7 stycznia 2015

Rozdział 16

13 grudnia, piątek
            - Pamiętajcie o referacie na temat Auschwitz! Chcę je mieć u siebie przed przerwą świąteczną - powiedział Profesor Asuma, gdy zabrzmiał szkolny dzwonek. - I znowu apeluję, żebyście odwiedzili naszą Bibliotekę, a nie wujka Google. Zaraz idziecie na studia, więc przyzwyczajcie się do studiowania książek.
            Kilka osób mruknęło coś w odpowiedzi, tworząc przez to jeden wielki bełkot niezadowolenia. Tenten posłała mi uśmiech.
            - Znowu narzekają a powinni się cieszyć, że Profesor Asuma każe nam pisać referaty zamiast sprawdzianów. Posiedzisz dwie godziny i dostaniesz bezproblemową piątkę. - Przytaknęłam jej, pakując rzeczy do torby. - Chociaż ja i tak zamierzam przeszukać Internet. Jakoś te wielkie regały książek mnie przerażają.
            Zaśmiałam się, widząc jej skrzywioną minę. Tenten nie tylko miała awersję do regałów, ale ogólnie do tomiszczy wszelkiej maści, nawet tych nie związanych z nauką.
            - A ja chyba się wybiorę do Biblioteki, Pani Mizuki ostatnio poczęstowała mnie ciastem. Poza tym Kankuro prosił, żebym zobaczyła mu jakąś książkę o sztuce renesansowej. - Zawieszając torby przez ramię, ruszyłyśmy do wyjścia. - A właśnie, robimy dziś wieczór filmowy, nie chcesz wpaść? Ten głupek się ucieszy, dawno się nie widzieliście.
            Przyjaciółka zmarkotniała.
            - Nie mogę - odparła, przeciągając samogłoski. - Na siedemnastą lecę do pracy na nockę, Atoshi się rozchorował, więc zastępuję go na barze.
            Tenny od miesiąca pracowała weekendowo w tutejszym pubie dla studentów ,,Sesja”. Wszystko byłoby w porządku, gdyby tylko notorycznie nie brała dodatkowych godzin w tygodniu. Czasami w szkole wyglądała jak żywy trup, albo w ogóle się w niej nie zjawiała.
            - Znowu? - W środę również zastępowała Atoshiego. - Dziewczyno, ty kiedykolwiek odpoczywasz?
            Wyszłyśmy z klasy.
            - Odpoczynek jest dla mięczaków, Temari. - Zaczepnie uniosła brwi.
            - Że o mnie mówisz? Zaraz ci pokażę, która z nas jest mięczakiem. - Dałam jej kuśkańca w bok, przy okazji zauważyłam, że znowu schudła.
            - Ałaaa! Shikamaru, zabierz ją ode mnie! - zajęczała, rozmasowując biodro. Chwilę potem dowiedziałam się, dlaczego prosiła o pomoc akurat jego; poczułam na talii uścisk ciepłych, silnych rąk..
            Spojrzałam na niego przez ramię, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, pocałował mnie w usta. Nieważne, ile razy by to zrobił, jak zawsze byłam zaskoczona cudownym smakiem jego warg.
            - Co tu robisz? Miałeś skończyć wcześniej.
            - I skończyłem. - Złapał mnie za rękę. - Ale wróciłem po ciebie.
            O Boże, zaraz się porzygam przez tą całą słodycz.
            - Nie byliśmy umówieni.
            - Więc teraz już jesteśmy - odparł nieco wytrącony z równowagi. Rozpoznałam to po grymasie na jego twarzy. - Idziemy coś zjeść a później na łyżwy.
            Miałam wrażenie, jakby krew odpłynęła mi z twarzy. Ł-łyżwy?
            - No chyba sobie żartujesz! Jest zimno, pada śnieg, za lekko się dziś ubrałam i zupełnie nie mam na to ochoty! - zaczęłam wyliczać powody PRZECIW. - A poza tym dzisiejszy wieczór miałam spędzić z braćmi, a nie z tobą.
            Shikamaru spróbował złapać mnie za ramiona, ale zrobiłam krok w tył. Ręce skrzyżowałam na piersiach i owszem, byłam wściekła. Wcale nie pisałam się na związek, w którym ktoś miałby decydował o tym, co będę robiła danego dnia.
            Usłyszawszy śmiech Tenny spojrzałam na nią zagniewana.
            - Nadal nie wiem, jakim cudem jesteście razem.
            Ja również, pomyślałam. Na głos nie powiedziałam jednak nic, jedynie wzdychając głośno.
            - Czasami po prostu nie jest aż tak upierdliwa. - Na moment straciłam czujność, więc Płaczek zdołał zbliżyć się na tyle, by pocałować mnie w czubek głowy. Swoją drogą, to zabawne, w jak dziwny sposób działały na mnie jego perfumy; jakoś czując je nie potrafiłam go od siebie odtrącić.
            - Okej, nie wnikam w tajemnicę waszej miłości - powiedziała zgryźliwie Tenten. Na dźwięk słowa miłość przeszły mnie ciarki, brrrr. - W każdym razie po łyżwach możecie wpaść do mnie do baru na piwo albo gorącą czekoladę.
            - Wpadniemy. - Shikamaru pogłaskał mnie palcem wskazującym po szyi na udobruchanie. Cwaniak, ale nie dostateczny.
            - Nigdzie nie wpadniemy, bo ja się nigdzie nie wybieram - skontrowałam, rzucając mu groźne spojrzenie. Trele-morele, nawet tego nie zauważył.
            - W każdym razie ja idę do domu - mówiąc to, Tenny pomachała nam i odeszła, kierując się w stronę schodów.
            Shikamaru w tym czasie odwrócił mnie twarzą do siebie i złapał pod podbrudkiem. Spokój jego ciemnych oczu podziałał na mnie kojąco. Cholera, skapitulowałam!
            - Więc jak mam się wytłumaczyć braciom? - Uśmiechnąwszy się, Nara złożył na moich ustach kolejny pocałunek, tym razem bardziej namiętny. Całe szczęście, że po godzinie piętnastej szkolne korytarze świeciły pustkami. - Powinnam powiedzieć, że przekonałeś mnie siłą swojego seksapilu, czy że użyłeś siły?
            Parsknął śmiechem.
            - Nie musisz nic mówić, rozmawiałem już z Kankuro. Jutro sobie odbijecie ten wieczór.    
            Zabawne. Okazało się, iż od samego początku nie miałam żadnego wyboru.

            Naruto otworzył przed Hinatą drzwi wejściowe do Domu Dziecka, lecz ona nie zrobiła kroku w przód. Zastygła w miejscu, pozwalając, aby płatki śniegu w dalszym ciągu pokrywały jej szary płaszcz.
            - N-nie wejdę tam - wyznała, spuszczając wzrok.
            - Hinataaa, myślałem, że już to przerabialiśmy. Przecież moje ciotki nic ci nie zrobią, dzieciaki też nie! Wszyscy tutaj są mili i w ogólee…
            - Ale oni wszyscy są też dla ciebie bardzo ważni, są jak twoja rodzina. - Szklanymi oczami spojrzała na ukochanego. - A co, jeśli mnie nie polubią?
            Co jeśli uznają, że nie jestem wystarczająco dobra dla Naruto? - dodała w myślach, ciężko przy tym wzdychając.
            - Przestań się zamartwiać i po prostu bądź sobą, okej? - Chłopak złapał ją krzepiąco za dłonie i pocałował w czoło. - Poza tym mieliśmy umowę, pamiętasz? Ja poznaje twojego ojca, a potem ty moje ciotki. Ja wywiązałem się ze swojej części, chociaż miałem gorzej. Dobrze wiesz, że twój ojciec jest przerażający, brrr.
            - Ty też przed obiadem z moim tatkiem się stresowałeś, więc ja również mam prawo - odparła butnie, marszcząc nosek.
            - Bo ja miałem czego się stresować, twój kochany tatuś prawie zjadł mnie zamiast dania głównego. - Wzdrygnął się na wspomnienie wizyty w domu Hyuuga. Hiashi swoimi pytaniami przybił go do krzesła oraz sprawił, iż jego ego zmalało do mikroskopijnych rozmiarów. - Ty nie masz czego się bać. Jesteś śliczna a ja brzydki, ty mądra a ja głupi, ty z dobrego domu ja z bidula. Moje ciotki mogą co najwyżej wydrzeć się na mnie, że biorę się za nie swoją ligę.
            - Mówiłam ci już, że jesteś cudowny? - Wtuliła się w jego tors.
            - Kiedyś na pewno, ale możesz mówić to częściej. - Naruto mocno przytulił do siebie dziewczynę. - To jak, wchodzimy?
            Przytaknęła, nieco się odsuwając.
            - Ale zanim wejdziemy, muszę dostać od ciebie buziaka na odwagę. - Uśmiechnęła się niewinnie. - Pamiętasz? Ty też takiego dostałeś.
            Uzumaki osobiście nic nie miał przeciwko takiemu przekupstwu. Mógłby nawet powiedzieć, że był za zalegalizowaniem takiego typu łapówki.

            U nas w Sunie zimy były krótkie i słabe, jednak co roku w okresie świąt w centrum miasta było organizowane lodowisko. Ten okres był magiczny, ludzie masowo wychodzili z domów mimo mrozu, rodzinne spędzanie czasu, wypady ze znajomymi… Pamiętam, jak raz z braćmi i ich kolegami musieliśmy czekać ponad godzinę, żeby w ogóle wypożyczyć łyżwy, takie były braki w sprzęcie, a co dopiero wejść na lód! Cały dzień z głowy, przeziębienie gotowe, ale mimo wszystko było warto.
            W Konoha było inaczej. Tutaj ludzie żyli w większym biegu i zauważyłam to już w dniu przyjazdu. Starałam się to ignorować, jakoś przywyknąć do rozmiarów miasta, nieustanego tłumu, wielkich skrzyżowań… Ale to dzisiaj odczułam to całe ,,szybkie życie” najmocniej. Kiedy zobaczyłam stare, zaniedbane lodowisko z trzema osobami na lodzie.
            - Co to jest? - Shikamaru spojrzał na mnie jak na wariatkę.
            - Lodowisko - odparł tępo. - Nigdy nie widziałaś lodowiska?
            - Oczywiście, że widziałam lodowisko, ale nigdy takie zaniedbane! - Pokręciłam głową, dalej się rozglądając. Podchodząc do barierki zauważyłam rdzę na metalowej obudowie, właściwie nie miałam pewności co do jej stabilności. Na wszelki wypadek planowałam trzymać się od niej z daleka. - I co tu tak pusto?
            - Przed świętami prawie nie ma tu ludzi, wszyscy szukają prezentów i przygotowują się do wolnego. Dlatego lubię tu wtedy przychodzić, bo można pojeździć, a nie przeciskać się między milionem ludzi.
            Shikamaru stając za mną objął mnie ramionami. Tak naprawdę przez grubą kurtkę ledwo zdołał to zrobić, więc tym bardziej doceniłam gest.
            - Skoro normalnie są tu tłumy, to dlaczego nikt o to miejsce nie dba? - Westchnął.
            - Po prostu Urząd Miasta to nie obchodzi, a ludzie nie mają czasu na zajęcie się tym. Z resztą większość ludzi to i tak nie obchodzi, przyjdą, poślizgają się i pójdą.
            - Dlatego nie lubię Konohy. U nas w Sunie lodowisko było wielkim wydarzeniem, dlatego wszyscy o nie dbali i się nim ekscytowali.
            - A więc potrafisz jeździć?
            - Oczywiście! - obruszyłam się. - Co to za pytanie?
           Wypuścił mnie z uścisku, odwracając w swoją stronę. Chcąc nie chcąc oparłam się plecami o wątpliwą barierkę, modląc się jednocześnie, by się nie zawaliła pod ciężarem ciała. Naprawdę nie potrzebowałam do szczęścia kontuzji.
            - W szkole broniłaś się przed przyjściem tu, myślałem, że nie chcesz się ośmieszyć. - Uśmiechnął się złośliwie. - W końcu nie lubisz przegrywać, albo być w czymś gorsza.
            - Bo nie lubię, ale to nie o to chodzi - odparłam i stając na palcach dałam mu buziaka. - Od śmierci mamy nie jeździłam na łyżwach, ona mnie wszystkiego nauczyła, dlatego… Dlatego trochę zbzikowałam na myśl ponownego założenia łyżw. Zwykły strach przed wspomnieniami, nic więcej.
            Uciekłam wzrokiem w bok, żeby nie musieć mierzyć się z łagodnym, troskliwym spojrzeniem Płaczka. Współczucie to uczucie, którego zawsze nienawidziłam, stojąc zarówno na pozycji pocieszanego, jak też pocieszającego.
            Trzy dziewczyny, młodsze od nas maksymalnie o trzy lata, właśnie zjechały z lodowiska do bramki. Zapowiadała nam się randka tylko we dwoje. Nawet coś tak niemiłego jak ludzki pośpiech mógł być przydatny.
            Shikamaru na szczęście nie skomentował mojego wyznania i poprowadził mnie za rękę do wypożyczalni sprzętu, która była małą starą budką. Zdążył się przyzwyczaić, że zwyczaj nie lubiłam rozmawiać o przeszłości i starał się to szanować. Nie drążył, jedynie przyjmował na siebie mój ból.
            Odebraliśmy łyżwy i założyliśmy je na pobliskiej ławce. Idealnie pasowały, odpowiednio usztywniały kostkę. Po zdjęciu kurtki, Shikamaru wyciągnął z plecaka bluzę i mi ją podał. Skubany, jednak pomyślał o wszystkim. Powinnam bardziej w niego wierzyć.
            Przebrani weszliśmy na lód. Od razu wystrzeliłam do przodu, odnajdując rytm poruszania. Niektórych rzeczy jednak się nie zapominało. Nawet wspomnienia nie przeszkodziły mi w cieszeniu tą chwilą.
            Wtedy usłyszałam krzyk Shikamaru i głośny huk. Zaalarmowana odwróciłam się i…
            - Co ty robisz? - spytałam zdezorientowana, widząc jak mój chłopak nieporadnie próbuje podnieść się z lodu.
            - Upadam, nie widać? I robię z siebie kompletnego idiotę. - Znów spróbował wstać, ale łyżwy rozjechały mu się w przeciwne strony. - Pomożesz, czy będziesz dalej się gapić?
            Podjechałam do niego i pomogłam wstać. Czegoś tu nie rozumiałam.
            - Nie potrafisz jeździć? - Nie mogłam uwierzyć, że w ogóle zadałam to pytanie. - Przecież mówiłeś, że często tu przychodzisz.
            - Bo tak jest, albo raczej było. Ino lubiła tu przychodzić i uczyła mnie jeździć. Jak widać kiepsko jej to szło - mówił rozbawiony.
            Usłyszawszy to jakoś straciłam ochotę na dalszą jazdę.
            - Przyprowadziłeś mnie na randkę do miejsca, które lubiła twoja eks? - syknęłam, odjeżdżając tyłem na jakieś dwa metry. Shikamaru chyba właściwie odczytał mój przekaz, gdyż natychmiast próbował ruszyć w moją stronę. Niefortunnie nie zaliczył kolejnej gleby; udało mu się utrzymać tę cholerną równowagę.
            - No daj spokój, chyba nie obrazisz się o coś takiego - jęknął, dalej próbując mnie dogonić, podczas gdy ja się cofałam. Rozłożył bezradnie ręce. - To jedyne lodowisko w Konoha, myślałem, że ci się spodoba.
            - Nie obrażam się - zanegowałam natychmiast. - Podobno przyszliśmy tu jeździć, więc jeździj. Byle kilka metrów za mną.
            Zaczęłam jeździć nie zważając na Płaczka i jego jęki. W myślach powtarzałam, że powinnam być dla niego milsza, ale czasem, czasem po prostu to nie wychodziło. Bo, cholera jasna, nie zabiera się obecnej dziewczyny w ulubione miejsca eks dziewczyny! Albo przynajmniej się o tym nie mówi. Doprawdy. FACECI.
            Krzyk. Huk upadku. Zatrzymałam się, tylko żeby z satysfakcją poobserwować marne starania Nary, co udało mu się podnieść tyłek, to znów upadł. Rajski widok dla wkurzonej kobiety.
            Podjechałam bliżej. Mogłam się nad nim trochę popastwić, prawda?
            - Skoro się nie obraziłaś, to mogłabyś mi pomóc? - spytał z nadzieją. Jak naiwnie.
            Z wrednym uśmieszkiem pokręciłam głową.
            - Cierp za swoją głupotę, należy ci się.
            Z westchnieniem usiadł na tyłku. Poddał się? Najwidoczniej był zbyt leniwy ażeby dalej toczyć walkę z samym sobą. Nawet nie powinno mnie to dziwić. Zamiast kolejnej próby powstania, postanowił najnormalniej w świecie zapalić papierosa.
            - Nie zrobisz tego - zagroziłam, zanim odpalił fajkę. Nie mogłam pozwolić na zaśmiecenie lodu strzepywanym kiepem.
            - Gdybyś mi pomogła, zapaliłbym przy barierce, ale wolałaś dać mi nauczkę. - Próbował zaognić zapalniczkę. Bez zastanowienia podjechałam tuż obok i wyrwałam mu ją z ręki. - Temari!
            - Wstawaj - mówiłam, podając mu rękę. Chwycił ją, ale zamiast podciągnąć się w górę, zrobił coś zupełnie odwrotnego: pociągnął mnie do siebie. Boleśnie uderzyłam kolanami o lód. Syknęłam z bólu.
            - I co tym razem wymyśliłeś. - Siedząc między jego nogami, groźnie łypałam spod byka.
            - Sprowadzam cię do parteru, dosłownie i w przenośni. - Odburknęłam coś w stylu ,,to nie jest śmieszne”, ale niewiele sobie z tego zrobił. Odgarnąwszy mi grzywkę z oczu zetknął ze sobą nasze czoła. Przy takiej bliskości nie potrafiłam się na niego złościć. - Koniec udawania Królowej Śniegu?
            - Elzy z ,,Krainy Lodu” jak już, ona miała fajniejszą moc - odgryzłam. - I tak, koniec.
            Dałam się pocałować, pozwoliłam na pieszczenie ust, na rozgrzanie całego ciała od środka, na zapomnienie. Ból kolan również uciekł  w niepamięć, a już tym bardziej wspomnienie o Ino Yamanaka. Zapragnęłam mieć go blisko siebie, zabrać do swojego pokoju i nie wypuszczać przez kilka godzin.
            - Jak to było w tej bajce? - Udał, że się zastanawia. - Tylko prawdziwa miłość może roztopić lód w sercu. Albo jakoś tak.
            - Głupek! - mruknęłam zażenowana. Okej, miał trochę racji, ale przyznać się do tego… absurd!
            Naciągnął mi na głowę kaptur swojej bluzy. Wtedy zauważyłam, że zaczął padać śnieg.
            - Zbierajmy się.

- Hinata, mogę cię na chwilę prosić? - spytała ciocia Namida. Była niską kobietą po pięćdziesiątce, siwe w niektórych miejscach włosy miała związane w ciasnego koka, ubrana w szarą garsonkę. Naruto przedstawił ją wcześniej jako Panią Dyrektor, najważniejszą osobę w Domu Dziecka.
Właśnie bawili się z garstką dzieci w ,,Myślę o rzeczy, która…”. Posłała Naruto spłoszone, pytające spojrzenie, na które odpowiedział skinieniem głowy. Na ten znam Hinata niepewnie wstała z podłogi i wraz ze zbłąkanym uśmiechem na ustach, wyszła za dyrektorką na korytarz.
Kiedy stanęły w miejscu, stres zjadał ją już doszczętnie. Dlatego kręciła palcami u dłoni młynki.
- Nie masz się czym przejmować, kochanie - zaczęła łagodnie kobieta. - Chciałam ci jedynie podziękować.
- S-słucham? - Nie do końca rozumiała sytuację. Za co miałaby dziękować jej sama dyrektorka?
Ciocia Namida położyła rękę na jej ramieniu, zupełnie jakby chciała uspokoić jej obawy.
- Jesteś naprawdę uroczą osobą i nie dziwię się Naruto, że wybrał akurat ciebie. Ten chłopiec… - Pokręciła głową. - Nie, właściwie to już młody mężczyzna. On potrzebuje dużo miłości. Zapewne mówił ci, że trafił do nas jako noworodek? - Hinata przytaknęła. - Do takich dzieci podchodzimy ze szczególną troską, chociaż zazwyczaj szybko zostają adoptowane. Naruto się nie poszczęściło, kilka razy adopcja była odwoływana niemalże w ostatniej chwili. Starałyśmy się dawać mu więcej niż innym, ale przy tylu dzieciach to było niemożliwe… On naprawdę potrzebuje dużo miłości, rozumiesz, kochanie?
- O-oczywiście - odparła. - Ale wciąż nie rozumiem, dlaczego miałaby mi pani dziękować.
- Kochasz go, prawda?
- Oczywiście! - pisnęła, rumieniąc się. Dyrektorka uśmiechnęła się na ten widok ciepło.
- I właśnie dlatego ci dziękuję. Ponieważ wybrałaś Naruto i postanowiłaś obdarzyć go miłością, której tak mu w życiu brakowało.        
Hinata zarumieniła się jeszcze bardziej, spuszczając głowę.
- To nie ja go wybrałam, a on mnie - mruknęła. - Jest bardzo lubiany w klasie, wśród naszych znajomych… Mógłby mieć lepszą dziewczynę, bardziej wygadaną, ładniejszą. Ale wybrał mnie… D-dlatego z przyjemnością daję mu swoją miłość.
- Naruto jest prawdziwym szczęściarzem, że na ciebie trafił.
- Ja również powinnam Pani podziękować - podjęła Hinata, odważnie patrząc w szare oczy cioci Namidy. - Naruto może jest czasem trochę nieokrzesany, ale został wychowany na dobrego człowieka. I myślę… Myślę, że wycisnął z tego miejsca każdą kroplę miłości, jaką zdołał i przez to był naprawdę szczęśliwy. Zawsze ciepło wypowiada się o Domu Dziecka, dlatego dzięku…
Nie dokończyła. Ciepły, silny uścisk dyrektorki skutecznie uniemożliwił jej mówienie.

            Sasuke Uchiha klęknął przy łóżku i wysunął spod niego czarne kartonowe pudełko. Otworzył wieczko, a w środku ujrzał ułożony w granatowej satynie pistolet kaliber 9mm. Piękny, błyszczący i niebezpieczny.
            Ostrożnie wziął pistolet w rękę, oceniając jego wagę. Następnie ułożył dłoń tak, aby jego palec wskazujący luźno opierał się o spust. Wyprostował prawą rękę w łokciu, lewą przytrzymując jej nadgarstek, żeby zmniejszyć siłę odrzutu przy wystrzale.
- Beng! – udał dźwięk, celując gdzieś ponad łóżkiem. Zaśmiał się. – Wydaje się proste.
            „Ale nie jest”, usłyszał w głowie wczorajsze słowa Madary. Na wspomnienie minionego poczuł nieprzyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa.

- Usiądź, Sasuke – powiedział siedzący po drugiej stronie stołu mężczyzna. Ubrany cały na czarno niemal wtapiał się w otoczenie, pomieszczenie bowiem było oświetlone zaledwie małą lampką.
            Kiedy Sasuke zajął swoje krzesło, nastała cisza, przerywana jedynie jego przyśpieszonym oddechem. Nawet przed samym sobą nie próbował udawać chojraka. Zdarzało mu się słyszeć niepokojące historie o głowie największej mafii w Konoha. Nie mówiąc już o tym, że nikt z zewnątrz nie wiedział jak miał na imię. Ba! Szczęściarzem mógł się nazwać ten człowiek Akatsuki, który w ogóle miał okazję go poznać, co jednak zawsze wiązało się z zadaniem do wykonania. A tego właśnie Sasuke obawiał się najbardziej.
            Madara zaśmiał się niespodziewanie.
- Więc tak wygląda braciszek naszego kochanego Itachiego. Muszę przyznać, że widzę między wami pewne podobieństwo. - Uśmiechnął się krzywo. - Macie tak samo fałszywe spojrzenie, wiedziałeś? Ale za to właśnie lubiłem Itachiego, jako jedyny z tej bandy idiotów potrafił ukryć swój strach. Tobie oczywiście wychodzi to gorzej, ale jesteś na dobrej drodze. W każdym razie, wezwałem cię, bo mam do ciebie sprawę, ale za nim to - przerwał i nachylił się nad stołem - chcę się czegoś dowiedzieć. Dlaczego wstąpiłeś do mafii, której członkiem był twój znienawidzony brat?
            Sasuke nie odpowiedział od razu, jedynie uparcie podtrzymywał kontakt wzrokowy z Szefem, próbując dać mu do zrozumienia, że dobrze ocenił jego sfałszowaną odwagę. Wymagało to od niego wykorzystania wszystkich pokładów opanowania i odwagi.
- Dla zemsty - powiedział w końcu.
- Ciekawe. Czyli chcesz zabić swojego brata?
- Dokładnie.
            Szybka odpowiedź usatysfakcjonowała Madarę. ,,Dobrze - pomyślał Sasuke - niech wie, że jestem coś wart.”
            - Nawet jutro?
            Sasuke to pytanie na moment zbiło z pantałyku, jednak szybko się zreflektował.
- Nawet dziś, jeśli tylko spotkam go na swojej drodze – odparł chłodno
- Wystarczyłoby odwiedzić go w więzieniu, nie uważasz? O tak, chłopcze – dodał, widząc zszokowaną minę Sasuke – wiem, że go nie odwiedzasz. Nie potrafię tylko rozgryźć, dlaczego. Boisz się?
            Zmilczał odpowiedź, odwracając wzrok.
- Czekaj, czekaj, chyba już wiem. Ty chcesz, żeby wasze pierwsze spotkanie było zarazem ostatnim, racja? Tyle że nie masz planu jak to zorganizować. Nie wiesz jak go zabić, bo przecież w więzieniu są strażnicy. Do sali odwiedzin wchodzi się po dokładnej rewizji, więc nie miałbyś szans wnieść chociażby noża, a nawet jeśli jakimś cudem by ci się to udało, to z miejsca zamknęliby cię za kratami. Jesteś bezsilny – zrobił pauzę - i dlatego wstąpiłeś do nas. Potrzebujesz planu, który ja miałem ci podać na tacy. Zgadłem?
            Sasuke zacisnął pięści. Całego monologu słuchał w ciszy, doskonale wiedząc, że każde wypowiedziane przez Madarę słowo trafiało w sedno. Był uzależniony od organizacji. To ona miała mu dać dostęp do broni, na którą on nie miał pozwolenia. To Akatsuki miało go wyszkolić na zawodowego mordercę bez skrupułów, który zabije własnego brata bez mrugnięcia okiem. Bez żalu, strachu czy współczucia w sercu. Mieli go wytresować, jak psa, tak samo jak zrobili to z Itachim.
- Masz szczęście, mały Sasuke. Akurat wczoraj mój szpieg w straży więziennej poinformował mnie, że jutro Itachi zostanie wypuszczony na przepustkę.
- Co!? - Sasuke zerwał się na proste nogi. - Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
- Nie utrzymujesz z nim kontaktu, więc władze stwierdziły, że nie maja obowiązku cię o tym informować. Poza tym wychodzi jednak tylko na trzy godziny. Z tego co wiem, ma się spotkać z prawnikiem o dwudziestej w barze „Ukrop”.
- Dlaczego tak późno? - Usiadł.
- Podobno tylko wtedy prawnik miał dla niego czas, ale to tylko spekulacje. Możliwe, że ma to jakiś głębszy sens, w każdym razie nie powinno cię to interesować. Przecież chciałeś się zemścić.              Młody Uchiha przełknął ślinę, czując suchość w gardle. Rozprostował palce spoconych dłoni i wytarł je o spodnie. Cholera, nie spodziewał się tak szybkiego obrotu spraw!
- Chciałem i nadal chcę - odparł hardo, w duchu modląc się, aby Madara nie zauważył jego wahania i zdenerwowania. - Potrzebuję broni.
            Przywódca Akatsuki kiwnął głową, wstał i odszedł do stojącej w rogu szafki, następnie wyciągając z niej czarne pudełko niewielkich rozmiarów. Wrócił do stołu, żeby postawić prezent tuż przed Sasuke.
            - Otwórz. - Chłopak się nie sprzeciwiał i bez wahania zdjął wieko pudełka. - Broń jest lekka i mała, czyli idealna dla takiego gówniarza, jak ty. Jest też naładowana, więc uważaj, lepiej żebyś się nie zranił przed wykonaniem roboty. Śmiało, przymierz.
            Dopiero po chwili drżącą dłonią uchwycił czarne cudeńko. Lekkie i małe, idealnie wpasowujące się w kształt jego śróddłoni i ułożenie palców. Pistolet idealny dla niego.
            Przymierzył się, celując  w puste krzesło Szefa.
- Wydaje się proste.
- Ale nie jest – zanegował mężczyzna, a Sasuke spojrzał na niego z lekką kpiną.
- I mówi to przywódca mafii? - Odłożył broń z powrotem do pudełka.
- Spokojnie, już jutro dowiesz się o czym mówię – odparł, obchodząc stół i usiadł na swoim miejscu. - Masz kropnąć obu, tak żeby nie było świadków i śladów. Najlepiej ułóż sobie kilka planów działania, nie chcielibyśmy, abyś wpadł. Jego prawnik nosi szary płaszcz i ma krótkie włosy, na pewno rozpoznasz. Z tego co wiem, Itachi ma mieć skórzaną kurtkę, a włosy związane w wysokiego kitka, żeby uniknąć rozpoznania. Bądź co bądź ludzie nadal doskonale pamiętają, za co poszedł do kicia.
            Sasuke pokiwał głową, mrucząc przy tym, że wszystko zrozumiał. Wychodząc zabrał ze sobą czarne pudełko. Już za drzwiami usłyszał, jak Madara życzy mu powodzenia.
Nigdy nie sądził, że sklejony chińskim klejem karton może być cięższy od ołowiu.

           Po raz kolejny wciskając guzik, sprawdził, czy broń była zabezpieczona. Dla upewnienia nacisnął jeszcze spust, lufę mając skierowaną ku podłodze. Następnie włożył ją za pasek spodni, wsuwając do zrobionej wcześniej zasuwki z materiału. Bluzą zakrył wystający uchwyt.
Jak wystrzeli to dopiero będę miał, pomyślał z przekąsem. Cholerny Madara.

            Nieśpiesznie szliśmy trzymając się za ręce przez park. Od jakiegoś czasu to był nasz mały rytuał, swoista forma przedłużania pożegnania w nieskończoność. Teraz, lekko podchmieleni po dwóch zaserwowanych w pubie przez Tenten grzańcach, omijaliśmy wyjście z parku jeszcze większym łukiem. Zawsze znalazła się dróżka, prowadząca do innej dróżki, prowadzącej do innej dróżki, która nie prowadziła do mojego bloku.
            Była już prawie dwudziesta pierwsza. Dwie godziny temu obiecałam Gaarze, że o tej porze będę w domu.
            - Wpadniesz do mnie jutro? - spytałam, kiedy w końcu stanęliśmy przy wyjściu z parku.
            - Nie mogę, miałaś spędzić dzień z braćmi.
            - Możesz z nami oglądać filmy.
            - Nie mogę - odparł z naciskiem. Posłałam mu podejrzliwe spojrzenie. - Tata wczoraj doprowadził swoje śledztwo do końca, więc jutro ma wolne. Wiesz jaka to rzadkość, dlatego chcę być w domu.
            Przytaknęłam, wciąż będąc niezadowoloną. Niby to rozumiałam, ale nadal… Mimo wszystko chciałam z nim spędzić czas.
            Cholera, takie uzależnienie od czyjejś osoby było niebezpieczne. I robiło z ludzi pieprzonych egoistów.
            - A wieczorem? - drążyłam z głupią nadzieją. Shikamaru zaśmiał się pobłażliwie.
            - Myślę, że wytrzymasz beze mnie jeden dzień.
            - No pewnie! - oburzyłam się. - Zawsze mogę zabrać do pokoju Yoko* i się z nim trochę pobawić, jeśli wiesz o czym mówię
            - Yoko? - Uśmiechnęłam się słysząc nutę zazdrości w jego głosie.
            - Kankuro jakiś czas temu napisał mi esemesa, że go zaprosił. - Wzruszyłam niewinnie ramionami. - Nieźle nadaje się na zastępstwo za ciebie, nie uważasz?
            Zmroził mnie wzrokiem.
            - Nie uważam. - O tak, już wygrałam! - Będę o osiemnastej, pasuje?
            - Idealnie - mruknęłam, zanim go pocałowałam. - Do tej pory powinnam zdążyć zgwałcić Yoko.
            - Doprawdy zabawne.
            Pocałunek, który mi zaserwował po tych słowach skutecznie podwyższył mi libido. Nie wiem, czy nie upadłabym, gdyby nie podtrzymywał mnie w talii; nogi zmiękły mi po całości. Wiedziałam natomiast jedno: gdybyśmy byli teraz w zamkniętym pomieszczeniu, z pewnością pożegnałabym dziś swoje dziewictwo.
            Wtuliwszy się w ramię Shikamaru, mruknęłam:
            - Chyba jednak grzecznie na ciebie poczekam.

            Sasuke stał w ciemnym zaułku między budynkami. Dobrą godzinę temu widział, jak opisane przez Szefa osoby wchodzą do znajdującego się po drugiej stronie ulicy „Ukropu”. Mimo idealnego widoku na wejście do baru nie był w stanie ujrzeć twarzy swoich ofiar. Jednakże wszystko się zgadzało - czas, miejsce oraz ich ubiór - więc nie miał wątpliwości.
            Niewielki pistolet palił jego skórę oraz z minuty na minutę stawał się coraz cięższy. Cały czas mu przeszkadzał, nie dawał o sobie w żaden sposób zapomnieć. Nie pozwalał na myślenie o czymkolwiek innym, niż wyznaczone zadanie. Zadanie godne najwyższej rangi mordercy, a nie spłoszonego nastolatka, nie potrafiącego zaakceptować śmierci rodziców. Żądnego zemsty chłopaka, zagubionego gdzieś między bólem straty najbliższych a strachem.
            Dopiero teraz – oczekując na swoje ofiary – Sasuke zrozumiał słowa Madary. Zabicie człowieka wcale nie było proste. Nawet jeśli morderce przepełniała nienawiść, było to cholernie trudne. Zarówno w kryjówce Akatsuki, jak i w domu, trzymając w dłoni broń, chłopak czuł się świetnie. Niczym Bóg; od jego jednego ruchu zależało, czy mucha chodząca po ścianie albo krzesło stojące bezwiednie przy stole, dalej będą toczyć swoją beznadziejną egzystencję. Teraz do Boga było mu daleko. Nazwałby się raczej… siusiumajtkiem.
            Otrząsnął się, słysząc dźwięk zamykanych drzwi. Kiedy zwrócił wzrok w tamtym kierunku, jego serce niemal stanęło. Uwaga, oto zaczęło się polowanie na ofiarę.
            Naciągnął kaptur bluzy i zapiał zamek kurtki na ostatni ząbek, prawie całkowicie ukrywając twarz. Gdy jego ofiary zniknęły w dróżce pomiędzy budynkami, ruszył z miejsca, uprzednio upewniając się, czy nikt ich nie śledził. Pusto. Na jego szczęście, dzięki niesamowitemu zbiegowi okoliczności, ostatni goście baru weszli wraz z opuszczeniem budynku przez Itachiego. Ulica była pusta, a on przemierzał ją szybkimi susami, napędzany jedynie przez silną wolę. Mięśnie i zdrowy rozsądek boleśnie krzyczały, by się zatrzymał – bezskutecznie.
            Skręcając w zaułek od razu ujrzał znajome postacie. Szli dwadzieścia metrów przed nim, dalej rozmawiając i co raz śmiejąc się w głos. Przez myśl Sasuke przeszło, że zachowywali się jak najlepsi przyjaciele. Jak on i Naruto za każdym razem, gdy opuszczali podobne „Ukropowi” miejsca. Rozweseleni, podchmieleni, beztroscy.
Głupi i nieczujni, pomyślał z pogardą, naraz wyrzucając obraz przyjaciela z głowy.
            Sięgnął po broń, chwytając mocno za uchwyt.  Palec wskazujący usadowił luźno w kabłąku spustowym. Lewą ręką odbezpieczył pistolet, robiąc to jak najdelikatniej i najciszej potrafił. Obie dłonie drżały mu, niczym ciało królika, próbującego znaleźć drogę ucieczki z pułapki.
Ułożył ręce, tak jak to ćwiczył w domu, dalej obserwując swoje ofiary, dalej zbliżając się do nich niezauważony. Jeszcze kilka kroków i strzeli. Najpierw zabije prawnika, potem Itachiego – tak to sobie zaplanował. Powie mu, jak bardzo go nienawidzi, jak zniszczył mu życie. I z tryumfującym uśmiechem naciśnie spust, patrząc prosto w błagające o litość oczy brata.
Jeden krok, drugi, trzeci… - odliczał, w uszach słysząc jedynie szum własnej dudniącej w głowie krwi. Serce uderzało gwałtownie o klatkę piersiową, jakby w rozpaczy krzyczało, by przestał. Nie przestał, wymierzył, strzelił…
…i trafił.
Osoba w szarym płaszczu upadła, wydając z siebie przerażający jęk bólu. Sasuke nie przejmując się pierwszym trupem – był bowiem pewien, że trafił w samo serce – wycelował w Itachiego. I zamarł.
To nie on!
- Sasuke? Co ty… - Nieznajomy urwał, kiedy otrzymał kulkę w łeb i upadł na ziemię.
            Chłopak chwilę wpatrywał się w dwa leżące u jego stóp ciała. Czarna posoka powoli rozpływała się po betonie, lśniąc w blasku wyglądającego zza chmur księżyca. Był sparaliżowany; zamarł z ręką uniesioną do strzału i szokiem wymieszanym ze strachem na twarzy. Nie wierzył.
Nie wierzył również w to co zrobił, biegnąc przez ulice Konohy z ciężkim pistoletem w kieszeni kurtki i mętlikiem w głowie. Dopiero gdzieś na peryferiach miasta upadł pod drzewem, niby zabity, z krzykiem bólu na ustach.
           
„I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut - zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?”
~K.K.Baczyński „Elegia o…[Chłopcu polskim…]”

            *Yoko - kumpel Kankuro, który zarywał do Temari na imprezie

            Od Autorki: Więc pytanie za sto punktów: kogo zabił Sasuke? Tak w sumie, to bardzo łatwo to odgadnąć, przynajmniej moim zdaniem. W ooogóleeee, pochwalę Wam się, bo wszystkie sceny z Sasuke napisałam jakieś dwa lata temu, haha! Teraz jedynie je poprawiłam, trochę podrasowałam i jest :) Mam jeszcze dwie takie przygotowane sceny, hym hym.
            Krótkooo, wiem, ale już nie mogłam dłużej ciągnąć tych słodkich scen miłosnych xd Chyba się do tego nie nadaję ._. Wolę pisać o śmierci, o wiariatach, mordercach. Tak, to mnie kreci (właściwie nie wiem, czy powinnam się to tego przyznawać, ale ok xd)

            Trzymajcie się ciepło! ♥

31 komentarzy:

  1. A więc moim zdaniem też lepiej wychodzą Ci sceny śmierci, wariatów i morderców ;) jesteś do tego stworzona. Jednak to wcale nie znaczy że reszta jest gorsza, bo również jestem mini oczarowana. Co do tego kto został zastrzelony trochę się trzęsę, ponieważ się domyślam, ale mam nadzieję, że to złe domysły..
    Tak czy inaczej uwielbiam jak są nowe rozdziały, bo kocham czytać twoje opowiadanie. Wszystkie opisy są takie naturalne i prawdziwe, a nie sztywne jak w niektórych książkach. Umiesz też oddać prawdziwy charakter każdej postaci, za to też Cię cenię. Trochę mi słabo idzie pisanie jak bardzo lubię Cię czytać, ale wiedz,że lubię. Dobranoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeeeju, dziękuję za wszystkie miłe słowa! Jak ja uwielbiam, kiedy jakiś Anonimek się nagle tak ujawnia, to takie zajebisteee ♥

      Dobranoc! :)

      Usuń
  2. Nooooooooooooooooooooooo! Zadziwiająco krótki był ten rozdział i sama jestem w szoku, bo na TL zawsze serwowałaś nam więcej stronnic! No ale! I tak się cieszę! <3 Ten rozdział wygyrwa... albo raczej wygrywają.... SHIKATEMA!
    Jeju, w Twoim wykonaniu są tacy słodziutcy, uroczy, wspaniali, kochani, kawaii! <3 <3 <3 Uwielbiam czytać te romanse! To jest takie omniomniomniom! Ten erotyzm utopiony w tej słodkości <3

    Ale Shikamaru to przegiął po całości tą gadką o Ino! Ja to bym focha miała caaaaały dzień! ;D No ale co tu się dużo dziwić, skoro to facet... i tak sie chłopak wystarczająco napocił więc niech mu będzie... wybaczone xD A wzbudzanie zazdrości przez Temari było najlepsiejsze ;D Uwielbiam wątki zazdrości! <3

    NaruHina! Mało, ale słodziusio!

    Sasuke... intrygująco, choć moim zdaniem Sasuke bez Sakury to zero.

    No i... Rozdział bardzo mi się podobał, jak zwykle, ale nie mam sił aby to rozsądniej komentować, bo jestem chora! ----> Miku! Także... dużo weny i czekam na rozdział na dziewczynie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Sasuke bez Sakury to zero" ----> rozwaliłaś mnie tym XDDD Jak dobrze, że w następnym rozdziale Sakura już będzie, uff!

      NH mało, bo nie miałam do nich siły. Serio, ostatnio mam ich dość (nie bij!). Sama długość rozdziału wynika z tego, że musiał się skończyć na zbrodni Sasuke, a już nie miałam co pisać o tych miłostkach, także tego... no nie dałam rady już tego przeciągać dłużej, przepraszam xd

      Dziękuję za komentarz, kochana ♥

      Usuń
  3. Wprost podobają mi się zagrywki słowne Shikamaru i Temari, chciałbym aby było ich więcej. Spodobał mi się również fragment z Naruto i Hinatą w sierocincu również jestem ciekaw jak to się dalej potoczy. Natomiast co do Sasuke to porostu jest już przegrana sprawa. Madętnie czi cara go wykiwał aby miał na niego haka, a ten głupi szczyl nawet się nie upewnił czy to Itachi i dał się wmanewrować.
    Cały rozdział jest co prawda trochę przykrótki ale jak zawsze mi się spodobał i chętnie czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam Kuraj

    P.S. zapraszam na nowy rozdział pieczecprzeznaczenia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mówiłam, że Sasuke to głupi szczyl i siusiumajtek... nie bez powodu w scenach z nim i z Hidanem zawsze bardziej utożsamiałam się z Hidanem xddd

      Dzięki za komentarz! :)

      Usuń
  4. ShikaTema - brałabym! Ale serio, scenki z nimi podbiły moje serducho. Są tacy uroczy :3 Ale wiadomo, że jak jest sielanka, to zostanie ona zakłócona przez jakieś osoby trzecie i to szybciej, niż wszyscy będą się spodziewać. Moje paranoiczne przeczucia (y)

    NaruHina też urocze ^,^

    Hm... jest Sasuke, a Sakury ni ma! Podpisuję się pod słowami koleżanki powyżej, gdyż Sasuke bez Sakury to zero xD

    Łuuuu, Uchiha morduje *,*
    Łejt, łejt, łejt! A kogo on tam właściwie zaszczelił? O,o
    Bo tak myślę i myślę i wymyślić nie mogę. A ty pisałaś, że to proste do odgadnięcia! Niestety, ów łamigłówka przerosła siły mojego gimnazjalnego móżdżka... ;-;

    Ale! Weny życzę i zapału!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No okej, zrozumiałam aluzję, Sakura będzie w następnym rozdziale, już się nie martwcie xd Początek będzie jej B|

      Spokojnie, Twój gimnazjalny móżdżek ma jeszcze czas żeby się wprawić w takich łamigłówkach. Dla mnie to lepiej, będzie lepszy efekt zaskoczenia, wohoo!

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Hohhohohoho, wydaje mi się, że minęły lata od mojego ostatniego komentarza na tym blogu.... ale dziś wyjątkowo skomentuję, bo nie przeżyję tego, że zrobiłaś z Sasuke morderce. ;_;
    Dobra od początku:
    Wielbię Cię za sceny ShikaTema, nie jestem jakąś mega fanką tej pary (w sumie w ogóle nią nie jestem xd) ale dla tego opowiadania za każdym razem robię wyjątek. Chyba kiedyś Ci to pisałam, ale się powtórzę - UWIELBIAM ICH W TYM OPOWIADANIU! Te ich docinki, charakter Temari i to, że Shikamaru za każdym razem potrafi ją zmiękczyć... Ehhh, uwielbiam. *o*
    Dzisiejsza scenka z NaruHina podbiła moje serce, bardzo lubię ten paring i ciężko mi jest wyszukać o nich jakiegoś dobrego bloga (a może to ja tak szukam...) ale u Ciebie oni - według mnie - są wisienką na torcie! Szkoda, że tak mało ich w tym rozdziale, ale rozumiem, że wszystkiego nie da się opisać.
    Zanim przejdę do sedna sprawy, która mnie gnębi, pomęczę Cie troszkę...
    Tenten. Powiem Ci, że serce mi się kraja jak słyszę, a raczej czytam o tym jak ta dziewczyna tak ciężko pracuje. To mnie przygnębia. Najchętniej to wskoczyłabym do opowiadania i jej pomogła, ale nie ma takiej możliwości -,-
    Ona niby jest taką poboczną postacią, ale ma ten swój urok i nie mogę patrzeć jak cierpi.
    Dobra teraz się wyżalę....
    NIE WIERZĘ, NO NIE WIERZĘ!!!!!!
    UCHIHA ZABIŁ!
    Wiesz, niby podejrzewałam, że to zrobi, ale do końca miałam taki promyczek nadziei, że jednak chybi, zrezygnuje, zemdleje? Ale nieeeee.
    Jeszcze dobija mnie sam fakt, że nie zabił tego kogo powinien.... To był mój gwóźdź do trumny. W sumie mówisz, że łatwo się pokapować kto to, a ja jednak nie jestem do końca pewna. Chciałabym, aby to był jakiś nic nie znaczący ludzik, a jednak mam złe przeczucie... Wydaje mi się, że to będzie któryś z braci Temari, ale to może być tez ktoś zupełnie inny! I to mnie denerwuje, bo ta osoba znała Sasuke, a przecież dużo osób go zna.... zaczynam bredzić. W każdym razie, modle się o to, by był to ktoś mało ważny!
    Ehhh, pozostaje czekać, ale to takie denerwujące, bo jestem niecierpliwa i w ogóle!
    Dobra, późno już, a jutro szkoła także tego no....
    Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze się cieszę jak głupek, jeśli komuś kto generalnie nie lubi ShikaTema, moje opowiadanie się podoba, to taka duuumaaaa ♥ I fajnie, że zwróciłaś uwagę na Tenten, bo wydawało mi się, że wciąż za mało podkreślam jej sytuację finansową. A to jest ważne wbrew pozorom! A przynajmniej będzie ważne xd Także dobrze, że jest Ci jej żal :3

      Sasuke zna bardzo dużo osób przez jego kochanego braciszka, w końcu o morderstwie Uchiha musiało być głośno w mieście... ale z domysłami nie trafiłaś xd

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam! :)

      Usuń
  6. Po słodkich scenkach romansowania po zabijanie, każdy w tym rozdziale znajdzie coś dla siebie! I nawet ja przyznam, że jak zobaczyłam na suwaczek to moja pierwsza myśl - takie krótkie? O.o Nawet nie wiem kiedy skończyłam czytać! oczywiście fragmenty NH połknęłam wzrokiem, a przy ST się nieźle bawiłam - fochy, pocałunki, zazdrości, fochy, większe pocałunki itd. Przez charakter Temari nastrój zmienia się co zdanie. Ah te kobiety :D Co do Sasuke... ja tam zawsze mówiłam, że w jego logice jest brak logiki i chociaż jest mi go szkoda, i jestem w stanie go zrozumieć to jednak to było oczywiste jak to się wszystko skończy. Sasuke ogląda za mało filmów i za mało czyta! Ale wkopał się nieźle. Co do zabitych osób, kurczę - znają Sasukę, ale ofiary przedstawiłaś w taki sposób, że niby to mężczyźni, ale jakby tak naciągnąć to mogłabym w swoich domysłach uwzględnić też dziewczynę. A że dosyć ostatnio dużo było o barze i niedaleko działa się akcja to strzelam, że jedną ofiarą mogła być Tenten. Przez chwile przeszła mi też przez głowę Sakura, ale jeszcze nie było takiego big love SS, więc odpada. Z drugiej strony faktycznie może bracia, ale dawałabyś Temari taką traumę? Dobra, to pytanie skierowałam do niewłaściwej autorki - pewnie, ze byłabyś skłonna! Jeszcze na myśl mi przychodzi Kiba i tak myślę, że może, może, hmm.
    Przyjdzie mi czekać, no! Nie lubię czekać. Chce odpowiedzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy rozdział musi być długi nooo XDD Ale okej, obiecuję poprawę w następnym rozdziale. Chociaż... okej, może nie powinnam tego pisać, bo tylko się wkopię :O

      I kurczę, te wasze teorie to coraz ciekawsze są. KOBIETY? Nie, kochana, możesz być spokojna, że ofiarami Sasuke nie były kobitki xd kombinuj dalej, bo nie trafiłaś.

      "Z drugiej strony faktycznie może bracia, ale dawałabyś Temari taką traumę? Dobra, to pytanie skierowałam do niewłaściwej autorki - pewnie, ze byłabyś skłonna!" ----- JAK TY MNIE ZNASZ ♥

      Buziaki :*

      Usuń
  7. O Boże... daj mi cierpliwość bo nie dotrwam do następnego rozdziału i wykituje z braku wyjaśnień! KOGO DO CHOLERY ZABIŁ TEN SASUKE?! A więc.. od razu mogę Ci powiedzieć że to nie jest oczywiste xD Hmmmm.. Bracia? Na początku ich rozważałam ale czy Gaara i Kankuro w ogóle znają Sasuke? Ofiara powiedziała do Sasuke po imieniu a nie jestem pewna czy oni się w ogóle znają xD Kiba? Byłam prawie pewna że gość w szarym płaszczu to Shino co mogłoby oznaczać że drugą ofiarą jest Kiba ale nie pasuje mi kucyk który miał ten drugi koleś.. Nie wiem czemu przyszedł mi też do głowy Neji i uparcie nie chce z niej wyjść czyli gość w szarym to Lee.. ale raczej nie.. chociaż.. Myślałam też o TenTen i.. no właśnie! I? Ino? Sakura? A może Naruto? Ta teoria jest raczej najsłabsza XD Nie mam pojęcia kim jest ofiara zabójcy-szczyla-amatora-debila-siusiumajtka-sasuke XC
    Wiedziałam że Madara go wykiwa! Ale myślałam że Sasuke zostanie złapany.. że go zgarną policjanci, zapuszkują, cokolwiek! Ale że zabije.. no w sumie.. postać Sasuke już wiele razy mnie negatywnie zaskakiwała i zmuszała do wysilenia mózgownicy żeby zrozumieć jego sposób myślenia xd ten delikwent niczym mnie już nie zaskoczy ;_; dobił mnie już całkowicie brakiem rozumu XP

    NH było słodkie i miło się je czytało *w* Nie przepadam za tym paringiem bo jest dla mnie zbyt.. nijaki? Tzn Naruto jest ok ale Hinata.. postać (według mnie) bez charakteru.. No nie wiem.. w każdym razie u Ciebie mi się podobają i w sumie tylko u ciebie o nich czytam ;P

    No i nareszcie! ShikaTema! Moje ukochane i najlepsze! *.*
    Kiedy Shikamaru zaprosił Temari na łyżwy myślałam że to Tem nie potrafi jeździć.. ale że Shika? Po co zaprasza dziewczynę na łyżwy skoro nie umie jeździć?! Typowy facet -,-
    Rzygam tęczą po tych ich romansach ale jednocześnie je uwielbiam! <3 Temari powoli "uzależnia" się od Shiki czyli.. niedługo tę ich sielankę ch*j strzeli :P Podsumowując ShikaTema jest naj! :D

    (NIE!)Cierpliwie czekam na nowy rozdział i błaaaagam Cię niech pojawi się szybko bo już się doczekać nie mogę! *.*
    Życzę hektolitrów weny i pozdrawiam ;*

    Ps. No kogo ten idiota zabił? o_O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bracia Temari generalnie nie poznali Sasuke, ale widzieli go już na samym początku opowiadania, w końcu pomogli chłopakom, jak się bili z ludźmi Sasuke (znaczy się Akasiami); tam im mignął. No i na pewno o nich słyszał od Naruto (przynajmniej Gaara). Ale spokojnie, o tą dwójkę nie chodzi, wykreślcie ich z listy podejrzanych :)
      "zabójcy-szczyla-amatora-debila-siusiumajtka-sasuke" ---- LUBIĘ TO XD

      Jakoś tak nie mogłam sobie wyobrazić, żeby Temari nie potrafiła jeździć na łyżwach, za to Shikamaru? Kandydat idealny xd Jak tylko to ze sobą uzgodniłam, to od razu 2,5str napisałam :p I tak, typowy facet. A wydawało się, że taki mądry....

      Na rozdział raczej trochę sobie poczekacie, nawet nie ze względu na moją wenę, bo w sumie myślę, że nie jest z nią tak źle. No ale SESJA. Już tuż tuż, na uczelni dużo nauki, na pisanie czasu brak....

      Dziękuję za komentarz! :*

      Usuń
  8. Tak, tak, flaki, wariaci i krew są super ALE proooooszę proszeeeeeee- niech itachi przeżyje. Proszę jako jego wielka fanka :)
    Rozdział oczywiście genialny choć mało akcji i tu moja obawa- pewnie wydarzy sie zaraz cos złego ;___;
    W internecie znalazłam tylko dwie autorki, które mają talent i tylko ty jesteś z Polski. Czytam twojego bloga od jego 3 rozdziału ^^
    Mam nadzieję, że skończy się kanoniczne (,,i żyli długo i szczęśliwe") i mam tu na myśli zarówno Shikamaru i Temari jak i Sakure i Sasuke *będzie sie łudzić do ostatniego rozdziału*
    Powodzenia i dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W internecie znalazłam tylko dwie autorki, które mają talent i tylko ty jesteś z Polski." --- DZIEEEEKUUUJEEEEEE ♥ *______* ♥ chociaż i tak pewnie przesadzasz i po prostu nie czytałaś świetnych blogów, które m.in. ja czytam. Ale i tak dzieeekuuujeeeeee, kocham Cię!

      Co do Itachiego.... ja wolę już nic nie obiecywać, serio, i tak mnie ukrzyżujecie niedługo ._.

      Buziaki ♥

      Usuń
    2. Czyli jednak umrze... *szykuje krzyż* Czytałam od licha i trochę blogów i twoje lubię najbardziej (chociaż miałam przez cały czas nadzieje, ze w nakanaide ta pokręcona aborcja nożem to sen XD) bardzo lubię pary jakie tworzysz (+10 do sympatii)
      Jeszcze raz weny do NIE ZABIJANIA moich ulubionych postaci XD
      Podpisano
      Twój Ujawniony Anonimek

      Usuń
  9. Uffff, wreszcie udało mi się nadrobić. Jak zwykle wszystko było cudowne (zwłaszcza partówka SS- moje klimaty 3:) ) Ale nie potrafię napisać nic więcej, przez ostatnią scenę. Wysoki kitek, więc stawiam na Shikaku albo Shikamaru. Teraz zostaje pytanie czy Shikaku znał Sasuke. Z drugiej strony Shikamaru był z Temari w barze gdzie pracuje Tenten, a nie w Ukropie. A w wyeliminowaniu głównego detektywa Konohy mafia miałaby cel. Hmmm to takie moje teorie, pewnie nieprawdziwe ;). Pozdrawiam i życzę dużo weny, by nowy rozdział był jak najszybciej!
    Vi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I kolejny Anonimek, który się ujawnił :3 Miło mi czytać, że partówka się podobała, też ją lubię, też moje klimaty. Odkrywam w Tobie bratnią dusze, koleżanko xdd

      Pozdrawiam!

      P.S. Lubię Twój tok myślenia, Vi :) Ciepło, ciepło....

      Usuń
    2. W sumie to ujawniłam się już wcześniej, ale nieważne, nie szkodzi, że nie pamiętasz. Jestem blisko? Łał jestem z siebie dumna ;D! Bratnia dusza? Może dlatego tak bardzo lubię czytać Twoje opowiadania ;3 Tak teraz sobie pomyślałam, że Shikaku mógł znać Sasuke z akt Itachiego i to by mogło pasować do tego, że Sasuke nie znał ofiary....
      Pozdrawiam i życzę weny i czasu!
      Vi

      Usuń
  10. TS, jak ja tęskniłam! <3

    Powiem ci, że uwielbiam te przesłodkie, miłosne sceny ShikaTema i wcale mi one nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie, haha. :D Najbardziej rozwalił mnie tekst: "Wiedziałam natomiast jedno: gdybyśmy byli teraz w zamkniętym pomieszczeniu, z pewnością pożegnałabym dziś swoje dziewictwo." :3 Jestem bardzo ciekawa, kiedy to w końcu nastąpi (oczywiście mam nadzieję, że niedługo zafundujesz nam scenę seksów) Tak bardzo znam to przedłużanie pożegnań na siłę, ech :cc

    Nie spodziewałam się, że ta dyrektorka domu dziecka tak mile przyjmie Hinatę, spodziewałam się bardziej czegoś w stylu "nie zasługujesz na niego", bla bla bla, a tu proszę, taka miła niespodziewanka. :3 No, ale Naruto przez swoją dobroć zasłużył na dużo miłości :>

    No i ten Sasuke... Niby jak go nie uwielbiać, a z drugiej strony czasami go nie znoszę. Ja rozumiem, że chciał się zemścić i wgl, no ale wierzyć Madarze!? Przecież nawet ja się zorientowałam, że to wszystko jest podejrzane xD Nawet ja, haha xDDD W końcu dlaczego miałby mu pomóc, dlaczego Itachi miałby wyjść o 20 na przepustkę (;o) i dlaczego starszy Uchiha z taką łatwością miałby podawać mu informacje na ich temat? >.< Grrrrrrr, no nic, podejrzewam, do kogo trafił, ale oczywiście nie mam 100% pewności, więc czekam aż to wyjaśnisz... ._. :(

    No i rzeczywiście trochę brakowało Sakury w tym rozdziale, więc czekam na jej powrót w kolejnym rozdziale. :)

    Już nie mogę się doczekać 17'tki, no! ._.

    OdpowiedzUsuń
  11. No pięknie :* Faktycznie słodyczą momentami aż ocieka (choć też nie całkiem, bo Tem dzielnie - och, jak dzielnie! - walczy), ale - co tam! Jestem pewna, że niedługo skruszysz tę sielskość ;)

    Jejku, jak się człowiek może wytęsknić za tą całą BLOGOSFERĄ i opowiadaniami! Nie sądziłam, że tak bardzo mi tego brakowało :)

    Czekam niecierpliwie i - hu, hu, hu - liczę na jeszcze bardziej krwisty rozwój wydarzeń.

    Buziaki :*
    E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fuck, gdybym wiedziała, że czytasz tego bloga, to przynajmniej bym się postarała przy pisaniu. Taki wstyd! ._.

      Oj można się stęsknić za blogosferą, można! Jednak ten Naruciak ma w sobie magicznego :3

      Buźka :*
      C (a co, też mogę!)

      Usuń
  12. Nie gadaj głupot C!
    Przecież widzę (tj. czytam i mlaskam ze smakiem), że się starasz :) Zarwałam wczoraj nockę i dziś niemal spóźniłam się na wykład, ale przeczytałam wszystko bardzo dokładnie od początku. Nooo, nie powiem, żeby ShikaTema było dla mnie OTP (wiadomo - SasuSaku), ale w Twoim wykonaniu mają niesamowity urok i czar :)

    Nie chcę Cię podpuszczać, lecz morderstwo Saska to jeszcze nic strasznego (oj tak, w ciągu blogowym odświeżyłam również genialne Nakanaide!) :P

    Ciekawość mnie zżera, kogo zabił Uchiha... Byłoby niezłe jajo, gdyby strzelił do Sakury, lecz już uprzedziłaś, że to był mężczyzna - nie mam co się rozpędzać...

    Czekam niecierpliwie i wstępnie ogłaszam, iż Twój mail natchnął mnie do dalszego pisania ;) Nie wiem jeszcze, czy wrócę na serufu-saabisu.mylog.pl, lecz bez wątpienia nie będę się bawić w "nie pisanie" - idzie sesja, znajdę czas na wszystko (wannę umyłam już wczoraj) :D

    Buziaki!
    E

    PS
    Byłabyś w stanie orientacyjnie przewidzieć datę dodania kolejnego rozdziału? Szukałam informacji we wcześniejszych komentarzach i shoutbox'ie, lecz bezowocnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że się podoba xd I cieszy mnie Twój zapał do pisania, w dodatku spowodowany MOIM MAILEM, wohooo, czuję się fajna, natchnąć Enpi, szał! :3 Pisz pisz, sesja nie zając, nie ucieknie (najwyżej przedłuży się o rok xd).

      Orientacyjna data.... planowałam po sesji przysiąść do pisania xd czyli w połowie lutego/koniec lutego? Chociaż chciałam najpierw napisać rozdział na Dziewczynę, mojego drugiego bloga. No ale zobaczymy, jak to w praniu wyjdzie....

      WIELKI CMOK W POLICZEK!
      C

      Usuń
  13. Naprawdę super rozdział chociaż trochę przykrótki.
    Uwielbiam naszą parę Temari i Shikamaru. Ich "gierki miłosne" są cudowne, to jak działają na siebie. Najlepszy teksty "Do tej pory powinnam zdążyć zgwałcić Yoko." i "gdybyśmy byli teraz w zamkniętym pomieszczeniu, z pewnością pożegnałabym dziś swoje dziewictwo." no z tym drugim to miałam troszkę nadzieje że w tym rozdziale rozwiąże się ta sprawa XD.
    KOlejna sprawa do trochę myślałam nad tym kim była postać którą zabił Sasuke: albo to był Neji który odwiedzał TenTen albo Asuma albo co mnie trochę ta myśł zdziwiła bo w końcu to knajpa studencka więc może Yoka chociaż z tym to wątpie.
    Ogólnie naprawdę fajne jest twoje opowiadanie, miło się je czyta, trochę miłości, trochę zabawy i śmiechu, trochę smutku no i jak w tym rozdziale trochę śmierci to daje razem naprawdę dobrą całość, wszystko się dopełnia i współgra.
    Życzę dalszych sukcesów i oczywiście weny ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, cieszy mnie, że miło spędzasz czas przy moim opowiadaniu :3

      Z Twoich czterech typów jeden jest właściwy. Pytanie tylko, który? :P

      Pozdrawiam! ♥

      Usuń
  14. Wow, bravo! Piszesz wspaniale każdy rozdział, czytałam go z zapartym tchem bez przerwy. Ten rozdział również wyszedł wspaniale, czekam na nowy. A jeśłi chodzi o to co napisałaś, że lubisz pisać o wariatach i takich tam, to mogłabyś poświęcić wątek Gaarze, w końcu na początku w mandze był znany jako nieprzewidywalny i niebezpieczny dzieciak, więc mogłoby mu coś odbić ;). Lub też możesz ująć jakiś wątek o nowej partnerce ojca rodzeństwa piasku. Jak ją opisywałaś to nie wydała mi się przyjemną osóbką. Możesz to wykorzystać jeśli nie masz pomysłu. Jestem jednak pewna, że w twojej głowie aż gotuje się od nowych pomysłów. Mam nadzieje, że wena nigdy Cię nie opuści, a ty nie opuścisz nas! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję za liczne propozycje "zeschizowania" tego opowiadania, ale chyba się nie skuszę. Do końca zostało kilka rozdziałów, nie ma co na siłę przedłużać i wpychać niepotrzebne wątki. Ale przyznaję, pomysły masz ciekawe! Gaara to świetny materiał na świra i aż sama się sobie dziwię, że wcześniej o nim nie pomyślałam ._.

      Również mam nadzieję, iż wena mi dopisze w przerwie międzysemestralnej :)

      Pozdrawiam! ♥

      Usuń
  15. Hej, dopiero wczoraj odkryłam tego bloga a w tej chwili skończyłam czytać, chociaż już dawno powinnam spać, bo za 3 godziny czas wstawać na jazdy- prawko samo się nie zda. ;) Jestem po prostu urzeczona wszystkimi momentami ShikaTema <3 Zakochałam się w tej historii i zakochałam się w Twoim stylu pisania. Pewnie jeszcze dziś zacznę Dziewczynę i już się nie mogę doczekać tamtej historii, jak i kolejnego odcinka tej. :) Życzę duuuużo weny i wytrwałości <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję uprzejmie! :3 Nie sądziłam, że tak szybko można przeczytać tę historię i aż tak się w nią wkręcić, to miłe. Wena póki co jest, gorzej trochę z czasem - a niby kiedy człowiek ma wolne, to powinien mieć multum czasu na pierdoły, a jednak nie do końca xd

      Powodzenia na prawku!

      Pozdrawiam :)

      Usuń

Kłaniam się nisko w podzięce za komentarz! ♥