scena ShikaTema, bo w brew pozorom to z nią miałam ten ogromny problem ^^" Scena z meczem koszykówki wyszła spontanicznie, bo nie grałam już dobre dwa tygodnie i za bardzo się stęskniłam za tym sportem, ech...

      Dziękuję Ci kochana za komentarz ;** I myślę, że ciekawie by było, gdybyś opisała następny rozdział w 1os. - Itami, wulkan emocji, ooo taaaaak <3

      Usuń
  3. Oj, że znowu kopniaka... bez przesady! ;D Nie mam dzisiaj wielkich zastrzeżeń! - toż to szok.;D

    Przejdę do rzeczy. Najpierw krytyka:
    "Sasuke znowu uśmiechał się drwiąco, chłodno." - właściwie to nie jest krytyka, ale luźna aluzja. Na początku zdarzało ci się takie zdania budować w opisach, i wiesz.. jak czytasz jeden albo dwa razy tak skonstruowane zdanie to nie zauważasz, ale jak już np. trzeci raz, to tak dziwnie to wytrąca. Aż się uśmiechnęłam przy tym zdaniu.;D
    I ciekawe zamienniki stosujesz. "Buńczuczne spojrzenie" - wiesz, że ja nie wiem o co chodzi? ;D My nie jesteśmy tak mądrzy jak Ty (matma roz.) ;D Musisz nam tłumaczyć takie dziwne słowa!
    No i to tyle z krytyki! :)
    A nie! Za Hinate to ja Cię uduszę! Sakure opisałaś jak mega "lasencje" a moja Hinatka co? "Nie była brzydka" Też mi coś! Chciałabyś mieć takie włochy! Takie oczka! Taką figurkę! O nienienie ;D Musisz to poprawić, bo mnie to zraniło. :( Poza tym Hinata ze znajomymi jest bardziej otwarta! A tutaj mi się kojarzy z moją znajomą z klasy - uwierz mi, nic dobrego.;D Tak jak nie mam nic do nieśmiałych osób tak ona wywołuje u mnie atak nerwicy. Nie mogę patrzeć na te jej rude włosy i makijaż, gdzie ona się odezwać nie umie normalnie! Uhgrr... Przez Ciebie przypomniałam sobie moją klasę!

    No i teraz koniec krytyki.;D Prawda, że niewiele? A to dlatego, że rozdział był bardzo ładny........
    ....
    Scena z Naruto i Sasuke wymiata! Jezu, jak Ty cudownie oddałaś ich charaktery.Z początku jak się rozeznałam i stwierdziłam, że przeczytałam imię "Sasuke" to zaczynałam się obawiać... Wszystkie blogi "szolne" a nawet nie tylko tak go psuja, że krew mi się w żyłach gotuje. I wiesz, podeszłam do tego z takim latowym nastawieniem, a tu... idealnie oddane charaktery, idealnie oddane relacje, idealnie! No po prostu podbiłaś moje serce. W ogóle tak nawiasem, ostatnio chciałam poszukac sobie ciekawych blogów do czytania i oto moje wnioski:
    - Po pierwsze: Ludzie uparli się na tematykę szkolną. Ja pierdziele. Gdzie nie spojrzeć temat szkoła w Tokio, szkoła w kosmosie, szkoła w czarnej dupie! - Oczywiście nie mówię o Tobie, ale do tego zaraz przejdę.
    - Wszystkie o tym samym.:) SasuSaku, joooł.
    - Żaden mnie nie zainteresował - naprawdę starałam się. Jednej dziewczynie nawet skomentowałam, ale drugi rozdział już mnie... odstraszył. (I tak oto, Mitshie, nie pojawiła się już więcej.)
    - Wszystkie zmieniają charaktery. Sakura super laska, Sasuke - uczuciowiec, i inne typy, których nie chce mi się wymieniać.
    ... i wiele innych/
    Ogólny bilns? Żaden blog, oprócz Twojego szkolnego mi się NIE.PODOBA! I teraz jak już widzę kategorie 'high school" mówię papa, nie było mnie tu, pomachajcie mi białą kokardką. -,- Ja nie wiem co tych ludzi opętało. Ty masz przynajmniej styl pisania, ciekawe wydarzenia i jakoś tak mądrze to łączysz... - tutaj masz poczuć się dumna.
    Wracając do fabuły...
    Scena Naruto z Sasuke na piąteczke!
    Ogólnie Sasuke w mafii? O matulku. Tak jak Itachi? Dużo łączysz z mangą! ;D Oh ten Sasek, nawet tutaj musi zatruwać życie naszym bohaterom. No i mafia nazywa się Akatsuki - czyli do akcji wchodzi mój Hidanek. O tak! ;D - Uwielbialam jego psychikę. ;DDDDDDDDDDDDDDDD - nie żebym nienormalna była czy coś.

    Dalej... SHIKAMARU I INO?! Toż to mnie zaskoczyłaś! Ino - głuputka blondyneczka? Tak czułam, że ją tak przedstawisz. Pamiętam jak jej nie znosisz. ;D Czy wyczuwam spięcie pomiędzy Temari i blond-zdrajczynią?

    OdpowiedzUsuń
  4. Scena z liścikami była świetna. Zarozumiała Temari patrząca na wszystko z góry i znudzony Shikamaru, który dla świętego spokoju jej odpowiada. Ogólnie zauważyłam, że Twój początkowy wierszyk strasznie kojarzy mi się z tą własnie sceną, gdy Shikamaru mówi do niej "Pani"
    Scena ironiczna, zabawna i dużo wyjasnia. W końcu wiemy kto i dlaczego się bił. Tak trafnie nakreśliłaś sytuacje raczką Shikamaru, że aż byłam w stanie wyobrazić sobie ciąg zdarzeń. Kiba coś tam zrobił.. no i posypało się. Widziałam to oczami wyobraźni! Ogólnie "Płaska" i podsumowanie Temari, że od dzisiaj powinien być "Beksą" bezbłędne! Poza tym, już Ci chyba wcześniej wspominałam, że "pompatyczny dupek" podbił moje serce! ;D
    Ogólnie to cieszę się, że czasy są w Konoha i Suna, ja równiez nie znam sie na Japonii, Tokio i tych sprawach i przynajmniej w ten sposób mogłam sobie te "zmiany klimatyczne" wyobrazić.;D

    Jakoś u Ciebie nie przeszkadza mi to, że są to czasy szkolne. Uważam, że powinnaś uczyć wszystkich, jak pisać w tej dziedzinie i kropka.

    Rozdział długi? Jakoś nie specjalnie zauważyłam. Nie szło odczuć, że to ma 10 stron A4, aż się zdziwiłam jak doczytałam dopisek od Ciebie. O,o Chyba będę zmuszona czytać tylko Twoje opowiadanie i Odei, bo tutaj - nawet jak marudzę - wszystko mi śpiewa i tańczy, a jak wchodze na coś innego... to włącza mi się czerwona lampka - skrytykuj to, skrytykuj tamto, to w ogole beznadziejne, a to do niczego... AŻ SAMA JESTEM NA SIEBIE ZŁA! ;d Albo nie... TO WASZA WINA. Tak mnie do siebie przyzwyczaiłyście, że wszystkich do was porównuje.

    Dziękuje, żegnam. Strzelam focha! ;d


    AAAAA! Zapomniałam wspomnieć o najśmieszniejszej scenie w tym wszystkim! Moja ulubiona! - tuż za liścikami i Naruto vs Sasuke - Kankuro i TEMARI! Jak ja uwielbiam ich braterskie dogryzki, zaczepki, docinki, ironiczne uwagi... Kankuro dużo zyskuje w moich oczach, a nigdy nie zwracałam na niego szczególnej uwagi. Aż uśmiałam się przy tym fragmencie. ;D Żarty pt.' już wiem, czemu nie masz dziewczyny" albo to jego przywitanie. ;D

    Kocham, kocham, kocham!

    Kiedy będzie coś z Naruto i Hinata? Kiedy Shikamaru pocałuje Temari? Kiedy będzie scena seksu? - Wiem, że się pośpieszyłam. XD ALE TE PYYTANIA MNIE NUTRUJA. IDE BO MI KLAWISZ WYLECIAŁ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SCENA SEKSU! - hahaha, padłam xd Wiesz, akurat takowej nie planowałam; jakoś nie wyobrażam sobie siebie, piszącą takie.. coś^^. Ale pomyślimy. Kurde, coś zauważyłam, że Ty i Odea wywieracie na mnie presje jeśli chodzi o fabułę i co gorsza, wam sie to udaje xd Musze być bardziej stanowcza... NaruHina już w następnej notce, takie malutkie i potem... ogólnie, to myślę, że będziesz pod tym względem zadowolona ;D A Shikamaru i Temari to nigdy się nie spieszyli, więc sobie jeszcze poczekasz xd

      Scena z Kankuro i Temari wyszła mi strasznie spontanicznie xd Mój brat nawrócił z Pragi na święta, a że jest idiotą, to stał się wzorem zachowań Kankuro :D "Kogo piesy..." to jego tekst, a ja jestem tą Temari, która zawsze dostaje w brzuch i w bok, i to nie jest fajne uczucie...

      Akatsuki, mafia, Hidan, Itachi, Sasuke... ogólny mój zamysł na historię od początku opiera się na mandze. Ja po prostu CHCĘ, żeby wszystko tak ładnie z tym współgrało w jak największym stopniu.

      Cóż, nie moja wina, że się tak do nas przyzwyczaiłaś xd Ale, ale - jestem dumna! Usłyszeć tyle komplementów od Ciebie, to naprawdę... coś wielkiego xd Wgl te Wasze komentarze napawają mnie dumą; takie długie, takie treściwe, takie czytelniczki to największy skarb <3
      Dziękuję za komentarz :**

      Usuń
  5. Wiesz jak ja kocham wysyłać filmik przeróżnego kalibru i to zazwyczaj nie mam w tym umiaru xD Dla mnie to była czysta przyjemność. No i od ciebie też dostałam wiele ciekawych utworów, które goszczą już u mnie na MP4 ;D

    Idąc od samego początku - ten wierszyk u góry tak mi się spodobał, że aż sobie go zapisałam na kartce i przywiesiłam do tablicy korkowej. Niech sobie tam teraz w spokoju wisi i czeka na wiosnę ;D Pierwszy fragment - normalnie Naruto jak jakiś boss. Jeszcze tylko mu okularów przeciwsłonecznych brakowało i jakiejś popowej muzyczki w tle. Ah, ta wyobraźnia. Fragment z nim i Sasuke był taki żywy. Wielki Pan Uchiha nawet już cześć nie mówi na korytarzu swojemu przyjacielowi. Jak tu Naruto miał się nie zdenerwować? Każdy by wziął za chabety i potrząsnął taką osobą raz a porządnie. No bo co ten Saske-kun wyrabia? Mafia, strzelaniny? Rany, to poważna sprawa ;< Później chłopaczek będzie płakał. Dobrze, że Naruto nie rezygnuje z niego : ''No i zajmuję się swoim życiem, Sasuke, pomyślał. Tyle że na twoje nieszczęście, jesteś jego częścią, więc i tobą się zajmuję.'' Się rozpuszczam.
    Rozmowa Shikamaru i Temari była boska! Te pomrukiwania, spojrzenia. Bardzo ciekawy sposób przekazywania informacji. Są rzeczy, które łatwiej napisać czy też spytać na kartce, niż w cztery oczy słownie. Ta poprawa imiona mnie strasznie rozbawiła! Jeszcze zaznaczenie poprawności dużymi literami... xD no i wreszcie sprawa z tamtą akcją się już wyjaśniła. Swoją drogą... wyczułam w Shikamaru bratnią duszę! Czarne długopisy rządzą!
    Koszykówka, koszykówka... od czasu obejrzenia Kuroko no Basket ten sport już nigdy nie będzie taki sam. Przez kilka dni miałam takie odloty, a pomarańczowa piłka stała się moim prześladowcą! Człowiek sobie wymyśla swoje OC między którymi dochodzi do pocałunku, a tu mi nagle owa piłka wyskakuje(?) o.o Co nie było wcale planowane? I co najgorsze nie mogę się jej później pozbyć? Albo w scenach walki. Zamiast walczyć swoimi supermocami walczą piłkami? To nie było normalne xD To były jakieś schizy! Ale tak mi się ten sport od tamtego czasu spodobał, że na każdym wf Perełka się wydziera, że gra w koszykówkę mimo, że jest już przygotowana siatka do siatkówki. No ale wracając bo złą drogę obrałam. Gaara grający w koszykówkę... Gaara grający w koszykówkę... *bloodnase* Czemu on jest u ciebie taki słodki? Jak w mandze/anime jestem na niego obojętna tak tutaj... *.* Oj, brałabym xD Shikamaru i Ino... Ino zdradziła. Czemu tylko mi Kiba przychodzi na myśl? No dobra, może jeszcze Sasuke, ale on już mniej, bo przecież Saske-kun jest zajęty swoimi sprawami. Jak kiedyś paringowałam postacie w Naruto to Ino zawsze u mnie była przy boku Kiby. Chociaż patrząc pod kątem anime/mangi Shikamaru ma się ku Temari, to np. w świecie amv króluje ShikaIno. Ja osobiście nic do blondynki nie mam. Nawet ją lubię. Ciekawe jak u Ciebie jest xD
    Sakura w rozdziale 4! Sakura w 4 rozdziale! Czerwona lampka już na samym początki się zapaliła i ostrzegała. Ku mojemu zaskoczeniu Sakura nie zaprezentowała się najgorzej.
    1. Nie wpsomniała nic o Saske-kun (lubię tak na niego mówić)
    2. Była z daleka od Naruto.
    Jak się będzie twardo trzymać drugiej zasady, to w mojej wyobraźni może być bezpieczna. Ale niech tylko spojrzy na Naruciaka, niech tylko o nim pomyśli, a już o dotknięciu niech nawet niech nie myśli, aby pomyśleć. Chyba łatwo się domyślić, jakie emocje mną targają, gdy ona jest gdzieś niedaleko Naruto w mandze/anime xD
    No i Hinatka ! Jak ja już chcę coś z nią i Naruto!
    Podsumowując ; rozdział boski. Musze wykopać z pamięci jeszcze kilka piosenek, albo poznajdywać jakieś nowe amv. ;D

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. "Mafia, strzelaniny? Rany, to poważna sprawa ;< Później chłopaczek będzie płakał." <-- jakbyś czytała w moich myślach, haha! Ale nie, ja nic nie mówię, ciii.........

    Sakura - nie obawiaj się! Jestem przeciwna NaruSaku, więc na pewno ich tu nie wepchnę, ich stosunki ograniczą się JEDYNIE do przyjaźni.

    Kuroko no Basket - po maturze mój pierwszy cel do obejrzenia! Anime i koszykówka? Przecież ja się rozpłynę, moje dwie miłości <3

    I co wy z tym Kibą? Serio mam z niego zrobić dupka!? OKEJ!
    Dziękuję za komentarz i szukaj, szukaj, przesyłaj.... <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiosna nie przyjdzie. Nigdy. Ja już się przestałam łudzić bo nikt nie mógł znieść mojego gadania jak to mam dosyć zimy.

    Co do notki... Zacznę od wątku Sasuke bo w ciągu ostatnich kilku miesięcy poczułam jakiś nagły przypływ sympatii do niego. Cudownie opisałaś jego relacje z Naruto, to jak ważna jest ta przyjaźń dla blondyna. Sasuke się zachował jak ostatni śmieć olewając go. I jak zawsze pakuje się niesamowite kłopoty... Jestem ciekawa co go skłoniło do wstąpienia do mafii czy jego rodzice(policjanci np?) zginęli z rąk jakiejś konkurencyjnej mafii i chce się odegrać. No i jestem ciekawa co z Itachim. Jeśli chcesz się trzymać mniej-więcej mangi to domyślam się, że nie żyje albo zaraz zginie... Ech, lepiej, żeby miał dobry powód dla którego zostawia przyjaciół!

    Dalej, Temari moja ukochana... Ona zawsze dostanie to czego chce. To szantażowanie Shikamaru było takie.. jej. W ogóle ta rozmowa na wosie Ci świetnie wyszła - była tak niesamowicie naturalna, wiem, że jutro siedząc w sali od wosu(w ostatniej ławce przy oknie) będę miała niezłą głupawkę. Aż mnie przeraziło jak kilka zdań Shikamaru aż tak dokładnie mogło wszystko wyjaśnić. Zero pytań.(Poza wspomnianym wyżej "Sasuke dlaczego?"). Relacje Temari z Kankuro są naprawdę świetne. Smutno mi się zrobiło jak Kankuro szybko zmienił temat kiedy wypłynął temat śmierci ich matki. Temari i Kankuro zawsze mieli przerąbane, bo to Gaara miał najciężej, a oni musieli być dosłownie dwiema maszynami pilnującymi go na początku, a kiedy się pogodzili, pogodną dwójką opiekuńczego rodzeństwa. A przecież oni też stracili oboje rodziców, musieli znosić prześladowania Gaary, zabijali bez mrugnięcia okiem w wieku, w którym Naruto czy Sakura bali się w ogóle o tym pomyśleć. Zawsze mnie irytowała, że nikt nie zwracał na to uwagi... Dobra, zaczynam odbiegać od tematu, przepraszam. ^^
    Gaara grający z Naruto w koszykówkę był przesłodki! W ogóle, koszykówka, słońce! Chyba tęsknię za sportem. Bardzo podoba mi się tutaj charakter Ten Ten, taka trochę chłopczyca, otwarta, wesoła.

    Ino i Shikamaru! Ugh, ty się blondwłosa wywłoko nie zbliżaj do niego! Mam alergię na tę dziewczynę więc całe szczęście, że zerwali. Nawet mnie nie dziwi, że go zdradziła. Mam tylko nadzieję, że Shikamaru nei przyjmie jej wyjaśnień i nie wrócą już do siebie... Ja wiem, że Temari i Shikamaru nie mogą mieć tak kolorowo, ale bez przesady! Tylko nie Ino! (A myślałam, że się wyleczyłam z niechęci do niej...) Mimo to podoba mi się, że razem pojechali do przyjaciela. Tym Shikamaru udowodnił jak ważny jest dla niego Chouji.

    I teraz na ciąg dalszy czekamy do maja? To naprawdę długo... Z tego powodu nie pozdrawiam matury, ewentualnie życzę jej, żeby się sama napisała.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bluźnij, wiosna wróci!... musi....musi....Marzanna utopiona.. musi....

      Sasuke - tak, u mnie też dostał ostatnio ułaskawienia, co oczywiście nie tyczy się Ino; dziewczyna już zawsze będzie mnie irytować, więc o to się nie bój xd

      Rodzinka No Sabaku - właśnie, zawsze zapominają o uczuciach Temari i Kankuro, dlatego jak sie troche na tym skupiam. Przecież przesadzona troska Temari o Gaarę nie jest przypadkowa ^^

      Dziękuję Ci kochana za długi, cudowny komentarz <3 U Mits czytałam, że przymierzasz się do bloga: dopinguję, dopinguję! I pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Zacznę od końca ;D
    Jeszcze niestety nie oglądałam RTN, bo mam ostatnio marny dostęp do komputera, ale czekam niecierpliwie od.. nie pamiętam kiedy, a ty mi tu zaspoilerowałaś! Już chcę zobaczyć głupiutkiego Shikamaru, chociaż mega interesuje mnie też Sasuke Casanova xD
    A co do notki.
    Hmm to Itachiego już nie ma w Akatsuki? Hidan nazywa go gnojem, a poza tym Sasuke jest debilem, ale chyba nie aż takim żeby należeć do jednej mafii ze znienawidzonym bratem? xD
    Podoba mi się ta retrospekcja, bardzo Narutowo i bardzo Sasukowo, ci to wyszło ;D
    Fajny pomysł z romansem Ino i Shiki, coś mi się wydaje że blondyna odegra taką rolę zazdrosnej eks, może będzie miała jakieś wąty do Temari ;>
    A tak wgl, to znowu nowy szablon! No ładny *.*
    Strasznie jarają mnie zawsze momenty między Shikamaru i Temari, oboje się tak kontrolują, jakby w coś ze sobą grali, obserwują wzajemnie swoje relacje i wgl tacy skryci i tajemniczy..
    Zwykle wolę krótsze rozdziały, ale twój bardzo przyjemnie się czytało i wgl się nie ciągnął ani nie dłużył ;D


    A teraz tak z innej beczki, co myślisz o relacjach Żabci z Beatką? xD Ja osobiście jestem przerażona! Gdzie ta ich dziwaczna miłość? Jak w ostatnim odcinku walnęła tym wazonem to nie mogłam normalnie xD

    Jeśli czytujesz Bleach'owe opowiadania, to zapraszam na mojego nowego bloga:
    wszystko-za-spojrzenie.blogspot.com

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Udało Ci się mnie rozbawić Żabcią i Beatką akurat w momencie szczytu mojego gniewu, haha. No i gniew minął :D A co do tej dwójki, to ja również jestem przerażona! Cieszę się, że Doktorek sie stawia, ale ta Beatka... wrrr, nic tylko o sobie! Ale mimo wszystko scena kiedy motywowała te babki była boska XD

      Na Bleach'a mam alergię >.< Udało mi sie obejrzeć zaledwie 2odc. i gdy już się ten drugi skończył, to żałowałam, że nie skończyłam na pierwszym XD Więc niestety, na bloga nie zajrzę ^^

      Shikamaru i Temari ze sobą grają? Tak, to właściwe określenie jak na razie dla ich relacji :D
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  9. Ja jak zwykle spóźniona z komentarzem, kolejny raz błagam o wybaczenie :< Ale to ja, mam nadzieję, że nie dzielisz charakteru z Sasorim inaczej jestem skończona xP
    Dobra nim przejdę do głównego wątku widziałam u ciebie jeden błąd! Ale to tylko jeden, jak na dziesięć stron rozdziału powinnam się wstydzić ci go wypominać... anyway, powinno być „póki”, a jest „puki” – przepraszam za to czepianie się… :(
    Dobrze, a teraz co do rozdziału ^^ Zarąbisty jak każdy poprzedni :D
    Naruto i Sasuke skłóceni. Fajnie, widzę, że występują u ciebie powiązania z treścią anime ;D Dobrze, lubię takie opowiadania :D Z każdym rozdziałem punktujesz w moich oczach :D No widzę, że tutaj także odsuwa się od Naruto, ale jaki konkretnie jest teraz powód?
    Późniejszy wątek z Temari był fajny ;D Tenten tak słodko się u ciebie irytuję ;D zresztą dobrze jest trafić na opowiadanie, w którym nie jest omijana, gdzie występuję dość często i wyróżnia się swoim charakterem :) Tak jest w twoim opowiadaniu :D
    Te teksty Kiby mnie powalają xD Rasowy podrywacz XXI wieku ;P Może w końcu Temari się skusi i z nim usiądzie w tej ławce, hahaha działoby się xD Ale te liściki, które do siebie pisali były fajne xD Shikamaru nie oszczędzał wkładu do długopisu xD Aż sobie wyobrażałam ich piorunowanie się wzrokiem i zaczęłam się chichrać – czuć miłosną woń :P
    Akcja na boisku też świetna, szkoda, że dziewczyny ie zdecydowały się zagrać, ale okej ^^ No i też w tym momencie liczyłam na jakieś NaruHina, ale niestety :P Może kiedyś xD Ino zdradziła Shikamaru? Intrygujące ;D Ciekawe kim był ten śmiałek xD No i zauważyłam, że wszyscy zaczęli wysuwać wnioski jakoby Temari i Shikamaru – szybko :P Jeszcze ten „mecz” biedny Lee XD może po wypiciu jednego głębszego, by coś z siebie wykrzesił ;D
    Porównanie Choujiego z bandażami do szynki mnie zmiażdżyło :P Ino, Ino to było nie na miejscu (zresztą szynka jest ze świnki, a świnka to jej odpowiednik, hahaha :D) Czyżby chciała wrócić do Shikamaru? No ciekawe, już widać, że nie pozwoli żadnej zbliżyć się do chłopaka ;]
    Potem ta sytuacja z bratem xD Matko, jakie to prawdziwe ;D Też mam tak z bratem, znaczy prawie xD gdybym była w stanie nie omieszkalibyśmy się prać xD Tak to mówimy sobie zaczepki słowne, on do mniej „geju” ja do niego „lesbo” xD W każdym razie miło, że nie roztrząsa z nią bolesnych tematów tylko ją rozbawia, kocham takie podejście ^^
    No i Sasuke wstępuję do Akatsuki (nie wiem jaką emotkę tu wsadzić xD) No, ale jak Hidan ma być jego nauczycielem to ja nie wyrabiam XD Ciekawe czy przedstawisz Akasi w jakiś śmiechowy, kpiący sposób czy groźny i poważny xD
    No to czy oglądałam Road to Ninja – tak ;D Ale w sumie liczyłam na jakiś pocałunek, czy jakiś wątek NaruHina… no, aby pogroziła Sakurze na amen xD i w ogóle bardzo wzruszająca kinówka :) To ponowne wspomnienie o samotności Naruto doprowadzało mnie do łez ;P
    To czekam na następny rozdział :) Życzę weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Haha, uśmiechałam się od ucha do ucha czytając go :D Tyle miłych słów <3

      Co do "póki" to bardzo dobrze, że się czepiasz. Co prawda nie mam pojęcia gdzie użyłam tego słowa, więc na chwilę obecną go nie poprawię, ale kiedy znajdę trochę czasu, to usiądę i postaram się znaleźć ten błąd :)

      Szynka xd No co, nie mów, że nie dokuczasz nieraz swoim przyjaciołom we wredny sposób! (dobra, może ja jestem tylko taka okropna xd) Tenten staram się nie pomijać, bo z narutowskich dziewczyn to ona jest moją ulubioną zaraz po Temari. No i to, że w anime/mandze nie występuje często daje mi duże pole do popisu, bo jej charakter nie jest do końca określony i mogę sobie pofantazjować :D Hidan zawsze mnie rozwalał, mój ulubieniec wśród Akatsuki, dlatego dostał niespodziewanie rolę. A co! Poirytuje trochę Sasuke he he he...

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ja się uśmiechałam pisząc go, więc jesteśmy kwita :D Naprawdę masz wspaniały talent, więc mam nadzieję, że nie przerwiesz pisania :)

      Ach to jest w trzecim wątku, druga linijka (albo skrót klawiszowy "ctrl+F" i wpisujesz słowo, które ma znaleźć :D) nie, spokojnie :) Nie gryzie oczu :P

      No, ale pomyślałabym o mumii, o związanych zakładnikach... ale szynka?! XDD Nie no, uwielbiam cię za to porównanie :P No dokuczam, bardzo dokuczam xD (u siebie co rozdział cytuję sceny z życia wzięte :P) Noo ja nawet uważam, że Temari i Tenten to jedyne dziewczyny, które ten szowinista Kishimoto nie zepsuł :P Lubię twoje fantazję, więc śmiało ;D Hahaha xD Dobre, nie wiem komu współczuć Saskowi, czy Hidanowi xD

      Również pozdrawiam ciepło :) i powodzenia na maturze :)

      Usuń
  10. Aleee, a myślałam, że wszystkie blogi o ShikaTema mam już oblukane, a tu taka niespodzianka, znalazłam kolejnego wspaniałego bloga o mojej ulubionej parce!!! Jej, od samego początku zakochałam się w Twoim stylu pisania, nawet nie umiem go określić, ale wiedz, że jest świetny:). Fabuła wciąga od pierwszego rozdziału, no i dzięki Ci, że zachowałaś charaktery wszystkich postaci, nie ma to jak pyskata Temari i leniwy Shika, no i nadpobudliwy Naruto. Bardzo spodobał mi się Gaara, fajnie go wykreowałaś, oczywiście mój ukochany Kibiasz jest cool:)(może dla niego Hanabi? pomyśl nad tym, błagam). Uhuhu, szybka notka bardzo mnie uszczęśliwi, ale na pierwszym miejscu dobrze zdana matura, powodzenia:)
    http://shikamaru-temari.blogspot.com/
    Normalnie kocham CB, za prowadzenie tak świetnego bloga!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a tu niespodzianka, ostał się jeszcze blog starej chusteczki_aha :D Witam nową duszyczkę w moich skromnych, blogowych progach! I serdecznie dziękuje za wszystkie miłe słowa :)

      Kiba i Hanabi? Przykro mi, ale raczej nie ^^ Na chwilę obecną Inuzuka to wolny strzelec i niech tak zostanie. Hah, nie wiem czemu on, Gaara i Kankuro robią taką furrorę, ale chyba będę musiała pomyśleć nad większą ilością scen z nimi xd

      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Witam!
    Na samym początku tego, jakże zapewne nudnego i długiego w miarę moich możliwości, komentarza, chciałam przeprosić, że dopiero teraz wzięłam się za czytanie, komentowanie etc. Jednakże na swoje usprawiedliwienie mam dwie sprawy: matura i kilka innych opowiadań, które mają czasem po 8 do 15 rozdziałów (pi razy drzwi, nie jestem pewna, czy właśnie w takich liczbach to występuje xD). Ponadto sama mam blogi, gram, robię pierdylion rzeczy naraz i potem budzę się z ręką w nocniku. Tak, tak, Nobie zaczęła swój monolog. Przechodząc więc do sedna, pozwól, że skomentuję wszystko oddzielnie. Znaczy... rozpocznę od prologu.
    Był... inny. Zaczynał się zwyczajnie, nic nie zapowiadało katastrofy, a tu nagle bam! Kankuro leży ranny w szpitalu, a Gaara potrafi nagle krzyczeć. Zwykłe sprzątanie, niby nowe życie, a zaczęło się sypać już na starcie. Życiowe, przez co prolog wypadł tak prawdziwie. Bardzo podobała mi się kwestia Temari o nie przerywaniu jej, kiedy ona krzyczy xD Uśmiechnęłam się, wyobrażając sobie rozwścieczoną blondynkę. Rany, tęskniłam za "Naruto", za tym światem. Nie wiem, jakim cudem udaje mi się odnaleźć w tym wszystkim. Z tego punktu przechodzę do rozdziału pierwszego, hell yeah!
    I otóż to! Był... miły w odbiorze. Jakkolwiek miły miałoby teraz odzwierciedlać mój stan po przeczytaniu ~.~ Początek pozwolił skupić się na emocjach, pogodzie, która w sumie te emocje potęgowała. Rewelacja. I cały czas panowały emocje (powtarzam się ==). To gdybanie, retoryczne pytania i pytania, na które i tak nie można poznać odpowiedzi, bo to, co miało się stać, już się wypełniło. Obwinianie się za coś, za co zawsze człowiek w takich chwilach się obwinia. Za nieuwagę? Za lekkomyślność? Naprawdę dobrze napisane. Cudowne realia pani w recepcji. Sarkazm, łaskawy wzrok... jakbym widziała naszą służbę zdrowia. Nigdzie nie idzie o życzliwość. Nigdzie! I to jej "Kotynieńku" - epickie :D Niesamowicie opisałaś, co dzieje się wewnątrz Shikamaru. Po prostu... biję czołem o/w podłogę. Naprawdę. Przeżywałam wszystko razem z nim, serio! Nawet ta cisza... po prostu ją sobie wyobraziłam, mimo piosenki lecącej w moich słuchawkach. Bardzo lubię Kankuro i cieszę się, że zabandażowana ręka nie wyrzuciła kompletnie jego poczucia humoru. Te zaczepki względem Temari są naprawdę urocze i śmieszne. A odgryzanie się siostrzyczki... bezcenne! Jedyne, czym może go nakarmić, to trucizna! Ha! Zaśmiałam się jak debil! ^^ I tymże optymistycznym akcentem, zahaczam o rozdział drugi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KIBA! <3 Zwykła wzmianka sprawia, że szczerzę się jak nienormalna. Poważnie, lubię Inuzukę, a tak dawno nie miałam okazji niczego o nim czytać. Oczywiście nic i nikt nie zastąpi mi Sasuke, ale jednak Kiba jest gdzieś tam... tam. Nie dziwię się, czemu Shikamaru ma wyrzuty sumienia. To był ostatni raz. Zapewne Chouji już więcej nie zgodzi się na takie rzeczy, a nawet jeśli tak będzie, to Nara doda coś od siebie. Oj tak, nie ma to jak problemy każdej kobiety. Zagubiona rzecz. Sweter, buty, torebka... wiem, co to znaczy! ;3 Dobrze jednak, że sweter się znalazł, bo zła kobieta, to irytująca kobieta... chwila, Temari prawie zawsze jest zła, więc nie ma różnicy xD Jiraiya nauczycielem literatury?! CHYBA EROTYCZNEJ! Ahahahaha, gdybym coś piła, to cała zawartość wylądowałaby na moim biednym monitorze! Troszeczkę jednak mój entuzjazm zgasł, gdy... a właściwie. Nie, jednak nie. Wok i wos w sumie jest w każdej szkole, ale dla mnie to było zbyt... polskie. Nieważne. "Z reguły to ptaki latają, ale jakoś pingwiny i kury Pan Bóg w swojej dobroci pominął" ahahahahahahahahahahahahahah! Chyba się oplułam, czy coś xd ŚWIETNE! I czyżbym wyczuwała miłość od pierwszego wejrzenia? Ech, przykre, nie lubię aż takich cukierasków, ale wiem, że wszystko może się zmienić. Ponadto, póki co to tylko takie... zaciekawienie drugą osobą, prawda? I tak mi się podoba, to niczego nie zmienia! Ale Shika w tak wielkim zakłopotaniu... haha :D Jak widać i jak to w życiu bywa, konflikt z ojcem to konflikt pokoleniowy! Uchu, nie ma to jak matura zapasem i ciągłe porównywanie wszystkiego do tego właśnie... stanu? Tak czy inaczej, przykra sprawa! I pusta lodówka... nie ma to jak bracia, zawsze można na nich liczyć! Opowiedz mi o jedzeniu... bylebyś nie musiał więcej się zadręczać. Prawdziwy przyjaciel, prawdziwy Chouji. Urocze, aż łezka w oku się kręci ;< No proszę, i rozdział trzeci. Szybko się czyta.
      Niesamowity, emocjonujący początek. Z tym snem. Wszystko było jak klatki z filmu, ujęcia pojedyncze, ale głuche, przepełniona emocjami, strachem. Miód dla mnie. I Temari spóźniona do szkoły... ee tam, nie ma końca świata. W ogóle to okropnie jest zaspać, bo ta presja człowieka wykańcza, no ale jednak! Uroczy, zawadiacki Kiba! Osobiście "nie poleciałabym" na takie bajery, ale Kibę kocham, więc... czemu nie? :D Temari widzę wrzuca każdego w jakąś formę. Irytujące, ale prawdziwe. Co wciąż nie zmienia faktu, że irytujące... Gaara jest uroczy. Bardzo. Przynajmniej tutaj. I pojawiła się wzmianka o NARUTO! :D Jakże to uradowało moje oczy. Och, Kankuro i te jego narzekania, Kankuro i to podrywanie... Lubię go. Poważnie. Polubiłam go w Twoim opowiadaniu, w oryginale to mnie irytuje. Kiba sam w ławce? Nie ma problemu, panie Inuzuka, ja mogę obok pana siedzieć! Jestem bardzo chętna! *^* Pewnie nie dałabym mu żyć, pobiłabym go i nieźle sama nadokuczała, ale nie mam przeciwwskazań! :P Nie wiem czemu, ale nie lubię, kiedy kobieta z mężczyzną wymieniają między sobą tak uszczypliwe uwagi, które mają pokazać, że jedna osoba i tak jest lepsza od drugiej. Irytujące. Właściwie, mnie dużo rzeczy irytuje (jak widać xd), więc się tym nie przejmuj, ale jednak ta ich wymiana zdań wprawiła mnie... w złość. Tak czy inaczej, rozdział czwarty *^*

      Usuń
    2. I jest Sasuke. Mój jakże wyczekiwany mroczny rycerz. I jak zawsze Naruto. Ten to ma przechlapane. Jakkolwiek mogłoby być, nie jest tak, jak on by chciał. Ech. Załamany Romeo - cudowny Kiba. Kyrie, czy ja tu wciąż wylewam swoją miłość do fikcyjnej postaci? Powinni mnie zamknąć! Podobała mi się scena z tą pisemną rozmową. Tak to nazwę, inaczej się nie da. Ciekawie zaowocowała w... fajne wnioski ;D Gaara koszykarzem? NO WEŹ! ALE JAJA *O* POZYTYWNIE! Bardzo fajny pomysł na to, by Gaara odnalazł się w tej całej społeczności. Ino, która zdradziła... ta. A Ino to bardzo fajna, z punku widzenia psychologii, postać. I ją lubię. I mi przykro. Łeeee. Ładny przystanek z nazwy... Kamikadze, hmmm ;3 LUDZIE! UWIELBIAM KANKURO! "Kooogo piesy niosą?!" prawie się popłakałam xD "Toć to ma siostra!" o Kyrie, hahahahahahahahahahahahaha! "Bawię się ze sobą świetnie" no a ja się zryczałam ze śmiechu @.@ Kankuro moim ulubieńcem w tej historii <3 I przyznaję, bardzo fajnie wyszła Ci ostatnia scena. Może też dlatego, że to Sasuke, a on i jego psychika to bardzo skomplikowana sprawa. Wiem doskonale, siedzenie i studiowanie tej postaci przez... ulalalala, trochę lat, czegoś mnie nauczyło. Że nie da się nie lubić tej postaci. Bo najpierw trzeba ją zrozumieć! I Hidan zrobi z Sasuke gangstera. Ciekawe, jak ten wątek rozwiniesz... Wyjątkowo też w tym rozdziale dużo literówek i zauważyłam, że masz mały problem z wielkością liter, a raczej zapisem wszystkiego po myślniku, wypowiedzianych słowach bohaterów. Na przykład: "- Nigdy nie sądziłem, że dożyję dnia, w którym mały braciszek Itachi’ego wstąpi do Akatsuki. – Roześmiał się, kiwając ręką by podszedł bliżej. – Siadaj." <--- roześmianie się to czynność, która zastępuje słowo "powiedział" lub "szepnął" etc. powinno więc być pisane z małej litery, a dodatkowo po zdaniu wypowiedzianym przez bohatera nie powinno być kropki. Czyli poprawnie: "- Nigdy nie sądziłem, że dożyję dnia, w którym mały braciszek Itachi’ego wstąpi do Akatsuki – roześmiał się, kiwając ręką by podszedł bliżej. – Siadaj." Są to zasady, których się nauczysz, a które dla mnie są trudne do omówienia. Kwestia przyzwyczajenia, nawyku i tyle. Pisze się też inaczej coś w stylu: "- Nie pamiętam - mruknął Leo - żebyśmy kiedykolwiek się spotkali." -> jak widzisz, kropka znajduje się dopiero na końcu wypowiedzi bohatera, gdyż to "mruknął" było swego rodzaju wtrąceniem, które nie kończy wypowiedzi. Popatrz, jak to wygląda w książkach :) To taka mała uwaga ode mnie, bo przez cały czas, jak czytałam każdy rozdział, to miałaś tam właśnie takie błędy. Z bogatym słownictwem, stylem itd. to po prostu kraina mlekiem i miodem płynąca. Przechodząc więc do wniosków, które nie będą wnioskami...
      REWELACJA! Czekam na więcej. Masz fajny styl i wciągasz czytelników w swój świat. I nie zwracaj uwagi na moje marudzenia typu, że coś mnie irytuje. Musi. Jak czytam książki, to mam czasami ochotę nimi rzucić, bo autorzy potrafią czasami (znowu się powtarzam ==) tak zniszczyć bohaterów, że to w głowie się nie mieści. Niemniej, zyskałaś sobie kolejną czytelniczkę, która zostaje na dłużej, bo historia i szablon zachęcają bardzo do czytania. A ja poświęciłam te dwie godziny w naprawdę cudownym nastroju i przy doborowej muzyce, więc nie mam na co narzekać. Wybacz, że tak się rozpisałam :D Dawno już nie komentowałam, a miałam, jak widać, naprawdę spore zaległości.
      Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę Tobie jak i sobie powiedzenia na maturze. MATURZYŚCI, DO BOJU!

      PS Musiałam podzielić komentarz, KYRIE! ZA DŁUGI, NO!

      Nobie

      Usuń
    3. *Napisałam "powiedzenia"? NAPISAŁAM "POWIEDZENIA"? Upadłam na mózg.

      Usuń
    4. No cześć, coś krótki ten komentarz xd Miło, bardzo miło widzieć nową opinię, nową czytelniczkę, też maturzystkę. Do boju! Zdać, albo zginąć, no nie? :D

      Tak, "Kooogoo piesy..." i ogólnie Kankuro robią furrorę, a Kiba się czasami dołącza. Aż dziwne, że są tylko skutkiem ubocznym opowiadania! Tak, początkowo wgl mieli się nie udzielać, ale bezczelnie cały czas się gdzieś wepchną... no cóż, taki los :D

      Fanka Sasuke? To spodoba Ci się (mam nadzieję) one-shot, który szykuję.

      Dziękuję za wszystkie miłe słowa, jak i uwagi. Do literówek jakoś nie mogę się zebrać, by je wyszukać i poprawić >.< Co do tych dużych literek, to już mi został wytknięty ten błąd przy pierwszym rozdziale i pracuję nad tym! Ale widać, jeszcze nie do końca wiem, kiedy to wstawiać. Ale staram się, więc wypisuj mi te błędy, jak tylko przyuważysz, a poprawię :)

      Pozdrawiam! :D

      Usuń
  12. No heej, moja Ty kochana autoreczko ;3
    Cholernie mnie intryguje ta sytuacja z Sasuke, jest dość nietypowa, jak na opowiadanie w rzeczywistości ,,szkolnej". No i w zakładce "O blogu" napotkałam wzmiankę brzmiącą ,,SasuSaku", więc niecierpliwie czekam na moment, gdzie uniosę się 3 metry ponad niebo :) Tak, jeżeli ShikaTema w Twoich rękach jest piękne, to chcę wiedzieć, jak będą wyglądać pozostałe paringi ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak tak dalej pójdzie to dzięki tobie pokocham ShikaTema :D jesteś na dobrej drodze, aby tak się stało :D coraz bardziej mnie intryguje, coraz bardziej wciąga, coraz bardziej się nakręcam, i chcę coraz więcej <3 bardzo podoba mi się kreacja bohaterów :D a tekst "Bóg chyba dzisiaj przegrał w karty z diabłem, w rozgrywce o moje życie" wygrał wszystko :D taki życiowy :D

    Pozdrawiam :D

    P.S. Jak mnie irytuje dodawanie komentarzy na telefonie :/ wystarczy, że przesunęłam palcem delikatnie w bok i nie zauważyłam, że źle dodałam komentarz, nie pod tą notką :/ upierdliwe :D

    OdpowiedzUsuń

Kłaniam się nisko w podzięce za komentarz! ♥