30 listopada 2013

Rozdział 9

“Mijam się ze sobą, ze swoim ciałem.
Nie ufam innym, bo nie ufam sobie”
~B. Rosiek “Pamiętnik narkomanki”


24 września, wtorek
- Bez sensu - wymruczała Tenten z cichym westchnieniem.
Spojrzałam na nią z ukosa. Lekcja matematyki trwała w najlepsze, a moja koleżanka z ławki zwieszała głowę na opartych o ławkę rękach, wpatrując się uparcie w zeszyt. Na jej twarzy było widać pełne skupienie i rozdrażnienie - cechy charakterystyczne, gdy Ten nad czymś intensywnie główkowała, jednak kiedy jej starania szły całkowicie na marne.
- Nie rozumiesz? - spytałam lekko, spoglądając na swoje bazgroły na kartkach, które kreśliły rozwiązanie zadania.
- Tylko diabeł wcielony rozumie matmę - fuknęła, zabazgrując wszystko co do tej pory zapisała. - I fizykę.
- Więc jestem diabłem - szepnęłam dramatycznie, imitując mimiką twarzy przerażenie.
Tenten zachichotała cicho, następnie uśmiechając do mnie zadziornie. Oj, coś kombinowała.
- Nie, ty jesteś jego marnym sługą, który mi wytłumaczy to zadanie, ha! - powiedziała na jednym wdechu, grożąc mi przy okazji długopisem.
Nagle zaschło mi w gardle i niesamowicie ciężko było mi przełknąć ślinę. Doprawdy się przeraziłam! I to bynajmniej nie długopisu, bo on był wręcz moją nadzieją - w końcu łatwo go wyszarpnąć z ręki Tenten i użyć go do własnych niecnych celów. Przestraszyłam się, bo moja przyjaciółka żądała ode mnie dokonania cudu. Dosłownie. Bo mimo, że ta żywa dziewczyna miała energii za pięć osób i we wszelkich sportach odnajdywała się niesamowicie szybko, to jednak bozia poskąpiła jej smykałki do przedmiotów ścisłych. Wytłumaczenie jej zadania było wręcz niewykonalnym czynem, o czym już zdążyłam się przekonać. Gdy po raz pierwszy poprosiła mnie o pomoc, dwie godziny nie starczyły mi na objaśnienie jej jednego zagadnienia. W tym czasie jednak Tenten zdążyła mnie wkurzyć mocniej, niż Kankuro kiedykolwiek wcześniej zdołał.
Ale to nie tak, że Tenten nie potrafi czegoś zrozumieć. Nie, ona po prostu nie przyjmuje do siebie wiadomości, że mogłaby się mylić, co w rezultacie objawia się zaprzeczeniami wszelkim próbom wyjaśnienia jej swojego punktu widzenia. Ta dziewczyna potrafiła się uprzeć, że moje - prawidłowe! - rozwiązanie było złe i wmawiać mi, że to ona w jakiś pokręcony sposób ma rację, a cały świat się myli.
Matko chrystusko, oszczędź mnie...
- O nie, nie ma mowy - zaprzeczyłam twardo. Przez chwilę próbowała mnie omamić maślanymi oczkami, ale się nie dałam. - Ty i tak mnie nie słuchasz, poproś Lee.
Tenten oddała mi obrażonym spojrzeniem akurat w momencie, gdy rozbrzmiał szkolny dzwonek. Natychmiast zaczęłam mechanicznie zgarniać rzeczy do swojej torby, nie przejmując się zawodem koleżanki.
- Lee to mniej kumaty z matmy niż ja. Ha! Z nim to nawet gorzej niż z Naruto, a to już wyczyn! - tłumaczyła, również się pakując.
- A Neji?
Przy akompaniamencie głośnego prychnięcia Ten, zarzuciłam torbę przez ramię i zasunęłam za sobą krzesło. Nie obróciłam się za siebie by spojrzeć na przyjaciółkę, skupiona na jak najszybszym wyjściu z sali. Ta przerwa była najdłuższa w ciągu całego dnia i zamierzałam wykorzystać ją na dopchanie się do szkolnego bufetu, bo mój brzuch donośnym burczeniem upominał się o jedzenie. A pech chciał, że akurat dziś nie zdążyłam sobie przygotować kanapek...
- Nie będę prosić o pomoc tego kretyna - wyrzuciła ze złością, mocno zaciskając pięści na paskach plecaka. Na jej twarzy dostrzegłam istną furię, której nie do końca rozumiałam. Jedno było pewne - Hyuga coś zbroił.
- Oho, co między wami się dzieje?
- Właśnie o to chodzi, że nic! - Wyrzuciła ręce w powietrze nadmiernie się emocjonując i niemal nie uderzając przez to łokciem przechodzącej obok nas pierwszoklasistki. - Ten skretyniały kretyn nic nie widzi, palant, księżulek od siedmiu boleści. Ślepy na wszystko co przekracza jego własny, bogaty tyłek!
- A myślałam, że...
- Też myślałam, ale jak widać lepiej, jak nie myślę - przerwała mi ostro. Po chwili jednak złagodniała i westchnęła, widząc moją konsternację wypisaną na twarzy i ten wielki, wyimaginowany neon nad moją głową, głoszący “A ja co tobie zrobiłam, że się wyżywasz?”. - Nie ważne, w każdym razie...
Ucięła, a jej wzrok nagle powędrował z mojego oblicza gdzieś dalej, w koniec korytarza. Z ciekawości sama zerknęłam w to samo miejsce, a ujrzawszy przy białym, okrągłym stole koło bufetu czwórkę znajomych postaci, uśmiechnęłam się rozumnie. Jednak o ile widok czerwonej czupryny mojego brata mnie ucieszył, tak czarne włosy związane rzemykiem w kucyka skutecznie pozbawiły mnie entuzjazmu.
- Shikamaru! - krzyknęła energicznie Tenten. Zaskoczyła mnie tym na tyle, by wywołać u mnie odruch bezwarunkowy typu: niekontrolowany podskok w miejscu. - On mi to wytłumaczy!
On i nasza matma? Przecież jest rok niżej, do diaska!
Nie było mi jednak dane długo roztkliwiać się nad absurdalnością tej myśli, bo wołany osobnik w jakiś sposób dosłyszał swoje imię wśród gwaru tłumu nastolatków i zwrócił się w naszą stronę, podobnie jak reszta ekipy. Wtedy od razu pożałowałam, że to na Narze skupiłam swój wzrok zamiast na Gaarze, bowiem jego czarne tęczówki dosięgnęły mnie niemal natychmiast. Bo po co zwracać uwagę na osobę nawołującą, skoro to mnie można siekać wzrokiem na drobne kawałeczki? Ach, to było nasze pierwsze spotkanie od felernej soboty...
- Nara, jesteś moją ostatnią nadzieją, bo Temari się na mnie wypięła, więc zgiń jeśli mi nie pomożesz! - zakomunikowała głośno Tenten, wyrywając się do przodu niemal biegiem.
To wypchnęło mnie z chwilowego letargu i pozwoliło się uwolnić od spojrzenia Shikamaru, który w końcu zainteresował się sprawczynią zamieszania. Ugh, dlaczego ślepy los sprawił, że to właśnie ich musiałyśmy spotkać podczas tej przerwy? Miałam zamiar unikać Płaczka jak najdłużej, czyli przewidywalnie do dzisiejszego wok’u, jednak widocznie Tenten w połączeniu z moim ostatnio nabytym skarbem - pechem - tworzyła piekielny duet, który wróżył wszystko co najgorsze, czyli w uproszczeniu: zburzenie wszelkich moich planów.
Mozolnie przydreptałam śladami klasowej przyjaciółki do stolika, wkładając w chód wszystkie pokłady mojego aktorstwa, by nadać mu naturalnego, pewnego siebie polotu. Jednak nadal, coś mnie mroziło wzdłuż kręgosłupa, gdy tylko pomyślałam o ponownym starciu z Narą, który ostatnimi czasy stał sie niemal moim cieniem - wciąż chodził uparcie za moimi myślami.
- Cześć wam - przywitałam się, przysiadając na wolnym miejscu obok Gaary, który wcinał właśnie jakąś apetycznie wyglądającą kanapkę. Pozazdrościłam mu jej, przełykając z utęsknieniem ślinę.
- O, Temari! - zawołał zaraz Kiba powstając ze swojego krzesła i opierając się rękoma o stół, przyglądał mi się nadzwyczaj podekscytowany. - Będziesz w piątek, nie?
- Piątek? - spytałam nie rozumiejąc. - Co jest w piątek?
Inuzuka natychmiast przybył mi z odsieczą! Wątpliwą, ale zawsze...
- No impreza! - krzyknął, jakby to była rzecz oczywista. Szkoda jedynie, że ja w sprawę nie byłam wtajemniczona.
- Ty daj mi ją najpierw zaprosić, debilu, a nie się rzucasz jak ryba w worku! - wtrącił się nagle Uzumaki, a ja do końca już zgłupiałam. Wtedy Naruto zwrócił się twarzą do mnie i uśmiechnął z błyskiem ekscytacji w oku. - No bo idę na swoje mieszkanie i robię domówkę. Wszyscy będą, ty też jesteś zaproszona - wytłumaczył, a ja doznałam autentycznego szoku. Nigdy nie spodziewałabym się takiej propozycji od chłopaka, którego ledwie znam, a jednak... Konoha to miasto ludzi zupełnie innego kalibru niż Suna. - Dobra, teraz już możesz - dodał w stronę Kiby.
Nie musiałam długo czekać na reakcję. Zaledwie ułamek sekundy.
- To będziesz, nie?
Zdezorientowana nie wiedziałam co odpowiedzieć i w akcie desperacji spojrzałam na brata z nadzieją na ratunek. Gaara jednak nadal pochłonięty był wcinaniem kanapki, więc na niewiele mi się zdał, wzruszając jedynie niedbale ramionami.
Cholera! Te wszystkie pary wpatrujących się we mnie oczu wcale mi nie pomagały! Szczególnie te czarne, leniwe, zaciekawione... Wróć! Przecież Nara nie bywał zaciekawiony. Ewentualnie wyjątkowo znudzony, albo arogancki, ale nie zaciekawiony! A jednak, ukradkiem śledziłam jego zaintrygowany wzrok, który za nic nie chciał zejść z mojego lica. A przez to udzielenie sensownej odpowiedzi nagle stało się jeszcze trudniejsze.
- Nara, ty leniu, wytłumacz mi to, a nie się gapisz na Temari! - warknęła Tenten, szturchając Płaczka w ramię.
Nigdy wcześniej nie targały mną tak sprzeczne uczucia, co do osoby Tenten. Z jednej strony miałam ochotę ją nosić na rękach, za uwolnienie mnie z więzienia spojrzenia Shikamaru i tego dziwnego zablokowania słów, natomiast z drugiej pragnęłam ją udusić gołymi rękoma. A niech mnie, przez ten jej durny komentarz się zarumieniłam! Błagam, niech spalą mnie lepiej żywcem na stosie za tę hańbę dla mojej dumy...
Ale! Nara też się speszył. Zasyczał na moją koleżankę i zwiesił głowę, co było jawnym dowodem na jego zawstydzenie.
- A więc to jest Temari - usłyszałam za sobą męski głos, a obróciwszy się na krześle, zobaczyłam pulchnego chłopaczka z paczką chipsów w ręce i jakąś drożdżówką pod pachą. - Jestem Chouji.
Chouji? Uparcie szukałam w pamięci tego imienia, próbując zidentyfikować stojącą osobę jako kogoś znanego, jednak za nic nie potrafiłam go rozpoznać. Jednak szybkie spojrzenie na Shikamaru i jego nikły, odprężony uśmieszek natychmiast przywrócił mi pamięć. Nagłe olśnienie.
- To ciebie postrzelono - powiedziałam w końcu, na co nowy kolega uśmiechnął się szeroko, wpakowując sobie do ust kolejną porcję słonych chrupek.
- Dokładnie. A ty jesteś siostrą Gaary - zauważył. - Dość sporo o tobie słyszałem.
Od Płaczka? Och, jego wkurzone spojrzenie wlepione - tym razem dla odmiany w nowo przybyłego - natychmiast potwierdziło moje przypuszczenia. Tylko dlaczego zamiast irytacji z tego faktu, poczułam ekscytację, a moje podbrzusze stało się nagle epicentrum rozżarzonej kuli?
- Dobra, dobra, formalności za nami, to teraz wróćmy do tematu imprezy - zarządził wyraźnie rozdrażniony Inuzuka, zezując wrogim wzrokiem na Shikamaru. Wyglądało na to, że nie tylko ja domyśliłam się, kto sprzedał Choujiemu informacje o mnie. - To co z tobą, Temari?
- Będzie - odparła za mnie Tenten. - Już ja tego dopilnuję.
Co za!
- Patrz, a ja byłam na tyle naiwna, żeby sądzić, że sama mogę decydować o swoim losie - zironizowałam, przekręcają oczami z irytacją.
- Ha, i tu cię mam! - zakrzyknęła, wytykając mnie bezczelnie palcem. - Mogłabyś, gdybyś mi wytłumaczyła to cholerne zadanie!
To wymyśliła...
- Nie ważne. - Machnęłam bagatelizująco ręką, przenosząc wzrok na Kibę. - I tak bym pewnie przyszła.
- No, mój człowiek! - krzyknął Inuzuka, przybijając z Naruto piątkę.
- Ale normalnie termin wypadł nam świetnie, bo akurat w piątek Phoenix Suns i Orlando Magic grają mecz towarzyski w Phoenix - dodał Uzumaki z podekscytowaniem, zacierając ręce na samo wyobrażenie sportowego widowiska.
- Ale to i tak dopiero o drugiej w nocy - zauważyłam, ponownie ściągając na siebie uwagę wszystkich. - Myślisz, że będziecie w stanie o tej godzinie jeszcze siedzieć?
- No pewnie. Po pijaku kibicuje się przecież najlepiej - odparł pewny swego. Wtedy chyba dotarło do niego, że to ze mną,  a nie z Kibą dyskutuje na temat koszykówki i coś zaczęło mu nie pasować, bo śmiesznie zmarszczył brwi. - Interesujesz się meczami NBA?
Parsknęłam śmiechem, mając ochotę zacząć bić Uzumakiemu brawo za rozgarnięcie.
- Kankuro ma hopla na punkcie kosza, więc siedzę trochę w temacie - przyznałam się. - W sezonie ten dureń ogląda każdy mecz, a ja po obejrzeniu kilku razem z nim złapałam nieco bakcyla.
- A komu kibicujesz? - dopytywał Inuzuka.
- Zawsze przeciwnej drużynie, niż ta, której kibicuje Kankuro - odpowiedział za mnie Gaara, przypominając wszystkim o swojej obecności. Nawet mnie zaskoczyła jego nagła śmiałość; zazwyczaj unikał wychylania się wśród towarzystwa. - Robią między sobą zakłady o wygraną.
- Ta, mój starszy brat ma wyjątkowego pecha do hazardu - dopowiedziałam z rozbawieniem, po czym postanowiłam odpowiedzieć na wcześniej skierowane do mnie pytanie: - Generalnie kibicuję Miami Heat, ale w tym meczu to Magic wygrają.
- No i kolejna! Shikamaru też tak obstawia, a przecież to Suns są lepsi! - zbulwersował się Kiba.
- Niby z której strony? - zakpiłam. - W zeszłym roku z Gortatem mieli mocny środek, ale teraz Davis bez problemu sobie poradzi pod koszem.
- Nie lekceważ Alexa Lena! Jest wyższy od Davisa.
- Wyższy i chudszy. Nie ma szans w przepychance pod dziurą. Pod koszem zawsze czarny wygra z białym.
- Rasistka! - krzyknął z udawanym oburzeniem, podnosząc się z miejsca. - Nie oglądałaś filmu “Biali nie potrafią skakać”?
Zupełnie, jakbym słyszała Kankuro, pomyślałam .
- Oglądałam, ale nadal pozostaję przy swoim.
Kiba już zbierał się do odpowiedzi, a Naruto do poparcia go, kiedy to przygwożdżony do ściany dzwonek rozbrzmiał tuż nad naszymi głowami. Zmarszczyłam niezadowolona brwi, słysząc przeszywający, zdecydowanie za głośny dźwięk obwieszczający koniec przerwy. Cholera! Przez to, że mnie zagadali nie zrealizowałam planu kupienia sobie kanapki, a uświadomiło mi to głośne burknięcie brzucha. Och, przez to wszystko ostatnie dwie lekcje nie będą należeć do najprzyjemniejszych...

Och, nie bądź śmieszna Temari! Rusz tę nogę, rusz w końcu ten przeklęty tyłek do sali!, krzyczałam na siebie w myślach, próbując zmobilizować kończyny do jakiejkolwiek reakcji. Było już dziesięć minut po dzwonku, a ja jak ostatni kołek nieustannie stałam przed drzwiami sali od wok’u, nie potrafiąc zdopingować się na tyle, by przełamać swój lęk. Lęk paraliżujący, męczący, nie dający nadziei na rychłe pokonanie go - lęk przed rozmową z Shikamaru.
Nie byłam idiotką, żeby sądzić, że Nara nie wykorzysta tych czterdziestu pięciu minut na rozpoznanie w sprawie naszego ostatniego spotkania przed domem mojego ojca. Jego wciąż śledzące mnie podczas długiej przerwy spojrzenie, dosadnie dało mi do zrozumienia, że strzępy informacji, którymi go poczęstowałam mu nie wystarczały.  A na moje nieszczęście Płaczek posiadał w sobie coś, co sprawiało, że kłamanie, tudzież unikanie mówienia prawdy przychodziło mi nadzwyczaj trudno. Za każdym razem, gdy odpowiadałam na jego pytania wymijająco, czułam, jakby coś w środku mnie  upadało i roztrzaskiwało się na kawałeczki. A to uczucie było wyjątkowo nieprzyjemne i duszące, dlatego chciałam go za wszelką cenę uniknąć, co niestety kłóciło się z moją naturą. To duma mną rządziła i serce nie miało w tej sprawie nic do gadania.
- Jestem beznadziejna - szepnęłam do siebie, nieświadomie pochylając się do przodu i waląc lekko głową w drzwi klasy. Z grymasem na twarzy potarłam delikatnie obolałe czoło dłonią, wtedy jeszcze nie zdając sobie sprawy, co tak właściwie zrobiłam. Dopiero, gdy dobiegło mnie przytłumione przez drzwi słowo “Proszę!”, spięłam się jak struna. Cholera!
Będąc już na zupełnie przegranej pozycji, westchnęłam jedynie boleściwie i sięgnęłam do klamki, która natychmiast opadła w dół pod moim naporem. Wchodząc do klasy tylko kiwnęłam głową nauczycielowi, natychmiast szybkim krokiem kierując się do swojej ławki, od której - paradoksalnie - jeszcze minutę temu chciałam zwiać jak najdalej. Natomiast gdy usiadłam na miejscu, na mojej części blatu czekał już na mnie notes Shikamaru z nakreślonym u góry kartki zdaniem: Teraz moja kolej na pytania. Moje milczenie również kosztuje.
Uśmiechnęłam się mimowolnie, kręcąc głową w niedowierzaniu. Niby cały czas byłam pewna, że ta chwila nastanie, jednak realność tej sytuacji nadal wydawała mi się nienamacalna. Nie przypuszczałam, że rzeczywiście znam Płaczka tak dobrze.
Jesteś wyjątkowo przewidywalny jak na faceta. I dociekliwy.
Odpisałam jego długopisem i pchnęłam notatnik w lewo, spoglądając na Shikamaru z rozbawieniem.  Chwilę szperałam w torbie w poszukiwaniu własnego pisaka; w tym czasie twarz Nary również rozjaśnił nikły uśmiech, który chyba za wszelką cenę próbował powstrzymać, jednak na marne. Zanim nakreślił dla mnie odpowiedź, rzucił mi pewne siebie, roziskrzone spojrzenie, które wywołało u mnie fale gorąca.
A ty wyjątkowo skryta, mimo że jesteś kobietą.
“Mimo że jesteś kobietą”? A czy wszystkie kobiety beztrosko zdradzały swoje żale światu, wykrzykując je, albo pisząc na murach wielkich biurowców?
Nie wrzucaj mnie do jednego wora ze stereotypowymi kobietami. Nie jestem taka jak inne, myślałam, że już zdążyłeś to zauważyć .
Nakreśliłam gniewnie, darząc Narę równie gniewnym wzrokiem. Żałowałam, że nie żyłam w jakimś alternatywnym świecie, gdzie jedno spojrzenie potrafiłoby zamienić człowieka w proch, bo właśnie w tamtej chwili przydałaby mi się jakaś nadludzka moc. I nadludzka cierpliwość. I serce ze stali, tak! Bo stal nie roztopiłaby się pod wpływem zaledwie zerknięcia z jego strony.
Trudno tego nie zauważyć. Jesteś najbardziej upierdliwą kobietą, jaką znam. I najbardziej intrygującą.
Upierdliwą, tak? Och, upierdliwa to ja dopiero mogłam być! Nie zamierzałam jednak uświadamiać w tym Płaczka.
Intrygującą? Niby co widzi we mnie intrygującego największy ignorant jakiego znam?
Zniecierpliwiona czekałam na odpowiedź. Co chwilę zerkając na Shikamaru, bawiłam się długopisem, nie zwracając uwagi na nic poza naszą ławką. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, ile już właściwie minęło minut lekcji, nie mówiąc już o tym, co było jej tematem. Aż miałam ochotę wyśmiać samą siebie za to, że wcześniej bałam się tej rozmowy, skoro teraz z takim podekscytowaniem wyczekiwałam jednej, durnej odpowiedzi.
Jesteś tajemnicza. Za wszelką cenę starasz się coś ukryć i tylko zagrzebujesz się w kolejnych kłamstwach. Wolisz unikać trudnych tematów. I przez to wszystko co ukrywasz jesteś intrygująca. Ciekawi mnie, co jest dla ciebie tak niewygodne, żeby od tego uciekać.
Z każdym czytanym słowem, czułam, jakbym coraz bardziej zatapiała się w krześle. A to uczucie było deprymujące i przerażające zarazem. Przerażało mnie, że ktoś w tak krótkim czasie był w stanie mnie tak szybko rozgryźć, kiedy byłam pewna, że robię wszystko by do tego nie doszło.
Zachowujesz się, jakbyś znał mnie na wylot. A nie znasz mnie w ogóle.
Próbowałam utrzymać ostatki mojej skrzętnie pielęgnowanej przez lata kurtyny kłamstw, która chroniła mnie po dziś dzień przed niewygodnymi pytaniami ludzi. Jednak Shikamaru chyba ubrał sobie za cel doszczętne zniszczenie jej, bo jego kolejne słowa nie wskazywały na to, by szybko odpuścił sobie drążenie tematu moich sekretów.
Racja, chociaż poznałem cię już wystarczająco. Poza tym już ci mówiłem, że to oczy cię zdradzają. W tej chwili też, mimo że cały czas spuszczasz wzrok. Właściwie to właśnie to cię zdradza.
I po raz kolejny miał rację, a ja nagle poczułam się bardziej spięta i... Osaczona. Do tej pory tylko Kankuro i mama potrafili mnie rozgryźć i zajrzeć za kurtynę, a teraz niespodziewanie do mojego życia wtargnęła trzecia osoba do tego zdolna. A świadomość tego sprawiała, że czułam się nieswojo z samą sobą. To było jakby ktoś siłą próbował się włamać do mojej prywatności, którą do tej pory zamykałam za mosiężnymi drzwiami. A Shikamaru znalazł do nich klucz.
Załóżmy, że masz rację. Co z tego?
Poddałam się, chociaż wcale tego nie planowałam. Jednak kiedy uniosłam wzrok znad notatnika i  napotkałam te przenikliwe, spokojne spojrzenie Nary, nie potrafiłam postąpić inaczej. Coś w tych oczach mnie uspokajało i sprawiało, że wierzyłam, że mogę mu zaufać tak samo jak utraconej matce. A może kierowała mną tęsknota za nią? Albo tęsknota po prostu za osobą, której mogłabym całkowicie zaufać. Prawda, miałam Kankuro, ale on wciąż był moim bratem. Tak samo jak ja borykał się z bolesną przeszłością i teraźniejszością, którą wykreował nam ojciec. Ufałam mu jak nikomu innemu, ale zarazem nie chciałam zrzucać na niego swoich problemów, wiedząc, że sam nie ma lekko, mimo że udawał twardego i radosnego. Co za ironia - oboje byliśmy zbyt dumni i przewrażliwieni na swoim punkcie, żeby otwarcie mówić o swoich ranach. Chroniąc się nawzajem, raniliśmy siebie samych, zamykając się przed całym światem.
Wtedy będę dążył do tego, żeby odkryć wszystkie twoje tajemnice.
Nigdy nie sądziłam, że kilka słów sprawi mi taką radość. Uśmiechnęłam się delikatnie, chyba z nutą wdzięczności. Chyba, bo w tamtym momencie sama nie wiedziałam, jakie targały mną uczucia. Byłam absolutnie rozstrojona, chociaż szczęśliwa.
Obiecujesz?
To impuls kazał mi nakreślić to jedno słowo, które wydało mi się niemal desperackie. Nieświadomie pokładałam w nim jednak ogromne nadzieje, zarazem podejmując decyzję, której obawiałam się, że będę żałować. Postanowiłam otworzyć się przed Narą.
Zezując na niego niepewnym spojrzeniem, dostrzegłam, jak zdumiony był. Zapewne sądził, że dalej będę grała twardą i zbyje go, albo nawet wyśmieję. To śmieszne, ale jeszcze pięć minut temu sama bym tak pomyślała. W swoje przewidywalności okazałam się bardzo nieprzewidywalna.
Szybko jednak zdumienie zostało zastąpione przez determinację, a Shikamaru pewną rękę napisał jedno słowo, które ważyło więcej, niż mógłby sobie wyobrazić: Tak. Mnie natomiast dopadły wątpliwości.
Jesteś pewny? Nie tak łatwo zedrzeć moją kurtynę. Ta obietnica, to podpisanie umowy z Diabłem.
Musiałam wiedzieć, że nie ucieknie. Potrzebowałam zapewnienia, że nie zniknie jak mama. Że rzeczywiście mogę mu zaufać.
Nie muszę jej zdzierać, by się za nią dostać. Niech umowa będzie obustronna, to wtedy i Diabeł będzie musiał się bać.
Zaśmiałam się cicho. Nawet Diabeł będzie się bał, co? Może rzeczywiście niedaleko mi było do diablicy.
Więc mnie nie zawiedź.
Odpisałam w momencie, gdy rozbrzmiał dzwonek kończący lekcję. Niezwłocznie, jak przestraszony kocur uciekłam szybkim krokiem z sali, długopis chowając do torby już w marszu. Policzki paliły mnie z ekscytacji, a ja pragnęłam, żeby marzenie Kankuro o życiu w świecie Harryego Pottera się ziściło. Wtedy mogłabym bezkarnie skryć się za peleryną niewidką i już nigdy nie pokazywać się Narze na oczy.
Cholera, co ja najlepszego zrobiłam!
25 września, środa
- Matko, jak ja nienawidzę wysiłku - jęknęła Ino, wychodząc z sali treningowej w siłowni “Siła młodości!”. Idąca w krok za nią Sakura zaśmiała się cicho, pijąc wodę z półtoralitrowej butelki.
- A sama mnie tu zaciągnęłaś, mówiąc, cytuję “Trzeba ruszyć tą twoją rozlazłą dupę! Będzie fajnie!” - odparła Haruno, przekazując przy okazji butelkę przyjaciółce. - Chociaż nie rozumiem, dlaczego wspomniałaś tylko o mojej dupie.
- To proste! Bo moja jest idealna, a musiałam cię jakoś zmotywować. Wjazd na psychę zawsze najlepszy, kochanie - dodała zaczepnie.
- Ino! - oburzyła się, wyszarpując z rąk Yamanaki polimerowe* naczynie z wodą. Dziewczyna odpowiedziała jej oszałamiającym uśmiechem i perskim okiem,  które Sakura sparowała prychnięciem.
Weszły do szatni, kierując się do swoich szafek. Pomieszczenie było jasne, a metalowe szafki pomalowane na kolor różowego fioletu. Przytulną atmosferę dopełniała energetyczna muzyka, która rozbrzmiewała z  narożnych, małych głośników.
- A tak serio, to musiałam się po prostu jakoś wyżyć - wyznała Ino, siadając na ławkę i ściągając z nadgarstka gumową opaskę z kluczykiem. Otrzymała dolną szafkę, dlatego by ją otworzyć musiała tylko sięgnąć przed siebie. Wyciągnęła z wnętrza torbę w tym samym momencie co Sakura, wygrzebując z niej od razu duży ręcznik i japonki. - Ta cała Temari działa mi już na nerwy.
- A co ci ona znowu zrobiła? - spytała lekko Haruno, ściągając w tym samy czasie bluzkę, w której ćwiczyła.
- No kręci się cały czas koło Shiki! - warknęła w odpowiedzi. Będąc już w samej bieliźnie, obwinęła się ręcznikiem i zaczęła się i jej pozbywać. - Przecież widziałyśmy ich wczoraj na długiej przerwie. Ten debil bezczelnie się na nią gapił.
Sakura westchnęła na wspomnienie tamtej chwili. Już wtedy przyjaciółka wygłosiła jej pełną gamę swoich protestów i żali na temat tej dwójki. Obsesja Yamanaki na punkcie ich znajomości zaczynała ją już drażnić, tym bardziej, że sama nie uważała jej za coś złego. Lubiła Temari i po cichu jej kibicowała, bo z jej perspektywy Ino nie powinna się wtrącać w życie Nary, skoro została z niego wyrzucona już dwa miesiące temu przez własną głupotę. Wiedziała jednak, że jako najlepsza przyjaciółka blondynki nie mogła jej powiedzieć prawdy. Mogła jedynie cicho ostudzać jej nienawiść do No Sabaku i łagodzić sprawę niewinnymi słowami.
- Zluzuj, Ino, przecież Shikamaru może rozmawiać z kim chce. Poza tym przypominam ci, że Temari siedziała obok swojego brata i rozmawiała z Kibą i Naruto. Wątpie żeby była jakkolwiek zainteresowana twoim byłym chłopakiem.
Owinięte w ręczniki i obute w japonki ruszyły do łaźni. Rozeszły się do kabin, aby wziąć szybki prysznic w letniej wodzie. W tym czasie Sakura modliła się, aby jej przyjaciółka nie wyczuła w jej słowach małego kłamstewka. Haruno sama bowiem podejrzewała, że znajomość Nary z Temari to nie tylko zwykła relacja kumpel-kumpela. Wspomnianego przez Ino dnia na wok’u, kiedy obróciła się w ławce zobaczyła, jak ta dwójka prowadzi jakąś konwersację w zeszycie. Co gorsza, widziała to już po raz drugi i bała się, że nie po raz ostatni. A z racji, że nie chciała niepotrzebnie ranić przyjaciółki, to skrzętnie ukrywała przed nią ten fenomen.
Kiedy wyszła z kabiny, zobaczyła przez lekko przyciemnioną szybę, że Ino czeka już na nią w saunie. Zostawiając przed drzwiami japonki, wkroczyła do klitki wypełnionej gorącym, suchym powietrzem, a w nozdrzach poczuła lekkie pieczenie. Zajęła miejsce na drewnianej ławce tuż obok przyjaciółki.
- Na pewno jest nim zainteresowana - wyrzuciła z siebie na wpierw Ino. - A nawet jak nie jest, to on jest nią, więc i tak muszę coś zrobić. W takiej sytuacji nigdy go nie namówię do powrotu do mnie.
Sakura spojrzała niepewnie na kobietę, która siedziała razem z nimi w saunie i zawahała się przed odpowiedzią. Nie czuła się komfortowo, gdy ktoś słuchał ich rozmowy, jednak Yamanace zdawało się to nie przeszkadzać, więc nieco się rozluźniła. W każdym razie to nie jej uczynki były wystawione na świecznik, tylko blondynki.
- Ino, odpuść. Przecież Shikamaru już kilkakrotnie mówił ci, że ci nie wybaczy - szepnęła, nim zdążyła się zorientować, że te słowa zabolą jej przyjaciółkę. Dopiero widząc jej zawiedzione, smutne spojrzenie postanowiła się zreflektować. - Z resztą nie warto, żebyś się cały czas za nim uganiała. Stać cię na kogoś lepszego.
- I kto to mówi - zakpiła Ino, krzywiąc się nieznacznie. - Dziewczyna, która kocha się w przyjacielu, który się na nią wypiął. Skończę z Shikamaru, jak ty skończysz z Sasuke.
- Ino! - syknęła Sakura, ponownie zezując na kobietę z sauny. Z całego serca zapragnęła, aby ta gruba baba w granatowym ręczniku ruszyła tyłek i zniknęła z pomieszczenia, jednak na próżno. Na nic zdały się również jej modły, żeby zapaść się pod ziemię. - Nie wyciągaj takich tematów w miejscu publicznym.
- Nie ważne - odparła lekko blondynka, zbywając jej ostry ton machnięciem ręki. Jak gdyby nigdy nic oparła się o ramię Haruno, wzdychając ciężko. - Chodźmy na piwo, Sakura. Upijmy się, proszę! - dodała przeciągając samogłoski.
- Jutro szkoła - zauważyła, lekko chichocząc. Zawsze ją zadziwiało, w jaki sposób Yamanaka była w stanie tak szybko i lekko zmieniać temat z niewygodnego na całkowicie neutralny. - Poza tym obiecałam Naruto, że pomogę mu dzisiaj z przeprowadzką. Mam do niego iść od razu po siłce.
- A no tak, impreza. Nie chce mi się tam iść, wiedząc, że oboje tam będą.
Sakura milczała chwilę, kontemplując, czy jej przyjaciółka miała na myśli duet Shiakamaru-Kiba, czy też Shikamaru-Temari. W końcu stwierdziła, że musiało jej chodzić o pierwszą dwójkę, zważywszy na to, że o drugiej skończyła rozważać zaledwie chwilę temu.
- Naważyłaś piwa, to teraz je wypij. W końcu to nieuniknione, żebyście musieli się spotykać. Z resztą - przerwała, klepiąc Ino pokrzepiająco po spoconym kolanie - oni jakoś żyją w jednej klasie bez kwasów, więc jest dobrze.
- Wiem - jęknęła cicho ze zrezygnowaniem. - Ale nadal przebywanie z nimi dwoma w jednym pomieszczeniu będzie krępujące. Zepsułam nam paczkę - załkała widocznie załamana.
Sakura nie mogła zaprzeczyć temu stwierdzeniu.
Naruto otworzył przed Sakurą ciężkie drzwi do klatki schodowej, przepuszczając ją przodem. Dźwigając rzeczy chłopaka w dużych kartonowych pudłach, wspinali się na kolejne stopnie, aż w końcu dotarli na piąte piętro. Zziajani i zgrzani przystanęli przed drzwiami na końcu korytarza. Metalowa dwudziestka piątka lśniła rdzą w nikłym świetle jarzeniówki.
Naruto z trudem złapał swój karton pod pachę, drugą ręką szukając po kieszeniach kluczy. Kiedy w końcu znalazł je w kurtce, otworzył zamek z głośnym kliknięciem i wpuścił przyjaciółkę do środka.
- No to się doczekałeś - mruknęła Sakura, zapalając światło i rozglądając się wokół siebie.
Stali w wąskim przedpokoju, z którego prowadziły trzy przejścia. Jedno z nich znajdowało się naprzeciwko nich i jako jedyne posiadało białe, obdarte lekko z farby drzwi, więc uznała, że za nimi musiała się znajdować łazienka. Nie zdejmując butów weszła głębiej w lewą ognogę i ujrzała rozświetloną przez wpadające zza okna światło latarni kuchnię. Była niewielka, ale przyjazna. Mały stolik i dwa krzesła znajdowały się od razu przy ścianie po lewej, a kuchenka z piekarnikiem, lodówka, zlew i mały blat w rządku po prawej. Nad stolikiem wisiała jeszcze szafka na naczynia; ściany były obklejone jakąś tapetą, jednak Sakura nie mogła rozpoznać wzorku zdobiącej ją przez panujący półmrok.
Dziewczyna uśmiechnęła się, nagle ogarnięta nieznaną jej dotąd radością. Była dumna, że jej najlepszy przyjaciel w końcu mógł pójść na swoje, że mógł mieć swój własny kąt, tylko dla siebie. Do tej pory nawet nie zdwała sobie sprawy, jak bardzo podświadomie kibicowała jego szczęściu. I dziś oto chłopak spełniając swoje marzenie, spełnił też jedno z wielu jej marzeń.
Sakura zawróciła do drugiego pomieszczenia, w którym to rozgościł się Naruto. Jego salon, pełniący zarazem rolę sypialni był już dość imponujących rozmiarów jak na podrzędne mieszkanko w nieciekawej dzielnicy.  Urządzony był dość surowo, jednak Haruno nie miała wątpliwości, że Naruto szybko przerobi go pod swój styl i ociepli wnętrze. Ten chłopak nie tylko usposobienie miał pogodne; wszystko czego się dotknął od razu wydawało się nabierać cieplejszych barw. Nawet jego łóżko w sierocińcu i ściana, przy której spał sprawiały wrażenie przytulnych mimo niskich standardów.
- I jak ci się podoba? - spytał w końcu, siadając na ustawionej przy ścianie, brązowej kanapie. - Nie jest źle, co?
- Ciasne, ale własne. Z tobą to mieszkanie dostanie drugiego życia - odparła pewnie Sakura, wychodząc na środek pomieszczenia i stawiając na czarnej, drewnianej ławie karton z rzeczami Naruto. - Tylko nie mam zielonego pojęcia, jak my się tu wszyscy pomieścimy w piątek.
- No - zaśmiał się nerwowo, czochrając sobie włosy. - Nie pomyślałem o tym zapraszając wszystkich, ale jakoś to będzie. No i jest telewizor. - Wskazał ręką duże, czarne pudło z antenką.
- I pewnie odbiera tylko dwa kanały - odparła rozbawiona, przysiadając obok przyjaciela. - Nie chcieliście przypadkiem oglądać w nocy jakiegoś meczu?
- No wiem, ale to już ustaliłem z Kibą. Ma przynieść swojego laptopa i podłączymy go do tego grata. Mam nadzieję, że chwyci. - Rozsiadł się, zakładając ręce na głowę i z dumą rozglądając się po pomieszczeniu. Wtedy jego wzrok padł na drzwi balkonowe i niespodziewanie zerwał się z kanapy, podchodząc do nich. - Ale czad, nawet balkon mam!
Sakura nie mogła się nie zaśmiać, widząc tak szczere szczęście wymalowane na twarzy Naruto. Już dawno nie widziała go aż tak beztroskim. Ostatnio na moich urodzinach, wspominała ponuro. Tamtego dnia wraz z Sasuke urządzili jej piknik-niespodziankę i zabrali nad rzekę. Haruno doskonale wiedziała, że pomysł podrzuciła im ciocia Miyako z bidula, bo normalnie żaden z nich by o czymś podobnym nawet nie pomyślał, jednak była im wdzięczna za wspólnie spędzony czas. Wspominała ten dzień jednak z bólem, bo to wtedy Sasuke powiedział jej o swoich planach wstąpienia do mafii. Od tamtego dnia Naruto robił wszystko, żeby udawać szczęśliwego, jednak w jego uśmiechu zawsze brakowało jednej iskierki, którą zabrał mu Uchiha. A właśnie dziś tę iskierkę zastąpiła zupełnie nowa - iskierka nadziei na lepszą przyszłość w tym mieszkaniu.
Naruto otworzył drzwi balkonowe, wychodząc przez nie na zewnątrz. Nie minęła jednak nawet minuta, kiedy wrócił do środka z jeszcze szerszym uśmiechem i ekscytacją wymalowaną w oczach.
- Ty, tam jest nawet boisko do kosza! - krzyknął rozradowany, wskazując ręką jakąś przestrzeń za oknem. - W sensie tylko jeden kosz i boisko betonowe, ale i tak zajebiście!
- Za dużo szczęścia na raz, co? - rzuciła, opierając brodę o dłoń, a ramiona na kolanach.
- A żebyś wiedziała - odparł, zamykając balkon i podchodząc do pudła zostawionego przez Sakurę. Zaczął zrywać szarą taśmę, która trzymała karton w ryzach i wyciągnął z wnętrza kilka kubków i metalowy czajnik. - Herbatę?
- Rany, to bidul ci dał te rzeczy? - spytała Sakura, pochylając się nad rozpakowywanym kartonem. W środku zobaczyła nie tylko kilka naczyń, ale też dwa garnki i patelnię oraz jakieś produkty codziennego użytku.
- Ma się te chody u cioć! Jako ich ulubiony wychowanej dostałem specjalną paczkę, bo normalnie idąc na swoje trzeba wyposażenie kupić na własną rękę.
- Dobrze ci! - Sięgnęła do pudełka po jakiś szklany słoik. - Nawet jakieś domowe konfitury ci tu wrzuciły.
- Ach, to pewnie od babci Tsunade! Jak kiedyś wzięła mnie do siebie na święta wielkanocne, to na obiad zrobiła naleśniki i dała ten dżem. Wiśniowy, mowię ci, lepszego w życiu nie jadłem - odparł, odbierając od dziewczyny powidło. - Kochają mnie jednak te kobiety. Będę musiał do nich czasem wpadać, żeby coś naprawić w podzięce.
- Koniecznie - przyznała z uśmiechem.  - A herbaty malinowej ci tam przypadkiem nie wpakowały?
Naruto dłuższą chwilę grzebał w pudle, finalnie wyciągając jedynie opakowanie czarnej herbaty.
- Tylko zwykłą - odparł, jednak kiedy dostrzegł na dnie kartonu coś jeszcze, dodał: - Ale syrop malinowy mi dały. Może być?
- Idealnie.

Po pomieszczeniu oprócz ciszy, rozchodziły się jedynie odgłosy silnych uderzeń w treningowy worek bokserski i stęknięcia wysiłku. Sasuke raz po raz posyłał w przedmiot wsparty o Hidana mocne kopnięcia i zamachy ramion, a jego czoło oszronione było zimnym potem, który bezwiednie spływał po rozgrzanej twarzy. A przy każdym kolejnym udrzeniu, siła młodego Uchihy stopniowo malała. Godzina nieustannego treningu zrobiła swoje.
- Mocniej, szczylu! - wrzasnął szarowłosy tuż przy twarzy Sasuke. - Po jajach się mocniej drapię, niż ty uderzasz, siusiumajtku.
Uchiha zaklął w myślach, mając już po dziurki w nosie dogryzek swojego trenera, którego zwykł nazywać katem. Gdybym cię tak walnął w te jaja, to byś ich już nie miał, pomyślał, mając najszczerszą ochotę kiedyś wypełnić swój plan.
Mocniej zacisnął pięści, postanawiając dać z siebie jeszcze więcej, wszystko co się dało. Żeby tylko udowodnić temu jashiniście, że nie jest zwykłem gówniarzem, którym można pomiatać jak śmieciem. Nie, przecież on był Uchiha, a to nazwisko budziło respekt nawet pośród mafii.
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć - uderzenie goniło uderzenie w niesamowitym tempie. W pewnym momencie Sasuke stracił rachubę w liczeniu, zbyt mocno pochłonięty przez nieustanne napieranie na bokserski worek. Zacisnął zęby, przezwyciężył wewnętrzną barierę; ból w tamtym momencie zupełnie się nie liczył. Liczyło się jedynie pokazanie Hidanowi na ile go było stać. Liczyło się tylko udowodnienie, że jego nazwisko to nie wszystko, co ma do zaoferowania. Wpadł w szaleńczy trans uderzeń, z którego wyrwać go mogło jedynie opadnięcie z sił.
Albo odstąpienie Hidana od worka treningowego. Nie czując oporu z drugiej strony worka, Uchiha uderzając w niego zagubił równowagę.
- Co ty, kurwa, robisz? - warknął Sasuke, kiedy opadł z hukiem na kolana, chroniąc się rękoma przed wyryciem głową w podłogę.
Hidan zaśmiał się zadowolony ze swojego numeru, stając nad wciąż klęczącym chłopakiem i patrząc na niego z satysfakcją z góry. Uwielbiał go poniżać. Na początku robił to tylko ze względu na niechęć do Itachiego, jednak z czasem zaczęło to bardziej go zadowalać. W końcu dręczenie Uchihy stało się niemal jego hobby, którego zdecydowanie się nie wstydził. Żałował jedynie, że tak rzadko miał okazję chwalić się swoimi niecnymi uczynkami innym członkom mafii i że oni nie podzielali jego entuzjazmu, komentując jego zachowanie jako niepotrzebne. Hidan jednak wiedział swoje i za każdym razem powtarzał, że to właśnie dzięki jego dręczeniom Sasuke stanie się twardszy. W końcu miał z tego szczyla zrobić mężczyznę.
- Kończę trening - odparł spokojnie, wymijając ciężko oddychającego ze zmęczenia chłopaka. - Mam już dość twojej mordy na dziś.
- I vice versa - warknął rozdrażniony w odpowiedzi.
Ostatkiem sił zmusił swoje ciało do wysiłku i z trudem podniósł się na nogi. Ramiona miał ciężkie jak z ołowiu, ledwie był w stanie nimi poruszać, nie mówiąc nic o podniesieniu ich na jakąś znaczniejszą wysokość. Nogi również drżały mu z wycieńczenia. Sasuke wiedział doskonale, że przeholował, że wyciągnął ze swojego ciała więcej, niż powinien. Ale przecież nie mógł dać temu katowi kolejnego powodu do drwin z niego. Jednak niestety nic nie przychodziło za darmo. Póki w jego żyłach płynęła adrenalina, zmęczenie i ból mięśni się nie liczył, jednak gdy ekscytacja minęła, wyczerpanie spłynęło na niego ogromną falą.
- Ciesz się, to był twój ostatni trening siłowy. - Podniósł wzrok na Hidana, nagle ożywiony. Skoro nie siłowy, to... - Jutro zabieram cię na strzelnicę. Zobaczymy, czy braciszek Itachiego jest tak samo dobrym strzelcem jak on.
A więc w końcu, pomyślał zadowolony, obserwując, jak siwowłosy znika za drzwiami, pozostawiając go w pomieszczeniu samego.
Sasuke uśmiechnął się podniecony wizją posługiwania się bronią, przechodząc z sali treningowej do szatni. Na samą myśl o dzierżeniu w dłoni pistoletu włosy na ciele mu się jeżyły, a wzdłuż kręgosłupa przebiegały dreszcze ekscytacji. Był niecierpliwy tego dnia odkąd wstąpił do mafii i w końcu się doczekał.
Odwiązał bandaże z obolałych dłoni, a wtedy poczuł bolesne pulsowanie spowodowane mocniejszym dopływem krwi. Wolno zginał palce, krzywiąc się, ale nawet to nie zepsuło mu humoru. Jednak gdy tylko sięgnął do swojej treningowej torby po komórkę, tak tylko dla skontrolowania czasu, jego dobre samopoczucie zostało zastąpione inną emocją - zdumieniem. I tęsknotą. Na wyświetlaczu bowiem, zamiast godziny, ujrzał nową wiadomość tekstową od Naruto.
Po chwili wahania otworzył esemesa, a przeczytane słowa ścisnęły mu serce żalem.
“Otrzymałem od bidula mieszkanie i w tym tygodniu się do niego wprowadzam. Sakura pomoże mi ze sprzątaniem i urządzeniem, chociaż to tylko jeden pokój, łazienka i kuchnia. Ale zawsze własne, nie? A w piątek robię parapetówkę. Wszyscy będą, wpadnij też. Albo innego dnia, jak będziesz miał po drodze. Osiedle Starych Hokage, blok szósty i mieszkanie dwudzieste piąte.”
Sasuke wrzucił telefon z powrotem do torby.
27 września, piątek
Podobno kobieta zawsze narzeka, że nie ma się  w co ubrać, nawet jeśli ma szafę wypełnioną ubraniami po brzegi. Do tej pory sądziłam, że to powiedzenie było zwykłym wymysłem szowinistów, którym tylko chcieli rozwścieczyć zapalone feministki. Mierzyłam prawdziwość tego stwierdzenia patrząc na siebie, a ja w końcu nigdy nie narzekałam na zawartość mojej garderoby. W gruncie rzeczy po porostu nigdy nie przywiązywałam uwagi do mojego wyglądu. Aż do teraz - do jednej, upierdliwej imprezy.
- Jasna cholera - mruknęłam do siebie, po raz kolejny zdejmując z siebie koszulkę.
Już od dobrej godziny głowiłam się nad swoim wyjściowym strojem i za każdym razem coś mi w nim nie pasowało. Zdałam sobie sprawę z jednego istotnego faktu: nie miałam żadnych imprezowych ubrań. Moja szafa była wypchana różnymi rzeczami, jednak znalezienie w niej bluzki godnej na parapetówkę równało się z cudem.
- Pieprzę to wszystko! - wyrzuciłam z siebie gniewnie, opadając na łóżko. W w kremowym, koronkowym staniku i czarnych  jeasnsach leżałam do góry brzuchem, wpatrując się uparcie w sufit. Chyba sobie ubzdurałam, że może tam znajdę podpowiedź do dobrania stroju - jak żałośnie.
Z westchnieniem podniosłam się do siadu wracając do poprzedniego zajęcia - wgapiania się bezmyślnie w szafę. Po raz setny lustrowałam jej zawartość, aż w końcu coś przykuło moją uwagę. Kremowa koszula bez rękawów z czerwonymi zdobieniami, należąca do mojej mamy. Wyciągnęłam ją czym prędzej, przykładając do siebie i stając przed lustrem. Stwierdzając, że będzie odpowiednia, założyłam ją, a następnie rozpuściłam do tej pory związane w jednego kitka włosy. Rozczesałam kosmyki palcami i zmierzyłam moje lustrzane odbicie krytycznym spojrzeniem.
- I po co ja się w ogóle stroję? - spytałam bezradnie samą sobie, a moja podświadomość natychmiast podpowiedziała mi inne pytanie: Dla kogo? A w głowie natychmiast zajaśniała mi odpowiedź: Dla Shikamaru.
Przygryzłam wargę, sama nie wierząc w to co właściwie robiłam. Stroiłam się dla faceta, ja! Temari No Sabaku! W dodatku dla Nary! Z całych sił starałam się tego nie robić, broniłam się przed myślami o imprezie, a Płaczka unikałam jak tylko mogłam. Nawet nie poszłam w czwartek na lekcję do jego klasy!
Jednak to, że go unikałam, wcale nie oznaczało, że o nim nie myślałam. Wręcz przeciwnie! Upierdliwie przechadzał się po mojej głowie każdego dnia, nie dając mi spokoju, a sporadyczne chwile, gdy mijałam go na korytarzu jeszcze pogarszały sytuacje. A to wszystko przez tę cholerną obietnicę! Nie potrafiłam sobie wybaczyć, że ją na nim wymusiłam, że postąpiłam tak lekkomyślnie! Chciałam cofnąć te słowa, a najlepiej czas do momentu, kiedy spotkałam Narę po raz pierwszy w szpitalu. Może gdybym wtedy poszła do ubikacji, zamiast przypatrywać się całej tej sytuacji, nigdy nie byłabym skazana na jego towarzystwo? Na jego upierdliwość?
Do diaska! Dlaczego używanie słowa “upierdliwy” weszło mi w nawyk!?
- Co się tak sobie przyglądasz, siostra? - spytał Kankuro, pojawiając się nagle za mną w lustrze. Zaaferowana swoimi myślami, nawet się nie spostrzegłam, że wszedł do mojego pokoju - Podziwiasz, jaka gruba jesteś?
Prychnęłam donośnie wracając do siebie.
- Nie jestem gruba - odparłam pewnie, wysyłając w lustro zabójcze spojrzenie.
- Jesteś gruba. Gruuuuba. Gruba jak Haaaagrid! - nucił mi nad uchem, dźgając mnie przy okazji w boki. Rozjuszona odepchnęłam go ręką, wskazując mu drzwi.
- A ty jesteś głupi jak Ron! Stań się lepiej animagiem, zmień w szczura i zejdź mi z oczu! - rozkazałam.
Kankuro na chwilę zdębiał, jednak szybko się zreflektował i głośno zaśmiał.
- Dobrze, Pani. - W dziwnym przypływie głupoty ukłonił się przede mną, składając ręce jak do modlitwy. -  Zgredek dobry. Zgredek wypierze Pani skarpetki! - mamrotał dziwnym głosem, cofając się małymi kroczkami pod drzwi. Będąc już przy nich, czym prędzej czmychnął z pokoju, uświadamiając sobie, że nie wykonanie tego ruchu skończyłoby się dla niego źle.
Prychnęłam, ponownie zerkając w lustro z naburmuszoną miną.
- Wypierze skarpetki. Już to widzę, prędzej podrzuciłby mi swoje brudne i to w dodatku pod poduszkę. - Ponownie zmierzyłam się krytycznym wzrokiem, okręcając lekko w miejscu i obserwując swoje ciało z kilku stron.  - Sam jesteś gruby jak Hagrid, ty spasły Hagridzie ubłocony gnojem - mruknęłam, wciąż mając na myśli Kankuro.
Odwróciłam się od lustra, rzucając w stronę swojego odbicia ostatnie spojrzenie. Nadszedł czas na imprezę.

*spaczenie przez studia, facio przez prawie godzinę laborek mówił nam o polimerach i o tym, jak to ludzie niepoprawnie mówią na nie “plastik”. Toż to zbrodnia!

Od Autorki: No, kochani, doczekaliście się! Wiem, że trochę mi zajęło napisanie tego rozdziału, ale miałam naprawdę sporo nauki w ostatnim okresie, a jeszcze na drugiego bloga musiałam notkę napisać. No ale się już nie tłumaczę! Suma sumarum, mimo, że na początku myślałam, że ten rozdział będzie zupełną klapą i nudny jak flaki z olejem, to jestem z niego w miarę zadowolona. Dużo dialogów, mało opisów, ale chyba rozbudziłam trochę Waszą wyobraźnię? Jedno jest pewne - obietnica Shikamaru, to moja obietnica, że na imprezie będzie się działo! Nie przez przypadek też umieściłam w rozdziale trójkę naszych przyjaciół. W końcu gdy alkohol wchodzi w grę, to dzieją się nieprzewidywalne rzeczy xd Dobra, już nie gadam!
Ach, no i muszę się przyznać, że trochę mi przykro, kiedy liczba czynnych czytelników spada. Osoby, które były nagle zniknęły. Pojawiło się jednak kilka nowych twarzy i to one dają mi nadzieję, że jednak nadal mam dla kogo pisać. To daje mi motywacje :) Nie uwierzycie, ale nawet zwykły uśmieszek jako komentarz niesamowicie cieszy.
Grudzień to raczej dla mnie dość luźny miesiąc, więc rozdział 10 powinien pojawić się po krótszej przerwie. Mam nadzieję, że jeszcze przed świętami uda mi się tu coś dodać :) Ach, a jak Wam się podoba nowy szablon!? Zimoooowoooo ^^ Ach, no i pochwalę się, że historia tu pisana ma już ponad 100str!

Trzymajcie się cieplutko! <3

35 komentarzy:

  1. Czyżbym znowu miała dodawać komentarz jako pierwsza? Boże, w końcu mnie wywalisz z tego bloga. Albo zgłosisz jakiś stalking TL na policję czy coś.

    Rozdział był cudoowny! Domyślałam się, że po tym ostatnim ten będzie w miarę spokojny, ale wcale a wcale nie nudny! Świetnie się go czytało!

    W tej pierwszej scenie tak bardzo się utożsamiałam z Ten Ten, że aż mi się przykro zrobiło. Bo to serio scena rodem jak z mojej i mojej koleżanki ławki na fizyce. Ja naprawdę potrzebuję Shikamaru, teraz, zaraz, natychmiast, bo nie ma szans, żebym zaliczyła poniedziałkowy sprawdzian! Ale dobra, koniec pisania o głupotach - wiedz, że to wina polimerowej butelki!

    Scena na woku - rozpływam się. Shikamaru rozgryzający Temari nawet, kiedy de facto się nie odzywa. Teraz, kiedy przyznali przed sobą, że grają w tę grę, zrobi się naprawdę ciekawie! Przyznaję, że Temari, która szukała zapewnienia, że on będzie chciał ją poznać, zaskoczyła mnie tak samo jak tę parkę, jednak przez to faktycznie wydała się taka ludzka i pokazała, że nie zdążyła jeszcze zakopać tych wydarzeń z soboty. W ogóle ja kocham te ich karteczki, nie wiem dlaczego, ale te sceny są tak niemożliwie klimatycznie, zawsze jak je sobie wyobrażam, to widzę tylko zbliżenie na ich ławkę, a ludzie dookoła, którzy skupiają się na lekcji są tacy jakby... rozpłynięci.

    Scena w bufecie! Temari rumieniąca się pod wzrokiem Shikamaru, Shikamaru rumieniący się pod komentarzami Choujiego - idealna recepta na wprowadzenie Cashmire w błogostan.

    Kolejna scena w "Sile młodości" - śmiechogenna nazwa - też była świetna. Czułam się jak taka totalna mean girl z amerykańskiego filmu dla nastolatek, która sobie tylko myślała, że Ino może na uszach stanąć a naszego lenia i tak nie odzyska. Chociaż mnie zaniepokoiła tym, że będzie chciała coś między nimi psuć! Bo ja się na to absolutnie nie zgadzam, oni są zbyt inteligentni, żeby dać się podpuścić tej barbie! Za to Sakura w tej scenie była świetna. Podobało mi się to stwierdzenie, że nie może powiedzieć co naprawdę myśli, bo jest w końcu przyjaciółką Ino i nie chce jej skrzywdzić.

    Sakura i Naruto. Tutaj uśmiech mi nie schodził z twarzy, to takie niesamowite czytać, że jemu się naprawdę udało. Sakura jest wspaniałą przyjaciółką i ciepło mi się na sercu zrobiło jak to czytałam, chociaż widać, że oni nie będą w pełni szczęśliwy bez Sasuke.
    Hidan! <3 Mój ulubiony kat. Kocham jego znęcanie się nad Sasuke, w sumie odgryzanie jemu przez ofiarę też lubię! Jestem ciekawa z jakiego powodu Hidan aż tak nie lubi Itachiego, czy po prostu był zazdrosny, czy chodziło o coś innego. W ogóle, właśnie sobie uświadomiłam, że ja nic o tym Akatsuki nie wiem! Nie wiem jaki jest ich cel, jak wygląda alternatywna wersja braci Uchiha... Co skłoniło Sasuke do odejścia, bo po scenie jak odebrał telefon od Naruto oraz tej z przed dwóch rozdziałów, gdzie nie mógł spotkać się z Sakurą, widać, że wciąż mu na nich strasznie zależy.

    Ach, i końcówka! Temari strojąca się dla naczelnego lenia Konohy! Tak się nie mogę doczekać tej imprezy, że aż mnie rozsadza! Dlaczego ja czuję, że to będzie niezwykle pamiętna impreza?


    Pozdrawiam i weny! ;*





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wywalić Ciebie? Największą fankę ShikaTema zaraz po mnie? Przecież to byłaby zbrodnia, w życiu tego nie zrobię <3 Jesteś tak niezawodna, że to aż jest cudowne ;**

      Też lubię te sceny z karteczkami :) I bądź pewna, że jeszcze nieraz ona pojawi się w opowiadaniu. Chociaż są dla mnie dość ciężkie do opisania, to chyba stały się moimi ulubionymi. No i oczywiście, że impreza będzie pamiętna. A przynajmniej mam taką nadzieję, bo zamierzam się do niej przyłożyć.

      Akatsuki, Sasuke i Itachi i cały ten wątek... to będzie jeszcze rozwinięte później. Cały cel Sasuke w tym wszystkim, powód dla którego zerwał znajomość z Sakurą i Naruto... na to przyjdzie czas :) Póki co muszę rozwinąć generalnie trochę akcję i więzi.

      Dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  2. Hejka
    Na wstępie chciałam pochwalić szablon, który nadaje iście zimowego charakteru.
    Przechodząc jednak do rzeczy...Ten rozdział wywołał na mnie wielkie wrażenie.
    Moje serce podbiła lekcja wok'u a w szczególności jej końcówka. Przed oczyma miałam taki właśnie notes, zapisane w nim słowa i ich spojrzenia...
    Miałam wielka ochotę skomentować pierwszą scenę, ale nie mam pojęcia, co właściwie miałabym napisać. Z całej trójki w owej scenie, najbardziej utożsamiłabym się z Shiką, gdyż on jako "ten młodszy" tłumaczy matmę starszym...
    Katowanie Sasuke także było świetne, ale cóż... jestem chyba zbyt wielką fanką ShikaTema by przywiązywać do tego dużą wagę...
    Ino chce odzyskać Shikamaru...muszę przyznać, że może wyjść naprawdę ciekawie. ;)
    No i sama końcówka. Szczerze, nie spodziewałam się, że Temi przyzna wprost dla kogo się tak stroi.. No i jeszcze genialny Kankuro i jego teksty dotyczące Harry'ego Pottera <3
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się przed świętami, bo uwielbiam styl twojego pisma.
    Dużo chakry wraz z pozdrowieniami!! (czyt. Weny)
    Aki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4.20 *,* Matko chrystusko, podziwiam, że o takiej porze chciało Ci się przeczytać i skomentować moje wypociny! I dziękuję Ci za to <3

      Na Sasuke nie musisz zwracać uwagi, z niego możesz się ewentualnie pośmiać. Sama nie lubię gnoja xd W porównaniu do Shikamaru to cienias, pheh. ShikaTema ponad wszystko! <3

      Pozdrawiam również! :)

      Usuń
  3. Świetnie.
    Julin685

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, hurra :D!
    Doczekałam się kolejnego (świetnego, jak zawsze) rozdziału! Połknęłam go w piętnaście minut i przeczytałam od nowa xD
    Mam nadzieję, że w następnej notce będzie jeszcze więcej ShikaTema ( szczególnie na tej imprezie).

    Pozdrawiam gorąco, w jakże zimny grudzień i życzę mnóstwo weny ^^

    A tak btw - Woow... szablon taki zimowy...wow! xD

    OdpowiedzUsuń
  5. przepiękny, zimowy szablon!

    jestem bardzo ciekawa, co planujesz zrobić z Sasuke, bo ten wątek zdecydowanie najmniej mi się podoba, ale znając Ciebie to mnie pozytywnie zaskoczysz.

    cały rozdział bardzo intrygujący. nie mogę się doczekać następnego.
    Temari, Ino, Shika i Kiba w jednym pokoju... ... brzmi wybuchowo:D

    pozdrawiam zimowo
    Ika


    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra, ja jestem w połowie diabłem, bo choć matmę ogarniam całkiem dobrze to fizyka jest dla mnie.. czarną magią po prostu :D i to w złym znaczeniu tego słowa, bo ogólnie podzielam twoje zdanie na jej temat spod mojego rozdziału ^^
    Boziu jak ja uwielbiam momenty, kiedy Shikamaru tak bezwstydnie wgapia się w Tem, a ona ma motylki w brzuchu pod wpływem tego spojrzenia...... ach coś pięknego ♥♥
    Wgl to Kiba coś często zagaduje Temari, może Shikamaru będzie miał o kogo być zazdrosnym? Zakładając oczywiście, że zazdrość nie jest zbyt upierdliwa.
    Ten moment kiedy przez Tenten obydwoje się speszyli.. no potrafią być uroczy *.*
    Ogólnie uwielbiam to, że w swoich rozmyśleniach Temari często jest taka rozstrojona, zagubiona nawet (zwłaszcza kiedy chodzi i Shikamaru), ale jak już się odezwie to zawsze będzie to coś ciętego.
    Całe to bredzenie o koszykówce oczywiście nie bardzo miało dla mnie znaczenie, ale fajnie, że Temari siedzi w takich tematach. To sprawia, że jest ciekawszą postacią i pewnie jeszcze bardziej intryguje chłopaków.
    A potem to cudo.. obietnica! <3 jezu to było takie.. ach no muszę się zgodzić, w jej pytaniu było odrobinę desperacji, tak jakby jego tak lub nie miało zaważyć na jej życiu, ale moim zdaniem to było takie pozytywne. Ogólnie cała ta ich rozmowa na karteczce była świetna i.. nie wiem co powiedzieć. Szlak. Po prostu Shikamaru takie teksty romantyczne.. no kto by pomyślał. Mam tylko nadzieję, że wywiąże się z tej obietnicy i zaufanie Tem nie pójdzie na marne.
    A potem.. Ino ;<
    No nie. Jak ona mnie irytuje! Nie dość, że zdradziła Shikamaru, jeszcze mu się narzuca, nie rozumie tego jak bardzo go zraniła, nie może odpuścić, ma wonty do Temari i teraz jeszcze ma zamiar ich skłócić?! S-U-K-A. Rozumiem, że ciągle coś do niego czuje, ale sorry. Trzeba było o tym myśleć wcześniej ;__;
    A Sakura u ciebie jest wyjątkowa. Naprawdę, moim osobistym zdaniem jest wręcz.. za dobrą przyjaciółką.
    To jakie piękne i czyste są jej relacje z Naruto, jak się o niego troszczy.. tamten fragment o jej przemyśleniach na temat przeprowadzki serrio mnie rozczulił *.*
    No i Sasuke.. ciągle go ceni pomimo tego co im zrobił.
    INO. W tym przypadku Sakura jest właśnie tą 'zbyt dobrą przyjaciółką' bo ja chyba na jej miejscu już bym dawno Yamanace nawrzucała, że skoro to jej wina, to niech się nad sobą nie użala i w końcu odpuści, bo tylko uprzykrza Shikamaru życie ;__; A Sakura ma do niej takie.. delikatne podejście, wszystko żeby jej nie zranić. Z jednej strony taka przyjaciółka to skarb, ale z drugiej..
    'Po jajach się mocniej drapię, niż ty uderzasz' ahahahahahaha ten tekst mnie zniszczył. Boże postać Hidana ma w sobie coś tak niesamowitego, że chyba kocham go we wszystkich opowiadaniach. No ale potem smuteczek, bo jak Sasuke przeczytał tego esemesa i jednak widać, że ciągle mu zależy na przyjaciołach.. ;<
    Kurde a co jak szykujesz takiego trolla, że w środku imprezy BUM! I Saske wbija?
    No i końcowa, cudowna scena.. KANKURO *.*
    'Jesteś gruba' no normalnie jakbym słyszała mojego brata xD brakuje jeszcze 'śmierdzisz' XD
    Poza tym ta jego psychofania na punkcie Pottera jest genialna i ubóstwiam go za to.
    Mówisz, że będzie się działo na imprezie..? Oh god, nie mogę się doczekać *.*!
    9 rozdział.. Może by tak jakiś pocałunek..? Nie no, nie narzucam się, ale nie mogę się doczekać xD A skoro będzie też tam Ino, to tylko czekam aż Tem jej dowali!

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    PS
    'Osiedle Starych Hokage'? miszcz xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie. Wiedziałam, że o czymś zapomniałam.
      Genialny szablon, ten nagłówek jest rozkoszny ♥

      Usuń
    2. Uwierz mi, że z tą matmą i fizą to mam dokładnie tak samo jak Ty T^T Kto w ogóle wymyślił ten zjebany przedmiot? Fizyka, kto to słyszał, bo na pewno nie ja... A co do koszykówki, to cóż, moje spaczenie zawodowe xd Jakoś tak mnie natchnęło, żeby wkręcić tu wtrącenie o niej no! Chociaż zdaję sobie sprawę, że większość czytelników czytając ten fragment miała wielki żal, albo znak zapytania w oczkach xd No trudno, taki mój kaprys!

      Wiesz, co w twoim komentarzu mnie rozwaliło? "A potem.. Ino ;<" padłam, serio. Reagujesz na nią tak samo jak ja <3 A brat to chyba każdy taki sam jest, bo mój też jak nie mówi mi, że jestem gruba, to właśnie że śmierdzę. Pfff.... i tekst z jajami oczywiście autorstwa właśnie mojego brata, ale to szczegół :) I tak, zdążyłam już zauważyć, że wy wszyscy lubicie moje nazwy xd Hokage S.A. i tym podobne, norma :)

      Buziakuję również :***

      Usuń
  7. Hmm… od czego by tu zacząć?
    Może przede wszystkim… Jak tu się nastrojowo zrobiło! Taki zimowy szablon, który jednak rozgrzewa serducha dzięki temu obrazkowi :) Tylko brakuje kolędy w tle xD

    Rozdział… kurczę, dziewczyno! Ja bym mogła czytać Twoje dzieła bez końca <3 Fakt, ze czasem trochę mi zajmuje zanim się do czegoś zabiorę, ale jak już zacznę, to zawsze jest tego za mało!
    Szkoda, że nie wcisnęłaś do tego rozdziału samej imprezy, ale skoro twierdzisz, że jeszcze w grudniu będzie kolejny rozdział, to może jakoś to przeboleję.
    Ogólnie, to to, że Naruciak ma własne mieszkanko wydaje mi się takie… słodkie wręcz :) Jego osoba u Ciebie prezentuje się niezwykle korzystnie. Taki poczciwy, wesoły chłopaczek, który nie chce nikogo martwić. Sms do Sasuke niemal mnie wzruszył, chociaż (jak już chyba wspominałam), akurat sceny z samym Saskiem czyta mi się najgorzej (co nie znaczy, że są złe). Z drugiej strony, krótka rozmowa Hidana i Sasuke wyszła nawet zabawnie. Gdyby byli prawdziwymi kumplami pewnie gadali by do siebie tak samo :)
    No i same dialogi w tym rozdziale <3 Uwielbiam, jak jest dużo dialogów. Osobiście często męczę się z pisaniem opisów, a dialogi są najprzyjemniejsze zarówno do pisania jak i czytania. Jak dla mnie, im ich więcej, tym lepiej xD
    No, ale przejdę do szczegółów. Tenten zapulsowała w tej notce jeszcze bardziej. Zwłaszcza, gdy powiedziała do Shikamaru, żeby przestał gapić się na Temari. Nie mogłam się nie uśmiechnąć :)
    Ogólnie, przerwa wyszła Ci genialnie i chyba sporo przyjemności musiały sprawić Ci wzmianki na temat koszykówki, prawda? ;> Ze wszystkich sportów, o tym zawsze najlepiej mi się czyta, słucha, obserwuje, a nawet gra. Fajnie więc, że wkładasz do tego opowiadania aż tyle od serca.
    Kiba <3 Uwielbiam jego relacje z Naruto. Podobało mi się, gdy wypalił z imprezą zanim Naruciak zdołał ją zaprosić xD
    Dalej… Lekcja i „rozmówki” Shiki i Temy. Mmm… zrobiło się tak jakoś… obiecująco. Aż nie mogę doczekać się kolejnego spotkania tej dwójki. Ta wymuszona obietnica… Temari powoli przestaje walczyć ze sobą i odkrywa, że w głębi rzeczywiście chce się zbliżyć do Nary. Po co inaczej by się dla niego stroiła xD
    No, a co do tej ostatniej sceny… Kankuro też wybiera się na imprezę? Te wzmianki o HP mnie zawsze rozwalają. Zgredek <3
    Ach, no i jeszcze scena z Sakurą i Ino… Mam tylko nadzieję, że nie zrobisz z Yamanaki jakiejś pustej lali. Nie miałabym jednak nic przeciwko, gdyby na imprezie wypłynęły jakieś stare brudy odnośnie związku Ino-Shika-Kiba xD
    No i to by było na tyle. Rozdział czytałam już wczoraj, ale jakoś nie miałam weny do komentowania xD Muszę jeszcze nadrobić na nakanaide :X
    No i przy okazji… Neji też będzie na imprezie?;> Planujesz jakieś podchody Tenten do szanownego Hyuugi?? No i Hinaty mi zabrakło! Gdzie ona się podziała?:O

    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam gorąco! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisaj szybko następny bo tak mnie wciekawiłaś.. jestem teraz taka zniecierpliwiona.. następny rozdział to dopiero będzie <33 już i tak nam trochę zapowiedziałaś, ale i tak się każdy domyśla..
    nie mam nic do napisania więcej oprócz, że było
    Świetne , piękne , cudowne , wspaniałe , boskie , idealne :* jak zawsze
    miodzio dla mego umysłu i jego stanu.. <3
    tylko cud , miód i malina
    od anonima...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozpisuje się zbytnio bo i komentarz zbędny. Rób dalej to co robisz i wiedz że my czytelnicy szanujemy to że możesz nam dać tę krótką chwilę poprzez te rozdziały, by zapomnieć o codziennych troskach. I jak tak bardzo chcesz wiedzieć. To rozdział idealny ;)

      Usuń
  9. A ja sobie tu tylko wlazłam, żeby zobaczyć, ile mi trzeba nadrobić.
    Oho, trzy rozdziału .___.
    SZABLON! Jeżu, kobieto! Miałam tu tylko zerknąć, ale no, muszę ci to skomentować. Eee... w najbliższym czasie zdradzisz mi, jakim cudem zrobiłaś takie zajedwabiste kółka *.*

    No ja wiem, to wstyd. Nie dość, że nie jestem na bieżąco, to jeszcze mi się tylko o szablon rozchodzi :c
    No nic, od jutro biorę się do roboty. Spodziewaj się komentarza (o jezusiu, chyba pierwszego na tym blogu x__x *chowa się pod kołdrą*).

    OdpowiedzUsuń
  10. Ohayo :D

    Zacznę od szablonu, który powalił mnie na kolana. Ach, naprawdę jest śliczny i idealnie pasuje mi do grudnia, świąt itd. <3 Boże, chciałabym umieć zrobić chociaż w połowie tak ładny szablon, jak ten. Niestety zawsze kończy się na otworzeniu jakiegoś programu graficznego i automatycznym wyjściu. Ech xD

    Co do rozdziału.. Uwielbiam Ten - Ten, ponieważ jest takim samym głąbem z fizyki i nauk ścisłych jak ja. xd No nie da się wytłumaczyć takiej osobie, bo i tak będzie robiła wszystko po swojemu. Haha, zgadzam się w stu procentach z tym. A gdy coś mi już w głowie świta, okazuje się, że to nie o to chodziło, albo trzeba napisać jeszcze jakiś chiński wzór, nie wiadomo skąd wzięty. :// -.-

    "- Nara, ty leniu, wytłumacz mi to, a nie się gapisz na Temari! - warknęła Tenten, szturchając Płaczka w ramię. " - To zdanie było genialne, nieźle się uśmiałam. xd Nic dziwnego, że Shikamaru od razu spuścił wzrok, też bym się speszyła na jego miejscu. Chociaż to słodkie, że tak się na nią patrzył cały czas. ;_; Love is in the air, ja to czuję! :33

    No i to pisanie na lekcji... Rzadko spotyka się dziewczynę i chłopaka, którzy piszą ze sobą liściki na lekcji, haha. xd Kolejna rzecz, która mnie urzekła i podbiła moje serce. xd A to "obiecujesz?" Temari... ;___;

    Przejdę do Ino.. "Ino, świnio", jak to mawiała kiedyś Sakura w anime. xDDD Boże, jak ja jej nie znoszę. Pewnie już to mówiłam wiele razy, ale dla mnie jest ona pusta, głupia i zadufana w sobie. Nie pozdrawiam jej. -,- I niech odczepi się od Temari!!!

    Jakoś nie mogę sobie wyobrazić Naruto, mieszkającego samemu w domu, sprzątającego, gotującego i wgl. Myślę, że pewnie będzie żył w jednym wielkim bałaganie. xDD A z tą parapetówką nieźle wymyślił, tylko szkoda, że Ino nie zrezygnowała z przyjścia. -.- Wgl to on w końcu jest z Hinatą, będzie czy jak? ;>> ;)

    Temari się stroiła dla Nary, no to już na pewno jest miłość! <3 xDD

    Mam nadzieję, że szybko ukarze się nowy rozdział, zarówno tu jak i na SasuSaku. Dużo weny życzę i wgl ślę buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam twojego bloga! (Nie wie jak się zabrać do pisania tego komentarza bo to jej pierwszy w życiu.) Bardzo się cieszę, że go znalazłam. Shikamaru i Temari to moja ulubiona para i ubolewam nad tym, że większość blogów to albo SasuSaku (za którym nie przepadam) albo "moja OC w Akatsuki" (w których niestety OC często mnie irytuje).
    Bardzo podoba mi się to jak przedstawiasz postacie. Twój Shikamaru jest świetny! Nie przedstawiasz jego leniwości tak dominująco (?), tylko widać, że przede wszystkim jest inteligentny. Mam nadzieję, że nie zrobisz też z niego pantofla, który nie ma własnego zdania (proooszęęę nie rób tak!). Temari też jest super. Udaje silną a tak naprawdę cierpi, ale przy tym nie jest słaba. A jedynymi osobami, które potrafią ją rozgryźć są jej brat i Shikamaru (kyaaaa). Nie jest też tak, że jakieś osoby w twoim opowiadaniu nie trawię. To wielki sukces, naprawdę. Polubiłam nawet twoją Sakurę i Hinatę, a to jeszcze większy sukces bo jedyną młodą kunoichi, którą lubię jest Temari.
    Uwielbiam te słowne przepychanki naszej parki. A sceny z karteczkami są cudne! A to jak ukradkiem łapią swoje spojrzenia! Jej jej jej!
    Co do tego rozdziału. Scena w bufecie-świetna. Lekcja WOK-u też. Pisałam już, że wielbię sceny z karteczkami? I to "Obiecujesz?" Temari... Btw. Ona stroi się dla Nary! Love is in the air!
    Dobra, już kończę mój bezsensowny i nic nie wnoszący komentarz. Ale jak mówiłam to mój pierwszy w życiu i nie wiedziałam jak się za niego zabrać. Mam nadzieję że nie był aż tak beznadziejny, że cierpiałaś czytając go.
    PS. Strasznie zazdroszczę Ci talentu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeej, czuję się zaszczycona, że to akurat mi jako pierwszej w życiu napisałaś komentarz! <3 Wcale nie cierpiałam, czytając go, a wręcz przeciwnie - serce mi rosło o taaaaaaaak bardzo! Dziękuję za wszystkie Twoje słowa i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się skusisz na napisanie komentarza :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Rozdział świetny i nie mogę doczekać się następnego :)
    I świetny szablon masz! :D
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jest SASEK, jest Akemii, hell yeah!
    Wiesz, że ja w imię SasuSaku to bym życie oddała Chusteczko, ale jakimś pieprzonym cudem czekałam aż wreszcie wróci narracja Temari. No coś jest nie w porządku...
    Odpłynęłam tylko przy fragmencie z SASKIEM, taki spocony, wow, taka siła, taka determinacja - no cały mój monsz! <3
    To nie tak, że romansik Sakury i Sasuke mnie się nie spodobał, chodzi raczej o to, że ShikaTema są bardziej pikantni. (*゚▽゚*) No dzieje się, dzieje, a te "rozmowy" między nimi... i obietnica, naprawdę świetnie to rozegrałaś. Powiem ci też, że masz talent do fajnego kończenia danej narracji. Niby wieńczysz je zwykłymi zdaniami, a jednak mają w sobie coś, co wskazuje, że będzie, będzie się działo, huehue.
    Tego ci zazdroszczę, bo strasznie zabiegam o tę umiejętność i dużo trenuję. To zawsze chwyta mnie za serce w książkach. Ostatnie zdania, które rozbudzają wyobraźnie i torturują, każą czekać na ciąg dalszy.

    Czekam na imprezę u Naruto. Wiem, że nie zawiedziesz.
    Ale do jednego się przyczepie, cha! Nie ma tak, że będę cię tu tylko komplementować. A mianowicie rozchodzi się o naszą gwiazdkę - Temari. Po tym rozdziale uderzyło we mnie dziwne wrażenie, że jest taka... taka nastolatkowa. Ugh, nie umiem się wysłowić. I JA BLOGI PISZĘ? Powiem inaczej: Temari daje się zdradzać, a patrząc na jej postać w tworze Masashiego, nie byłabym pewna, czy językiem ciała tak łatwo pokazywałaby oglądaczom swoje skryte myśli. Ja wiem, że to Shikamaru ma być tym truu loffem, który umie ją rozszyfrować, ale kurde, to TEMARI! Spuszczenia wzroku nie jest dobrym pomysłem na ukrycie krępacji i ona powinna to wiedzieć!
    Zrozumiałaś coś z tego?
    (Nah, ja też nie.)

    Ale komentarz jest! I bydzie teraz coraz częściej. Nie wiem czy nie bieżąco, dlatego niczego nie obiecuję, ale teraz będę nadrabiać Nakanaide, bo jak to tak, ShikaTema czytać, a SasuSaku zostawiać na lodzie. Nie mogę przecie. BTW, strasznie zaintrygował mnie tytuł w belce na Nakanaide. Chyba ci już to kiedyś mówiłam, ale wspomnę raz jeszcze na wszelki wypadek ^.^

    ŚWIETNY SZABLON MASZ,
    KOMU GO DASZ?
    No wiem, nikomu - jest twój. Ale mogłabyś mnie nauczyć robić tego kółeczka, hee?

    Dobra, życzę weny i chakry na tworzenie dalszych losów bohaterów ;D

    PS SASEK NAJLEPSZY! <3
    PS 2 Jak pochwalisz się tym komentarzem na fejsbuczku, to się śmiertelnie obrażę z przytupem i trzaśnięciem drzwiami :< hmph!

    Bajo! ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Haiii! W końcu mogę skomentować. Dlaczego? BO MAM WOLNY DZIEŃ, WOLNY DZIEŃ, WOOOOOLNYYYY DZIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEŃ!

    No ;D

    Cześć. Fajny rozdział, wpadnij na alterego-ss i zostaw komcia.

    Mitshie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Hahaha! Nie no, taki mały żarcik-kosmonaucik.
    No ale wpadnij! ;D

    Nie wiem od czego zacząć. Może tak inaczej? Od Sasuke? ;o
    Podobała mi się scena z jego treningiem. To jak naturalnie i prosto pisząc "fajnie" oddałaś ta jego chorą potrzebę uczenia się nowych rzeczy, zdobywania większych umięjętności, wykreowania szacunku dla swojego nazwiska. Wszystko w tej scenie przekładało się na faktyczny świat Naruto. Sasuke tu i Sasuke tam - chociaż dwa, zupełnie inne światy - a on pozostaje taki sam i wszystko pasuje! Ta Mafia! Nie mogę jednak wbić się w Hidan'a. Nie pasuje mi on, jednak ty już to tak wykreowałas i to Twoja historia. Po prostu nie lubię wstawek Akatsuki - oni mi zawsze byli obojętni, choć nie przeczę Hidan byl jednym z ciekawszych, moich ulubionych. Lubiłam jego odsłonięta klatę i zapędy sadystyczne xD
    Ale generalnie scena bardzo mi się spodobała, szczególnie sms od Naruto. Jednak nie chciałabym żeby przychodził. Niech sprawi im więcej bólu. Niech cierpią - Sakura i Naruto. Niech myślą, że stracili go na dobre. W końcu taki jest Sasuke - wtędy będzie dla mnie idealnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Scena w domu Naruto - ja coś dzisiaj tak nie po kolei? ;D No cóż.
    Fajnie, że budujesz relacje Naruto i Sakura. Fajnie, że jest dobrą przyjaciółką - bo jest. Fajnie, że Naruto ma chody u babek z bidula - choć nienawidzę tego słowa. Fajnie! Wgl cieszę się, że zachowałas charakter Naruto - chodzące, promienne słoneczko i wspierająca go Sakura, który raz mu przywali a pod nosem sie uśmiechnie.

    Choć w stosunku do Ino Sakura taka całkiem fer nie jest. Wiesz, trochę mi al Ino. Jest wykreowana na taką pustą, niewspółczującą lale, która zniszczyła swoją paczkę, ejst irytująca i ciągle mało jej tych zniszczeń. Brakuje mi tej relacje z Shiką i Chouji'm. Wiesz, ta Ino z Shippa jest całkiem fajna;d A może szykujesz dla niej jakąś metamorfozę? Bądź co bądź na początku była taka, więc NA PEWNO COŚ SZYKUJESZ! TY JESTEŚ DIABŁEM! LISICĄ!
    Ale wracając do Sakury to mnie podirytowała, bo taka fałszywa mi się wydała.;D
    Ale nie odbieraj tego źle! Piszesz school więc takie akcenty są ważne. Przecież nie moze być wszystko sielankowe, bo wiadomo jak to wygląda. Chodzi o to, że nawet jeśli mówię, że coś wydało mi się takie, a takie nie oznacza, że chciałabym, abyś to zmieniła, bo wtedy przynajmniej faktycznie wygląda to opowiadanie realnie. Zresztą ja uważam, że w prawdziwym Naruto wszystko jest przesielankowate. Wszyscy się kochają i uwielbiają -,-' Weź.

    Następnie. Temari i problem z garderobą! No nie myślałam, że tak bardzo się z nią utożsamię. Ja często miewam takie problemy, więc w pełni ją rozumiem. ;D Kankuro.... Kankuro w ogóle wymiata. On jest genialny, ale to Ci pisze już każdy i nie muszę się nad tym rozwodzić. Kankuro dodaje w tym opowiadaniu takiego wesołego akcentu. Ten nudny, bezbarwnny koleś z Naruto tutaj ma swoją rzeszę

    OdpowiedzUsuń
  17. fanów. Oh, gdyby Twój brat wiedział. GDYBY WIEDZIAŁ ILE MA FANEK! A w tym mnie! ;D Te teksty z Harrego - nie ma to jak w opowiadaniu które lubie, w scenach które lubie z bohaterami których lubie dać wzmiankę o historii której lubie. ;D Czego tu nie lubić, ŚLIWKO?:D
    (jem cukierka śliwkowego)

    Najbardzziej jednak - czekałam z tym prawie do końca - podobała mi się epicka scena Temari i Shika. Ich konfrontacja w sali była genialna! W końcu zaczyna się coś dziać i ruszać! W końcu Temari ma drżenie serca.W końcu jakaś obietnica. W końcu Shikamaru ze swoim bystrym umysłem w nią wniknął. A ona jest przerażona! Bo jak to! Ona się zamknęła, jak to możliwe że on to wsystko wie! Bo jest mądry! Bo ten leniwy chłopak czymś się zaintnrygował! Zaintrygował się człowiekiem a nie chmurami! On sam pewnie musi być tym faktem przerażony. Że mu sie chce w to bawić! Co w niej jest, że jest taka ciekawa! W końcu to baba! Same problemy! Odpuść, odpuść!

    NIE! NIE ODPUSZCZAJ ;D CAŁUJCIE SIĘ NA TEJ IMPREZIE. DZIKI SEKS, OT CO! ;D Zgwałć ją bo ona się nie przyzna że tego chce xDDDDDDDDDD

    ---> Także sama widzisz jaka scena mi się podobała najbardziej xD Ile emocji!

    Natomiast najmniej podobała mi się pierwsza. Dlaczego? Nie dlatego że była źle napisana, albo nudna. Że dialogi niepodchodziły, albo tematy rozmów. Akcent i wszystko było okej, ale nienawidzę tutaj TenTen. O tyle, o ile u Kisiela mnie ona W OGÓLE NIE OBCHODZI, to tutaj jest tak irytująca, tak słodka i tak wkurzająca, że nie mogę. Nie lubię takich nadzbyt rozentuzjowanych, teatralnych, tak to dobre słowo - TEATRALNNYCH - podstaci. Nic w niej nie było taki normalne. Taka po prostu jest. Wszędie jej pełno, wszędzie się odzywa, i brak takiej skromności - nie lubię takich ludzi w realu i nie lubię w opowiadaniach, wybacz mi to! Nie złość się! Ja lubie wesołych ludzi, ale nie takich którym motyle z dupy wylatują xD No! Nie mogę! Nie lubię! Nie ma o czym gadać! ;D Pewnie też spory udział bierze w tym to, że u Kisiela też jest jakaś taka... zbyt... -,- ughr. Wgl te dwie kitki mi się nie widzą i styl ubierania. NO NIE! ;D
    Także wybacz,skupiłam się w tej scenie na Temari ;D To jest konkretna babka! Ale powiem Ci, że w jej przemyśleniach na temat tego jak ona nie znosi tłumaczyć czegoś Ten, wyczułam trochę Ciebie? Możliwe?:D Usilnie probujesz komuś coś wytłumaczyć a na końcu się denerwujesz bo ten ktoś i tak nie rozumie. No po prostu wykapana TY! ;D Tu niby taka spokojna, pomocna, opanowana a w duchu taka Temari ;D

    Co do stylu. Co mogę powiedzieć? Z rozdziału na rozdział piszesz coraz lepiej. Wszystkie przemyślenia, opisy sytuacje, wchodzenie w sytuacje, zmienianie perspektywy wraz ze zmianą bohatera jest przecudowne. Każda scena była inaczej napisana - bo w kazdej scenie były inne postacie. Nic nie było na jedno kopyto. Brakuje mi jedynie mojej Hinaty. Bedzie miała małą rólke na imprezie?:D Proszę! PROSZĘ! ; d Byłam grzeczną dziewcznką więc to będzzie moj prezzent pod choinkę. Co Ty na to?:d

    No chyba, że znienawidziłaś mnie za tą TenTen. Ale co ja poradzę?:C

    TYLKO NIE BIJ!
    Pisz szybciutko rozdział, albo walnij jakiegoś spoilerka. ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ahhh szablon. No przecie wiadomo, że cudowny. Brak śniegu więc klimacik się czuje tylko u Ciebie.;D To jest fajneee! XD

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy nowy rozdział? Ja tutaj zdycham z tęsknoty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się jak mogę! Wystarczy spojrzeć na procenty po prawej, żeby zobaczyć jak ładnie pracuję ^^ A przewidywana data to 13 stycznia :)

      Usuń
    2. oj, wybacz, nie zauważyłam tych procentów :((
      no ale ciesze się ogromnie bo przecież 13st to zaraz będzie! :D
      :*

      Usuń
  20. Cześć. C: Więc może zacznijmy od tego, że jestem tą "nową twarzą" na Twoim blogu. Trafiłam na niego przez zupełny przypadek. Ot tak, przeglądając "Linki" u Cashmire.
    Przepraszam, że komentuję po tylu dniach. Najchętniej, nie komentowałabym w ogóle, bo przemyślenia zazwyczaj zachowuję dla siebie, a moje komentarze często mogłyby być pacjentami oddziału psychiatrycznego. Pomimo wszystko, zdecydowałam się pozostawić po sobie jakikolwiek ślad. Dlaczego? Ponieważ chcę Ci bardzo podziękować. Za co? Po pierwsze, za cytat Żulczyka, w rozdziale ósmym. Dzięki Tobie, znalazłam kolejnego wspaniałego autora, naprawdę. Jestem Ci za to niezmiernie wdzięczna. Po drugie… Okej, to chyba jest wszystko, za co chcę Ci tak bardzo dziękować, ale jest więcej rzeczy, o których chciałabym Ci powiedzieć.
    Na przykład, moim zdaniem, Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie czytałam. Twoje pióro jest lekkie i - powiedziałabym - profesjonalne, jak na autorkę fanfiction o Naruto. No i oczywiście historia, niesamowicie wciągająca, ciekawa. Opisy są barwne, czasem nawet wyobrażam sobie całą tą scenę, te postacie rozmawiające ze sobą, każdy ich ruch (chyba brzmię jak psychopatka X"D).
    Chciałabym jeszcze skomentować jakoś ten rozdział, ale że moja pamięć ogranicza się do tego, co robiłam godzinę temu, zbyt dokładnie nie pamiętam co się w nim działo. ;_; To znaczy, może inaczej, nie umiem rozróżnić co działo się w TYM rozdziale, bo wszystko czytałam jednym ciągiem.
    Ano i jeszcze nie obiecuję, że każdy następny rozdział będę jakoś komentować. Jak już wspomniałam, strasznie nie lubię tego robić, wybacz.
    Pozdrawiam i życzę weny! :3

    + mój komentarz jest inwalidą, wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej! Twój komentarz wcale nie jest inwalidą. A jeśli już się przy tym upierasz, to bardzo miłym i wartościowym inwalidą xd Miło mi strasznie, że jednak postanowiłaś skomentować, lubię kiedy "cichociemni" wychodzą z ukrycia ^^

      Żulczyka czytałam jakieś dwa lata temu, a "Zrób mi jakąś krzywdę" przeczytałam do połowy, niestety. Cały czas się zbieram do wznowienia lektury, bo rzeczywiście facet świetnie pisze i ma dość oryginalny styl. Tyle że zawsze, jak jestem na komputerze znajdzie się coś innego, co mi przeszkodzi w ponowieniu czytania :< Jednakże polecam, bo mam od niego skarbnicę cytatów i pewnie jeszcze nie raz tu jakiś wcisnę. Na pewno w 11 rozdziale xd

      Miło będzie, jeśli odezwiesz się raz na kilka rozdziałów :3 To naprawdę bardzo motywuje, więc miej to na uwadze, bo kiedy czytelnik nie komentuje, to wena autora umiera....

      Dziękuję za obecność i również pozdrawiam! :)

      Usuń
  21. Cześć, jestem nowa, ale znam cię długo : ) rozdziały przeleciałam wzrokiem i nie zagłębiałam się tak jak byś tego oczekiwała od przykładnego czytelnika, ale zawsze tak robię zanim nie znajdę więcej czasu na filtrację wszystkich dialogów, opisów i myśli autora. Nadrobię sobie : ) Na początek- trafiłam tu zupełnie nie przypadkiem, pochodzę z fandomu tenten tak bardziej, przez ostatnie sześć lat nejiten, ale ostatnio bardzo polubiłam shikatema i tam mnie tu przyciągnęło. Z początku byłam nastawiona raczej sceptycznie, bo w opisie bloga jest taka informacja, aniżeli skupisz się na naruhina i sasusaku i o ile hinatę lubię, o tyle za sakurą nie przepadam i za ss również. A jednak tak pozytywnie mnie zaskoczyłaś, że ten wątek gdzieś się ulotnił. Nie chodzi nawet o twój styl, który jest taki szorstki i mechaniczny (to nie wada, ja tak po prostu nazywam style, które raczej nie obfitują w metafory i nie ociekają poetyckością ),raczej o osobowości. Są najbardziej urzekające (dla mnie) w całym opowiadaniu (do tej pory, przed rzetelnym zgłębieniem historii). Tak autentycznie ich wszystkich przedstawiłaś! jestem wielką fanką Tenten, więc na jej przykładzie najłatwiej mi to wyjaśnić. Czytałam (szacuję) kilkaset opowiadań o niej i nie mówię, że żaden, ale niewielu autorów, bez względu na styl, jakość językową czy ideę tak dobrze oddał jej charakter. Ja bym tak nie umiała : c Te postaci są takie naturalne i nawet, jeśli czasem masz problem z zachowaniem dynamiki sytuacji w harmonii, to nie rzutuje na szablon osobowości postaci. Możesz sobie nie zdawać sprawy, jak wielki jest to kapitał dla pisarza, ale uwierz-ogromny. Zawsze my,autorzy takich opowiadań (powiem nieskromnie 'my', bo też dawno temu pisałam ff) mamy tendencję do przerysowywania postaci na swoją własną osobowość albo jakaś inną znaną nam z rzeczywistości. Nie zgłębiałam się w charakter Temari, ale Shikamaru tak i pomimo, ze nie zawsze takiego go widzimy w mandze, zawsze jest idealnie okrojone jego zachowanie do sytuacji. No i Naruto<3 Aha. Nie, czy mnie nie znielubisz już za krytykę,ale jest tak rzadka (zazwyczaj), że może akurat ci pomoże : ) Albo ją odrzuć.Mam wrażenie, że...trochę za dużo piękna : ) Wszystkie nasz konoszanki są piękne i urocze. To znaczy, rozumiesz, brak tu wad u postaci, ale prawda jest taka, że prawdziwym życiu nie jesteśmy ani pięknie, ani uroczy- nie wszyscy. Np. Tenten, pomimo, że ją uwielbiam, nie jest ładna, ale ma ładny uśmiech, Sakura, pomimo że jej nie lubię, jest ładna, ale płaska...to znaczy, że wszyscy, jesteśmy brudni, gdyby nie mydło, nadzy, gdyby nie ubrania i nudni, gdyby nie urok osobisty : ) chyba zaplątałam. Bardzo ciekawy jest ten synkretyzm, który tak ciekawie komponujesz -trochę komedii, kryminału, ale wszystko na jednej płaszczyźnie i ma taką ładną oś fabularną, która się nie rozjeżdża w tę i we tę, ale pozostają, jak należy w jednym miejscu. Ah, i Kankuro! jest najbardziej uroczą postacią w całej historii : ) nie wiem, dlaczego akurat, Harry Potter, ale xD dziś na mojej miotle napiszę"Nimbus 2000". tak zrobię. I chociaż już cię wkurzyłam ,że chociaż to opowiadanie o Temari, ja skupiam się postaciach epizodycznych, jak taka superfangirl krzyknę" Niech będzie Kankuten" i potem przeczytam ten komentarz czerwona ze wstydu za swoją bezczelność, brak wychowania i ordynarię. A, właśnie, bo ja polubiłam Shikatema przez odkrycie swojej miłości do kankuten. To takie...egzotyczne połączenia. Każdą kunoichi wyobrażam sobie w jakieś specyficznej parze, np. Hinatę z Sasukę albo z Kibą (nie z Naruto), Sakurą z Lee, Tenny z Kankuro i wgl, Ino z kimś mało ważnym, a Temari mi nie pasuje do nikogo poza Shikamaru. I na odwrót. Chyba powinnam oceniać twoje dzieło, nie podlizywać się, ale tak wyszło.Wysyłam ten komentarz pełna wstydu za swój brak kultury i tym podobne : ) Pozdrawiam, Anjo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Anjo. Uwierz mi, że twój komentarz mieści się w trójce najbardziej wyjątkowych, jakie kiedykolwiek dostałam xdd Naprawdę, czytanie go było dość... dziwnym doświadczeniem. Oczywiście w dobrym znaczeniu tego słowa :)

      A to, że skupiłaś się na pozostałych postaciach, a nie na Temari, wcale mi nie przeszkadzało. Lubię jak ktoś docenia kreację innych bohaterów, a Kankuro jest i moim ulubieńcem. Co zrobić, skoro on jest taki fajny? *skromna* A HP poszedł na pierwszy strzał, jeszcze wcisnę teksty z innych filmo-książek :) Jakieś życzenia? Chętnie spełnię! xd O KankuTen nie myślałam za bardzo, ale właściwie Kankuro się koło niej kręci, więc może nad tym pomyślę. No i chyba powinnam być dumna, że fanka Tenny uznała, że dobrze ją oddaję, bo do tej pory jakoś większość było na nią skarg, aniżeli pochwał. Sama ją lubię i kiedyś czytałam dwa blogi o niej, ale niestety autorki sobie odpuściły i moje zainteresowanie ff z nią spadło :( Może masz coś DOBREGO do polecenia?

      Za dużo piękna? Ok, postaram się trochę pobrzydzić te nasze konoszanki xdd

      Dzięki za komentarz. Również pozdrawiam! :D

      Usuń
    2. Czegoś DOBREGO nie mam, ale jakieś so good owszem: ) to znaczy, że po angielsku. Nie wiem, czy czytasz ff po angielsku, ale reklamę zrobię : ) jeśli masz problemy z językiem, jest taka opcja w mozilli, żeby przetłumaczyć z marszu, bez żądnych wtyczek, ale to jakość językowa może przeszkadzać, więc nic nie narzucam. Najlepszą, w mojej subiektywnej opinii, pisarką nt jest Nokito-chan i gorąco (uważaj, parzy!) polecam ci "To be with you"(Nejiten i Sasusaku, są akcenty Nejisaku i Sasuten, ale warto przez nie przebrnąć) i "Cage of Shadows (Nejiten i Shikatema-nie tak dobre jak TBWY, bo pisała je wcześniej i nie miała doświadczenia, ale myślę, że z uwagi na ulubione postaci można wiele wybaczyć). Mogę ci polecić więcej ff z nt i st i pisarzy st też znam dobrych, ale może najpierw mi odpisz, czy jesteś w stanie pokonać te mankamenty językowe, bo jeśli nie, to nie ma celu się zbytnie rozpisywać : ) (Ale warto!) Aha, i te opowiadania są ...niecenzurowane : x Wręcz.Przeciwnie.
      Ale co jeszcze chciałam dodać! Nie myślałaś o jakiś zainteresowaniach dla bohaterów? Typu, wiesz, rysowanie, śpiewanie,gra w szachy. To tylko sugestia, ale myślę,że trafna, to tak ładnie ubarwia postaci. Wprawdzie według wiki Temari lubi się opiekować kwiatami,ale...nie pasuje mi do niej.Zawsze miałam ją za intelektualistkę i trochę mi brakuje (oprócz jej analizy sytuacji i rozumieniu matmy) tej cechy wyrażonej w hobbystycznym wymiarze.
      Aha! Czuję się tak strasznie zaszczycona,że mianował moja TT jej najlepszą przyjaciółką.Zawsze kochałam ideę ich przyjaźni i chociaż na początku nie lubiłam Temari po jej walce z TT, wszystkie resztki sceptycyzmu spłynęły z wrażeniem, jakie sprawił na mnie odcinek operacji Kankuro. Tak bardzo się o niego martwiła. Wgl mi to nie pasuje do tej Temari z walk przedfinałowych. Dlatego myślę, że zaszła w niej bardzo silna przemiana, że wyewoluowała.Mam rację? Dostanę piątkę?
      Anjo

      Usuń
  22. I jeszcze do tego charakteru tt u ciebie(a mi się nie znudzi). To racja, że taka szczebiocząca pszczółka denerwuje jak osa, ale chwila, chwila ( mam nadzieję, że wyjdzie krócej niż praca magisterska). TT, jak większość bohaterów Naruto, musiała ciężko pracować nad swoim rozwojem, ale nie miała żadnych szczególnych zdolności ani pomocy. Sama. Zupełne sama. Nie miała Jiraji jak Naruto, Nejiego jak Hinata (w sumie to pomagała jemu do egzaminów, a on ją potem zostawił dla kuzynki. to jest trochę smutne, chodź urocze w stosunku do hinaty), ani Tsunade jak Sakura (a marzyła,żeby być jak Tsunade, ale okazało się,że nie ma zdolności medycznych). No i trochę to brzmi jakbym się nad nią użalała, robiła z niej ofiarę,ale ona z siebie nie robiła ofiary : ) i za to ją podziwiam. potrafi być tak wesoła, pogodna, szczęśliwa, że tak naprawdę nikogo nie ma, nie ma żadnych przyjaciół, którzy poszliby za nią wszędzie. I tak jest szczęśliwa, i tak się nie poddaje! I nosi codziennie swój uśmiech jak orędzie, bo walczyła o niego. Na pewno nie jest tak wesoła i kochana jak się prezentuje,ale niektórzy mają maski, niektórzy mają kurtyny, a niektórzy noszą makijaż. Może ludzie ją źle odbierają, bo nie widzą jej bólu, dwuwymiarowości. I jeśli mogę mieć jakieś życzenie, to właśnie takie, że jeśli byś miała wenę, żeby pokazać, że nie jest tylko piszczącą maskotką.
    Co nie, 'mugolko'? To było absolutnie fenomenalne!
    No i jestem zaszczycona ,że taka wspaniała postać jak Kankuro lubi moją TT<3 Wgl superbrat. Trochę mi pokrzyżowałaś szyki tak go postarzając go, bo wyobrażałam sobie jego relację z Temari niemal tak jak ty, ale z tą różnicą, że on zawsze podświadomie chce jej zaimponować i się nią opiekuje jak taki przedszkolak swoją mamą. Mam nadzieję, że pojawi jakiś epizod, w którym nie tylko ona jemu po-matkuje, ale i na odwrót. : ) Są uroczy, c'nie? : D
    Aaaa. Kankuro nie ma lalek? I na jakie idzie studia? może nie doczytałam xD Wyobrażałam go sobie w AU jako aktora,ale może ty inaczej to rozegrałaś : )
    A! I podoba mi się, że wcieliłaś bohaterów w taką polską rzeczywistość : ) jeszcze chyba nie czytałam takiego ff. Albo czytałam i już nie pamiętam, na Fanfiction. net wszyscy idą do colleagu xD
    To na razie wszystko : ) Łapka! : ) Anjo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łohoho! Ładnie się tu rozpisałaś, aż miło :D Tylko od czego by tu zacząć, ech...

      FF po angielsku raczej nie czytam, z prostej przyczyny: nie chce mi się ic szukać xd ostatnio na jakimś tumblrze wpadłam na fragment opowiadania o Temari i Tenny właśnie, który strasznie mi się podobał. Bariera językowa akurat tu się nie liczy, bo znam angielski wystarczająco dobrze, by wszystko (albo przynajmniej wystarczającą większość, wiadomo, że słownika nie zjadłam xd) rozumieć. Także jeśli masz do polecenia coś "so good", to chętnie poczytam w lutym, kiedy będę miała chwilowy spokój z nauką, albo w autobusie na tel. Więc polecaj, polecaj! Bo niestety w PL nie mam co liczyć na dobre ST poza może dwoma (a może jeden?) blogami. Z NT jeszcze gorzej xd [a że niecenzurowane, to tym lepiej, ha!]

      Hobby. Wstyd przyznać, ale nad Temari nie myślałam. Oczywiście Shika będzie miał swoje shougi i to już niedługo. O reszcie to Kankuro - swoje filmo-ksiązki ma xd Naruto, Kiba - koszykówka. Tenten też sport. A nad innymi nie myślałam, bo nie uznałam tego za konieczne :)

      A Kankuro się troszczy przecież o Temari i to bardzo! Możliwe, że to przeoczyłaś przez swoje "czytanie po łebkach", ale gdy Tem miała zgrzyt z Gaarą, to on stanął po jej stronie, był jej wsparciem, przytulił ją! Ech...

      Lalki. Lalki, lalki, lalki! Zupełnie o nich zapomniałam, przyznaje się bez bicia. Nad wyborem studiów dla niego jeszcze nie myślałam, a rzeczywiście powinnam, bo w rozdziale 12-stym będzie miało to swoją rólkę xd Tak więc twój pomysł z aktorstwem jest naprawdę niezły. Albo może ASP? Rzeźbiarstwo, czy coś? Chociaż jako aktora to go widzę, serio :D

      No i Tenten. Jeszcze tego nie pokazałam w opowiadaniu, ale ona u mnie pochodzi z biednej rodziny. Przez co twój opis jeszcze bardziej mi poprawił humor, bo chyba serio trafiłam w jej charakter, haha xd Chodzi mi o to, że mimo ciężkiej sytuacji w domu, kompletnej biedy itp ona wciąż jest uśmiechnięta i to zawsze, nie ważne co. Niestety może to być irytujące. Nie zdradzę ci więcej, ale planuję dla niej mały epizod, w końcu jej ojciec pracuje w firmie ojca Temari.... no i do niej idealnie pasuje stwierdzenie "The saddest people smile the brightest". Tak czy inaczej, postaram się pokazać jej dwuwymiarowość :)

      No, to łapka! :)

      Usuń

Kłaniam się nisko w podzięce za komentarz! ♥