„Kiedy ktoś na okrągło
cię rani, pomyśl o nim jak o papierze ściernym.
Może cię podrapać i
lekko zranić, ale w końcu to ty będziesz
obrobiony i wypolerowany, a on stanie się bezużyteczny.”
obrobiony i wypolerowany, a on stanie się bezużyteczny.”
~Chris Colfer
Kroczyła śmiało przez
ciemność. Tym razem nie myślała o czyhającym na nią niebezpieczeństwie, nie
przejmowała się późną godziną i pogróżką spotkania Akatsuki. Chciała po prostu
uciec jak najdalej od domu, jak najdalej od przykrych wspomnień i od tego
głupiego uczucia obowiązku i wyrzutów sumienia. Bo przecież ojciec rzeczywiście
mógł się zmienić. To tylko głupia rozmowa, która nic by ją nie kosztowała, a
może zaowocowałaby czymś dobrym. Jednak w tych pozytywnych aspektach zawsze
znajdują się i te negatywne, które powstrzymują przed działaniem, podtrzymywane
przez dumę i strach. „Mógł” i „może” to bardzo błahe słowa, przynoszące ze sobą
zwątpienie i niepewność, na które Sakura nie mogła sobie pozwolić. Już zbyt
wiele razy im zaufała i nie wiedziała, czy ma odwagę znowu to zrobić. A
nienawiść i żal za przeszłość jedynie wzmacniały niepewność.
Dotarła do placu zabaw.
Był nieoświetlony, a korony drzew złowieszczo wyginały się w mroku niczym
chciwe łapy zabójcy. Drabinki, huśtawki i zjeżdżalnie również skąpane były w
ciemności, gdzieniegdzie rozjaśnione przez nikłą łunę księżyca, który co jakiś
czas wyglądał zza chmur. Jednak mimo braku dobrej widoczności, Haruno nie miała
problemu z poruszaniem się po placówce. Zbyt dobrze znała każdy kąt w tym
ogrodzonym drucianym płotem kawałku ziemi, by móc się potknąć o chociażby konar
drzewa. W dzieciństwie nieraz bawiła się z przyjaciółmi w lunatyka na drabince
zwanej „pająkiem”. Nazywali ją tak zarówno ze względu na grę, jak i za jej
nietypowy wygląd, przypominający pająka: niebieskie pręty wygięte były w
szerokie łuki, połączone między sobą żółtymi rurkami. Doskonale pamiętała, jak
mając zamknięte oczy, szukała innych na drabince, wyciągając ręce jak najdalej
przed siebie, by uchronić się przed walnięcie w drążek. Wtedy bynajmniej nie
obyło się bez potknięć i zdartych kolan, jednak teraz, po latach praktyki, ten
plac zabaw nie miał przed nią tajemnic.
Wspięła się po
drewnianych drabinkach niskiego, drewnianego podestu, siadając na nim. Po
chwili jednak przesunęła się głębiej, zajmując pozycję w poprzek, plecami
opierając się o jedną ścianko-poręcz, a nogami zapierając o drugą. Była w małym,
drewnianym domku ze zjeżdżalnią, który zdawał się ją chronić przed przerażającą
ciemnością i niechcianymi gośćmi. Gdyby ktoś o tym nie wiedział, nie
dostrzegłby, że w jego środku siedzi skulona, dręczona myślami nastolatka.
Sięgnęła do torebki,
wyciągając z niej komórkę. Spojrzała na wyświetlacz, jednak ku jej
rozczarowaniu zobaczyła na nim jedynie zdjęcie swoje i Ino, oraz godzinę – było
już po dwudziestej drugiej. Przygryzła wargę, ściskając mocniej urządzenie.
Mogłam
się domyślić, że nie odpisze,
pomyślała z goryczą, spuszczając głowę. Po
co w ogóle do niego napisałam? Przecież dogłębnie dał nam wszystkim do
zrozumienia, że się od nas odcina. Głupia…
Wiedziała, że Sasuke
już nie przyjdzie. Że nie odpowie na słowo klucz, które ustalili dawno, dawno
temu. Że jej wołanie o pomoc i rozmowę, spotka się z mówiącą wszystko ciszą. A
jednak nadzieja się w niej tliła. Nie wstała i nie wróciła do domu, tłumacząc
się przed samą sobą, że musi jeszcze wszystko przemyśleć, kiedy w
rzeczywistości chciała po prostu dać chłopakowi kolejną szansę. Naiwnie
wierzyła, że obietnica sprzed dwunastu lat nadal go obchodzi…
Wbiegła
na plac zabaw, rozglądając się na wszystkie możliwe strony. Wytężyła wzrok,
zwalniając kroku, by nie przeoczyć żadnego skrawka ziemi. Było już po
dziewiętnastej i wiedziała, że mamie nie spodoba się, że spóźniła się na
godzinę policyjną i dobranockę, ale nie mogła tego zrobić. Podczas zabawy w
lunatyka ze znajomymi użyła swojej własnej, czerwonej chustki na głowę do
zawiązania lunatykowi oczu, żeby nie podglądywał i potem zapomniała ją odebrać.
Wiedziała, że nikt z jej kumpli nie wziął zguby, bo to właśnie żegnając się z
nimi, Naruto zauważył brak opaski i wszyscy chórem oświadczyli, że jej nie
wzięli. Więc wszystko wskazywało na to, że chustka musi leżeć gdzieś porzucona
na placu zabaw.
Po
okrążeniu prawie całej placówki, dziewczynka w końcu znalazła swoją zgubę pod
jedną z huśtawek. Podniosła ją z szerokim uśmiechem na ustach, ciesząc się, że
prezent od Ino jednak nie został spisany na straty. Niezgrabnie i nie bez
trudu, Sakura zawiązała opaskę na włosach i już miała ruszyć w drogę powrotną
do domu, kiedy jej wzrok padł na drewniany domek na podwyższeniu ze zjeżdżalnią.
Wtedy to nagle przypomniało jej się, że jeszcze w dzisiejszym dniu nie miała
okazji ani razu zjechać na niej, co napełniało ją ogromnym smutkiem i zarazem
determinacją, że musi to naprawić. Przez cały pobyt na placu zabaw z
przyjaciółmi, to Kiba z Naruto okupowali zjeżdżalnię, udając, że domek jest ich
statkiem, a oni są piratami. Pamiętała, że Inuzuka nawet założył sobie jej
opaskę na oko, udając groźnego. Obaj natomiast w rękach dzierżyli miecze z
grubych, długich patyków, a na „pokładzie” mieli zgromadzone górki kamyków,
którymi rzucali w każdego, kto ośmielił się zbliżyć do ich wyimaginowanego
statku, nazywając ich złymi, wrogimi piratami lub rekinami, które trzeba
zgładzić. Tak więc po tym, jak Sakura dostała trzy razy kamykiem w ramię bądź
plecy i została dźgnięta kijem, odpuściła sobie kolejne próby dostania się na
domniemany pokład.
Jednak
teraz, gdy na placu zabaw nie było żywej duszy, dziewczynka w końcu miała
szansę ziścić swe marzenie!
Czym
prędzej podbiegła do zjeżdżalni i wspięła się po drabinkach na podwyższenie.
Jednak gdy już miała wstępować do domku i rzucić się do ślizgu, raptownie się
zatrzymała. Jej oczom ukazał się ciemnowłosy, zapłakany chłopiec mniej więcej w
jej wieku, siedzący skulony na drewnianych belkach. Usłyszawszy głośny tupot
Haruno i jej zadyszany oddech, podniósł załzawione oczy, ocierając je naprędce.
-
Idź sobie! – wykrzyknął, wydymając drżące i wygięte w podkówkę usta. Zaraz
potem odwrócił głowę w bok, udając dumnego i twardego.
-
Nigdzie nie pójdę, bo to nie jest do siedzenia, tylko do bawienia, gburku! –
odparła, podbierając się pod boki, spoglądając na chłopca ze złością i
wyższością. Ledwo powstrzymywała się, żeby nie pokazać mu języka i powiedzieć,
by się wypchał i spadał na szczaw.
-
I dobra! – odburknął, jednak głosik mu zadrżał, a po chwili i emocje nad nim
zapanowały, wyduszając spod powiek kolejne łzy. Sakurze nieco złagodniała mina.
-
I dobra… - sapnęła cicho, jednak już nie zamierzała się gniewać na nowego
kolegę. Widziała, że coś mu się stało i z jakiegoś powodu był smutny, i chciała
mu pomóc. Mimo że był gburkiem. – A tak w ogóle to Sakura jestem.
Ponownie
otarł oczy łapką, pociągając kilkakrotnie nosem i oddychając głęboko.
-
Sasuke – wymruczał podejrzliwie. Przyjrzał się dokładniej nowej koleżance, po
chwili marszcząc delikatnie nosek. – Czemu tu jesteś? Dobranocka leci przecież
– szczerze się zdziwił. Gdyby nie sytuacja w domu pewnie sam by właśnie ją
oglądał i właściwie żałował, że tego nie robi.
Sakura
westchnęła, przysiadając koło Sasuke.
-
No wiem, ale przyszłam po to – wskazała ręką na swoją opaskę – bo zostawiłam.
-
Kaszana – jęknął współczująco. Haruno jedynie pokiwała z rezygnacją głową,
opierając ją następnie na podpartych o kolana rękach.
-
A ty? – zaciekawiła się, zerkając na nowego kolegę. – Dlaczego płaczesz?
-
Nie płaczę – natychmiast zaprzeczył.
-
No to płakałeś? – uściśliła z delikatnym uśmiechem.
Sasuke
spuścił bezradnie głowę, co rusz zezując to na Haruno, to na swoje zaciśnięte
na kolanach dłonie. Nie wiedział, czy powinien zaufać jakiejś różowowłosej
nieznajomej, jednak po dłuższym zastanowieniu, postanowił zaryzykować.
-
No bo – zaczął niepewnie. – No bo wiesz, ogólnie to jestem tu nowy i nie mam
żadnych kumpli. No i… i mam starszego brata i się chciałem z nim pobawić, ale
on mnie cały dzień spławiał i sobie gdzieś poszedł, a potem się dowiedziałem,
że on ma kumpli i to z nimi był. I się z nim pokłóciłem. A potem on się
pokłócił z tatą, a potem tata z mamą i… I wiesz, kiedyś mi Itachi powiedział,
że takie emocje są zaraźliwe i to… no bo wszystko przeze mnie, bo najpierw się
z nim pokłóciłem i to poszło dalej. A ja nie lubię jak oni się kłócą, bo wtedy
jest bardzo głośno, krzyczą na siebie i mówią niemiłe rzeczy… i ja nie chciałem
tego słuchać i dlatego tu uciekłem – zakończył z westchnieniem. Dopiero po
chwili podniósł wzrok na siedzącą obok niego koleżankę, która bezustannie
wpatrywała się w niego ze zrozumieniem.
-
O kurczaki, to dopiero kaszana! – zareagowała w końcu Sakura. – Ale znam to, bo
u mnie mama i tata też się często kłócą. Wtedy zawsze chowam się pod łóżko i
zatykam uszy.
-
I pomaga?
-
Tylko troszkę – odparła smutno. – Ale wtedy jeszcze wyobrażam sobie, że to jest
film i że tak musi być, i wtedy to już lepiej.
-
Lubię filmy – rzucił Sasuke, w duchu dziękując Sakurze za fajną radę. Jednak
przecież nie mógł jej tego powiedzieć od tak!
-
Ja wolę bajki. – Na te słowa oboje jęknęli tęsknie do dobranocki, a widząc, że
zareagowali identycznie, roześmiali się głośno. – Wiesz, fajny jesteś. Jak
chcesz to możesz się z nami bawić, to znaczy ze mną i moimi przyjaciółmi. I
wiesz co jeszcze? Ustalmy sobie, że jeśli któreś z nas będzie chciało pogadać,
bo rodzice się pokłócili, albo coś innego, to powie „teraz” jak się spotkamy i
wtedy odejdziemy od grupki pogadać. Co ty na to, gburku!?
-
Dlaczego gburku? – oburzył się Sasuke, mimo że tak naprawdę chciał tylko
przystać na propozycję koleżanki, która akurat wyśmiewała jego zdziwienie.
-
Bo się boczysz i robisz naburmuszoną minę! – krzyknęła, wytykając język do
Sasuke, który się na to obraził.
-
Sakura! Sakura, dziecko, jesteś tu!? – nagle dzieciaki usłyszały nawoływania
matki dziewczyny.
-
Tutaj, mamo! – odpowiedziała, wstając, by rodzicielka mogła ją zauważyć.
Kobieta niezwłocznie do nich podeszła.
-
No i gdzie ty chodzisz, powsinogo!? Ile razy trzeba ci powtarzać, o której do
domu się wraca? – zganiła córkę, zanim jeszcze dostrzegła siedzącego obok niej
chłopca. – Och!
-
No bo, mamo, zostawiłam tu opaskę i musiałam się wrócić, i wtedy spotkałam… -
zaczęła się tłumaczyć, jednak Pani Haruno nie dała jej dokończyć. Nie zważając
na gościa, chwyciła córkę za rękę, ciągnąc za sobą i prawiąc jej kazania o
spóźnianiu, i że przecież kąpiel na nią czeka.
Jednak
zanim jeszcze opuściły plac zabaw, Sakura zdołała obrócić się by spojrzeć na
nowego kolegę. Pomachała stojącemu już w domku Sasuke, mając nadzieję, że już
jutro gburek dołączy do jej paczki.
Sakura uśmiechnęła się
na wspomnienie dzieciństwa. To były dobre chwile, do których uwielbiała wracać
w myślach i wspominać z przyjaciółmi. Było wiele historii, z których się nieraz
wyśmiewali, a większość z nich dotyczyło największych klaunów w paczce, albo
jej samej, gdy próbowała zrobić coś do jedzenia. Kiedyś to nawet kanapki w jej wykonaniu nie wyglądały na zjadliwe i
przyjaciele nie omieszkują jej tego wypominać. Tęskniła za starymi czasami,
tęskniła za starym Sasuke – tym jeszcze sprzed śmierci jego rodziców. Tym, z
którym się zaprzyjaźniła, któremu ufała i którego kochała. Który troszczył się
o swoich przyjaciół i dotrzymywał danego słowa…
Wstała, otrzepując
tyłek z piachu naniesionego na drewno przez dzieci. Zeskoczyła z podwyższenia,
okrywając szczelniej kurtką i ruszając w drogę powrotną do domu. Spędziła tu
już zbyt wiele czasu i mimo kłótni, nie chciała, żeby jej mama musiała się
zamartwiać. Spojrzała na wyświetlacz wciąż ściskanej w dłoni komórki, chcąc
skontrolować godzinę, kiedy nagle urządzenie zawibrowało, a na ekranie pokazała
się wiadomość. Jej serce zabiło szybciej w nadziei, a usta wygięły w delikatnym
uśmiechu, kiedy jej oczom ukazał się esemes od Sasuke. Jednak szczęście i
ekscytacja minęły równie szybko, co się pojawiły, kiedy Haruno odczytała treść
wiadomości: Nie mogę.
Dziewczyna zaśmiała się
krótko z goryczą, kręcąc w niedowierzeniu głową. Przecież powinna się tego
spodziewać, a mimo wszystko się zawiodła. Kolejny raz.
Zacisnęła rękę na
urządzeniu, przygryzając w złości wargę. Miała ochotę rzucić telefonem, wyżyć
się na nim i roztrzaskać na małe kawałeczki. Jednak zamiast tego kopnęła
jedynie w drzewo, wyobrażając sobie, że właśnie kopnęła Uchihę w goleń.
Szkoda
telefonu.
Sasuke odłożył komórkę,
ocierając ręcznikiem spoconą twarz. W tym zakurzonym pomieszczeniu bez okien
temperatura wydawała się wyższa niż w rzeczywistości, a efekt wzmacniały
nagrzane jarzeniówki. Nienawidził tych kilku godzin dziennie, kiedy musiał
przebywać w kryjówce Akatsuki, to miejsce go przytłaczało swoją pustością i brudnymi ścianami. W dodatku Hidan okazał się
niezwykle upierdliwym i wkurzającym dręczycielem, którego Uchiha miał ochotę
rozszarpać, za każdym razem, gdy otwierał jadaczkę. A jego niemożność
spełniania pragnień dodatkowo go irytowała.
- Wracaj, szczylu! Pięć
minut przerwy to i tak za dużo, a trening się jeszcze nie skończył! – usłyszał
zza drzwi nawoływania szarowłosego. Zaklął siarczyście pod nosem.
Chciał już się stąd
wynieść. Chciał iść do Sakury, żeby dowiedzieć się, co się stało. Bo Haruno
nigdy nie pisała do niego bez powodu. W ich długoletniej przyjaźni to on
częściej wykorzystywał jej cierpliwe ucho i pocieszające ramię; gdy rodzice się
kłócili, gdy zostali zamordowani, gdy skazano Itachiego, gdy trafił do Domu
Dziecka, a potem pod skrzydła ojca chrzestnego. Ona zawsze odpowiadała na
wezwanie, a on sam miał taką możliwość zaledwie raz w życiu – kiedy to ojciec
dziewczyny trafił do więzienia. Wtedy po raz pierwszy widział, jak Sakura
płacze nad własnym losem, a nie nad czyimś; bo nad nim roniła łzy wielokrotnie…
- Uchiha, skurwysynie,
do nogi psie! – Zazgrzytał zębami słysząc kolejną obelgę pod swoim adresem. Cholerny Jashinista.
Rzucił ręcznik na
ziemię, wychodząc z kantorka, nazywanego szatnią. Wolno powłóczając nogami,
zbliżał się do Hidana.
Żałował, że i tym razem
nie może odpowiedzieć na wezwanie Haruno. W dniu kiedy wyznał jej, że wstępuje
do Akatsuki i zrywa ich znajomość, zapewnił dziewczynę, że mimo to w sytuacji
kryzysowej nadal dotrzyma obietnicy. Że hasło „teraz” nie zniknie wraz z jego odejściem.
- Na glebe i pompujesz,
siusiumajtku. – Bez słowa wykonał polecenie. – Jeden, jeden, jeden, jeden,
jeden… co jest, gówniarzu, rób te cholerne pompki!
- Robię! – syknął, nie
przerywając ćwiczenia. Hidan zaśmiał się szalenie. (ten śmiech *q*)
- Jeśli to są pompki,
to Jashin nie istnieje. – Przykucnął przy chłopaku, kładąc na jego spoconych
plecach rękę i przyciskając go bardziej do ziemi. – Już ta twoja różowa
koleżaneczka zrobiłaby lepsze.
Sasuke zacisnął
szczęki, warcząc na swojego kata.
Pieprzony
Jashinista!
~*~
15
września, niedziela
Ziewając wkroczył do
kuchni, a jedna, zaspana łezka zakręciła się w jego oku, szybko czmychając po
policzku w zapomnienie. Jeszcze trochę nietrzeźwy rozejrzał się po
pomieszczeniu. Ujrzawszy siostrę siedzącą przy stole w piżamie i popijającą
herbatę, uśmiechnął się szeroko.
- Co tak wcześnie? –
spytał, podchodząc do lodówki i wyciągając z niej sok wieloowocowy. Opierając
się o kuchenkę, pociągnął kilka łyków z gwinta.
- O to samo miałam zapytać
– odparła, popijając herbatę.
- Szczanie mnie zwaliło
z łóżka – zaśmiał się, wywołując też uśmiech na twarzy siostry. Nikt z nich nie
był rannym ptaszkiem, dlatego widok tej dwójki na nogach o dziewiątej rano w
niedzielę, był bynajmniej dziwny. Dla obojga z nich.
- A ja nie chciałam
spotkać Gaary – mruknęła w odpowiedzi na natarczywe spojrzenie brata, Temari.
Kankuro nie wypytywał,
a jedynie posłał siostrze pewne, rozumne spojrzenie. Wiedział, że nie czuję się
w tej sytuacji komfortowo i wiedział też, że gdyby chciała o tym porozmawiać,
przyszłaby do niego. Naciskanie na nią nie miało sensu, czasami po prostu
potrzebowała przemyśleć coś w samotności, w zgodzie z samą sobą.
Odpychając się od
kuchenki, ponownie zawędrował do lodówki, a schowawszy w mniej sok, zaczął
bezmyślnie wpatrywać się w jej zawartość. W brzuchu mu burczało i żałował, że
nie ma większego wyboru, bo po raz kolejny trafił go odwieczny problem: co
zjeść?
- Co jadłaś? – rzucił,
dalej obserwując uważnie wnętrze lodówki, w nadziei, że może w magiczny sposób
coś w ciągu sekundy przybyło. Jednakże usłyszawszy w odpowiedzi jedynie
szurnięcie krzesła i cichy tupot stóp siostry, odwrócił się zaintrygowany.
Jednak w pomieszczeniu nie ujrzał już Temari, a wchodzącego Gaarę. Zmarszczył
brwi.
- I co, fajnie jak taka
atmosfera w domu? – zaczął oschle.
- Nie moja wina, ja
tylko powiedziałem co myślę – odparł Gaara, również zbliżając się do lodówki i
wyciągając z niej sok. Ten jednak kulturalnie, wyciągnąwszy z szafki szklankę,
nalał do niej napój.
Kankuro prychnął
pogardliwie.
- Dobrze wiesz, że to
nie była prawda. Wyrzuciłeś z siebie tylko jakieś dziecinne żale, bo musiałeś
się na kimś wyżyć. Doskonale wiesz, że to Temari miała zawsze najciężej. –
Pokręcił w rozdrażnieniu głową, spoglądając na brata gniewnie. Gaara wydawał
się nawet nie przejąć jego słowami. – Masz ją przeprosić – zarządził, wychodząc
z kuchni. Stracił apetyt.
Ostrożnie otworzyłam
drzwi, rozsuwając je na zaledwie dwa centymetry. Jednym okiem wyjrzałam na
korytarz, dokładnie badając otoczenie. Był pusty. Zaczęłam się przysłuchiwać
odgłosom mieszkania. Starałam się oddychać płytko, by niczego nie przeoczyć,
albo raczej, by wszystko dosłyszeć, nawet najmniejszy szmer. Usłyszałam jakieś
przytłumione przez drzwi głosy, dochodzące z salonu. Wytężyłam słuch, by
upewnić się, że rzeczywiście mam rację.
-
Detektywie, proszę na to zerknąć
– powiedziała jakaś kobieta.
- Tak, zdecydowanie to to, czego szukaliśmy. Dobra robota, Ellie –
zabrzmiał ciężki baryton.
To
moja szansa,
pomyślałam i rozchyliłam szerzej drzwi. Na palcach, jak najciszej potrafiłam,
przemierzałam korytarz. Dzięki dywanowi i fakcie, że nienawidzę nosić kapci,
udało mi się poruszać niemal bezszelestnie. Uśmiechnęłam się z satysfakcją -
nie było możliwości, by mnie usłyszał.
Przy przejściu
prowadzącym do salonu, moje serce znowu zaczęło bić szybciej. Teraz musiałam
się naprawdę postarać. Gdyby mnie zauważył, jak przemykam niczym cień, byłoby
już po mnie, a mój plan ległby w gruzach. Przystanęłam przy progu framugi
drzwi, wstrzymałam oddech i możliwe jak najszybciej, i jak najciszej, jednym
susem przedostałam się na drugą stronę. Chwilę czekałam w napięciu, oczekując
nieznanego, jednak już po chwili mogłam się rozluźnić. Do moich uszu doszedł
jego śmiech, co mogło oznaczać tylko jedno – nic nie zauważył, ani nie
usłyszał! Z uśmiechem satysfakcji na ustach przemierzyłam resztę odległości,
dzielącej mnie od pokoju Kankuro. Przymknęłam lekko drzwi, by stłumić dźwięki,
jednak nadal byłam ostrożna i poruszałam się delikatnie.
Rozejrzałam się po
pomieszczeniu. Stojące pod naprzeciwległą ścianą łóżko było niezasłane, na
podłodze leżały jakieś dwie pogniecione koszulki, a na krześle przy biurku
wisiały brudne skarpetki. Fuj, nawet będąc od nich w znacznej odległości,
czułam ten unoszący się w powietrzu odór, jednak starałam się nie okazać mojego
niezadowolenia żadnymi dźwiękami i jękami. Moim celem była granatowa, drewniana
szafa, beztrosko stojąca sobie po drugiej stronie pokoju, tuż obok łóżka i to
na niej musiałam się teraz skupić. Na palcach, lekko pochylona zaczęłam kroczyć
w jej kierunku, starając się ominąć – również śmierdzące – pomięte koszulki i
różne papierki leżące na podłodze. W końcu dosięgnęłam klamki granatowych drzwi
ze sklejki.
- Ha! – wyszeptałam z
entuzjazmem, widząc swoją zdobycz. Spod góry źle poskładanych ciuchów,
wydostałam czarną bluzę brata z fioletowo-niebieskimi nadrukami jakiś wzorków.
Nie miała zamka, ale za to mogła się pochwalić dużym kapturem. Szybko
naciągnęłam ją na siebie przez głowę. Pod nią miałam ubraną jedynie turkusową
bluzkę z długim rękawem, a na tyłek naciągnęłam czarne leginsy. Nowa zdobycz
sięgała mi niemal do połowy ud, natomiast jej rękawy kończyły się idealnie wraz
z moimi palcami.
Pierwsza część planu
zakończyła się powodzeniem!
Czym prędzej opuściłam
pokój brata, szybkim krokiem przemierzając korytarz. Teraz już nie musiałam się
skradać – moim zadaniem było jak najszybsze wyjście z domu.
Wszedłszy do salonu,
ujrzałam Kankuro zalegującego na kanapie w szarym dresie i pomiętej, czarnej
koszulce z nadrukiem kreskówkowego Harry’ego Pottera na przedzie.
Maniak, pomyślałam, szybko czmychając za jego
plecami do przedpokoju, tak, żeby mnie nie zauważył. Oczywiście nie łudziłam
się, że mnie nie usłyszy, jednak najważniejsze było, by uciec z jego bluzą!
- Dokąd to, smarkulo!?
– spytał, podczas gdy naciągałam na nogi stare adidasy.
- Biegać! Będę za
godzinę jakoś – odparłam, wiążąc sznurówki. Wyprostowałam się, sięgając po
leżącą na półce przy drzwiach MP3, którą zostawiłam wcześniej. I już miałam
nadzieję, że mój brat nie skojarzy faktów i uda mi się uciec ze zdobyczą, kiedy
nagle usłyszałam tupot jego stóp, świadczący, że zerwał się z kanapy.
Nacisnęłam pośpiesznie klamkę.
- Stój, gówniaro! – Nie
czekając na nadejście Armagedonu, wybiegłam z mieszkania, zatrzaskując za sobą
drzwi. Zbiegając po schodach jeszcze usłyszałam, jak Kankuro na powrót je
otwiera, krzycząc coś, że jestem idiotką i chce swoją bluzę z powrotem, jednak
nie zatrzymałam się. Przeciwnie, jedynie przyspieszyłam biegu.
Biegłam przez park,
wsłuchując się w słowa piosenki. Uwielbiałam ten stan. Stan, gdy byłam sama ze
swoimi myślami i nastrojową muzyką, a moje ciało ogarniało to kojące zmęczenie.
Niektórzy ludzie na odstresowanie wcinali słodkości, inny kłócili się z każdym
w okolicy, rzucając kurwami na prawo i lewo. Ja natomiast miałam bieganie –
wyżywałam się na sobie, narzucając zbyt szybkie tempo by poczuć, jak płuca bolą
mnie od wdychanego powietrza. To mnie uspokajało. Zmęczenie dawało mi spokój
ducha i pomagało złapać równowagę, gdy ktoś inny postarał się, bym ją straciła.
A tym razem mój błędnik naruszył Gaara. Musiałam wybiegać swoją złość na niego.
Przyspieszyłam, chcąc
przezwyciężyć swoją naturalną barierę, mimo bólu w klatce piersiowej. Jednak
pokonując zakręt, przed oczami w oddali zamajaczyła mi znajoma sylwetka.
Odruchowo zwolniłam. Nie spodziewałam się tu spotkać nikogo ze znajomych, a już
na pewno nie jego – Inuzuki Kiby. W dodatku w towarzystwie wielkiego, białego
kudłacza, który skakał wokół swojego pana, wesoło merdając ogonem. Uśmiechnęłam
się, widząc jak Kiba droczy się z psiną, podpuszczając go i szamocząc za łeb.
Postanowiłam wykorzystać jego zaaferowanie pupilem, podbiegając go od tyłu i
pukając w prawe ramię, a mijając go z lewej. Tak jak się spodziewałam, Inuzuka
najpierw zdumiony odwrócił się w prawo, dopiero po chwili zdając sobie sprawę,
że padł ofiarą tradycyjnego kawału. Biegnąc tyłem zaśmiałam się dźwięcznie,
wyciągając słuchawki z uszu i zwracając tym na siebie uwagę chłopaka. Na mój
widok od razu uśmiechnął się zadziornie
- Lubisz robić ze mnie
idiotę, co? – rzucił zaczepnie. Nie da
się ukryć, pomyślałam, jednak na głos powiedziałam coś zupełnie innego:
- Dołączysz się? –
zaproponowałam i nie zaczekawszy na odpowiedź, odwróciłam się i odbiegłam.
Nie musiałam długo
czekać na jego reakcję. Już po chwili zrównał się ze mną wraz ze swoim psem.
- Nie wiedziałem, że
biegasz – zaczął wesoło.
- A ja nie wiedziałam,
że masz psa – odparłam, odskakując lekko w bok, by nie wpaść na pupila.
Zaśmiałam się, dodając: – Równie nieokrzesanego jak właściciel.
- Ano – Wyciągnął rękę
w stronę zwierzaka, by go potarmosić, jednak ten sprytnie umknął przed
dotykiem, wyrywając nagle do przodu. – ma trochę za dużo energii. Dlatego
biegam z nim codziennie, jak się zmęczy to przynajmniej spokojniejszy w domu.
Dlatego się zdziwiłem, widząc tu ciebie.
Dopiero teraz
zauważyłam, że i Kiba był ubrany na sportowo w czarne dresy i brązową bluzę bez
kaptura.
- Bo rzadko biegam.
Bardziej dla odstresowania, niż dla kondycji – odparłam, przyspieszając tempa.
- Któryś z braciszków
cię wkurzył? – odgadł. Kiwnęłam jedynie w odpowiedzi, uspokajając nieco
zdyszany oddech głębszymi oddechami przez nos. – Kankuro? Dziwne, jak się z nim
wczoraj zgadałem, to wydawał się całkiem spoko.
Zaśmiałam się głośno,
wyobrażając sobie tę dwójkę razem. Dwa tak podobne do siebie charaktery nie
miały szansy się nie dogadać, a ja już chyba wiedziałam, dlatego wczoraj Tenten
wychodziła z wesołego miasteczka zirytowana.
- Pudło. Tym razem to
Gaara. – Aż sama zdziwiłam się swoją otwartością w stosunku do Inuzuki. To
chyba słowa Hinaty, jakoby brunet był kochanym przyjacielem skłoniły mnie do zaufania
mu.
- Gaara? – zdziwił się.
– Ten cichy Gaara? Czym on mógłby cię wkurzyć?
- Zranić – uściśliłam.
– Słowami.
Nie patrzyłam na Kibę,
jednak wyraźnie czułam na sobie jego niepewny wzrok. Nie spodziewał się z mojej
strony takiej otwartości, dlatego musiał czuć się nieco zmieszany. Postanowiłam
wyrwać go z tej niezręcznej sytuacji, w którą sama go wpakowałam i
przyspieszyłam jeszcze biegu.
- Widzisz tamtą ławkę?
– rzuciłam, wskazując ławkę znajdującą się jakieś pięćdziesiąt metrów dalej.
Inuzuka przytaknął. – Ścigamy się do niej.
I wyrwałam do przodu.
Jednak moja przewaga nie trwała długo, bo już po kilku sekundach Kiba mnie
dogonił, a nawet przegonił, szczerząc się przy tym najszerzej jak mógł.
Skojarzył mi się przy tym z moim głupszym bratem, który zawsze chełpił się, gdy
mnie w czymś pokonał. Ale nie zamierzałam się poddać! Mimo bólu w klatce
piersiowej, ciężkiego oddechu i zmęczonych nóg, jeszcze wzmocniłam tempo,
jednakże i to nie pomogło mi w wygraniu pojedynku. Dobiegłam na „metę” trzy
długie sekundy później niż Inuzuka.
- Wygrałem – wydyszał
ciężko, pochylając się do przodu. I się
nawet chwali, dureń, jak Kankuro… Spojrzałam na niego buńczucznie, łapiąc
się za brzuch i również zginając w pół, by uspokoić oddech.
- Bo jesteś facetem –
udało mi się wydukać – i biegasz codziennie. Mógłbyś dać mi trochę fory,
dżentelmenie od siedmiu boleści.
Zaśmialiśmy się
zgodnie.
- Źle trafiłaś. –
Wyprostował się, podpierając pod boki. – Z naszej paczki to chyba Shikamaru
jest największym dżentelmenem. Od reszty nie oczekuj za wiele.
Ten
leń dżentelmenem? Nie zdążyłam zauważyć.
- A tak w ogóle – podjął
po chwili – o co chodzi z tobą i Narą?
O
Jezusie… Przekręciłam
ostentacyjnie oczami.
- A ty co, książkę o
mnie piszesz? – rzuciłam niechętnie, podchodząc do ławki i siadając na niej
ciężko. Te ciągłe pytania o Shikamaru zaczęły mnie już porządnie drażnić. Kto
by pomyślał, że nawet głupia rozmowa z chłopakiem w tym mieście będzie uznawana
za wyznanie miłości.
- Nie. – Uśmiechnął się
zawadiacko, stając nade mną. – Ale chętnie zacznę.
Jego uwodzicielski głos
doprawdy mnie rozbawił, jednak nie zamierzałam tego pokazać. Wolałam dalej grać
niedostępną, bo przecież taka byłam i najnormalniej w świecie go wyśmiać.
- W takim razie pomiń
ten rozdział – odparłam rzeczowo, na co Inuzuka parsknął śmiechem, zginając się
lekko. Dopiero po dobrych kilkudziesięciu sekundach uspokoił się na tyle, by
usadowić swój tyłek obok mnie.
- Złośliwa jak zawsze.
– Odchylił się do tyłu, opierając z ulgą o ławkę i rozpościerając ramiona na
całej jej długości. – Temu leniowi też tak dogryzasz?
Zaśmiałam się krótko,
opierając się łokciami o kolana. Uśmiechnąwszy się sardonicznie, zerknęłam na
Inuzukę sponad ramienia.
- Jemu to nawet
bardziej. – Przeniosłam wzrok na biegnącego w naszym kierunku Akamaru. Z
językiem na wierzchu doskoczył do nas, ocierając się o nogi w prośbie o
pieszczoty. Z przyjemnością rozczochrałam mu sierść na łbie. – A co się tak
interesujesz?
- Po prostu nie chcę
mieć z nim znowu na pieńku – zaśmiał się. W mojej głowie natomiast zapaliła się
czerwona lampka, świadcząca, że coś tu śmierdzi. I bynajmniej nie chodziło mi o
Akamaru.
- Znowu? – zaciekawiłam
się, skupiając swój wzrok na Kibie. Wydawał się lekko zmieszany moją niewiedzą,
zupełnie jakby zapomniał, że przeprowadziłam się do Konohy zaledwie trzy
tygodnie temu.
- Aaaa… no wiesz jak to
jest. Faceci też się czasem kłócą, no nie, Akamaru? – wyraźnie kręcił,
szczerząc się nerwowo i drapiąc swojego pupila za uchem dla niepoznaki.
Uniosłam do góry brwi, dając Inuzuce do zrozumienia, że nie kupuję jego
bajeczki. Westchnął, wiedząc, że musi skapitulować. – Powiedzmy, że przez
alkohol Nara miał ochotę wprać mi, za każdym razem, gdy mnie widział. – Zaśmiał
się z przekąsem, po chwili dodając pospiesznie: - Nie żebym się bał!
- Oczywiście – odparłam
z ironią. Wiedziałam, że nadal nie mówił mi wszystkiego. – Z resztą kto by się
bał takiego mięczaka jak on.
- Dlaczego mięczaka? –
zadrwił zaintrygowany, śmiesznie marszcząc przy tym nos, niczym jakiś psiak.
Chyba za dużo czasu przebywał z Akamaru.
- Nie wyrywaj tak do
przodu, bo się zmęczysz. – Wstałam z ławki, przeciągając się leniwie. Trzeba
było w końcu skończyć tę koleżeńską schadzkę, bo jeszcze biedak skłonny
pomyśleć, że jego zaloty dają jakieś skutki. – Ty mi nie mówisz wszystkiego, to
ja tym bardziej nie powiem. Może jestem tu nowa, ale na pewno nie naiwna. –
Odwróciłam się do Kiby, spoglądając nań z politowaniem. Niestety, nie miał w
sobie chociażby tyle pokory, by się speszyć. – Na razie.
Pogłaskawszy ostatni
raz Akamaru, pobiegłam w głąb parku.
Nara
nie jest typem osoby, która bez jęczenia chciałaby komuś wprać. To dla niego
zbyt upierdliwe…
Wyszłam z zaparowanej
łazienki, a moje bose stopy owiało przyjemne, chłodniejsze powietrze,
ostudzające łagodnie po kąpieli. Ubrana jedynie w różowe, krótkie spodenki od
piżamy, stary t-shirt i turkusową bluzę, skierowałam się do kuchni w nadziei,
że głodomory zostawiły mi coś jeszcze w lodówce na kolację. W przejściu minęłam
się z Kankuro, który wydawał się nawet nie zauważyć mojej obecności, co w
rzeczywistości oznaczało, że mnie olał. Obraził się jak dziecko za wzięcie jego
bluzy bez pytania i „karał” mnie obojętnością, chociaż oboje wiedzieliśmy, że
już jutro wybaczy mi tę zniewagę.
W kuchni, wiedziona
przez głód i burczący brzuch, od razu podeszłam do lodówki nie zwracając uwagi
na otoczenie. Niestety, znane porzekadło „nadzieja matką głupich” po raz
kolejny sprawdziło się w moim przypadku, kiedy to na półkach lodówki ujrzałam
zaledwie kilka jajek, trzy plasterki szynki, którą tylko Kankuro był wstanie
zjeść, mleko i jogurt pitny. Z mruknięciem niechęci sięgnęłam po ostatni
produkt i łokciem zamknęłam drzwi, odwracając się. Zdążyłam postąpić zaledwie
dwa kroki w przód, kiedy w wejściu do kuchni stanął Gaara, a ja zatrzymałam się
raptownie.
Po raz pierwszy od
naszej kłótni byliśmy sami w jednym
pokoju i czułam się z tym dziwnie niezręcznie. Nigdy wcześniej nie mieliśmy
takiej sytuacji, bo nigdy wcześniej nie zdarzyło się nam pokłócić. To z Kankuro
regularnie darłam koty o byle co, nie z
moim kochanym, młodszym braciszkiem. Dlatego ta cała sytuacja była dla mnie tak
cholernie trudna. Nie chciałam być w niezgodzie z Gaarą, z każdym, tylko nie z
nim. Nie z osobą, która zawsze się o mnie jawnie troszczyła. Która pocieszała
mnie i dawała siłę bez słów, jedynie siedząc tuż obok w milczeniu. Dlatego w
napięciu czekałam na jakikolwiek odzew z jego strony, na jakiś znak, na…
- Przepraszam – właśnie
na to.
Spuściłam głowę,
spoglądając w bok. Czekałam na to jedno słowo, a mimo to, kiedy je usłyszałam,
znowu poczułam złość i żal za wszystkie słowa, które wczoraj wypowiedział. Za
wszystkie rany, które mi zadał i które możliwe, że się nie zagoją. Chciałam
odpuścić mu grzechy, powiedzieć to proste słowo „wybaczam”, jednak moje gardło
tłumione było przez dumę i egoizm.
Jeden
dzień to za wcześnie.
Nie odpowiedziałam. Bez
słowa minęłam brata, świadomie wrzucając go w wir poczucia winy i niepewności.
Od Autorki: Witam Was w ten cudowny, piękny, słoneczny dzień, który powala mnie swoją doskonałością! <3 Jak się podobało? Przyznam, że pisało mi się ten rozdział naprawdę lekko i w sumie to jestem z niego zadowolona :) (oczywiście zawsze mogło być lepiej, no ale... xd) I chyba tak trochę krótko wyszło ^^"
Ach... ale czemu ten dzień jest taki cudowny? Nie, nie tylko dlatego, że dodałam notkę i szybko się z nią uwinęłam, a dlatego, bo mam dzisiaj urodzinki ^^ (coraz starsza, coraz starsza... ;<) I w związku z tym, mam do Was dwie prośby, bo w ten cudowny dzień mogę być egoistyczna i żądać, czego mi się żywnie podoba xd A więc...
Pierwsza sprawa: chciałabym, aby KAŻDY kto przeczytał ten rozdział zostawił po sobie chociażby mały znak. Zwykłe "sto lat" "żyj długo, ale nie za długo, żeby życie ci się nie znudziło", albo "fajny/głupi/beznadziejny blog!" wystarczy :) Po prostu chciałabym wiedzieć, dla ilu tak naprawdę osób piszę. Chyba możecie mi dać taki prezencik? :)
Druga sprawa: a właściwie prośba. Bardzo proszę, abyście głosowali w SONDZIE na najładniejszy szablon... nie, nie na mnie xd Mnie nie wybrali (ech, życie...). Ale na Mitshie, czyli blog Find Water!
No, to tyle z życzeń, a teraz ma dla Was zaproszenie. Otóż założyłam nowego bloga - NAKANAIDE-SS . Po tym jak dostałam tyle pięknych komentarzy pod poprzednim o-s postanowiłam pociągnąć tę historię dalej :D Tak więc, tak, chusteczka_aha wkracza na nowe terytorium - SasuSaku. Jak na razie na blogu widnieje tylko rozdział 1, czyli o-s, ale pracuję już nad rozdziałem 2, więc wszystkich ciekawskich serdecznie zapraszam!
No, to chyba już wszystko ^^"
Pozdrawiam! ;***
Yaay, szablon przetrwał!
OdpowiedzUsuńRaz w życiu spróbuję napisać uporządkowany komentarz. Ta historia Sasuke i Sakury była taka słodka. Te wrażenia z kłótni rodziców włożone w dziecięce usta zawsze są dość mocno wstrząsające. Cała ta scenka była taka klimatyczna i urocza. To już wiemy jak się zapoznali Sasuke i Sakura, a gdzie w tym wszystkim Naruto? xd W ogóle wyjaśniło się też dużo odnośnie tego dlaczego Sasuke wstąpił do mafii. Widzę, że nie oszczędziłaś jego rodziców, Itaś jest za kratkami, dużo ten emosek przeszedł. Aż mi się szkoda tej Sakury zrobiło, że została sama w środku nocy na pustym placu zabaw. Co do treningu Sasuke "Na glebe i pompujesz, siusiumajtku." - umarłam. Hidan wygrywa życie. Ogólnie ten wątek z mafią strasznie mi się podoba i aż mnie wkurza, że nie mogę wszystkiego wiedzieć od razu!
Co do No Sabaku: Kankuro jak zwykle jest cudowny. To jego picie z kartonu, obrażanie się o pożyczoną bluzę, bałagan w pokoju i wiecznie pusta lodówka i po chwili ta szczera wymiana zdań z Gaarą. Ja go po prostu uwielbiam! Widać, że Gaara jednak sobie wszystko przemyślał, ale całe szczęście że Temari mu łatwo nie wybaczyła. Trzeba się postarać, żeby ją zranić, ale kiedy już się to zrobi to... Tak jak sama Temari powiedziała, te rany mogą się nigdy nie zagoić. Nie mniej jednak podobała mi się ta scena, kolejna niemożliwie prawdziwa.
A i biegająca Temari! Aż to mi się z naszą rozmową skojarzyło. xd Kiba jest świetny, faktycznie kochany przyjaciel. I biegający Akamaru! Oczywiście ja się zgadzam, że Shikuś jest gentelmanem, a jak! I czyżby Kiba przespał się z Ino? Jeś,li tak, to ja już ten wątek kocham! xd Shikamaru, który chciałby kogoś sprać... Chyba zaczynam myśleć o czymś innym niż powinnam.
To tak reasumując, rozdział był świetny i niemożliwie przyjemnie się go czytało. Chociaż nie było w nim ShikaTema, nad czym ubolewam. Nie mogę się tego następnego doczekać, i to tak bardzo ni mogę, więc oby napływ weny cię nie opuszczał!
Pozdrawiam
Hahaha, Naruto tez się w tej przyjaźni jeszcze pokaże, spokojnie :D W końcu to niesamowite trio, nie? xd Mi też historia Sasuke i Sakury się podoba i naprawdę miło mi się ją pisało. Ogólnie, pisanie o dzieciach jest fajne ^^ Bo taka inna logika wtedy jest. I o mafii też się fajnie pisze, bo jest Hidan, którego uwielbiam <3 i ten jego śmiech! A jego teksty to już wgl mi się cudnie pisało, uwierz, że miałam sama z siebie polewkę :D
UsuńA wiesz, że fragment z bieganiem napisałam właśnie po naszej rozmowie? Na początku nie chciałam się nad nim rozpisywać, ale mnie zainspirowałaś i... SAMO WYSZŁO XD No i Kiba <3 i Shikamaru <3 i Akamaru <3 I Ino.... nie, Ino nie xd
No i cieszę się, że udaje mi się ukazać tą "prawdziwość scen", bo chciałam właśnie, żeby to opowiadanie było naturalne.
Dziękuję za komentarz ;**
STO LAT!!
OdpowiedzUsuńSakura mnie zaczyna intrygować. Może dzięki Tobie pokocham SasuSaku, a co za tym idzie polubię i ją. U mnie wystarczy, że pokocham jakiś bohaterów jako pary i już lubię każdego z nich. A powoli coś tam głęboko, głęboko siedzi we mnie i jest w stanie ich zaakceptować. Więc uświadamiam Cię, że nakładam na Ciebie misję! Ogólnie znowu dołek - retrospekcja - dołek. Pierwszymi scenkami już mnie kupiłaś i to chyba one podobały mi się najbardziej. Fascynujące, że stary 'znak' jeszcze działał i Sasuke, chociaż nie mógł, na niego odpisał. Dzieciństwo jest fascynujące i jego przyjaźnie, ale jak się ich nie pielęgnuje to zwyczajnie wygasają. Teraz jak spotykam takie osoby to jakby stali przede mną zupełnie obcy ludzie. A Sasek nie wiem co wyrabia, ale ma przestać bo potem będą kłopoty, kretyn jeden. On chyba 'Naruto' nie oglądał i nie wie w co się pakuje. xD Kretyn.
Mi też się zaraz skojarzyło, że Kiba z Ino się przespał! Pohamuje jednak swoje 'ohy i ahy' bo wiem, że za nią nie przepadasz. Ale to by było takie ciekawe... napaliłam się xD Końcowa postawa Temarii mnie oczarowała! Taka idealna do całej sytuacji. Może nieco egoistyczna, ale dobrze postąpiła z Gaarą. Jak zwykle wszystko realistycznie tak wyszło i z uczuciami, ah... zazdroszczę i podziwiam.
Co jeszcze? A! Świetnie piszesz.
Misja? Kurdę, to teraz mam stresa, bo jak coś zwalę z SasuSaku to będzie na mnie, że ich nie lubisz ^^" uch, ciężkie życie xd
Usuń"A Sasek nie wiem co wyrabia, ale ma przestać bo potem będą kłopoty..." he he he he he he he he. No kretyn, tu się zgodzę xd I co do dzieciństwa - kiedyś przyjaciele, teraz obcy sobie ludzie; no prawda, często tak bywa, ale bywa :) (nie ma co, mądre zdanie xd)
Co jeszcze? A! Dzięki za komentarz :D
Łooo! Urodziny masz dzisiaj?! :O Haha, to już stara dupa jesteś xD
OdpowiedzUsuńAle co tam. Ja Ci życzę nawet 2164681 lat, duuużo szczęścia, weny, weny, weny i radości z własnych pasji. Dużo czasu na pisanie, koszykówkę i na co tylko masz ochotę. Pięknej pogodny, dużo wypraw nad jeziorko, dobrze płatnej pracy, dostanie się na wypatrzony kierunek studiów… i tych oczywistych rzeczy, jak zdrówka, miłości, słodyczy i obyś każdego dnia miała takie chwile, w których będziesz zwijała się ze śmiechu ;*
Aż sobie wpiszę do kalendarza ten dzień, żebym na przyszłość zapamiętała xD
A co do notki…
Ano, krótko. Zgadnij co mi się najbardziej spodobało. Na pewno się nie spodziewasz. Tak! Scena z Kibą i Temari! Jak czytałam tę scenę, to tak sobie pomyślałam, że pies bardzo punktuje w ocenie chłopaka xD Wyobraziłam ich sobie, jak tak słodko się ścigali. Jeszcze Akamaru taki niewyżyty. I ta ich rozmowa. Nie mogę się doczekać, aż bardziej rozwiniesz ten wątek!
A teraz początek…
Scena z Sakurą. Urocze były te wspomnienia z dzieciństwa. Zwłaszcza Nruto i Kiba, jako piraci i ICH statek. Cwaniaczki małe! No i to pierwsze spotkanie z Saskiem. Nie spodziewałam się, że nawet jako starsza osoba, będzie taki skłonny do zwierzeń. Niemniej jednak, było to bardzo słodkie. Doskonale potrafiłam wczuć się w sytuację Sakury, kiedy to czeka z marną nadzieją na jakąkolwiek odpowiedź, a gdy już ją otrzymuje jest jeszcze gorzej. Zwłaszcza jeżeli jest to od osoby, na którą dawniej można było liczyć i której samemu zapewniało się zawsze wsparcie. Ta jej złość i smutek po otrzymaniu sms’a. Ja w takich momentach zawsze mam ochotę się rozryczeć, albo coś rozwalić, a że duszę to wszystko w sobie, to pewnie kiedyś mnie w końcu szlag trafi xD
Sam Sasek mnie nawet pozytywnie zaskoczył. Nie stawił się na obiecane spotkanie, ale miał z tego powodu wyrzuty sumienia. Bardzo chciał tam być. Chciał jej wysłuchać, pomóc w czymś… Widać, ze mimo wszystko, zależy mu na Haruno. Tak takie piękne z jego strony, chociaż w gruncie rzeczy, mało podobne do Uchihy.
Co jeszcze? Temari i jej rodzeństwo. Bardzo spodobało mi się to, że pokazałaś jej relację z Kankuro również w tych mniej przyjacielskich sytuacjach. Kiedy to podwędziła mu bluzę bez pytania, on wciąż potrafi się na nią nieźle wkurzyć i wyzywać od gówniar i idiotek. Dobrze, że to zaznaczyłaś, bo to że to jednak oni najczęściej się kłócą powoli gdzieś zanikało, a Kankuro robiłby się zbyt idealny, gdyby tylko ją bronił.
Tak czy inaczej, to jak kazał Gaarze ją przeprosić również mi się podobało. No i to, że się potem na Temari obraził xD Następnego dnia, poprzez sen nastąpi taki jakby reset i automatycznie winy zostają zapomniane i znów może się do niej odzywać. Skąd ja to znam xD
No i końcówka, kiedy to Temari i Gaara natknęli się na siebie. Cieszę się, że nie powiedziała tego „wybaczam”. Chłopaczek poważnie przesadził i nadal ma u mnie takiego minusa, że uważam go za gnojka. Zwykłym „przepraszam” nie zawsze można wszystko załatwić i puścić w niepamięć.
Podsumowując… Rozdział krótki, ale widać, że nie wymuszony. Trochę szkoda, że Shikamaru się w nim nie pojawił. Liczę na to, że już wkrótce sprawa z nim i z Kibą zostanie wyjaśniona no i oczywiście, że rozdział pojawi się całkiem niedługo.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! Mam nadzieję, że cisi czytelnicy również dadzą znak pod tą notką ;)
Pozdrawiam!;*
No ja też mam nadzieję, że jacyś "cisi" odważą się odezwać, o ile jakikolwiek cichych mam xd I kurde, rozwaliło mnie, że piszesz o sprawie Kiby i Shikamaru, jakbyś zupełnie na ten temat nic nie wiedziała, hahahah xd TAK! Trzeba zgrywać pozory ;p W końcu wszystko jest tajemnicą! I zapisz sobie, przyda Ci się ta data xd
UsuńTaaa, zupełnie nie spodziewałam się, że to scena z Kibą Ci się najbardziej spodoba, no pojęcia nie miałam xd A pies daje +1232739173891798127981pkt chłopakowi, jak dla mnie.
A Kankuro to taki... no Kankuro xd Kochany, starszy brat, który jednak nadal jest tym starszym bratem, który musi powyzywać, czasem się wkurzyć i podokuczać xd A Gaarę jeszcze naprostuję, spoko.
Dziękuję za życzenia i za komentarz <3 <3 <3
Głupio wierzyłam, że jednak on przyjdzie do Sakury... Zawiodłam się na nim, ale w sumie miał powód czemu się nie pojawił. Jednak ja bym w każdej możliwej sytuacji postarała się przyjść. Rozśmieszyła mnie rozmowa Temari z Kibą o Shikamaru :D i jeszcze kradzież bluzy, rozumiem pokusę nie raz też użyczam sobie. I ciekawi mnie sytuacja między chłopakami to znaczy Kiba i Shika. A TERAZ...
OdpowiedzUsuńSTO LAT
STO LAT
NIECH ŻYJE
ŻYJE NAM
JESZCZE RAZ
JESZCZE RAZ
NIECH ŻYJE ŻYJE NAM
NIECH ŻYJE NAM !!!!!!!
( okropnie fałszuje)
I błagam pisz dalej, WENY, WENY I WENY. :)
Czemu fałszujesz? W mojej głowie brzmiało to jakby Anioł :D Dziękuję za życzenia i komentarz. I ja również nieraz sobie użyczam bluzy brata i tak po kryjomu to robię, więc wiesz... miksuję życie z fantazją xd
UsuńPozdrawiam!
Sto lat sto lat, czego sobie wymarzysz, zdrowia, szczęścia i weny :D
OdpowiedzUsuńZacznę od początku narracji Temari.. rany ja sobie tak czytam, czytam.. tu jakiś detektyw jakieś skradanie i sobie myślę 'co się cholera dzieje?!' a tu Tem kradnie bluzę bratu xD No nie powiem, napięcie zbudowałaś!
Strasznie podoba mi się retrospekcja Sakury, fajnie dostosowałaś się do takiego dziecięcego poziomu. Nie było ani za poważnie, ale za głupawo, po prostu zwykła dziecięca rozmowa i dziecięcy sposób myślenia. No i szczególnie przypadło mi do gustu to hasło Sasuke i Sakury.. i tak po tylu latach wzajemnego wysłuchiwania on teraz nie przychodzi.. masakra
Tak w ogóle to o co się pokłóciła Tem z Gaarą? Bo za cholerę nie pamiętam.. No ale fajnie opisałaś jej uczucia, to że za wcześnie na wybaczenie.
No i Kiba *.* Wprawdzie miałam nadzieję, że wpadnie na Shikamaru, ale jej rozmowy z Kibą też są świetne!
Tradycyjnie przychodzę - nowy, cudny szablon ;3 śliczna malutka Temari.
A no i kocham Kankuro za tą koszulkę z Harrym Potterem! Też jestem fanatyczką *.*
Pozdrawiam, buziaki ;3
Kochanie, a czytałaś rozdział 5? :D Bo podobno blogspot był taki genialny, że o poprzedniej notce nie informował, więc... bo wiesz, w poprzedniej notce była akcja kłótni Gaary i Temari, której nie da się nie pamiętać xd
UsuńDziękuję za życzenia, oraz za pochwalenie szablonu (dostał już tyle pochwał, że ja się rozpływam i aż żal mi go zmieniać xd) I z Temari to właśnie chciałam zbudować to napięcie. A jaką bekę miałam, budując je i wiedząc, co zaraz nastąpi!
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :**
piszesz tak pięknie że nie byłabym w stanie sobie wyobrazić <33
OdpowiedzUsuńtrochę spóźnione ale ''sto lat'' :)
Jeeeejuuuu, kilka słów, a jak potrafią wzruszyć. T.T DZIEKUJE! <3
UsuńNo więc wiesz już co mnie spotkało, więc nie wiem w sumie jak teraz wyjdzie, ale wiedz, że staram się wszystko idealnie odwzorować. GO!
OdpowiedzUsuńDrobna, niewysoka brunetka skierowała się wzdłuż podium, skłaniając się na powitanie. W jej czekoladowych oczach widniał strach i paniczna chęć ucieczki. Wodziła histerycznie wzrokiem wzdłuż widowni, dostrzegając w końcu upragnioną sylwetkę. Uśmiechnęła się, czując, jak cała pewność siebie wraca. Pochwyciła mikrofon niczym rękojeść miecza i otworzyła usta, napełniając płuca powietrzem. Sylwetka na widowni zatkała uszy, jakby wiedziała co ją czeka...
- Stooo laaat, stooo laaat. Niech żyje, żyje NAAAM! Stooo laaat, stooo laaat. Niech żyje, żyje NAAAM. I jeszcze raz! JESZCZE RAZ! NIECH ŻYJE, ŻYJE NAAAAM! NIEEEECH, ŻYYYYY-JEEEE NAAAAA-M!
(bis, bis, bis, bis... brawa, publika szaleje!)
No więc, na powitanie krótkie życzonka.;D
Życzę Ci; dużo weny, abyś miała siłę, aby zmierzać do swoich celów, aby je osiągać, nawet jeśli to jest coś tak hobbystycznego jak prowadzenie bloga. Życzę Ci tej motywacji do samorealizacji, do parcia do przodu, zmieniania siebie i niepoprzestawania na laurach, ale ciągłej, dynamicznej pracy nad swoimi osiągnięciami - w gruncie rzeczy to daje nam szczeście. To, że mamy już na swoim koncie jakieś zdobycze, zmiany, przeżycia, cele. Życzę Ci dużo czytelników, obie wiemy, że są przyjemni ;D Abyś dużo serca wkładała we wszystko co sprawia Ci przyjemność, a to co nie... robiła na Shikamaru ;D Najbardziej jednak w moich życzeniach skupiam się na zaparciu, abyś nigdy się nie poddawała i miała ta siłe woli, żebyś to ty panowała nad sobą, a nie lenistwo czy zniechęcenie tobą. Życzę Ci sukcesów na studiach, czego ogromnie ci zazdroszcze, ale bardzo szczerze cieszę się z Twojego powodzenia. ;) Nowych znajomych - rzecz istotna, chłopaka - nie byle jakiego, który jako pierwszy się nawinie, tylko takiego, który nie będzie Cię męczył (patrzy ze złością na Krzycha, czytając mu na głos) Życze też zakwasów na dupie po zumbie, abyś mogła codziennie wstając rano patrzeć z dumą w lustro - widzieć w nim swoje wczorajsze osiągnięcia, zrealizowanie cele i siebie samą, jako piękną, wyjątkową dziewczynę. Życze Ci też, aby auto nigdy nie odstawiało Ci numerów co ostatnio, dobrej pracy sezonowej, abyś miała dużo forsy na koncie ;DDD aby Mitshie mniej marudziła w komentarzach - nierealne, ale co tam - i aby w końcu cię docenili i żeby zrobili dla Ciebie sonde - bo na to zasługujesz. I życzę Ci też, abyś w realu okazała się taką osobą, jaką widzę teraz, po długiej wirutalnej znajomości, gdzie lubię Cie i cenię i mogę mieć tylko nadzieje, że jesteś taka naprawdę. ;) BO JESTEŚ SPOCZI, ZIOMECZKU! Przybij "żółwia" YOU KNOW WHAT I MEAN ;d
W dalszej części, komentarza który nie komentuje notki...
Dziękuje Ci ogromnie, za to, że tak się zaangażowałaś w tą moją, malą sonde. Jestem zaskoczona i jest mi ogromnie miło. Dla mnie ta mała rzecz jest wazna, a Ty, mimo, że o wiele bardziej na to zasługujesz jednak pomagasz mi jak możesz. :) Miło wiedzieć, że są jeszcze tak bezinteresowni ludzie. RÓWNY ŻÓŁW Z CIEBIE ;D
A teraz... w końcu, komentując rozdział, to najpierw chciałabym Ci powiedzieć coś od siebie. Z racji, że miałaś urodziny, chce wyrazić swoją opinię na temat tego bloga. Nie zawsze ma się na to czas, żeby i komentować notke i w ogóle całość - sama wiesz jak te moje komentarze wyglądają, pisałabym je rok ;D
C.D.N...
Boże, to były najpiękniejsze życzenia urodzinowe, jakie kiedykolwiek w życiu dostałam, wiesz kochanie? <3 Jeju, jeju, jeju... i co ja mam Ci na to odpisać? Chyba tylko tyle, że chciałabym, żeby wszystko się spełniło, a szczególnie to ostatnie, żebym kiedy już dojdzie (W KOŃCU, CHOLERA!) do naszego spotkania, była taka jaka jestem na gg. I żebyś Ty też taka była, Żółwie Ninja jeden! No i to z chłopakiem, bo już mnie cholera jasna trafia, hahahha xd I z samochodem >.<
UsuńTak, bo ja jestem bezinteresowna, zawsze pomocna i pocieszając chusteczka_aha w końcu! I tak btw - pięknie zaśpiewałaś to sto lat, poproszę o bis w realu ;p
Niesamowity rozdział :D Kochana, u ciebie to staję się wręcz normą, nic tylko pozazdrościć sposobu, w jaki operujesz tekstem, aby zaciekawić czytelnika – brawo! ;) Naprawdę każdy wątek mnie bardzo zachwycił ;D Świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńMoże tak teraz spóźnione życzenia urodzinowe ;D Wybacz bardzo, możesz mieć pewność, że są szczere :) No to, wszystkiego naj, najlepszego! Spełnienia swoich najskrytszych marzeń, dostania się na studia, pracy jako kelnerka (tak na początek) oczywiście spotkania z Mitshie i powiększenia się grupki zaufanych przyjaciół – nic więcej z rozmów do tej pory od ciebie nie wyciągnęłam xD
Pierwsze wątki SasuSaku hm, no przyznam, że nie jestem ich fanką, ale na szczęście w opowiadaniach są znośni xD I tu także jest ten wyjątek :D No Sakura to ma teraz batową sytuację i faktycznie przydałby się jej pocieszyciel, ale czy to takie konieczne, by był nim akurat Sasuke? Przecież ma ich wielu… no, ale wspomnienie z dzieciństwa było boskie :D Tak sobie pomyślałam, że na serio się wkręciłaś w SasuSaku i ch wątki tak fajnie ci wychodzą… chyba niedługo zacznę czytać twoje nakanaide :D Teraz przez paring miałam trudności xD No i potem to jak odmowa dobiła Sakurę, aż mi się zrobiło przykro z jej powodu… tak się zawieźć na przyjacielu :(
Niemniej jednak, Sasuke ma jakieś tam wyrzuty sumienia, jednak jego cel jest ważniejszy, trochę egoistyczne, ale przynajmniej chciał się z nią spotkać ^^ Hehehe, to „Jeden, jeden, jeden…” Hidana mnie rozwaliło xD śmiałam się przy tym, jak głupia xD Muszę komuś tak powiedzieć xD
No i w końcu Temari! :D SasuSaku wychodzi ci świetnie, ale jestem tu dla ShikaTema xD Szkoda, że jest taka atmosfera w domu Sabaku przez Gaarę, ale bardzo wyraźnie widać jaki wpływ ma Kankurou na rodzeństwo, oczywiście takie pozytywne – chłopak marzeń dla każdej dziewczyny xD Zabawa w szpiega Temari mnie rozwaliła xD ale chyba każdy się w to bawił xD Propos, też uwielbiam ubierać ciuchy brata xD trzeba korzystać póki nie ubiera się jak poważny koleś :P jednak jego pogoń za Temari mnie rozwaliła (już któryś raz z kolei w tym rozdziale, coś mnie rozwala xD) – duże dziecko, no xD Na tym spotkanku z Kibą to było zabawnie ;D ale bardzo się przy nim otworzyła, może Kankurou jednak źle interpretował zachowanie Temari i jednak ona potrzebuję rozmowy z kimś? Akurat Kiba chyba nie jest odpowiednią osobą to papla xD No znaczy zobaczymy ^^ ale podoba mi się sposób, że Temari z niego robi takiego durnia, a i jego dystans do tego jest fajny ;D Ale, ale… czekam na jakieś gorące ShikaTema, skoro już o nich są plotki – to coś musi się dziać xD No i „przepraszam” Gaary, w sumie chciałabym, by się pogodzili, ale takie zagranie jak zrobiłaś mi się o wiele bardziej podobało, bo faktycznie jeden dzień to za szybko, by wybaczyć takie bolesne słowa :)
No to ja z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
Życzę dużo weny i pozdrawiam gorąco :* :D
Dziękuję za życzenia! ;*** Co do SasuSaku, to tą akcje wymyśliłam jeszcze przed o-s i pomysłem, by założyć o nich bloga, choć muszę przyznać, że rzeczywiście dobrze mi się pisało ich scenki. A to "jeden, jeden, jeden..." Hidana to z życia wzięte xd Doskonale pamiętam, jak jeszcze za czasów, kiedy trenowałam koszykówkę, mój trener przedłużał nasze grupowe pompki, jak któraś niepoprawnie je robiła i tak zamiast 20 robiło się z 40 xd Nie no, fajnie ^^" Ale piszą to też miałam ubaw, wgl pisanie o Hidanie sprawia mi przyjemność, bo uwielbiam gościa jako jedynego z Akatsuki xd
UsuńTemari robiąca z Kiby durnia - no ja uwielbiam o tym pisać, więc cieszę się, że Ci się podoba :) Na gorące ShikaTema niestety jeszcze trzeba będzie trochę poczekać, ale Gaarę naprostuję stosunkowo szybko. No i dziękuję za wszystkie pochwały! <3
Pozdrawiam! ;**
Nie lubię komentować, więc daje tylko znak życia:))
OdpowiedzUsuńTyle mi wystarczy, dzięki! ;*
UsuńJA TEŻ CHCE TAKIE ZNAKI! XD
OdpowiedzUsuńW urodziny się upomnij, to może je dostaniesz ;***
UsuńJestem spóźniona, ale przepraszam! ŻYJĘ I CZYTAM! Jaram się Tobą i Twoim pisaniem, ta po za tym. Domyślam się, że to z Kibą Ino zdradziła Nare. A to głupia, Shika jest dla mnie taki jakiś.. bardziej seksowny. ;D
OdpowiedzUsuńSpóźnione wszystkiego najlepszego :*
Wszyscy się już domyślają, że Kiba i Ino, ale co tam xd I jak dla mnie Shikamaru też jest bardziej seksowny, no tylko spójrz na to jego leniwe ciałko!I te czarne, mądre, ignoranckie oczka *q* Moja miłość <3
UsuńO nie, co do seksowności to Kiba! Taki opalony brutal, który przytwierdziłby Cie do łóżka i z niego nie wypuścił, Shikamaru ma w sobie coś głębszego, że jak sobie go wyobrażam... to malina. Te inteligentne oczy, znudzony wyraz twarzy, ale jednak badawcze zerknięcia i ta siatka w mandze na jego klacie - pomimo iż Kiba bardziej seksowny mi się wydaje, to Shikamaru taki pociągający, intrygujący.. sama nie wiem jak to określić xD CHODZĄCA TAJEMNICA! Choć pewnie nieźle by zajął się Temari w łóżku - NIE ŻEBYM ZBOCZONA BYŁA1
OdpowiedzUsuńGdzieżby! ŻADNA Z NAS ZBOCZONA NIE JEST! I Kiba też jest całkiem seksowny, ale jednak.... Shikamaru to moja miłość, jedna wielka i jedyna! <3
UsuńSPÓŹNIONE NAJLEPSZEGO!
OdpowiedzUsuńAle ze mnie gapa. Cóż, zabieram się do czytania :)
Otóż jestem! Spóźniona, jak to mam w zwyczaju, i pewnie też nieco zagubiona, rozszarpywana przez kilka innych czynników, które i tak nie przeszkodziły mi w przeczytaniu rozdziału. Znając siebie znowu się rozgadam, jednakże nie mam pewności, czy mój komentarz pozostanie uporządkowany. Spodziewaj się chaosu, który swego czasu jest moim codziennym towarzyszem. Czy się rozpiszę? Można dyskutować, ale pewności i tak nie ma.
UsuńPoczątek rozdziału. Z ręką na sercu przyznam, że się pogubiłam. Początkowo. Musiałam aż wrócić do poprzedniego rozdziału, żeby przypomnieć sobie, o co właściwie może chodzić. Miło mi się jednak zrobiło, kiedy mogłam przeczytać nieco o Sakurze, o obietnicach, o Sasuke i w ogóle jestem bardzo szczęśliwa, że ta para ma tutaj jakiś mały czy duży wpływ na cały rozwój opowiadania. Brnąc jednak dalej... We wspomnieniu; co mnie rozbawiło? Kiba z opaską na oku. Tak, mój cudowny Inuzuka od dzieciaka mały bajerant i głupek <3 Tak w ogóle i w szczególe, bardzo trafnie przemyślany pomysł z tą chustą. Właśnie, chustą! Co ty z jakąś opaską, Nobie? Lol, wyśmiałam właśnie siebie! XD Chociaż po głębszym zastanowieniu... to prawie to samo! "(...)i spadał na szczaw" - RYCZĘ. Ale dalej mimo wszystko zachowałam powagę. Bardzo dobrze wyszła Ci ta pogadanka dzieci. Naprawdę. I Sasuke taki słodziutki <3 Ale, ale, ale! Cóż to za treningi! Hidan idzie na całego. W sumie rozumiem teraz Sasuke, na pewno ma wyrzuty sumienia, rozumiem też Sakurę - złamał obietnicę. Ale tak czy inaczej... No Hidan, no! Dręczyciel xd "-Szczanie mnie zwaliło z łóżka" - dlaczego Kankuro ma tak cudowne teksty?! Płaczę ze śmiechu albo ryję jak głupia! Po prostu kocham tego człowieka w Twoim opowiadaniu! Wykreowałaś go wręcz cudownie! :) I dodatkowo dobry z niego brat! Gaara zachował się nie fair w stosunku do Temari i sama zarządziłabym przeprosiny! Podobał mi się moment z Kibą. Ta cała pogadanka. Tak naprawdę chociaż raz tutaj byli ze sobą w jakimś stopniu szczerzy, co wciąż nie zmienia faktu, że Inuzuka nie zdradził wszystkiego. Co ukrywa Shikamaru? Ha! To pytanie i mnie zaczyna już dręczyć. Gaara przeprosił, a Temari postąpiła... tak, egoistycznie. Ale w tym jednym procencie ją rozumiem.
Twój styl jest świetny. Dlaczego? Czyta się szybko, z przyjemnością. Nawet nie wiem, kiedy dotarłam do końca! Podobają mi się Twoje porównania i opisy. Sama tak nie potrafię! WIEM TO.
A i znalazłam błąd: "tupot jego stup" - musiałam pięć razy popatrzeć na wyraz, żeby upewnić się, ,że chodzi o stopy! XD Bo chyba nie miałaś na myśli budowli buddyjskiej, co? I kolejny błąd: "kiedy to na pułkach lodówki" - poważnie, "pułkach"? Ja słyszałam tylko o "półkach" :> I nie, nie jestem złośliwa! Tylko tego tak nie odbierz! Nigdy nie jestem złośliwa, ja się tylko droczę :) Popraw te błędy, proszę, bo RAŻĄ.
Tym sposobem mogę śmiało stwierdzić, że nic więcej w oczy nie koli i reszta przedstawia się fantastycznie! Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, spełniania marzeń, zdanej matury, miłości, szczęścia, kasy i... WENY!
Tyle z mojej strony. Nobie się odmeldowuje i nie ukrywa, że czeka na nowy rozdział z niecierpliwością ;)
Pozdrawiam serdecznie! <3
O CHOLERA! Już poprawiam te głupie błędy, hahaha xd Ale patrz, tyle osób już przeczytało, a Ty jako jedyna zauważyłaś! Gratuluję wprawnego oka i dziękuję za wypisanie tych brzydali xd Cóż, zdarza mi się popełnić jakieś orty ^^" WSTYYYYYYYYYD, bo stara jestem i już nie powinnam ;p Ale w końcu mat-geo, umysł ścisły, pisanie mnie do niczego nie zobowiązuje (taaaa, tylko winny się tłumaczy, wiem! xd)
UsuńNo i dziękuję za pochwały! Usłyszeć je od Ciebie to duża rzecz, bo przecież ja uwielbiam Twój styl, co już niejednokrotnie powtarzałam xd I Kankuro ^^ Tak, to moje dziecko, moja perełka najukochańsza, wzorowana nieco na moim własnym bracie. Skubany ma powodzenie na tym blogu!
Dziękuję za komentarz i życzenia! <3 Pozdrawiam!
Hahahaha, w porządku, nic się nie stało, karać za to nie będę! A zauważyć musiałam, bo przecież human :D Także już się nie tłumacz, nie pogrążaj xD ahahahaha, tylko ładnie popraw :)
UsuńZasłużone, więc są. I poważnie, na wzór Twojego brata? Ulalala! No to ma chłopak powodzenie, no ma! :D
Już poprawione! :D I serio, większość tekstów Kankuro to działka mojego brata, chociaż to szczanie to akurat mój tekst, ha! xd Wiec tak, serio na nim go wzoruję, tyle że mój brat nie jest taki kochany jak Kankuro, nie przesadzajmy, takie ideały to tylko w mojej głowie... ja mam w domu tylko tą głupszą i zabawniejszą część Kankuro ;p
Usuńpłakać mi się chcę gdy myślę że nie mam takiego talentu jak ty. Po prostu jestem tępą zazdrośnicą :)
OdpowiedzUsuńchociaż nie znam twojego imienia i nazwiska to coś czuję , że za nie długo będziesz światowej sławy pisarką, bo naprawdę piszesz tak, że jak to czytam to mam wrażenie, że znajduje się w raju... piękne,cudowne,wspaniałe,idealne,świetne,fantastyczne, - nie umiem tego opisać. To tak jakby wszystko to sklejone razem niebiaiskim miodem, no mówię, że nie umiem się wysłowić. <3 <33 kocham Cię !
Ojeeeeeju, dziękuję! <3 Cóż, do światowej sławy pisarki mi jeszcze daleko, ale miło mi, że moja twórczość Ci się tak bardzo podoba!!! DZIEKUJE! :D
UsuńTo może na początek (ponownie) sto lat, sto lat... Spełnienia marzeń i DUUUUŻOOO weny twórczej, bo z dwoma blogami będzie Ci potrzebna ;)
OdpowiedzUsuńTen plac zbaw to taki całkiem znajomy mi się wydaje (xdd), gra w lunatyka i spóźnianie się na wieczorynki też^^ Zabrakło mi tam tylko chodzenia razem do sklepiku na osiedlu :)
Ty wiesz, że ja Gaare kocham i to, że on przeprasza strasznie mnie boli ;/ (mimo, że w sumie ma za co) Fakt, że Temari go tak bez słowa zostawiła mnie dobił (serio, taki żal - jak to się mówiło).
Scena z Kibą była genialna - twoje zdolności do pisania nie przestają mnie zadziwiać... Czekałam na jakiś komentarz bluzy, bo tak ładnie opisałaś jej zdobycie - liczyłam, że coś z nią będzie (podrze się, albo Akamaru pogryzie ;))
Brakowało mi spotkania z Shikamaru, ale to chyba dlatego, że na nie czekam. W samej notce niczego nie było za mało.
Naprawdę wyszła Ci świetnie, a błędów praktycznie nie wyłapałam (tylko jakąś literówkę, ale już nie pamiętam gdzie była). I wcale nie byłą krótka, tylko jeżeli coś jest opisane poprawnie i ciekawie, sprawia takie wrażenie.
A jeszcze jedno - sorki, że dopiero dziś, ale rozumiesz wystawianie ocen i te sprawy...
W każdym razie historia się rozkręca i bardzo przyjemnie się ją czyta^^
Pozdrawiam
Znajomy plac zabaw i gra w lunatyka? SERIO?! NIEMOŻLIWE! Hahahaha :D Ale masz rację, zapomniałam o tym sklepiku :< może jeszcze kiedyś uda mi się go wcisnąć? xd Sie zobaczy, papierosy gumowe ze sklepiku już były!
UsuńKurde, coś zauważyłam, że wszystkim brakuje już Shikamaru xd a niestety w następnej notce też go nie będzie! :O Co wy zrobicie, biedacy? A Gaarą się nie przejmuj, jeszcze naprostuję chłopaka :*
Dzięki za komentarz!
szybko! szybko! następne, bo uzależniłam się i to na dodatek bardzo!
OdpowiedzUsuńSpóźnione sto lat!
OdpowiedzUsuńNajlepiej wyszła Ci retrospekcja. Serio, sceny z udziałem dzieci zawsze wychodzą nienaturalne albo zbyt mądre, często niosą zbyt wielki przekaz itp. Tymczasem ja się uśmiechnęłam, bo była banalnie dobra, słodka i sentymentalna. W dodatku świetnie dopasowana do "wydarzeń aktualnych". Po przejściu z Sakury do Temari i jej rodziny, nieco rozdrażniła mnie zmiana narracji. W sumie dość nagła. Może nie tyle rozdrażniła, co sporo zamieszała. Lubie Twoje opowiadanie zdecydowanie bardziej w narracji trzecioosobowej. Rozdział jest świetny i każda scena jest świetnie dopracowana, na miejscu, potrzebna. Może rozmowa z Kibą trochę mniej, ale słowne przepychanki (które w przeciwieństwie do innych historii - nie są chamskie) dodają uroku.
A co ja jeszcze chciałam napisać. Aaaa, że masz ode mnie kuksańca, bo nieuważnie pisałaś. Bardzo nieuważnie, bo znowu masz apostrof przy "Itachiego", ale tylko raz ;) No i jeszcze takie tu:
Zaowocować w coś dobrego – czymś dobrym;
Placówka to nieodpowiednie określenie na plac zabaw.
Ofiarom – ofiarą
ramie – ramię
nieczekawszy – nie zaczekawszy
Kilka razy jeszcze ę zamiast e lub na odwrót. Takie tam w sumie drobnostki.
Kontynuując ten chaos, który bazgrolę, świetnie wyszedł Ci opis placu zabaw, skojarzył mi się z takim opuszczonym wesołym miasteczkiem. W Twoim opowiadaniu niezwykłe jest to, że relacje między ludźmi nie są wymuszone, znaczy nie wmuszasz w bohaterów jakiejś miłości wyssanej z palca, tylko kształtujesz to w nich powoli. To sprawia, że naprawdę chce się czytać.
Teraz pędzę na Twojego drugiego bloga.
Pozdrawiam,
Nikumu.
mało czasu, mało czasu.. dlatego tylko wszystkiego najlepszego xD
OdpowiedzUsuńmyślę że masz następną wielbicielkę <#
OdpowiedzUsuńOhayo :D
OdpowiedzUsuńTak jak już wcześniej powiedziałam, wzięłam się za czytanie tego opowiadanie. No i właśnie skończyłam. ^^
Hmm.. blogów o tematyce ShikaTema przeczytałam bardzo niewiele. Razem z Twoim to może ze trzy. Była to dla mnie odmiana i muszę przyznać, że naprawdę miła. :)
Już samo spotkanie Temari i Shikamaru w szpitalu mnie urzekło. Twój styl pisania jest świetny i nie ma co na ten temat dyskutować.
Osobiście uwielbiam rodzeństwo z Suny. Te ich sprzeczki, pyskówki. No normalnie uwielbiam. Idealnie ich tu wykreowałaś. Jednak Gaara.. Cóż, Gaara mi się tu nie podoba. Chamsko wyżywa się na Temari za śmierć matki. Myślę, że gdyby Kankuro nie kazał mu jej przeprosić, nie zrobiłby tego. Na miejscu blonynki również bym mu nie wybaczyła.
Właśnie... Kankuro. Przedstawiłaś go jako troskliwego i opiekuńczego, starszego brata. Moje nastawienie do niego zupełnie się zmieniło. Gdy tylko są z nim jakieś sceny, mimowolnie się uśmiecham.
Trochę boję się ich ojca, ale tak już było nawet w anime/mandze. xD
Trójka w nowej szkole.. :3 Nie spodziewałam się, że tak od razu znajdą znajomych, a tu proszę! xd
Zakochałam się w tekstach Kiby na podryw, no po prostu sikałam ze śmiechu. xd
Tenten za bardzo nie lubię, za to Hinatę uwielbiam. I ta scena, kiedy Naruto pobrudził jej bluzkę, a ona się bała, że będzie na nią zły za to, iż go uderzyła. To urocze. *,*
Sasuke odszedł do Akatsuki, w sumie spodziewałam się tego...
Scenka w tym rozdziale z Sasuke i Sakurą była świetna. Aż łezka kręci się w oku. Chociaż z drugiej strony Uchiha mnie wkurzył. -.- Szkoda mi Sakury, jak zawsze z resztą. I czemu jej ojciec jest w więzieniu? Czy spotka się z nim w najbliższym czasie?
A teraz przejdę do najważniejszego xD czyli do naszego ShikaTema.
Uwielbiam sposób, w który ta dwójka sobie dogryza. "Płaczek"; "beksa" itp. No wielbię. <33333333333333333
Shikamaru leń jak zawsze, co mnie nie dziwi. No i pali papierosy.. Mam nadzieję, że dzięki dziewczynie to się zmieni i Nara pójdzie po rozum do głowy, rzuci to świństwo. Ech, nie znoszę papierosów. >.<
Ta akcja z zakładem również była świetna. :3
Mam nadzieję, że Temari powolutku przestanie być dla niego taka złośliwa i już niedługo coś zaiskrzy. Byłoby baaardzo miło, naprawdę baaardzoo miło. xd
W tym komentarzu pewnie jest mnóstwo błędów typu powtórzenia itp. xd Serio nie chce mi się tego sprawdzać, więc nie miej mi tego za złe.
Dodałam już sobie bloga do zakładek i często będę tu zaglądać.
Dodam jeszcze, iż szablon masz piękny. *,* Podziwiam, bo dla mnie zrobienie szablonu to czarna magia. xd
Spóźnione wszystkiego najlepszego! ;*
Zabieram się teraz za nowy rozdział na drugim blogu, bo właśnie zauważyłam, iż dodałaś. ;)
Pozdrawiam! :*:*
PS.Będę wierną czytelniczką. :D
AAAAAAAAAAACH, pierwszy raz w życiu napisałam tak długi komentarz. *,*
UsuńOooooo, czuję się zaszczycona, że to mi pozostawiłaś ten najdłuższy komentarz! Milusio ^^
UsuńKankuro, Kiba - tak, nie jesteś pierwszą, która się nimi zachwyca xd I chyba muszę szybko się zebrać i naprostować Gaarę, bo coś patrzę, że nagle ma najmniej fanów, a na początku tak dobrze prosperował! A na ShikaTema jeszcze przyjdzie czas, spokojnie :)
Dziękuję za pochwałę szablonu i wszystkie miłe słowa, a przede wszystkim za obecność!
Pozdrawiam :)
Nie wiem dlaczego, ale ostatnio mam straszny problem, właściwie jest to wieeeelki dół, z komentowaniem. Zaczynam komentarz i nie wiem co mogę dalej napisać. Smutne to, ale wydaje mi się, że aktualnie najgorsze mam za sobą, więc nareszcie mogę napisać coś na temat tego opowiadania. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam go w sumie zaraz po nakanaide i teraz mam nadzieję, że nic nie pomylę. A powiem ci, że skończyłam czytać z otwartą buzią i wielkim uśmiechem na twarzy. I niestety szklącymi oczami, że nowy rozdział dopiero we wrześniu. Szkoda, że wtedy nie skomentowałam, bo moje emocje byłyby świeże i pewnie sam komentarz lepszy.
Może zacznę jednak od głównego wątku, a raczej głównej postaci, czyli Temari. Dla mnie jesteś genialna w przedstawianiu rodziny no Sabaku. Przeżywam z nimi wszystkie emocje - od smutku z powodu straty matki, przez gniew na ojca, po radosne chwile we własnym gronie lub gronie przyjaciół. Pięknie rozwijasz relacje rodzeństwa z Suny z nowymi znajomymi z Konohy. To jest chyba najważniejsza zaleta i pochwała jaka Ci się należy. Nic nie jest przesadzone, charaktery zostają te same. Shikamaru jest znowu genialny i ja teraz tylko wypatruję momentów ShikaTema. xD Bo ta króciutka chwila w wesołym miasteczku z papierosami... Dobra, niech mówi samo za siebie to, że szczerzę się, jak głupia i pewnie mam gwiazdy w oczach - znowu. :D
Nadszedł czas i na moją ukochaną parę SasuSaku. To wspomnienie było takie słodkie, a wyczekiwanie Sakury takie smutne... Bardzo podobał mi się ten fragment i mam wrażenie, że gdybym nienawidziła Sakury, to też byłabym nim zachwycona. Potrafisz genialnie (coś mi to słowo dziś przypasowało w tym komentarzu) pisać z perspektywy Haruno, naprawdę Ci to wychodzi i mam wrażenie, że nawet lepiej od perspektywy Temari. Odnoszę wrażenie, że bije od tych fragmentów więcej uczuć i naturalności. Ale z drugiej strony tak sobie myślę, że po części obie bohaterki po prostu takie są, to ich charaktery i ty je oddajesz. Sakura jest bardziej uczuciowa od Temari, która z kolei lubi dystans i jest po prostu twardą kobietą. Haha, i pewnie na moje odczucia wpływa fakt, że Sakurę zawsze lubiłam i co by nie zrobiła w mandze, to zawsze lubić będę.
No, ale niestety Sasuke... teksty Hidana były rozbrajające i naprawdę nie mogłam się powstrzymać od śmiechu przez dłuższy czas. Nawet teraz na samo wspomnienie chce mi się śmiać. xD Wielki Uchiha tak poniewierany - niezapomniany widok. Cieszy mnie jednak jego reakcja na smsa Sakury. ^^
Ostatnie co mam do napisania - szkoda mi Gaary, mimo że faktycznie zachował się w bardzo egoistyczny sposób. Zranił Temari, ale miałam cichą nadzieję na ich szybkie pogodzenie. Bo Gaara to ciągle taki mały, bezbronny braciszek. :D
Obydwa Twoje blogi trafiają do mnie na listę ulubionych. Nie da się przejść obok nich obojętnie. Szkoda, że trafiłam na moment, kiedy je zawiesiłaś, bo już teraz z niecierpliwością wyczekuję ciągu dalszego.
Pozdrawiam serdecznie.
Chusteczko, jaki piękny szablon! <3
OdpowiedzUsuńMam nikłą nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz, a jak mówią - nadzieja matką głupich, więc odważyłam się i napisałam! Daaaawno temu prowadziłam kilka blogów, pisałam kilka opowiadań(głównie ShikaTema) jednak zostawiłam to wszystko, razem z czytelnikami, przez co strasznie mi głupio. Chcę teraz choć odrobinę odnowić moją starą miłość do Naruto i pisania. Znalazłam Cię przez Odee i ucieszyłam się, że będą mogła coś twojego przeczytać. Nie wiem, ile mi zajmie ogarnięcie tego wszystkiego, ale chce przeczytać wszyyyyystko, co napisałaś, więc szykuj się na moje komentarze ;) Spróbuję napisać jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńAgita.
O BOŻE! Po najgorszym dniu w moim życiu, czeka mnie taka niespodzianka <3 PEWNIE, ŻE CIĘ PAMIĘTAM KOCHANA <3 Agita z brzmi-jak-raj między innymi. O Boże, no nie wierzę, że znowu widzę Twój komentarz! Dziękuję! <3 I koniecznie jeśli masz gg napisz do mnie! Niezwłocznie!!!! Plus - prowadzisz jakiegoś bloga, planujesz coś? Pisz do mnie, prędko prędko! Raz dwa raz dwa!!!!!!!
UsuńNapisałam Ci, że piąty rozdział bym najlepszy? Wróć, ten bije wszystkie na głowę. Świetnie opisałaś relację Sasuke- Sakura. I naprawdę cieplutko mi się na serduszku zrobiło, jak przeczytałam, że ten dupek naprawdę chciał się spotkać z Różową <3 To jest to!
OdpowiedzUsuńNo i Gaara w końcu się wziął za przepraszanie, a... A Tem' dobrze zrobiła, że od razu mu nie wybaczyła. Rodzeństwo, rodzeństwem, ale za głupotę się płaci.
Kiba. Go zawsze kochałam i będę kochać w każdej odsłonie ;3 Właśnie takiego go sobie wyobrażałam, podrywacz, który jednocześnie jest doskonałym przyjacielem, robiącym jednocześnie za brata. Mogłabyś w kolejnych rozdziałach opisać jego przyjaźń z Hinatą. Ah, no i ten cały romans Yamanaki. Czyżby to z Kibą zdradziła Narę?
Cóż, pewnie i tak w wielu kwestiach mnie zaskoczysz, więc nawet nie zgaduję xd
Pozdrawiam :)
Jeeej, dziękuję Ci za wszystkie komentarze! <3 Trochę zaskoczyło mnie, że to Sheeiren Imai była zapalnikiem do przeczytania mojego bloga, bo szczerze powiedziawszy sądziłam, że ta dziewczyna go nie śledzi xd I dziękuję Ci za zwrócenie uwagi również na błędy; wiem, że w początkowych rozdziałach trochę ich jest, to były moje początki po długiej przerwie, teraz staram się, by ich nie popełniać :) No i ogólnie, miło mi strasznie, że lubisz fragmenty ShikaTema, bo z tego co zauważyłam chyba jesteś fanką SasuSaku. Fajnie wiedzieć, że fanatycy innych paringów dzięki mnie mają cieplejsze uczucia do Shikamaru i Temari, haha xd
UsuńCo do Gaary, to mnie zagięłaś xd W sumie to nie wiem czy ma u mnie brwi, czy nie, haha xd nie skupiałam się na tym, ale chyba będę musiała przemyśleć tę kwestię!
Pozdrawiam :)
Tak, błędów trochę było, ale w kolejnych notkach malały naprawdę w zastraszającym tempie :)
UsuńNo cóż, tak naprawdę to kocham dużo paringów i również każdy, nawet najbardziej pokręcony, zdzierżę - jestem tak jakby uniwersalna xD
Owszem, będziesz musiała pomyśleć nad Gaarą, bo moja ciekawość jest nie do zagaszenia xD
Zakochałam się w tym blogu, serio. *-*
OdpowiedzUsuńJest mało blogów o tym ukochanym leniu i przezajebistej Temari, więc pokłon przed Tobą i Twoim talentem!
Wszystko jest idealnie - nie starasz się przyspieszać akcji, a w każdym rozdziale jest tyle emocji, że idzie wybuchnąć. Lubię wchłaniać tutaj każde słowo, bo wydaje mi się, że każde ma jakieś znaczenie.
Przedstawiasz wszystkie sytuacje w prawdziwy sposób, nie jest sztucznie, a wszystko dopełnia Twój niesamowity styl.
Oii, jedynym minusem jest to, że rozdziały pojawiają się tak rzadko. :c
Weny i pozdrawiam! ;3
Przeleciałam wzrokiem wszystkie rozdziały jeszcze raz i mogę w końcu napisać, co myślę! ;)
OdpowiedzUsuńNie myśl, że zacznę tu sypać jakimiś tekstami typu: "Źle przecinek, masakryczna gramatyka, ortografia to dno i bąbelki..." Nie, nie, nie. Na to jest stanowczo za późno(przynajmniej dla mnie).
Co ja mogę Ci powiedzieć... Podoba mi się. Bardzo mi się podoba. Mój klimat, wszystko idzie swoim tempem, nie próbujesz na 'chama' stworzyć z tego nie wiadomo czego... Czytając, widać, że chcesz je pisać, nie robisz tego na siłę.
Mogłoby się wydawać, że skoro przenosisz całą akcję do szkoły, postacie zmienią się. Jednak pomimo, że zachowują się czasem inaczej, doskonale ich przestawiasz. Jak na razie, najbardziej zainteresowana jestem Sasuke(Pff, kto by nie był? Okryty tajemnicą, jest tutaj dosłownie... cudny!) Co za tym idzie, ciekawi mnie jak to będzie między Sakurą a Sasuke... Wspólne wspomnienia i przeszłość... Czekam na ciąg dalszy!
O Shikamaru nie muszę się wypowiadać, bo go kocham i będę kochać. Boże, ta scena w szpitalu *-* Od razu przypomniało mi się anime! Mój wspaniały, najcudowniejszy Maru <3 Ideał po prostu.
Temari jest taka, jaka myślę, że by była, jakby istniała naprawdę. Myślę, że nie powinnam się wypowiadać o ShikaTem, bo zwyczajnie, ONI SĄ NAJLEPSI. Dziękuję, tylko ode mnie.
Intryguje mnie Gaara, czekam na jego wielki moment w opowiadaniu :D
Naruto jest zwyczajnie sobą, co daje mu +1000000 do zajebistości. Co do Kiby, to on zawsze kojarzył mi się właśnie z takim podrywaczem :D Nie wiem czy oglądałaś, ale charakter wypisz, wymaluj jak Zack z Nie Ma To Jak Statek(tak, wiem. Taka stara, a bajki wspomina ;P)
Wątek NejiTen mnie zaskoczył, bo myślałam, że jako jedyni będą tworzyć na razie taki stały związek ;) Boże, po tym, co zrobili z Nejim w mandze, chłonę wszystko, co jest z nim związane.
Doskonale rozumiem, że ten komentarz jest totalnie chaotyczny i napisane jest w nim tak mało istotnych rzeczy, że nawet nie wiem czy z niego coś wyczytasz. Dla mnie to na nowo spotkanie się z twórczością narutowską, dlatego wszystko powoduje u mnie takie emocje ;)
Obyś przebrnęła jakoś przez te moje wypociny ;)
Weny życzę!!
jestem
OdpowiedzUsuń